23 listopada 2012

25. Ślizgon i szlama


"Chociaż raz pozwól mi usłyszeć
Że zależy ci właśnie na mnie
A to co dziś usłyszę
Musi działać i działa na mnie".

< Kasia Kowalska "Coś optymistycznego" >

~*~

 - Hermiono, Malfoy ciągle się na ciebie gapi – szepnęła mi Ginny na ucho, nachylając się w moją stronę i przyciszając głos do szeptu. Uśmiechnęłam się sama do siebie, nie odrywając wzroku od równych liter książki do transmutacji, która przede mną leżała, choć moje oczy wcale nie przesuwały się po linijkach tekstu.
 - Naprawdę? Nie zauważyłam.
     Przewróciłam hałaśliwie kartkę, nie dając po sobie w żaden sposób poznać, że wypowiedziane przez Rudą słowa zrobiły na mnie jakiekolwiek wrażenie. Podparłam głowę ręką, wzdychając teatralnie, a gdy tylko włosy zsunęły mi się na twarz i stworzyły swoistą tarczę ochronną przed jej przenikliwym i oskarżycielskim spojrzeniem, znów uśmiechnęłam się delikatnie, wracając pamięcią do poranka, którego echo wciąż krążyło mi w żyłach wywołując w całym moim ciele najlepsze z możliwych emocji.
     Przypomniałam sobie smak jego ust i tęsknotę pomieszaną z bólem, kiedy tylko oddalił się ode mnie na krok. Poczułam wtedy jeszcze strach – a co, jeśli to wszystko nie dzieje się naprawdę? Jeśli to tylko iluzja, złudzenie, nietrwały sen i echo najskrytszych pragnień? Musiał zauważyć wtedy we mnie zmianę, bo zacisnął palce na mojej dłoni i szepnął:
 - Nie bój się, Granger. Zaufaj mi: wszystko będzie dobrze.
     Jak mogłam mu nie uwierzyć?
 - Hermiono, czy ty mnie w ogóle słuchasz? – syknęła Ginny, wyrywając mnie dość brutalnie z zadumy. – Możesz mi powiedzieć, co się z tobą dzisiaj dzieje?
     Odgarnęłam włosy z policzków i założyłam je za uszy.
 - Próbuję się skupić – powiedziałam, całkiem dobrze udając rozdrażnienie.
 - Skupić. – Jej brwi podjechały wysoko do góry. – Oczywiście. I właśnie dlatego czytasz książkę do góry nogami? To starożytne runy, czy jednak transmutacja, co?
     Westchnęłam, a moja twarz pokryła się delikatnym rumieńcem. Starając się za wszelką cenę uniknąć przenikliwego i podejrzliwego spojrzenia panny Weasley, wzięłam książkę i zręcznie obróciłam ją, przyciągając do siebie. Musiałabym być jednak albo bardzo naiwna, albo po prostu głupia mając nadzieję, że Ruda da mi po tym spokój.
 - Ginny, próbowałaś kiedyś dotknąć gwiazd? – zapytałam, udając jednocześnie, że szukam jakiegoś zagadnienia w spisie treści. Kątem oka dostrzegłam, jak marszczy brwi.
 - A co to za pytanie? – odpowiedziała twardo, trochę zbyt pewna siebie.
 - Czysto teoretyczne. – Wzruszyłam ramionami. – Po prostu zastanawiam się, jak można mówić, że czegoś się nie da zrobić, skoro nawet się nie próbowało…
 - Powiesz, co się stało, czym mam w ciebie trzepnąć jakimś zaklęciem? – przerwała mi, uśmiechając się delikatnie. – Pogodziliście się z Ronem?
 - Skąd ten pomysł? – zdziwiłam się, wciąż nie patrząc jej w oczy.
 - Och, nie, nic takiego, myślałam po prostu… zresztą, nieważne. – Machnęła ręką, nie dając po sobie poznać, że jest zawiedziona. – A więc o co chodzi? No, nie każ mi zgadywać…
     Zastanowiłam się chwilę. Ruda była jedyną bliską mi osobą, która znała większą część prawdy o mnie i o Malfoyu. Co prawda, nigdy tego nie akceptowała, ale może wykaże trochę więcej zrozumienia, kiedy podzielę się z nią swoim szczęściem?
     Uśmiechnęłam się znacząco w jej kierunku, a jej dobre, brązowe oczy rozszerzyły się z zaskoczenia, rozbłyskując niedowierzaniem i… przerażeniem, które wcale mnie nie dziwiło.
 - Nie! – szepnęła, zakrywając usta dłonią.
 - Tak – odpowiedziałam, wciąż nie przestając się uśmiechać, zadowolona, że mogłam zaoszczędzić zbędnych wyjaśnień i niepotrzebnych słów.
     Nie spodziewałam się okrzyków radości, gratulacji i prezentów z okazji rozpoczęcia nowego etapu życia, ale reakcja Ginny kompletnie wytrąciła mnie z równowagi. Zacisnęłam zęby, przyrzekając sobie, że nikt nie zepsuje mi dziś wyśmienitego humoru.
 - Hermiono, przecież to kompletny kretyn! – syknęła panna Weasley.
 - Słucham? – Nachyliłam się w jej stronę. – Nawet go nie znasz, jak możesz oceniać?
 - I wy w ogóle do siebie nie pasujecie! – ciągnęła, nie zwracając najmniejszej uwagi na moje protesty. – Jesteście z dwóch różnych światów, spójrzmy prawdzie w oczy…
 - Ginny… Błagam cię…
     Ruda w ogóle mnie nie słuchała.
 - Harry go nie znosi! I… och, Hermiono, przecież ty też go nie znosisz! – powiedziała. – Sama skonfundowałaś go na testach do quidditcha…
 - Ja wcale… Co? – Wytrzeszczyłam na nią oczy. – O czym ty mówisz?
 - Już nie udawaj, Harry wszystko mi opowiedział. Gdyby nie ty, Ron nigdy nie dostałby się do drużyny, McLaggen był od niego po prostu lepszy.
     McLaggen? Cormac McLaggen?
     Przybrałam kamienną twarz.
 - Skąd o tym wiesz? – zapytałam, niby od niechcenia.
 - Słyszałam, jak gadał rano z kolegami – wyjaśniła. – Chociaż wolałabym się o tym dowiedzieć od ciebie. Myślałam, że się tylko przechwala, żeby zyskać uznanie w oczach kumpli. Na Merlina, miałam nadzieję, że tylko się przechwala…
     Oparła podbródek na dłoni, po czym spojrzała na mnie dość żałośnie.
 - Zupełnie cię nie rozumiem – szepnęła, nachylając się w moją stronę. – Myślałam, że ty… czujesz coś do Malfoya… Aż nagle wyskakujesz z jakimś McLaggenem. Nie zrozum mnie źle, ale czy to nie jest jakaś forma, no wiesz… zemsty na moim kochanym braciszku?
     Skierowałam na nią swój zaskoczony wzrok, ale nie potrafiłam ukryć rozdrażnienia.
 - Niby dlaczego miałabym mścić się na Ronie? – zapytałam. – Nic mi do jego związku w Lavender. A jeśli chcesz wiedzieć, to robię dokładnie to, co ty, Ginny, czyli szukam sobie kogoś w zamian, żeby zacząć normalnie żyć. Kto jak kto, ale ty powinnaś to doskonale rozumieć po tylu miesiącach związku z Deanem.
     Skrzywiła się lekko, po czym zacisnęła usta dokładnie w taki sam sposób, jak pani Weasley. Wiedziałam, że moje słowa mogły ją zaboleć, ale nie byłam w stanie nic na to poradzić. Zatrzasnęłam książkę do transmutacji z głośnym hukiem, wrzuciłam ją mało delikatnie do swojej szkolnej torby i ruszyłam do wyjścia, bez zbędnych wyjaśnień.
     Idąc pustym korytarzem czwartego piętra moje myśli zajmował głównie Cormac McLaggen, który po jednym zaledwie uśmiechu skierowanym w jego stronę wymyślił urzekającą historyjkę o naszym związku i co więcej – nawet nie próbował tego sprostować. Jakiż trzeba mieć tupet, żeby dopuścić się czegoś takiego? W jednym Ginny miała stuprocentową rację: McLaggen niezaprzeczalnie był kretynem, z którym nie chciałam mieć nic wspólnego.
     Byłam już przy końcu korytarza, kiedy nagle zza zakrętu wyszedł ktoś, na widok kogo moje serce zdecydowanie przyspieszyło swoje bicie. Uśmiechnęłam się, a Draco Malfoy odpowiedział mi tym samym, po czym otworzył drzwi najbliższej komnaty i, rozglądając się ostrożnie na boki, zaprosił mnie do jej środka. Nie zawahałam się ani przez chwilę.
     Klasa nie była duża i było w niej niewiele mebli: zaledwie kilka ławek, połamanych krzeseł i jedna zakurzona półka na książki. Stanęłam przed jednym z dużych, bogato rzeźbionych okien, z których roztaczał się ładny widok na pobliskie góry pokryte śniegiem, po czym odwróciłam się w stronę Ślizgona. Ten, zaryglowawszy wcześniej drzwi dla pewności, schował ręce w kieszeniach i uśmiechnął się lekko, opierając się nonszalancko o pobliską ścianę. Zmarszczyłam delikatnie brwi, chcąc z całych sił poznać jego myśli.
 - Doszły mnie słuchy, że chodzisz z McLaggenem – odezwał się niespodziewanie Draco. Westchnęłam głęboko, stwierdzając z zaskoczeniem, że wciąż się uśmiecha.
 - Widzę, że wieści w Hogwarcie dość szybko się rozchodzą – odpowiedziałam, zaplatając ręce na piersi. – Szkoda tylko, że ten kretyn to wszystko wymyślił. Sama dowiedziałam się o tym chwilę temu, na obiedzie, od Ginny.
     Wiele razy podczas czasu spędzonego z Malfoyem żałowałam, że Ślizgon jest tak bardzo powściągliwy w okazywaniu uczuć i emocji. Nie dawał się odkryć, nie pozwalał się poznać, roztaczając wokół siebie aurę tajemniczości. Często po prostu pytałam go, o czym w danym momencie myśli, ale chociaż zawsze wiedziałam, że mnie nie kłamie, to nigdy nie miałam pewności, że wyznawał całą prawdę.
 - Powiedz coś – poprosiłam, kiedy panująca cisza zaczęła mi już ciążyć.
 - A więc na początku pomyślałem, że powinienem go zabić – odparł, jak gdyby właśnie mówił o panującej na zewnątrz pogodzie. Jednocześnie zaczął powoli i ostrożnie zbliżać się w moim kierunku. – Zastanawiałem się też, na ile to, co usłyszałem, jest prawdziwe. A potem stwierdziłem, że to wspaniały pomysł, Granger.
     Rzuciłam mu zdziwione spojrzenie.
 - Nie bardzo rozumiem – przyznałam, kręcąc lekko głową na boki.
 - Pozory – rzekł melodyjnie, zatrzymując się tuż przede mną. – Nie będzie nam łatwo, ale niejednokrotnie przekonałem się, że wszelkie przeciwności da się obejść, mając dobry plan. Pytanie tylko, czy jesteś gotowa na życie wśród tajemnic i sekretów, bo powiedzenie prawdy jest zbyt niebezpieczne, głównie ze względu na mojego ojca.
 - Chodzi o to, że jestem szlamą, tak? Miałbyś przez to problemy?
     Westchnął, uśmiech spełzł mu z twarzy jak zdmuchnięty płomień świecy, a jego oczy natychmiast stały się chłodne i dziwnie puste.
 - Przez piętnaście lat mojego życia wierzyłem, że czysta krew płynąca w moich żyłach czyni ze mnie kogoś lepszego, doskonalszego, bardziej wartościowego – odezwał się Draco. Głos miał przygaszony i smutny, choć starał się mówić twardo i wyraźnie. – Od dziecka wpajał mi to ojciec. Zawsze powtarzał, że ci, których rodzice są mugolami, są czymś gorszym, do tego stopnia, że nie powinni mieć prawa, by trzymać różdżkę i nosić miano czarodzieja. – Zawiesił na chwilę głos. – Trwałem w tym przekonaniu przez lata, Granger, aż zrozumiałem, być może zbyt późno, że czysta krew to nie jest żaden dar, tylko najgorsze przekleństwo…
     Zadrżałam pod wpływem jego zbyt spokojnego głosu.
 - Ojciec uważa, że czarodzieje czystej krwi powinni rządzić się innymi prawami. Brzydzi się mugolami i mugolakami, to dlatego tak nie znosi Dumbledore’a. Gdyby dowiedział się o wszystkim, wściekłby się. Nie byłabyś wtedy bezpieczna. – Zawiesił na chwilę głos i wziął głęboki wdech, jakby zastanawiał się, ile może mi powiedzieć. – Nie mam zamiaru do końca życia się ukrywać, ale to nie jest odpowiednia pora na prawdę, teraz, kiedy rodzice wiążą ze mną pewne… oczekiwania. Ale obiecuję, że za jakiś czas wszystko się skończy.
 - Chodzi o to zadanie, tak? – zapytałam.
 - Tak. – Westchnął. – Ale nie mogę powiedzieć ci o nim nic więcej.
     Gorycz i niechęć w jego głosie kiedy mówił o swoim ojcu były tak wyczuwalne, że wydawały się wręcz przez chwilę wisieć w powietrzu, nim pojął je umysł. Znów poczułam w sobie palącą ochotę, by coś zrobić – podobnie, jak bywało wiele razy podczas tych długich miesięcy, kiedy nie byłam pewna Dracona. Wiedziałam jednak, że dziś jestem gotowa na więcej i cokolwiek by się nie stało, nie przegram bitwy z samą sobą. Dokładnie wiedząc, co robię, ale nie potrafiąc wytłumaczyć, dlaczego, wyciągnęłam swoją rękę i ścisnęłam nią dłoń Ślizgona. Drgnął zaskoczony, ale nie cofnął ręki, zamiast tego uśmiechnął się lekko.
 - Nie zależy mi na rozgłosie, Draco – szepnęłam. – Chcę po prostu być z tobą.
     Właśnie wtedy, w Hogwarcie, w nieużywanej klasie na czwartym piętrze, Draco Malfoy po raz pierwszy pokazał mi, jak kocha się najpiękniej – po cichu, gestem, nie słowem. Udowodnił, że z prawdziwym uczuciem nie trzeba się afiszować, bo żyje ono w nas samych, a nie w tych, którzy nas otaczają.
     Nie potrafię przypomnieć sobie jak to się stało, że nasze usta po raz drugi złączyły się w pocałunku. Było to odruchem tak prostym i tak naturalnym, że zupełnie nie zwróciłam na niego uwagi. Każda sekunda w jego ramionach była niezaprzeczalnym potwierdzeniem, że jestem tam, gdzie właśnie powinnam być. Z wielkim zdziwieniem zadałam samej sobie pytanie, jak mogłam żyć wcześniej, nie znając smaku tych ust? Znasz to uczucie, prawda? Kiedy jesteś tak szczęśliwy i tak spełniony, że dusza wręcz wyrywa się z twojego ciała, unosi cię nad ziemskie problemy? Kiedy wszystkie kłopoty, wątpliwości i nierozwiązane sprawy w mocnym uścisku tych dłoni przestają mieć jakiekolwiek znaczenie? Kiedy wydaje ci się, że w tej jednej osobie masz już wszystko i jesteś pewny, że od tej pory cały świat będzie wam sprzyjał, bo przecież takiej radości i takiego uczucia zniszczyć nie można…
     Uśmiechnęłam się delikatnie, kiedy chwilę później odsunął się i usiadł na dużym parapecie, wciąż nie spuszczając mnie z oczu.
 - O co chodzi? Dlaczego tak mi się przyglądasz? – zapytałam. Pokręcił nieznacznie głową na boki, po czym uśmiechnął się w moim kierunku. Moje serce przyspieszyło bicie.
 - Wciąż nie mogę uwierzyć, że jesteś prawdziwa.
     Dlaczego tak bardzo spodobały mi się te słowa? Może odpowiedzią na to pytanie jest fakt, że Draco Malfoy bardzo rzadko wyrażał na głos swoje uczucia? A może po prostu zbyt rzadko w swoim życiu miałam okazję doświadczać prawdziwej czułości? Zastanówcie się nad tym dobrze: wszelkie najlepsze uczucia, jakie są w człowieku, z czasem zabija rutyna. I przychodzi moment, w którym rodzice przestają mówić swoim dzieciom, że je kochają, przyjaciele rzadko dziękują za to, że jesteś, bliscy ci ludzie nie wspominają, jak bardzo cię potrzebują. Wszyscy myślą przecież, że doskonale o tym wiesz – i, bądź co bądź, mają rację. Ale nie znam nikogo, kto nie chciałby usłyszeć słów „Kocham cię”. Nie znam nikogo, kto nie uśmiechnąłby się, słysząc: „Dziękuję, że jesteś”, ani kto przeszedłby obojętnie obok jakiegokolwiek gestu wyrażającego wdzięczność, uczucie. W swoim długim, człowieczym życiu często zapominamy o tym, co potrafimy najpiękniej, nie sądzicie?
     Przy Malfoyu nie było chwili, w której czułabym się niepotrzebna i zepchnięta na drugi plan. On zawsze wiedział, kiedy potrzebowałam czułych słów, a kiedy jedynie samej jego obecności. To była jedna z najlepszych jego cech, której nie doświadczyłam u nikogo innego, ani przed tym, zanim się poznaliśmy, ani później, kiedy musieliśmy się rozstać.
 - Trudno w to uwierzyć, a jeszcze ciężej zrozumieć – odparłam.
     Usiadłam obok niego na parapecie, w dalszym ciągu czując na sobie jego spojrzenie.
 - A więc jaki jest plan, Draco? – zapytałam chwilę później.
 - Trzeba przede wszystkim zachować pozory, Granger – odparł. – Nie odprawiaj tego McLaggena z kwitkiem, przy odrobinie szczęścia będzie dawał ci dobre alibi. Spotykać możemy się w Pokoju Życzeń; pomyślałem, że do komunikacji użyjemy tych zaczarowanych galeonów, które wykorzystywaliście w tamtym roku lub lusterek dwukierunkowych.
 - Ale przecież do Pokoju Życzeń nikt nie może wejść, jeśli ktoś znajduje się w środku – przypomniałam mu. – Nie możemy spotkać się na korytarzu, to siódme piętro…
     Uśmiechnął się.
 - Jak widzę nie poznałaś jeszcze wszystkich możliwości pokoju Przychodź-Wychodź? – zapytał. Przekrzywiłam głowę lekko w bok, dokładnie mu się przyglądając. – Spędzam w nim tyle czasu, że wiem coś więcej o jego działaniu. Nikt nie może wejść do środka, jeśli osoba przebywająca wewnątrz sobie tego wyraźnie nie zażyczy. Ale wystarczy, że w określony dzień, o określonej godzinie staniesz przed kamienną ścianą i wypowiesz w myślach moje imię, Pokój odsłoni przed tobą sekret i będziesz miała pewność, że jestem wewnątrz.
 - Brzmi sensownie. – Kiwnęłam potakująco głową. – Co będzie w środku?
     Uśmiechnął się zawadiacko.
 - To zależy od tego, co sobie wcześniej zażyczę.
     Przytaknęłam i nie wiedzieć jak i dlaczego, pomyślałam o swojej przeszłości. Jeszcze wczoraj pełna byłam wątpliwości i niepewności, a dziś czułam całą sobą, że los wreszcie się do mnie uśmiechnął. Moje życie nagle podzieliło się na dwie części: tą bez Malfoya oraz tą, kiedy to był obok. Wiedziałam, że dla tego uczucia jestem gotowa na wiele.
 - Wiesz, Zabini wcale nie miał racji – powiedziałam nagle, wodząc opuszkami palców po wierzchu jego dłoni. Spojrzał na mnie podejrzliwie. – Był pewien, że kiedy dostaniesz, czego chciałeś, odejdziesz, zapominając, że to ja ci pomogłam. Mylił się.
     Poczułam, jak cały zesztywniał. Zaniepokoiłam się, gdy w jego oczach przez jedną, krótką sekundę ujrzałam dziwny, niezrozumiały cień, jakby błysk złości i podejrzliwości.
 - Rozmawiałaś z Blaise’em? – zapytał poważnie. – Kiedy?
 - Niedawno, kilka dni temu – odpowiedziałam, zgodnie z prawdą. – Spotkałam go na korytarzu, chciał mnie przeprosić za to, co stało się podczas świąt i pogodzić się.
 - Dlaczego mi o tym wcześniej nie powiedziałaś?
 - Jakoś wyleciało mi z głowy.
     Właśnie zastanawiałam się, czy powinnam powiedzieć Malfoyowi o próbie wydobycia ze mnie informacji na jego temat przez Zabiniego, kiedy Draco znów zwrócił się do mnie.
 - Czy jest coś jeszcze, o czym powinienem wiedzieć, Granger?
     Byłam pewna, że on wiedział, że coś ukrywam.
     Westchnęłam.
 - Cóż, miałam wrażenie, że Zabini wychodzi z siebie, żeby poznać prawdę – wyznałam. – Chciał wyciągnąć ode mnie informacje o naszej umowie. Myślał też, że powiedziałeś mi, do czego potrzebny ci Animus clausus. W zamian zaoferował, że odpowie mi na wszystkie pytania i wątpliwości dotyczące jego udziału w sprawie, ale odmówiłam.
     Przez chwilę twarz Malfoya zastygła w zadumie i skupieniu, jakby właściwe odczytanie sensu tych słów wymagało trochę więcej czasu. A potem przeniósł swój wzrok na mnie – w jego szarych oczach dostrzegłam wdzięczność, której nie umiał nazwać słowami.
 - Dlaczego, Granger? – zapytał. – Dlaczego się nie zgodziłaś?
 - Chciałam po prostu, żebyś to ty mi to wyjaśnił – odparłam, wzruszając ramionami. Wydawało mi się to dość oczywiste, ale może Ślizgon po prostu chciał to usłyszeć?
     Draco wstał i zrobił kilka kroków w przód. Wiedziałam, że myśli o czymś i podejrzewałam, że ma to coś wspólnego z tym zadaniem, które powierzył mu ojciec. Całą siłą woli powstrzymywałam się, by nie zapytać, co go tak nagle przejęło i zmartwiło.
     Kiedy odwrócił się w moim kierunku chwilę później, twarz miał już spokojniejszą, a spojrzenie znów nieodgadnione. Podszedł do mnie powoli i jak gdyby nigdy nic – jakby przez sześć minionych lat nie dzieliły nas żadne mury i granice – wziął mnie w ramiona. Zatonęłam w jego silnym i bezpiecznym uścisku, całą sobą czując, że tu jest moje miejsce. Nawet dwa wiecznie odpychające się kolory – szkarłat i szmaragd, lew i wąż na naszych szatach, zdawały się w tamtym momencie idealnie ze sobą współgrać, wzajemnie się uzupełniając.
 - Jesteś najlepszym, co mnie w życiu spotkało – szepnęłam. Uśmiechnął się, słysząc te słowa.
 - Dużo cię jeszcze w życiu spotka, Granger.
     Wypuścił mnie z objęć, odsunął się nieznacznie, po czym gładząc wierzchem wskazującego palca mój policzek, powiedział zdanie, które miałam zapamiętać na zawsze.
 - Wszystko będzie dobrze, Granger, zaufaj mi. – Zawiesił na chwilę głos, szukając odpowiednich słów, które nie istniały. – Daj mi tylko trochę czasu, dobrze? Parę miesięcy. Obiecuję, że wtedy zaczniemy wszystko od nowa, razem. Uwierz mi.
     Jak mogłam negować jego wyznanie, jak mogłam mu nie uwierzyć, skoro Draco Malfoy po raz pierwszy złożył mi obietnicę przyszłości i tym samym szczęścia? Uśmiechnęłam się do niego, pokazując mu tym samym, że mu bezgranicznie ufam.
     Odchodził już, kiedy tuż przed wyjściem raz jeszcze odwrócił się do mnie.
 - Chcę, abyś wciąż pamiętała, Granger, że jestem winien ci przysługę, tak, jak to było w naszej umowie – powiedział, uśmiechając się. – Wystarczy jedno twoje słowo.
 - Będę miała to na uwadze – odparłam. – Ale poczekam na odpowiedni moment.
     Tego dnia po raz pierwszy uwierzyłam, że może nam się udać.

_________________________
Nie wiem co mogę powiedzieć o tym rozdziale: mam co do niego mieszane uczucia. Nic wielkiego się nie dzieje, próbowałam wyjaśnić kilka istotnych spraw i jakoś uporządkować ich relacje, mam nadzieję, że chociaż to wyszło w miarę przyzwoicie.
Od razu drobne ogłoszenie: UWAGA! W kolejnych rozdziałach wystąpią krótkie przeskoki czasowe oraz drobne zmiany w kanonie, również głównie dotyczące czasu (po prostu muszę to jakoś wszystko poskładać do kupy).

Idąc za ogółem, od dziś pytać mnie o wszystko możecie tutaj.

A następny rozdział już w poniedziałek - taki gratisowy, żeby z wszystkimi z tej części wyrobić się przed końcem roku.

42 komentarze:

  1. Przeczytałam ^^.
    Uważam, że nie masz z czego być niezadowolona, bo rozdział wyszedł bardzo naturalnie i choć fanką scen miłosnych nie jestem, i zwykle wątki romansowe mnie odstraszają, to jednak twoja wersja dramione jakoś wyjątkowo do mnie przemawia, choć wcześniej unikałam tego typu paringów. W każdym razie, u ciebie ich znajomość wydaje się taka naturalna i zgrabnie wpleciona w kanon, bez jakichś zbędnych udziwnień. I styl też masz taki bardzo książkowy, dojrzały. Dużo opisów, dobre dialogi... Ach, czego tu chcieć więcej? Miną lata, zanim sama dojdę do takiego poziomu.
    W momencie, kiedy Ginny była pewna, że Hermiona mówi o Cormacu, myślałam, że padnę ze śmiechu ;P. Bo w ogóle fajnie wyglądała ta rozmowa; Hermiona zastanawia się, jak powiedzieć o Malfoyu, a ruda wyjeżdża z McLaggenem. Ale potem, po zastanowieniu, stwierdziłam, że nie negowanie tych głupich plotek może być całkiem dobrą przykrywką dla kiełkującego związku Granger. O ile można to już nazwać związkiem, skoro tak naprawdę dopiero się zaczyna, ale już coraz mocniej iskrzy między nimi. Te całuski, schadzka w pustej klasie, propozycja spotkań w Pokoju Życzeń... Nigdy nie myślałam, że będę tak zachwycona podobnymi scenami. Rozdział był naprawdę dobry i czekam na next, tym bardziej, że ciekawa jestem, jak skończy się ta pierwsza część...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to w takim razie kamień spadł mi z serca, bo myślałam, że ten rozdział naprawdę jest kiepskiej jakości :D Ale skoro tak, to nie pozostaje mi nic innego jak podziękować. A jeśli chodzi o styl i poziom, to wcale nie jest taki wygórowany, nie przesadzajmy! I wciąż uważam, że w opisach jesteś dużo lepsza, więc masz być z czego dumna :)
      Tak, masz rację - McLaggen to dobre alibi. Oczywiście w ich relacjach to Malfoy jest od myślenia, Hermiona najchętniej od razu odprawiłaby go z kwitkiem (zresztą, postaram się pokazać w kolejnych rozdziałach, jak ją to męczy), no ale jakoś muszę się uzupełniać, nie ma wyjścia :D
      Mogę zdradzić, że część I zakończy się... szokująco. Ale nic więcej nie powiem, bo zepsuję Wam całą zabawę :D
      Pozdrawiam serdecznie! :)

      Usuń
  2. Świetne, nie zgodzę się z tym że nie dużo się dzieje ;). Rozdział jest bardzo ciekawy i pozytywny . Czytałam wiele blogów i na rzadko którym autor/autorka potrafi zachować charakter Dracona po pojawieniu się jakichkolwiek uczuć (mi o ile jeszcze coś napisze pewnie też się nie uda) także wielkie gratulacje. Zycze weny i czekam do poniedziałku ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, mam nadzieję, że uda mi się zachować w dalszym ciągu charakter Malfoya, chociaż dużo rzeczy jest wciąż utrzymywanych w tajemnicy i aż wyłażę ze skóry, żeby się tym z Wami podzielić, ale będę cierpliwa, poczekam na odpowiedni moment :D
      Ślicznie dziękuję, wena zawsze mile widziana i napiszę od razu, że mimo wszystko mam nadzieję, że i Ty jeszcze niebawem dodasz kolejny rozdział :)

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. "Wciąż nie mogę uwierzyć, że jesteś prawdziwa." - Hermiono, nie dziw się, że tak spodobały Ci się te słowa - mi też! Zanim przeczytałam kolejne zdanie poczułam, że są takie niezwykłe. ;3
    Kochana Damo Kier, uwielbiam to, jak opisujesz relację Hermiony i Dracona, i będę Ci to powtarzała pod każdym rozdziałem, jeśli będzie trzeba.
    Po pierwsze to nawet nie wiesz, jak się ucieszyłam, kiedy weszłam na Twojego bloga i w miejscu informacji o nowym rozdziale zobaczyłam poniedziałkową datę ^^ Majpierw oczywiście upewniłam się w kalendarzu, że to na pewno już za 3 dni, chociaż wiedziałam,że o pomyłkę trudno, bo z niecierpliwieniem wyczekuję tego dnia, ze względu na ukazujący się teledysk Mesajaha z Bednarkiem. No nieistotne. W każdym razie wiedz, że cieszę się że przede mną o 4 dni mniej oczekiwania :)
    Po drugie i bardziej dotyczące rozdziału: może Tobie się wydaje, że nic specjalnego się nie dzieje, ale ja go doceniam ze względu na to, że jestem pewna, że to jeden z ostatnich takich, w których nie pojawiają się problemy i komplikacje :D
    Po trzecie: mimo wszystko zdziwiłam się i żałuję, że Hermiona nie powiedziała Ginny. Ja wątpię czy potrafiłabym przeżywać to, co Hermiona nie opowiadając przyjaciółce szczegółów :)
    No, niby się rozpisałam, ale ten komentarz raczej mało nowego Ci przyniósł ;)
    Poprawię się w poniedziałek, obiecuję :D
    Ściskam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, no, tak wyszło :D Obliczyłam wszystko w moim kalendarzyku (bez którego prawdopodobnie nie miałabym pojęcia, jaki dziś jest dzień) i chcąc zakończyć część I w tym roku kalendarzowym, dwa rozdziały musiały wypaść w jednym tygodniu. I nawet dobrze się stało, bo ten 26 będzie raczej sielankowy, trochę humorystyczny, a w 27 sytuacja zacznie się już bardziej komplikować.
      Cóż, można powiedzieć, że Ginny sama wykopała pod sobą dołek :> Może gdyby najpierw wysłuchała, a dopiero potem zaczęła mówić, inaczej by to wszystko wyglądało (matko ojcze, piszę tak, jakby to zupełnie nie zależało ode mnie xD).
      Dziękuję pięknie za wypowiedź, również ściskam!

      Usuń
  5. ach, rozpływam się. powiało sielanką trochę, ale to dobrze. jeny, już to chyba kiedyś pisałam, ale to jest pierwsze opowiadanie tego typu, w którym główni bohaterzy nie rzucają się sobie w objęcia na samym początku pierwszego rozdziału, co wyjątkowo mnie zawsze wkurza... u ciebie to wszystko się tak cudownie, wręcz denerwująco, wolno i jest tak idealnie dopieszczone - nie można by chcieć niczego więcej! jedyne zastrzeżenie, to długość rozdziałów - ja to bym chciała tak czytać i czytać i nie przestawać! :D
    czekam do poniedziałku z niecierpliwością! ^ ^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Długość rozdziałów to w sumie kwestia względna, ale zwykle mają około 6 stron długości w Wordzie, więc sprawiają wrażenie tylko takich krótkich :D W każdym razie cieszę się, że apetyty rosną - nie ukrywam, że mnie to cieszy :)
      Pozdrawiam, zapraszam w poniedziałek! :D

      Usuń
  6. No hej!
    Dobra, mam jakieś takie niejasne wrażenie, że nie skomentowałam poprzedniego posta, O.o. I tak... nie zrobiłam tego. Dobra, więc zrobię teraz.
    Podobał mi się. I to cholernie mi się podobał. Na samym początku, zaledwie przez jedną sekundę miałam wrażenie, że Draco odejdzie, bez słowa, bez niczego. Jednak szybko zrozumiałam, że to nie jest możliwe. Że mimo wszystko nie mógłby jej zostawić. Mimo wszystko. A potem to, jak odpowiadał na jej pytania, tak jakby wiedział, że może powiedzieć jej wszystko. No i na końcu: opadające mury. Normalnie aż mnie zatkało z wrażenia, bo przeczytaniu całości! Nawet nie wyobrażałam sobie, że ten moment wyjdzie Ci tak dobrze, tak doskonale!
    Co do dzisiejszego rozdziału.
    Już myślałam, że Ginny mówi o Draconie! Naprawdę, miałam wrażenie, że mowa właśnie o nim. Dlatego okropnie się zdziwiłam, gdy okazało się to nieprawdą. No, ale POZORY muszą zostać zachowane, tak? No i oczywiście, wielkie brawa za opisy uczuć Hermiony. Podobają mi się okropnie i aż Ci ich zazdroszczę. Piszesz to wszystko, jak zawodowa pisarka, jakbyś w życiu nic innego nie robiła.
    Moim zdaniem, są to dwa rozdziały, które najlepiej Ci wyszły i którymi mnie po prostu urzekłaś.
    Widziałam ostatnio w komentarzu prośbę o przesłanie całego opowiadania na e-mail... Nie pamiętam kto o to prosił. Jednak jeśli jest to możliwe, to możesz być pewna, że gdy tylko skończysz pierwszą księgę, to będę kolejną osobą, która będzie chciała mieć całość na komputerze!
    Matko, już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
    Pozdrawiam ciepło ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo tak, POZORY to najlepsze słowo opisujące całą relację Hermiony z Draconem. A przynajmniej na razie, choć w części I raczej się to nie zmieni, dopiero potem nastąpi donośne bum! Aż się ślinię czytając pochwałę dotyczącą opisów, bo wkładam w nie naprawdę dużo pracy i strasznie się cieszę, kiedy komuś się podobają :D No i co mogę jeszcze powiedzieć - cieszę się ogromnie, że Ci się podobało. Dziękuję! :)

      Usuń
  7. A no nie spodziewałam się, że McLaggen puści plotki, że są razem, ale zgadzam się z Draco, lepiej nic nie tłumaczyć. Tylko tak się zastanawiam jak to wyjdzie, jeszcze pomyśli, że Hermiona coś do niego czuje, czy coś. Nie wiem, jakoś dziś nie mam głowy do myślenia,po tak ciężkim tygodniu to mam ochotę jedynie iść spać, co pewnie zaraz zrobię. ;) Chociaż nie powiem, czytanie tego rozdziału było takim odprężeniem, nareszcie coś się układa Hermionie. Podobał mi się ten moment jak pisałaś o tym, że ludzie nie mówią do siebie ile dla siebie znaczą, bo uważają, że druga osoba wie.
    Jedyne co dla mnie jest trochę dziwne to to jak Hermiona mówi "powiedział zdanie, które miałam zapamiętać na zawsze" albo "To była jedna z najlepszych jego cech, której nie doświadczyłam u nikogo innego, ani przed tym, zanim się poznaliśmy, ani później, kiedy musieliśmy się rozstać." - tak jakby ona mogła zajrzeć w swoją przyszłość i wiedzieć co będzie potem. Tak trochę mi to nie pasuje, bo w innych momentach to już tego nie wie, np. nie wiedziała, że Draco ją kocha, a w tych zdaniach co podałam, już wie, że się mają rozstać. Nie wiem, tak mi się wydaje.
    "Nic mi do jego związku w Lavender" - a tu chyba powinno być "z" Lavender. :)
    Już w poniedziałek! Bardzo fajnie, jednak nie jestem pewna kiedy będę miała czas na czytanie. Najwyżej w piątek przeczytam dwa na raz. ;D
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wątek z McLaggenem pociągnę przez najbliższe rozdziały, choć czasowo wyjdzie to dłużej (patrz: przeskok w czasie, o którym pisałam). Coś się faktycznie zaczyna układać, chociaż okaże się to o wiele trudniejsze, niż się spodziewa :)
      Jeśli chodzi o dalszą część Twojego komentarza, to już tłumaczę - cała historia jest pisana z perspektywy Hermiony dorosłej, wstępem do tego był prolog (tzn. że wie, co się jej przytrafi). Uczucia Draco do końca pozostaną dla niej zagadką, bo Malfoy jest pełny sprzeczności i rzadko wyraża swoje emocje. Często wstawiam podobne stwierdzenia, żeby wywołać taką refleksję w czytelniku, może też zaintrygowanie, żeby zwrócić uwagę na uczucia, jakie już wtedy się między nimi narodziły. Mam nadzieję, że jakoś przyzwoicie to wytłumaczyłam :)
      Och, wredna literówka. Zaraz się z nią rozprawię, dziękuję.
      Również pozdrawiam! :)

      Usuń
    2. Wiesz co, wróciłam jeszcze raz do prologu i przyjmuję Twoje wytłumaczenie. :D ja po prostu nie założyłam sobie, że wszystko po prologu jest pisane, tak jak to napisałaś, z perspektywy dorosłej Hermiony. Myślałam, że to jakby napisany na początku epilog, hmm, nie wiem jak to wytłumaczyć... Że pierwszy rozdział był opowiadany przez młodą Hermionę. Namieszałam, nie wiem czy zrozumiałaś o co mi chodziło, ale ważne, że ja już wiem, skąd te wtrącane zdania. :)

      Usuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja tam nie wiem, co Ty się czepiasz tego rozdziału, mnie się podobało. Zwłaszcza to, jak Draco mówi, że Hermiona jest najlepszym, co go w życiu spotkało, a jeszcze bardziej to, że nie wie, czy ona jest prawdziwa czy jakoś tak. Piękne. :)

    Co do błędów:
    - "zresztą, nieważne" -> bez przecinka,
    - "(...) większą część prawdy o mnie i o Malfoyu. Co prawda (...)" -> powtórzenie słowa "prawda",
    - "dokładnie w taki sam sposób, jak pani Weasley" -> bez przecinka,
    - " Klasa nie była duża i było w niej niewiele mebli" -> powtórzenie słowa "było".

    Pozdrawiam ciepło,
    [gilderoy-lockhart]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A, bo ja się tak czasami lubię czepiać różnych rzeczy :D
      za błędy tradycyjnie dziękuję, zaraz się biorę do ich poprawiania :)

      Usuń
  10. świetny rozdział^^
    twoje rozdziały bardzo fajnie się czyta, nie mogę doczekać się kolejnego. Gdy zobaczyłam w aktualnościach "Nowy rozdział: 26 XI 12" cieszyłam się jak małe dziecko, ale pomyślałam że może to był mały błąd. Gdy przeczytałam twoją wypowiedź pod koniec rozdziału wiedziałam że to nie pomyłka za co bardzo Ci dziękuje bo nie wiem czy bym doczekała się kolejnego piątku.. Co do rozdziału:
    Myślałam że Ginny chodzi o Malfoya, a ona tu po chwili wyjeżdża mi z jakimś McLaggenem. Na prawdę myślałam że chodzi o Dracona ;D Widziałam ostatnio w komentarzu przy ostatnim rozdziale prośbę o przesłanie całego opowiadania na e-mail... Jeśli jest to możliwe, to też chce mieć to całe opowiadanie na komputerze^^, więc gdy tylko skończysz pierwszą księgę, to wiedz że masz kolejne zamówienie ;d
    Ale się rozpisałam:)
    Czekam na kolejny świetny rozdział ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo! :)
      Niee, nie ma żadnego błędu, wszystko jest dokładnie przemyślane i obliczone matematycznie, poniedziałek już pojutrze! :D Cieszę się, że rozdział się podobał, a jeśli chodzi o wersję ENS w PDF-ie to oczywiście też nie ma problemu, będę zbierać listę maili po zakończeniu pierwszej części :D

      Usuń
  11. Poniedziałek? Tak późno?! :p
    Haha, oczywiście żartuję, z resztą bezczelna jestem pozwalając sobie na takie “zarciki“, podczas gdy sama dodaję nowe notki w slimaczym tempie :)
    Wiesz, już od dawna zastanawiałam się, jak poprowadzisz akcję, gdy czas gotowania eliksiru się skończy, a wątki miłosne nabiorą tego szczególnego smaczku, pod którego wpływem zacznę się rozplywać szybciej niż śnieg na słońcu... nie zawiodłam się ;)
    Jezeli chodzi o akcję. Może nie było jakiś dynamicznych wydarzeń, no ale skoro między Hermioną, a Draconem zaczął otwierać się nowy rozdział, to raczej wypadałoby delikatnie to rozkrecać rozdział po rozdziale ;)
    Nieukrywam, że najbardziej podobał mi się fragment ‘Dramione sam na sam‘, że tak powiem :)
    Coraz bardziej lubię też Twoją Ginny. Widzę, że Ty akurat robisz z niej bardzo rozwazną dziewczynę (oczywiście niedoskonałą, o czym świadczą np. jej problemy sercowe), co mi odpowiada, bo mam do niej zbliżony charakter ( może poza sprawami damsko-męskimi, ale to taki szczególik :)).
    Pozdrawiam cieplutko w tą zimną noc :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tam, poniedziałek, jak szaleć to szaleć :D
      Jeśli chodzi o Ginny, to ja nigdy nie miałam na nią pomysłu, więc ta "moja" jest raczej odwzorowaną wizją tej książkowej - po prostu tak sobie Ginny zawsze wyobrażałam. Jest rozważna, ale jest też lekko szalona i odważna, potrafi postawić na swoim i odznacza się silnym charakterem.
      No właśnie, noc zimna, a ja tu jeszcze muszę z ciepłego domku wyjść. Ale to może dobrze, bo mi już oczy z orbit wypadają od czytania. Fajna ta polonistyka, ale czytania w ciul.
      Również pozdrawiam, ściskam! :*

      Usuń
    2. Ginny jest trudną postacią, jak ktoś nie jest jej zapalonym fanem to rzeczywiście może mieć kłopoty z kreowaniem jej charakteru ;)
      Osobiście zawsze mam ją jako lekko postrzeloną osóbkę, chociaż jak czytam o nowym pokoleniu to czesto spotykam sie z jedną wielką, nadopiekuńczą kopią Molly Weasley ;)
      Czytanie to nam chyba przez całe życie będzie towarzyszyć. Zobaczysz, niedługo po studiach książki do polonistyki zamienisz na faktury, rachunki, kwitki i paragony ;)
      Ja to bym nawet to wolała od regułek z fizyki o prądzie stałym - czarna magia, chyba powinni wprowadzić w mojej szkole OPCM^^

      Usuń
  12. To będzie wybitnie niepopisowy komentarz, ale tak mi się podoba, że nie jestem w stanie powiedzieć nic ponadto, że to Kocham.
    Pięknie rozpisane uczucia Hermiony <3


    Ściskam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tam, popisać się niepopisowym komentarzem to też sztuka! <3

      Usuń
  13. Damo Kier, uwielbiam cię! <3
    Wczoraj przeczytałam całego bloga i uwierz mi - nie żałuję. To było takie.. sama nie wiem jak to opisać. Prawdziwe? Czułam się, jakbym czytała realną historię, inną wersję Księcia Półkrwi. I to jak piękną wersję! Bardzo, ale to bardzo zazdroszczę Ci, że potrafisz tak pisać, a dalsze rozdziały będę śledzić z zapartym tchem.
    Jesteś genialna! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, aż mi serducho rośnie czytając te słowa :) Ślicznie ślicznie dziękuję i cóż mogę dodać - zapraszam serdecznie do grona czytelników! :)

      Usuń
  14. Rozdział był genialny. [Zresztą jak zawsze!:*] Najbardziej podobała mi się rozmowa Hermiony i Ginny. Ojojo, chyba nasz geniusz poczuł prawdziwą miłość, nie tylko taką definicję naukową, jaka to przedstawiają niektóre książki, które pewnie przegląda. :D
    Nie masz się, czym martwić, bo jak już to powiedziałam, wszystko wyszło niemalże idealnie. Tak, idealnie. Co ja plotę? Niebiańsko. Naprawdę. Czytałam go jak w jakimś transie, a jak się dowiedziałam, że kolejny rozdział już w poniedziałek to aż piszczałam z radości. [Tak mamo wszystko dobrze.]
    Ogólnie nie przepadam za Dramione, dla mnie to taka dziwna para, ale tutaj to zupełnie, co innego. Tutaj Draco i Hermiona są naturalni i aż z przyjemnością mi się czyta tę historię.
    To ja już kończę, bo tak się wkręciłam, że idę jeszcze raz przeczytać wszystko od początku, ale tym razem z nowym rozdziałem:*

    Całuję:*
    Eileen:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc, na początku mojej przygody z pisaniem (dobry Boże, 2008 rok, ja naprawdę jestem stara!), też nigdy mi oni do siebie nie pasowali. Jakoś nie potrafiłam ich sobie razem wyobrazić, zaczęłam czytać te Dramione i niejednokrotnie mnie wkurzały, chociaż zdarzyły się też i prawdziwe perełki. Ach, te czasy Onetu, kiedy to było. Większość z tych opowiadań już nie istnieje. No i tak to już wyszło, że podjęłam wyzwanie (challenge accepted!) i zaczęłam pisać swoje "Dramione" :)
      Ojej, Ty to jesteś jednak szalona! :D
      Ściskam! <3

      Usuń
  15. Około trzech tygodni temu zaczęłam czytać twojego bloga. Przez bite cztery dni siedziałam do dwudziestej trzeciej, dwudziestej czwartej, bo tak wciągały mnie rozdziały napisane przez ciebie. Na początku pomyślałam "Eee... Kolejna historia o Hermionie i Draco...". Jednak gdy tylko bardziej zagłębiłam się w treść - od razu zmieniłam zdanie. Piszesz wręcz idealnie, dobierane przez ciebie słowa perfekcyjnie pasują do całej reszty. Jednak moim zdaniem najlepiej wychodzi ci kreowanie postaci. Twój Dracon jest tak podobny do tego, o którym czytałam w książkach J. K. Rowling! Arogancki, tajemniczy, przystojny, seksowny... A Hermiona? Dzięki Twojemu blogowi, wreszcie przekonałam się co do tej postaci. W tych siedmiu tomach Rowling, nigdy jej nie lubiłam. Dopiero Ty pokazałaś mi, że ona jest jednak bardzo ciekawą postacią, tylko trzeba się trochę wysilić i odkryć jej dobrą stronę. Jest też pomysł na tę historię, który wręcz trzeba pochwalić - Malfoy proszący Granger o pomoc przy uwarzeniu eliksiru. Wydawać by się mogło, że pomysł nie jest zbyt oryginalny, jednak Ty potrafiłaś wydobyć z niego tę "głębię" i stworzyłaś świetne opowiadanie. Relacje tych dwóch odmiennych osób są zdumiewające. Wielka nienawiść była tak silna, że po jakimś czasie zmieniła się w ogromne uczucie, którym teraz darzą siebie nawzajem. I tu po raz kolejny potwierdza się przysłowie "kto się czubi ten się lubi".
    Cieszę się, że kolejny rozdział będzie już w poniedziałek, bo jestem bardzo ciekawa jak dalej potoczy się ich historia.
    Pozdrawiam, Asuria ;**

    OdpowiedzUsuń
  16. cudowne dwa rozdziały, trochę się zgapiłam i nie byłam na bieżąco, ale już jestem... bardzo spodobała mi się relacja Draco i Hermiony, jest taka rzeczywista, tzn. nie ma niepotrzebnego słodzenia i pikanterii dodaje atmosfera tajemniczości, zastanawiam się tylko jak Draco zniesie wyimaginowany związek Hermiony z Cormakiem, muszą sie spotykać, żeby wyszło realistycznie, a po samej wiadomości chciał go zabić :) no zobaczymy jak się rozwinie akcja.... zaniepokoiło mnie wspomnienie o rozstaniu naszej pary... niepewna przyszłość przed nimi, ale żyjmy chwilą

    OdpowiedzUsuń
  17. Niepotrzebnie masz mieszane uczucia. Uważam, że taki rozdział był potrzebny. W ostatnim nie było już czasu na wyjaśnianie i rozjaśnianie wszystkiego, więc uważam, że ta notka jest strzałem w dziesiątkę. No przynajmniej mi się podoba. Nigdy bym nie pomyślała, że Draco potrafi rozumować w ten sposób. Zawsze wydawało mi się, że on nawet jakby coś chciał zmienić to i tak presja rodziców jest zbyt wielka. Mimo to bardzo pozytywnie mnie zaskoczył i jestem pod niemałym wrażeniem niektórych jego wypowiedzi. Jestem także ciekawa jak to się teraz potoczy, więc z niecierpliwością czekam na następną notkę.
    Tradycyjnie życzę weny, bo wiem, że przyjmujesz hurtowo i pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  18. O, nowy rozdzialik. I bardzo, bardzo cudny. Nie rozumiem tego, ale kiedy zazwyczaj czytam sceny romantyczne, mam ochotę je omijać (może dlatego, że romantyzmu we mnie nie ma za grosz), a u Ciebie zapominam o całym świecie. Podobała mi się rozmowa Ginny i Hermiony, jakoś tak naturalnie to wszystko wyszło. No i obietnica Draco, mmhmmm...
    Czekam na nowy rozdział i też życzę weny.
    Pozdrawiam, ethelien (przepraszam, ale nie chce mi się logować)

    OdpowiedzUsuń
  19. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  20. - Podejście numer dwa, ponieważ, dodałam komentarz w połowie pisania, nieznośny blogspot. -
    Przez to całe zamieszanie u mnie w życiu prywatnym nie miałam nawet czasu by przejrzeć czy ktoś przypadkiem nie dodał nowego rozdziału, na (nie)szczęście tak mi się teraz nudziło odrabiając geografię, że postanowiłam to zrobić i proszę! Dodałaś rozdział 2 dni temu. Moja geografia poszła w odstawkę i wzięłam się za czytanie.
    Po pierwsze powinnam Cię ochrzanić za to, że uważasz, że rozdział jest w jakimś sensie kiepski! Dziewczyno rozdział jest cudowny, naprawdę i nie ma żadnych ale.
    Czytając rozmowę Hermiony z Ginny myślałam, że jako przyjaciółka Granger od razu wpadnie na to, że chodzi jej o Malfoy'a a tu wielkie zaskoczenie! McLaggen. Powiem Ci szczerze, że natrafiając na ten fragment parsknęłam śmiechem, naprawdę ten moment mnie rozbawił.
    Czy mówiłam już jak bardzo kocham sposób w który opisujesz uczucia Hermiony, a najbardziej te względem Draco? Nie? No to teraz mówię. Kocham to! Czuję się wtedy niczym ona i jest to naprawdę cudowne.
    Ich związek (jeśli można tak nazwać to co dzieje się między Draco a Hermioną) albo raczej uczucie między nimi w twoim opowiadaniu jest takie jakie sobie zawsze wyobrażałam między tą dwójką. Odkąd przeczytałam 3 część Harrego Pottera po raz pierwszy, a było to dość dawno chciałam by ta dwójka była razem w taki sposób jak tutaj.
    Gdy Hermiona powiedziała Draconowi "- Jesteś najlepszym, co mnie w życiu spotkało" na mojej twarzy pojawił się wielki uśmiech, to takie urocze, ale co do odpowiedzi chłopaka, to się nie zgodzę. No kurczę, Draco jesteś Malfoy'em nic lepszego w życiu by jej nie spotkało, serio, hahaha. Za to moment gdy on mówi "Obiecuję, że wtedy zaczniemy wszystko od nowa, razem." sprawił że się wzruszyłam, cudo.
    Komentarz może trochę bez ładu i składu, ale naprawdę starałam się go jak najlepiej napisać, ale trudno zrobić to z mamą tuż za drzwiami, która każe mi wyłączyć laptopa i pouczyć się na jutrzejsze sprawdziany i za nic nie rozumie, że mam tu bardzo pilną sprawę - podziękowanie Ci za tak wspaniałe opowiadanie.
    Pragnę jeszcze dodać, że już jutro poniedziałek i pierwszy raz się nie mogę go doczekać, dzięki tobie!

    OdpowiedzUsuń
  21. Znowu mnie tu troszkę nie było. Wybacz. Ale nadrobiłam wszystko jeszcze w tamtym tygodniu, a pozostałe dwa dzisiaj. I w sumie dobrze, że tak podzieliłam, bo chyba bym nie wytrzymała tego oczekiwania na nowość, gdybym czytała na bieżąco ;)
    " - Nie wszystko poszło dobrze, Granger (...) Zakochałem się" - ten tekst po prostu zwalił mnie z nóg, dobrze, że siedziałam! ^^ Od zawsze kochałam Draco, ale ten Twój pobił teraz wszystkich innych na głowę! Kompletnie się tego nie spodziewałam, a w opowiadaniach przecież element zaskoczenia jest najważniejszy. Brakuje mi tylko wytłumaczenia, jak Draco to wszystko widzi. Szkoda, że piszesz tylko z jednej perspektywy i nie dowiemy się, jak na to wszystko zapatruje się Malfoy, chętnie poczytałabym, co tam w tej jego głowinie siedzi ;)
    Wszystko słodko, słodko, ale momentami odnoszę wrażenie, że to nie jest prawda a Draco kłamie. Nie wiem czemu odniosłam takie, a nie inne wrażenie. Po prostu nie zdziwię się, jak jeszcze ją wykorzysta i zostawi (tak, tak, nie jestem zwolenniczką happy endów xd)
    O co chodzi z Blaisem? Co on kombinuje? I dlaczego Malfoyowi się to tak bardzo nie podoba? Czekam na odpowiedzi!

    Ach! Rozdział już jutro :) cieszę się niezmiernie, mam nadzieję, że tym razem uda mi się szybciej zabrać za czytanie...

    Pozdrawiam i całuję w oba policzki <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ojoj! Ile tam powtórzeń -,- następnym razem przeczytam rozdział PRZED publikacją...

      Usuń
  22. No i jestem :) No musiałam tutaj wpaść, jak już przetrawiłam być Huncwotem :) Lubię opowiadania o Hermionie i Draco :)
    Kurcze jednocześnie mam wielką nadzieję, że to nie potoczy się jakoś okropnie źle, a z drugiej strony niekiedy taki okropny niepokój budzi we mnie to opowiadanie. Tak bardzo nie chcę żeby to się źle skończyło.
    Ale nie mam tutaj na myśli tylko dwójki głównych bohaterów. Bardzo lubię Twojego Harrego i o niego się okropnie martwię... Nie chcę, żeby się zawiódł na Hermionie, ale chyba nie mam co liczyć na to, że ją zrozumie...
    Pozdrawiam serdecznie, wpisz mnie na listę fanów :) Hah

    OdpowiedzUsuń
  23. Ciekawa jestem co stanie się w kolejnych dniach... Co znowu odkryje Harry, jak będzie układało się między Draconem a Mioną, no i jak będzie w końcu z tym zadaniem Malfoy'a.

    czytam dalej, sarah ;3

    OdpowiedzUsuń
  24. Zaufanie. Przysługa. "Granger". Aaaaah :3

    OdpowiedzUsuń
  25. dziękuję po raz.. kolejny xx
    jesteś wspaniała, Damo Kier ♥

    OdpowiedzUsuń
  26. No i wisienka na torcie puszy się i wychyla by wszyscy ją widzieli.
    Bordowa o jasnym połysku.
    Cudowna jak ten rozdział!
    Jest i kiss <3
    Co więcej? Malfoy okazuje uczucia!
    Big BOMBA! :D
    Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za tak ładne opisanie uczuć :)
    Nieparzysta

    OdpowiedzUsuń
  27. Cudowne! Nie jestem w stanie napisać nic więcej 😉

    OdpowiedzUsuń

Czytelnicy: