2 lipca 2013

41. Zaginiony




I mimo, że masz u stóp cały świat, to wszyscy widzą:
Twój każdy dzień wypełnia ból. 

~*~

  - Draco wreszcie zmądrzał i wyrzucił cię z domu, Granger? – rzucił ironicznie Zabini, przystając obok mnie. Westchnęłam głęboko, obiecując, że nie dam się ogarnąć złości i nim sięgnę po różdżkę i trzepnę w nim jakimś zaklęciem, spróbuję się opanować.
      Cóż, ten świat jednak nie śpi, tylko myśli, jak nam umilić życie. W końcu w przyrodzie musi być zachowana równowaga – za dużo szczęścia mogłoby mi się znudzić.
 - Też cieszę się, że cię widzę, Blaise – odpowiedziałam przesadnie słodko.
 - No więc? Gdzie jest Malfoy?
     Zwlekałam chwilę z odpowiedzią, grając na czasie i usilnie wierząc, że gram tym samym na nerwach Ślizgona. Cały gniew z tego poranka kumulował się we mnie powoli, stopniowo. Złościło mnie nawet to, że Blaise Zabini nie wydawał się ani trochę rozdrażniony.
     Chyba powoli zaczynałam wariować, a to nie był dobry znak.
 - Jest w środku – odpowiedziałam w końcu. – Rozmawia z Ester.
     Wypowiedziałam jej imię najbardziej pogardliwie, jak potrafiłam.
     Ku mojemu zdziwieniu Ślizgon nie ruszył do Marmurowego Anioła, tylko rozsiadł się wygodnie na trawie obok mnie, opierając się plecami o pień kwitnącej wiśni. Miałam wielką ochotę odwrócić głowę w jego stronę i przekonać się, jaką ma minę, ale powstrzymałam się – to mogłoby go spłoszyć, a nie chciałam, żeby odchodził. W tamtym momencie, kiedy Draco był w środku Anioła z Ester, nagle poczułam się bardzo samotna.
 - Co zmieniło się w twoim światopoglądzie, Zabini, że usiadłeś obok szlamy? – zapytałam.
 - Tak się składa, że ta szlama jest dziewczyną mojego najlepszego przyjaciela – odpowiedział, a ja domyśliłam się, że się uśmiecha. – Jakoś muszę to znosić.
     Spodobało mi się wyrażenie, którego użył.
 - Bądźmy szczerzy, Granger – kontynuował. Przez głowę przeleciała mi myśl, że Ślizgoni w tym dniu byli bardziej rozgadani niż zwykle. – Nie zostaniemy przyjaciółmi i nie wiem, czy w naszych relacjach będzie można mówić chociażby o sympatii. Ale chcąc nie chcąc, gramy teraz w jednej drużynie, jesteśmy w to zaplątani wspólnie i może nadszedł czas, żeby wreszcie dorosnąć i przynajmniej nie okazywać jawnej wrogości.
     Jego słowa tak mnie zszokowały, że aż się odwróciłam i na niego spojrzałam. Blaise Zabini nie żartował – właśnie próbował zakopać między nami wojenne różdżki.
 - Czy to znaczy, że akceptujesz mój udział w tym wszystkim? – odezwałam się.
 - Toleruję – poprawił mnie. – To lepsze słowo.
     Wzruszyłam ramionami. W porządku, na początek dobre i to.
     Chwilę siedzieliśmy w milczeniu. Moje myśli wciąż błądziły wokół postaci Dziewczyny w Czerwonej Pelerynie, a okno salonu Marmurowego Anioła – gdzie właśnie przebywała razem z Malfoyem – przyciągało moje spojrzenie. Chcąc zabić czymś czas i oderwać się od toksycznych obrazów pojawiających się w głowie, zajęłam rozmową Zabiniego.
 - Co dzieje się w Anglii, Blaise? Nie dochodzą tutaj żadne informacje…
     Z chęcią podchwycił temat. Być może też rozmyślał o czymś, o czym nie chciał?
 - Krążą plotki, Granger, dużo plotek – odpowiedział. – Trwają reformy w Ministerstwie Magii, śmierciożercy chodzą śmiało po ulicach, a Severus Snape będzie dyrektorem Hogwartu od przyszłego roku. – Zawiesił na chwilę głos. – Ale nie usłyszałaś jeszcze najlepszego: syn szanowanego pracownika Ministerstwa, Draco Malfoy, zaginął w tajemniczych okolicznościach i jest poszukiwany w całym kraju. Za jego znalezienie wyznaczono wysoką nagrodę. Tak, Draco trafił na okładki Proroka Codziennego, a połowę numeru zajmują wywiady z jego ojcem, który lamentuje nad stratą ukochanego dziecka.
     Zaśmiał się krótko, ale mnie nie rozbawiła ta informacja.
 - Co mówią o tym zniknięciu zwolennicy Vol… Czarnego Pana? – spytałam szybko.
 - Skąd mam to wiedzieć? Raczej nie jesteśmy przyjaciółmi.
 - Jak to? A więc nie jesteś śmierciożercą?
     To pytanie wyrwało się z mojego gardła bezwolnie i wywołało raczej zażenowanie. Blaise chwilę patrzył mi w oczy, po czym podciągnął rękaw koszuli, odsłaniając przedramię – nie było na nim śladu Mrocznego Znaku. Poczułam, jak palę się ze wstydu.
 - Przepraszam – bąknęłam szybko, ale on tylko prychnął drwiąco.
 - Przeprosiny przyjęte – odparł. – Nie wiesz dużo o tamtym świecie, co? Zawsze po tej lepszej stronie, z Potterem i Weasleyem, pod płaszczem Dumbledore’a…
 - O czym ty do cholery mówisz, Zabini?
     Rozsiadł się wygodniej na trawie i westchnął, bawiąc się koniczyną.
 - Nie każdy może zostać śmierciożercą, Granger – zaczął. – Czarny Pan nigdy nie wypaliłby Mrocznego Znaku komuś, kto wciąż uczy się w Hogwarcie. Draco był wyjątkiem, przeznaczonym do… wyższych celów. Chociaż teraz pewnie wszystko się zmieni, kiedy Snape został dyrektorem. Ale ja tego nie chcę. Nie teraz. Jeszcze nikt nie kazał mi wybierać.
     Wybierać. Przecież oboje wiedzieliśmy, że nie ma wyboru.
 - Chcesz przeczytać? – Wyciągnął w moją stronę zwitek pergaminu, w którym bez trudu rozpoznałam Proroka Codziennego. – Chciałem to pokazać Draconowi… Na pewno się ucieszy ze swojej sławy. Nie macie tu chyba zbyt wielu rozrywek.
     Znów ten sarkazm, pomyślałam, biorąc od niego bez słowa gazetę. Rozłożyłam ją, a serce biło jak oszalałe, bo to był pierwszy raz od kilku tygodni, kiedy miałam jakikolwiek kontakt ze światem, który tak nagle i niespodziewanie opuściłam.
     Już z pierwszej strony patrzył na mnie dumnym wzrokiem nie kto inny, jak Draco Malfoy. Czarno – biała fotografia nie odebrała mu niczego z jego urody, a nawet jeszcze bardziej wyostrzyła kontrasty, w które był przybrany. Zdjęcie mogło pochodzić z co najmniej kilku lat wstecz, Malfoy z Proroka był młodszy, bardziej wyniosły i pewny siebie, ale przede wszystkim – szczęśliwszy. Beztroska wymalowana na jego twarzy była wręcz namacalna. Zastanowiłam się chwilę, jak dużo się zmieniło w jego życiu od czasu, gdy ktoś zrobił mu to zdjęcie. Ile przybyło trosk i trudnych decyzji, ciążących mu na barkach.
     Pod fotografią migotał duży, czarny nagłówek:




ZAGINIONY

     Draco Malfoy (l. 17), syn Lucjusza Malfoya, znanego i szanowanego pracownika Ministerstwa Magii, zaginął w tajemniczych okolicznościach podczas zamieszek w Szkole Magii i Czarodziejstwa Hogwart w nocy z 20/21 marca.
     Syn pana Malfoya nie wrócił na letnie wakacje po zakończonym przedwcześnie roku w Hogwarcie, ale koledzy i koleżanki Dracona przekazali nam informację, że już od nocy, w której zginął Albus Dumbledore, nie widzieli chłopca w murach szkoły. „Wszystkie jego rzeczy zostały w dormitorium – mówi specjalnemu wysłannikowi Proroka Gregory Goyle, przyjaciel Zaginionego. – Myśleliśmy, że po prostu rodzice zabrali go wcześniej do domu, po tym wszystkim, co się tutaj stało. Potem skontaktował się z nami jego ojciec i powiedział, że Draco nie dotarł do domu. Nie mam pojęcia, gdzie on może być”.
     Z poufnych źródeł jeden z redaktorów Proroka Codziennego dowiedział się, że zniknięcie Dracona Malfoya może mieć coś wspólnego z wydarzeniami, które rozegrały się tamtej nocy w murach Hogwartu. Z relacji naocznych świadków wiemy, że młody Ślizgon był w pobliżu Wieży Astronomicznej – a więc miejsca, w którym zginął Dumbledore. Jego zeznania mogły być więc kluczowe w próbie wskazania sprawcy, co nie wyklucza uprowadzenia w celu zatajenia informacji i uniemożliwienia zeznań.
     Krążą również pogłoski, że w całą sprawę może być zamieszany Harry Potter, który prawdopodobnie był na miejscu zdarzenia w nocy z 20/21 marca. Co ciekawe, kilka dni po przyjeździe ze szkoły, pan Potter zniknął z Londynu, a jego dom przy Privet Drive stoi pusty. Nie wiemy, gdzie aktualnie przebywa Chłopiec, Który Przeżył. Ministerstwo Magii bada całą sytuację i za kilka dni ma wydać oficjalne ogłoszenie w tej sprawie.
     „Draco i Potter nigdy się nie lubili – mówi Gregory Goyle. – Zdaje się, że Potter kilka razy nawet groził Draconowi. Nie zdziwiłbym się, gdyby miał z tym coś wspólnego”.
     „Zupełnie nie wiem, co mam robić. Jeśli chodzi o pieniądze, nie mają ona znaczenia. Zapłacę ile trzeba. Tylko błagam, oddajcie mi syna” – apeluje Lucjusz Malfoy, ojciec zaginionego (dalsza część rozmowy z Panem Malfoyem znajduje się na stronie nr 3). Wyznaczył on nawet dużą nagrodę dla tego, kto zdobędzie jakieś informacje.
     Każdy, kto wie cokolwiek na ten temat lub widział chłopca z powyższego zdjęcia (inne fotografie na stronach 3, 5 i 7) powinien jak najszybciej skontaktować się z Ministerstwem Magii lub bezpośrednio z rodziną Państwa Malfoyów.



     Patrzyłam chwilę na tekst, jakbym miała nadzieję, że to jakiś potworny żart.
     Nie miałam pojęcia, że sprawy mogły zajść aż tak daleko. Owszem, spodziewałam się, że zniknięcie Malfoya ze świata czarodziejów, a dokładniej – z grona śmierciożerców i jego rezydencji w Anglii, tuż pod nosem Voldemorta, może wywołać spore zamieszanie, ale nigdy nie pomyślałabym, że w całą sprawę wplączą Harry’ego, który nie miał o niczym pojęcia i znalazł się po prostu w złym miejscu o złej porze.
 - Co to za bzdury, Zabini? – syknęłam, potrząsając mu przed nosem gazetą.
 - Granger, opanuj emocje – odpowiedział, a spokój w jego głosie jeszcze bardziej mnie rozzłościł. – Nie jestem autorem tego artykułu, więc nie musisz się na mnie wyżywać. Chciałaś wiedzieć, co dzieje się w Anglii. Tutaj masz odpowiedź.
     Zamknęłam na chwilę oczy, próbując powstrzymać wściekłość. Blaise miał rację – to nie była jego wina. Poza tym tylko on mógł powiedzieć mi, co to wszystko znaczy.
 - Co to są… „poufne źródła”? – zapytałam, siląc się na spokój.
 - Oficjalna wersja. – Prychnął. – Prorok wypisuje to, co mu każą. Ministerstwo jest pod kontrolą Czarnego Pana, Granger. Chcą mieć jakiegoś haka na Pottera, więc go znaleźli. To wbrew pozorom bardzo przemyślany krok… W obecnych czasach ludzie potrzebują bohatera, szczególnie teraz, po śmierci Dumbledore’a. Wszyscy znają historię o Chłopcu, Który Przeżył. Ale dla tych, którzy uwierzą w te brednie, twój przyjaciel z Wybrańca stanie się zwykłym przestępcą. A taki nie budzi zaufania, wierz mi.
     To wszystko nie mieściło mi się w głowie.
     To była nasza wina.
     Moja.
 - To nie powinno się było zdarzyć – szepnęłam, chowając twarz w dłoniach. – Gdyby Malfoy nie uciekł, Harry nie miałby teraz problemów. Nie oskarżyliby go o to.
 - Jesteś bardzo naiwna, Granger – odparł Zabini. – Znaleźliby inny pretekst. Mają taką władzę, że mogliby wysłać go do Azkabanu za nieprzepisowo długi kij od miotły. Ciesz się, że Potter zniknął w odpowiednim czasie. Nie wiem, co się z nim dzieje i co planuje, ale widocznie rozumu mu nie brakuje. – Zawiesił na chwilę głos. – Nie mówiąc już o tym, co stałoby się z Draconem. Przecież to tylko oficjalna wersja, ten cały artykuł w Proroku… Czarny Pan nie jest głupi. Wie, że Draco uciekł. I gdyby wrócił po tym wszystkim, po tym, jak szemrał za jego plecami, po tym jak nie wykonał swojego zadania, raczej nie mógłby się spodziewać, że Sama-Wiesz-Kto przyjmie go z otwartymi ramionami.
     Po plecach przeleciał mi nieprzyjemny dreszcz.
     Nagle to wszystko wydało mi się kompletnym szaleństwem, spłynęło na mnie światło nieodwracalnej prawdy: świat kręcił się dalej, bez naszego udziału. My nie należeliśmy do tej rzeczywistości, tonęliśmy we własnym szczęściu, podczas gdy prawdziwy świat krwawił i wrzeszczał z bólu. Egoizm nie dopuścił do mnie tego krzyku. Sama zatkałam sobie uszy.
     W głowie odezwał mi się cichy, ale wyraźny głos Ester, niedługo po tym, jak dotarliśmy do Marmurowego Anioła: „Nawet dobro przestaje być piękne, kiedy jest przesycone krzywdą innych ludzi”. Tak właśnie było z naszym szczęściem, moim i Dracona.
 - Co ty o tym wszystkim myślisz, Blaise? – zapytałam Ślizgona. – O całym tym zadaniu Malfoya, mojej pomocy, ucieczce z Hogwartu i naszej miłości?
     Zaśmiał się drwiąco.
 - Miłości? Miłości nie ma, Granger. Jest tylko przywiązanie, cholerna chęć posiadania. Nie sądziłem, że Draco kiedykolwiek temu ulegnie. Okazał się słabszy, niż myślałem.
 - A więc nigdy nie byłeś zakochany, Blaise?
     Jego spojrzenie pociemniało, ale nie dał tego po sobie poznać.
 - Umiem panować nad sobą – wytłumaczył. – Na szczęście. Wystarczy spojrzeć na Dracona: gdzie go to zaprowadziło, ile szalonych decyzji musiał podjąć, ile poświęcić. – Pokręcił głową na boki. – W dzisiejszym świecie nie ma na to miejsca, Granger.
     Wzięłam głęboki oddech. Wyjście było tylko jedno.
 - Musimy wrócić – powiedziałam, wstając.
 - Co? Dokąd idziesz, Granger? – wołał za mną Zabini, ale nie odpowiedziałam.
     Szybkim krokiem ruszyłam w kierunku frontowych drzwi Marmurowego Anioła, cały czas ściskając w ręku numer Proroka Codziennego. Przestało obchodzić mnie to, że w środku jest Ester i być może nie będę tam mile widziana. Wszystko przestało mieć znaczenie; w głowie tłukła się tylko jedna, jedyna myśl: musimy wrócić. To było najlepsze wyjście.
     Bez pukania weszłam do salonu, który nie wydawał się już tak magiczny jak rankiem. Minęłam Dziewczynę w Czerwonej Pelerynie, nie zwracając uwagi na jej pytający wyraz twarzy i podeszłam prosto do Malfoya, który stał oparty o okno, z rękami założonymi na piersi. Urwał zdanie w pół słowa i przyglądał mi się uważnie, mrużąc powieki. Cisnęłam w niego Prorokiem, a on – pewnie dzięki niezwykłemu refleksowi i zręczności szukającego – złapał zwinnie gazetę, pomimo całego zaskoczenia. Wyrazem twarzy domagał się wyjaśnień.
 - Przeczytaj – warknęłam, wskazując na migoczący, czarny nagłówek.
     Chwilę później, bez słowa, przeniósł wzrok na równe linijki artykułu.
     Z każdym kolejnym słowem jego spojrzenie nie tylko ciemniało, ale i stawało się bardziej puste, obojętne. Jakby to była jego tarcza, najlepsza obrona przed atakami z zewnątrz. Obserwowałam go dokładnie, zdając sobie jednocześnie sprawę, że stojąca kilka kroków dalej panna Silverman również nie spuszcza nas z oczu. Nie interesowało mnie to.
 - Co jej powiedziałeś, Zabini? – warknął Malfoy, kiedy skończył już czytać. Odwróciłam się, zaskoczona. Nie miałam pojęcia, że Blaise przybiegł za mną do środka.
 - To nie jest jego wina – odpowiedziałam, nim Ślizgon zdążył wypowiedzieć słowo. – Widzisz, co wypisują? To zaszło za daleko, Draco. Harry ma kłopoty, przez nas. Musimy wrócić. Musisz się pokazać, żeby nie myśleli, że on ma coś z tym wspólnego.
 - To niemożliwe – wtrąciła Ester. Przez chwilę zapomniałam, że Dziewczyna w Czerwonej Pelerynie również jest w środku. Zacisnęłam pięści ze złości. – Draco nie może wrócić. To byłoby zbyt niebezpieczne, nie jest mile widziany wśród śmierciożerców.
 - Przecież nie musi od razu umawiać się na kremowe piwo z Voldemortem – syknęłam.
     Spojrzenie panny Silverman pociemniało, a Zabini wciągnął głośno powietrze. Przypomniałam sobie, jak Ester mówiła kiedyś, że wymawianie imienia Czarnego Pana może nieść za sobą straszne konsekwencje, ale nie dbałam o to. Byłam zbyt rozdrażniona, zbyt przygnieciona rzeczywistością i zbyt zdeterminowana do działania.
 - Nic nie rozumiesz, Hermiono – powiedziała spokojnie.
 - Ja nic nie rozumiem? – Odwróciłam się twarzą do niej, nie panując już nad swoimi słowami. – Rozumiem więcej, niż ci się wydaje. Harry ma kłopoty, bo Ministerstwo ściga go w sprawie rzekomego porwania Dracona. Ma dość kłopotów na głowie, nie musimy dostarczać mu kolejnego. Trzeba mu pomóc. Trzeba wrócić do Londynu.
     Byłam tak pewna swojej racji, że nie docierało do mnie nic innego.
 - To niemożliwe – powtórzyła jeszcze raz panna Silverman.
 - Nie wtrącaj się! – krzyknęłam, nawet nie próbując zachować spokoju. – To ty nic nie rozumiesz, Ester! Co z tego wszystkiego masz, co?! Dlaczego ciągle nam pomagasz, dlaczego tak ci na tym wszystkim zależy?!
     Wykrzywiła wargi w kpiącym uśmiechu, ale zielone oczy pozostały zimne jak lód.
 - Trudno uwierzyć w czyjąś bezinteresowność, jeśli samemu jest się egoistą, prawda? – powiedziała spokojnie. Zbyt spokojnie.
     Nie pamiętam momentu, w którym w mojej ręce znalazła się różdżka. Jej czubek skierowany był w środek klatki piersiowej Dziewczyny w Czerwonej Pelerynie. Trzęsłam się ze złości na całym ciele, ale moja dłoń nawet nie zadrżała. Spojrzałam w jej oczy – w te zielone, przerażająco puste oczy panny Silverman – i nie ujrzałam w nich nic. Żadnych uczuć. Żadnego zdenerwowania, ani chociażby wytrącenia z równowagi.
     W tamtym momencie po raz pierwszy naprawdę bałam się Ester Silverman, chociaż to ja stałam z różdżką wycelowaną w jej idealną postać.
 - Dość – powiedział zdecydowanie Malfoy. Pewnie czuł, że sytuacja powoli wymyka mu się spod kontroli. Chociaż: czy kiedykolwiek ją miał? – Hermiono, opuść różdżkę – rzekł w moją stronę, po czym odwrócił się do Dziewczyny w Czerwonej Pelerynie. – Ester, Blaise, zostawcie nas samych, proszę.
     Oboje bez słowa opuścili salon. Kiedy Zabini zamknął ze sobą drzwi, Draco rzucił mi zaniepokojone spojrzenie, ale zaraz potem znów przybrał maskę obojętności. Znów był zimnym człowiekiem, bez uczuć, bez twarzy i bez tożsamości.
 - Nie toczmy wojen sami ze sobą, skoro już i tak walczymy z całym światem – odezwał się spokojnie, ale w tonie jego głosu było coś władczego. – Wiesz, że nie możemy wrócić. I nie chodzi tylko o moje bezpieczeństwo, o to, że zabiją mnie, kiedy tylko pojawię się w Londynie. Ty też nie byłabyś bezpieczna. To wszystko jest jeszcze zbyt świeże.
     Moje serce zdecydowanie przyspieszyło swoje bicie.
 - Zabiją cię? – powtórzyłam z niedowierzaniem. Kiwnął głową.
 - Tak powiedziała mi Ester. Jemu już nie zależy na moim życiu. – Domyśliłam się, że ma na myśli Voldemorta. – Przecież to całe zniknięcie, sugerowanie porwania… to tylko przykrywka. Gdybym wrócił i zabiliby mnie, pewnie cała wina spadłaby na Pottera.
     Przed chwilą serce biło z całą mocą, a teraz nagle się zatrzymało. O tym nie pomyślałam.
 - Po prostu tak bardzo boję się o niego – szepnęłam, a w swoim głosie doszukałam się usprawiedliwienia za cały swój wybuch. – Mam wyrzuty sumienia, że go zostawiłam…
     Wyrzuty sumienia… Czy miałam jeszcze sumienie?
     Podszedł i wziął mnie w ramiona. Obojgu nam nie było łatwo. Poczułam pod powiekami łzy, łzy złości i bezsilności, ale całą siłę woli włożyłam w to, by mną nie zawładnęły i nie wydostały się na zewnątrz. Nie były w tamtym momencie nikomu potrzebne.
 - Obiecuję ci, że zrobię wszystko, żeby pomóc Potterowi – rzekł.
     „Obiecuję ci”. Po raz pierwszy użył tego wyrażenia.
     Kiwnęłam głową, nie potrafiąc wydobyć z gardła już żadnego słowa.
     Uwierzyłam mu. Nie miałam innej alternatywy.

_________________________
Rozdział wcześniej z racji zaliczonej sesji oraz dwóch zwycięstw polskich siatkarzy nad Argentyńczykami w tegorocznej Lidze Światowej!
Lubię ten pozytywny stan, kiedy nie mam na nic czasu, naprawdę.
Miłych wakacji Wam życzę! :)

23 komentarze:

  1. Rozdział jest obłędny ♥
    W sumie to nie wiem co ci mam napisać, z każdą notka zakochuje się w tym opowiadaniu coraz bardzie :)
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. wracaj na byc-huncwotem pls :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak, to prawda, Hermiona i Draco utonęli we własnym szczęściu, a tam za murami Anioła świat coraz bardziej upada i ogarnia go zagłada. Czas zacząć działać, a nie tylko się migdalić, drodzy państwo! Draco niby nie może wrócić, bo go zabiją? Jak dla mnie słaby argument - wszedłby w jakieś tajne porozumienie z ojcem, ten zorganizowałby grupę ludzi, którzy jeszcze się z nim liczą i być może nie byłoby problemu, chociaż wiadomo, z Voldemortem nie ma żartów. Swoją drogą, Lucjusz też pewnie jest rozdarty, bo nie wie, co się dzieje z synem, czyja to sprawka i tak dalej...

    No niestety kolejnego rozdziału nie przeczytam terminowo, bo wyjeżdżam. :(

    Pozdrawiam,
    [diamond-fair]

    PS Pisałam Ci to w linkach, ale może nie zwróciłaś uwagi: Unceasing Wind nie jest opowiadaniem potterowskim, mogłabyś to poprawić? Dzięki. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A w ogóle to zapomniałam napisać, że mija mniej więcej rok, od kiedy czytam ENS i cieszę się, że tu jestem. :) Kto wie, co będzie w przyszłym roku - może już zaczniesz nowe opowiadanie, tym razem autorskie? ;)

      Usuń
  4. Świetny rozdział ;) Fajnie, że dodałaś go szybciej. Czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  5. Strasznie się cieszę, że rozdział pojawił się wcześniej. No i gratulacje z powodu zaliczonej sesji! A co do opowiadania, to cieszy mnie fakt, że Zabini toleruje obecność Hermiony :) Jestem ciekawa co teraz postanowi Draco, wrócić nie może, ale jednak jakieś działania powinien podjąć. Śmierciożercy się panoszą, a moja ukochana parka siedzi odcięta od świata na jego drugim końcu.. i jeszcze dochodzi Potter. Coś czuję, że zacznie się robić coraz ciekawiej.

    Mam nadzieję, że uda mi się przeczytać rozdział przed wyjazdem, bo dokładnie 15 udaję się nad nasz Bałtyk.

    Pozdrawiam i życzę wspaniałych wakacji!

    OdpowiedzUsuń
  6. Gratuluję pomyślnie zdanej sesji. Rozdział świetny, taki... taki... niosący wiele zmian. Hermiona już nie patrzy przez różowe okulary na świat. Stała się bardziej racjonalna, aczkolwiek myślę, że Zabini to wszystko uknuł żeby tak właśnie się stało. Z resztą on się taki podejrzany zrobił, jeszcze będzie przez niego bigos. No, ale pożyjemy - zobaczymy.

    U mnie na wakacjach Grecja i obóz z koszykarzami - 2 tygodnie sam na sam z całą zgrają wysportowanych przystojniaków [oraz ich mega przystojny trener, ale mniejsza ;) ]

    Dużo buziaków dla ciebie i weny :*

    Miłych wakacji :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Naprawdę super blog:D
    Chciałabym nominować Cię do Liebster Award :) Wszystkie informacje znajdziesz u mnie:http://kiedy-nie-mozesz-zyc-bez-wroga-dh.blogspot.com/2013/07/liebster-award.html
    Buźka!
    Serafino.Ink,Heart.25

    OdpowiedzUsuń
  8. Mój boże, jak dawno się tu nie udzielałam o.O Moje gratulacje w związku z sesją. A co do rozdziału, to nie przestajesz mnie zachwycać. Każdy kolejny jest małym dziełem sztuki, czyta się je z zapartym tchem a oczekianie na nową notkę to męczarnia. Wytrwałości i obyś nigdy nie pomyślała o opuszczeniu nas ;)
    Ps. Mam takie jedno pytanie. Dziewczyna w Czerwonej Pelerynie ma może jakiś związek z grą Dragon Nest i postacią Argenty? XD Pytam, ponieważ to było moje pierwsze skojarzenie

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny, naprawdę świetny rozdział! Czekam na kolejną notkę, pozdrawiam . ; )

    OdpowiedzUsuń
  10. Do jest takie poplątane.... Mam nadzieje ze jakoś się ułoży. Świetny, genialny, cudowny rozdział :) nie wiem co więcej powiedziec ;) pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Dzisiaj przeczytałąm wszystki rozdziały ! Świetne *.* Wciągnęłam się ;3 Twój blog działa jak narkotyk ;oo Powiadamiaj mnie o rozdziałach !!
    Zapraszam do mnie ; magia-zielonego-serca.blogspot.com
    ps. będę wpadała tu często ;))

    OdpowiedzUsuń
  12. Kocham twego bloga. Czytam to od dawna, ale jakoś wcześniej nie miałam czasu by skomentować. Nie jestem w tym dobra. Osobiście naprawdę podoba mi się ta historia, pomimo iż miejscami przypomina Harlequiny. Da się przeżyć, tragedii nie ma. Mimo to, od paru miesięcy, czytam go z uśmiechem na ustach. I nie potrafiłabym przestać nawet gdyby poziom tej opowieści derastycznie spadł. Do tego jednak nigdy nie dojdzie. Co ja jeszcze mogę dodać? Dobrze przedstawiłaś Draco i Blaise'a. Podoba mi się Ester. Na koniec dodam jeszcze tyle, że jesteś jedną z moich ulubionych blogerek. Czekam na nowy rozdział.
    ~ Draconis

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja to mam szczęście:D Wchodzę sobie na twojego bloga, a tu nowy rozdział.Miłe zaskoczenie^^ Jeszcze nie przeczytałam notki ale zaczęłam początek;p Jestem prawie pewna, że będzie świetna:D A tymczasem wracam do czytania.

    Pozdrawiam

    Enim:*

    P.S Nie mogłam się powstrzymać od skomentowania mimo, że jeszcze nie przeczytałam rozdziału:P

    OdpowiedzUsuń
  14. jak zawsze obłędna notka ;d codziennie sprawdzam czy nie dodałaś nowej i masz dziś szczeście ;d mam nadzieje że przez wakacje tez będziesz dodawać , miło by było nawet częściej : ) pozdrawiam ; *

    OdpowiedzUsuń
  15. Super wyszła:D
    Muszę przyznać, że bardzo mnie zaciekawiłaś.Draco i obietnice?
    Och... ciekawie się robi^.^ i jeszcze Zabini :D
    Tak jak myślałam rozdział spaniały:D

    Pozdrawiam

    Enim:*

    (Przepraszam, że nie komentuje zalogowana ale gdy próbuje wtedy występuje jakiś błąd i nie mogę skomentować:<)

    OdpowiedzUsuń
  16. Kiedy napiszesz nowy rozdział na byc-huncwotem.blogspot.pl? Czekam z niecierpliwością :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Kiedy zaktualizujesz stronę na facebooku?

    OdpowiedzUsuń
  18. Świetny rozdział! (jak zawsze) Czekam na kolejny!
    http://victoria-baker-gordon.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. Superr <3 Zresztą jak zawsze <3 Hah Blaise na początku <3 :D I ten Lucjusz -.- grrr to podłe :c Czekam z niecierpliwością na następną notkę i życzę dużo WENY ;** Zapraszam też do mnie :3 http://dramiona-na-zawsze-razem.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  20. Droga Damo Kier!
    Jak miło otrzymać tak wspaniały prezent z okazji moich imienin, jak kolejny, pełen wrażeń rozdział :)
    Dziękuję Ci :))
    Notka? Świetna, pod poprzednią prosiłam o więcej "spięć" między Hermioną, a Ester.
    Dziękuję za nie !
    Prócz tego, super, że wreszcie nawiązałaś coś do nic nam niewiadomej poniekąd akcji w Hogwarcie.
    Dziękuję jeszcze raz za ten wspaniały rozdział, tradycyjnie życzę weny i serdecznie pozdrawiam.
    Omega.

    OdpowiedzUsuń
  21. Nie miałam co czytać. Gdy przestałaś pisać przestałam czyatć wszystkie potterowskie blogi. Jednak wróciłaś i natchnełaś mnie do napisania swojej hisorii o Draco i jednej osobie. Dziękuje.

    Granger z Ravenclow

    OdpowiedzUsuń
  22. O Merlinie!
    Dwa lata.
    To znaczy - jeszcze tydzień i będą dwa lata!
    Nie mogę uwierzyć, jakie przypadki chodzą po ludziach.
    Dwa lata temu (choć nawet o tym nie pamiętam.. Bo jak? :D) dostałam cudowny prezent w postaci rozdziału 41.
    Dalej nie wierzę :D.
    Dziękuję i pozdrawiam serdecznie ! :)
    Nieparzysta

    OdpowiedzUsuń

Czytelnicy: