5 października 2012

18. Złamany szyfr


„Ciężko jest wycenić lojalność”.

~*~

     Podczas kolejnych dni świątecznej przerwy moje myśli zajmował tylko i wyłącznie Draco Malfoy. Wstawałam i zasypiałam z jego imieniem na ustach, na każdym kroku szukałam go wzrokiem, nie potrafiłam się skupić na najprostszych czynnościach. Czas uciekał jak woda przez palce, a od dnia, w którym wspólnie odkrywaliśmy Hogwart, miałam okazję zobaczyć się z nim tylko jeden jedyny raz. Zapytałam go wtedy, kiedy będzie mógł zdradzić mi powody warzenia tak niebezpiecznego eliksiru, na co tylko uśmiechnął się tajemniczo.
 - Rozmawialiśmy ostatnio o murach, Granger, pamiętasz? – powiedział, a ja kiwnęłam potakująco głową. – A więc, jakby to powiedzieć… nie mogę pozwolić, żeby moje mury runęły za wcześnie – dodał, starannie dobierając każde słowo.
     Od tej pory widywałam go tylko okazjonalnie.
     Tak więc ostatnie dni grudnia minęły na tęsknocie i oczekiwaniach na nie wiadomo co. Postanowiłam wreszcie zająć się nauką, bo stosy prac domowych czekających w dormitorium wbrew pozorom nie mogły odrobić się same. Było w tym coś dobrego, ponieważ zajmując głowę zaklęciami, magicznymi roślinami i runami, nie myślałam aż tyle o Malfoyu.
     Styczeń powitał nas siarczystym mrozem. Zima w tym roku nikogo nie oszczędzała. Widziałam, jak pani Sprout okrywa grubymi szalami doniczki roślin w cieplarni numer dwa, a Hagrid narzekał, że wszystkie nieśmiałki, jakie hodował na lekcje opieki nad magicznymi stworzeniami dla czwartych klas, wymarzły. W zamku nie było lepiej: duże przestrzenie i częste przeciągi nie sprzyjały dobremu samopoczuciu, dlatego większość czasu spędzałam w pustej, ale ciepłej Wieży Gryffindoru i nie miałam odwagi opuścić jej bez grubego swetra, szalika owiniętego wokół szyi oraz pary puchowych rękawiczek.
     Siedziałam właśnie przy kominku w pokoju wspólnym i kończyłam czytać wymaganą lekturę na zaklęcia dla Flitwicka, kiedy usłyszałam donośne kroki dochodzące z przejścia pod portretem Grubej Damy. Zamarłam, a moje serce natychmiast przyspieszyło swoje bicie. Czy to był Draco Malfoy? Znał przecież hasło, mógł przyjść, jeśli chciał…
     Całą siłę woli włożyłam w to, by zapanować nad rozszalałymi emocjami. Wzięłam kilka głębokich oddechów i wstałam z fotela, odwracając się w stronę wejścia.
 - Cześć, Hermiono! – krzyknął Neville, podchodząc i obejmując mnie. Na jego ustach natychmiast pojawił się szeroki uśmiech. – Myślałem już, że nikogo nie ma… Musiałem stać chwilę na korytarzu, bo zapomniałem hasła. Strasznie zmarzłem, ale na szczęście pojawiła się McGonagall i mnie wpuściła.
     Pokręciłam głową na boki, również się uśmiechając. Próbowałam za wszelką cenę odgonić od siebie rozczarowanie, które pojawiło się, gdy zobaczyłam, że to nie był Ślizgon, ale nie byłam w stanie. Z drugiej strony cieszyłam się, że ktoś z Gryffindoru już wrócił, bo samotność zaczęła mi wyraźnie doskwierać.
 - Jak minęły święta, Neville? – zapytałam, siadając z powrotem w fotelu.
 - Och, zwyczajnie – odpowiedział, zajmując miejsce na podłodze, jak najbliżej kominka. – Babcia przygotowała skromną wigilijną kolację, a w Boże Narodzenie odwiedziliśmy rodziców w Świętym Mungu. Nie uwierzysz, ale Lockhart dalej tam jest… Teraz się chwali, że zna już podstawowe zasady poprawnej pisowni.
     Jeśli się tego nauczył, to wciąż czyni postępy, pomyślałam, nie bez nutki współczucia. Rok temu był w stanie jedynie łączyć litery.
 - Wróciłem dzień wcześniej, bo babcia pojechała odwiedzić swoją przyjaciółkę w Norwegii – ciągnął dalej Neville. – Ale cieszę się z tego. Wiesz, poza Hogwartem nie jest bezpiecznie.
     Westchnęłam głęboko, przyznając mu rację.
 - Hermiono, pokażę ci coś – powiedział nagle Longbottom, przyciągając do siebie swój plecak i wyciągając ze środka zwiniętą w ciasny rulonik gazetę. – Kupiłem na dworcu King’s Cross, kiedy jechałem do domu. Spójrz… to mugolski brukowiec. Obrazki wcale się nie poruszają… ale numer, co? Gdybym nie był czarodziejem, to chyba bym zwariował.
     Zaśmiałam się, biorąc w ręce kolorowy magazyn zatytułowany „Dziennik powszechny”.
 - Oni, mugole, czegoś się domyślają – mówił Neville, marszcząc brwi. – No wiesz… że coś się dzieje. Te trąby powietrzne, trzęsienia ziemi, mgły… Nie mogą widzieć dementorów, ale myślę, że ich czują. – Przerwał na chwilę, po czym znów się uśmiechnął. – A zobacz, tutaj, na stronie czternastej, jest taka śmieszna historia… o tych… pałecjantach… Muszą złamać szyfr w jakimś liście, żeby ochronić ludzkość przed zagładą.
     W jednej chwili zamarłam, wpatrując się w Neville’a, lecz wcale go nie widząc.
     Złamać szyfr w liście?
     Otworzyłam gazetę na wskazanej przez Longbottoma stronie czternastej i odnalazłam wskazany artykuł. Była to opowieść o grupie ludzi, którzy ukryli bombę w centrum Waszyngtonu i wysłali do FBI list z zaszyfrowaną wiadomością. Jeśli uda im się złamać kod, zdołają odnaleźć miejsce, w którym ukryty jest materiał wybuchowy i zapobiec tragedii…
 - Och, jak mogłam być taka głupia! – krzyknęłam, stając na równe nogi i rzucając gazetę na podłogę. Chwyciłam się za głowę, nie wierząc we własną głupotę. Neville przyglądał mi się lekko przestraszony. – Szyfr! To musi być szyfr!
 - Wszystko w porządku, Hermiono? – zapytał nieśmiało.
 - Tak! To znaczy… nie! – Krążyłam dookoła pokoju wspólnego, jakbym wpadła w orbitę. W końcu postanowiłam, że czas ruszyć na siódme piętro. – Wybacz, Neville, muszę coś załatwić. Przecież to takie oczywiste… Nie wiem, jak mogłam na to nie wpaść wcześniej…
     Mrucząc sama do siebie zdania potępiające własną głupotę, pobiegłam czym prędzej do posągu Siedmiopalczastej Czarownicy. Droga nie zajęła mi dużo czasu, a nawet panujący w zamku chłód nie wydawał się aż tak odczuwalny. Cała byłam rozpalona z emocji, ponieważ właśnie zrozumiałam sens nudnych, błędnych listów, jakie Malfoyowi wysyłała „E.”…
     To nie była zwykła korespondencja. To były szyfry.
     W tym roku wszystkie sowy, jakie docierały do Hogwartu, były kontrolowane przez osoby z ministerstwa i Zakonu Feniksa, by nie móc przemycać do zamku niebezpiecznych przedmiotów lub podejrzanych poleceń. Któż mógłby pomyśleć po pobieżnym przeczytaniu listu, tak nudnym w treści, jak te od E. do Dracona, że wiadomość jest zakodowana? Któż zwróciłby uwagę na ortografię i poprawną pisownię, przy takim natłoku słów?
 - Znam twój sekret – powiedziałam szybko, stukając różdżką w środkowy palec posągu i kiedy tylko ukazało się przede mną wejście, przecisnęłam się przez drzwi. Komnata była pusta i chociaż w tamtym momencie było to wydarzeniem sprzyjającym, to ja znowu poczułam lekkie ukłucie w okolicach serca. Bardzo chciałam zobaczyć Malfoya.
     Rzuciłam tylko okiem na intensywnie parujący w kociołku eliksir i sięgnęłam ręką na półkę, z której wyciągnęłam na chybił – trafił cienką książeczkę zatytułowaną „Włochate serce czarodzieja”. Przekartkowałam ją szybko i wyciągnęłam małą kopertę. Otworzyłam ją drżącymi palcami, po czym rozwinęłam krótki list.


26 listopada 1996 r.

drogi Draco,
mam nadzieję, że u ciebie wszystko w porządku i nie masz problemów w nauce   jak powtarza mój ojciec – to najważniejszy czas edukacji, bo po owutemach cały magiczny świat stoi przed tobą otworem, ale wiesz jaki On jest
orion szaleje i Się Niecierpliwi. wprost Nie mogę już wytrzymać z tym kotem   ciągle pląta się pod nogami i wszędzie go pełno, więc Wracaj szybko, jestem pewna, że uda ci się go uspokoić, bo nikt już nie ma do niego sił   ostatnio podrapał ulubiony fotel twojej matki
w domu pachnie już bożym narodzeniem   niedługo w salonie stanie ogromna choinka, a Na jej czubku zawiśnie zaczarowana gwiazdka   uwielbiam Święta.
nie mogę się doczekać, aż zobaczymy się podczas przerwy świątecznej

serdeczne pozdrowienia
E.


     Wzięłam kilka głębszych oddechów i raz jeszcze dokładnie przeczytałam list. Następnie wyciągnęłam z kieszeni kawałek starego pergaminu i zapisałam na nim tylko słowa, które E. napisała z wielkiej litery. Efekt był naprawdę porażający.
     „Draco, on się niecierpliwi. Nie wracaj na święta”.
     Wpatrywałam się w to zdanie przez dobrych kilka minut, a moje myśli gnały jak oszalałe. Rozszyfrowana wiadomość przyniosła mi zdecydowanie więcej pytań niż odpowiedzi, ale tym miałam zająć się dopiero później. Spakowałam kartkę do koperty i sięgnęłam po następną książeczkę, kolejny zakodowany tekst. List przysłano ósmego września, czyli niedługo po rozpoczęciu roku, kiedy Malfoy jeszcze był dla mnie zwykłym dupkiem. E. zaszyfrowała wiadomość, która brzmiała: „Nie wolno ci zawieść, Draco. Szafa”.
     Słowo „szafa” kompletnie nie pasowało do treści. Co do tego wszystkiego miała jakaś szafa? Pomyślałam nawet, że być może nadawczyni się pomyliła, ale nie chciałam się tym obecnie zajmować. Przepisałam słowa E. na kartkę i sięgnęłam po kolejną kopertę.
     Dziewiętnastego września napisała: „Jest sposób – zamknij umysł. Znajdź odpowiednią osobę”, siódmego października: „Niepokoi się. Musisz działać”, dwunastego października: „Świetnie się bawi, ale bądź silny”, a tydzień później: „Dopóki nie jest gotowa, nie możesz przestać”. Natomiast w liście z dwudziestego trzeciego listopada E. zaszyfrowała: „On wie, Draco. Wie, że się nie uda”. Ostatni został napisany niedawno, dwudziestego grudnia, i zawierał tylko trzy słowa: „Musisz coś wymyślić”.
     Odrzuciłam wszystkie książki na półkę i oparłam głowę o ścianę, patrząc w sufit. Rozszyfrowanie listów od E. nie przybliżyło mnie ani trochę do odgadnięcia zagadki, w którą grał Malfoy – wręcz przeciwnie, wprowadziły jeszcze większy zamęt. Być może z tego powodu nie byłam wtedy w stanie wyciągnąć żadnych konkretnych wniosków ze słów napisanych przez tajemniczą E. Złożyłam zapisany pergamin na cztery części i schowałam do wewnętrznej kieszeni szaty, obiecując sobie, że przeanalizuję treść tych wiadomości.
     Podniosłam się z zimnej podłogi. Byłam przemarznięta do szpiku kości, chociaż wcześniej wcale tego nie czułam. Zamieszałam we wrzącym kociołku według receptury z podręcznika i uśmiechnęłam się sama do siebie, widząc bulgoczącą miksturę. Miała już ładny, lazurowy kolor i wydawała przyjemny zapach morskiej bryzy.
     Ruszyłam z powrotem do Wieży Gryffindoru, mając nadzieję usiąść na wytartej kanapie przed gorącym kominkiem i może na chwilę się zdrzemnąć. Niestety, moje marzenia rozsypały się w pył zaraz po tym, jak przeszłam pod portretem Grubej Damy.
 - Hermiono! – usłyszałam krzyk panny Weasley, po czym przed oczami mignęła mi burza rudych włosów. Ginny rzuciła się, by mnie uściskać. – Właśnie przed chwilą wróciliśmy, tak się cieszę, że cię widzę – powiedziała, po czym spojrzała na mnie dość krytycznie. – Tak poza tym, to wiem o wszystkim. Mam nadzieję, że nie wpakowałaś się w większe kłopoty.
 - Nie wiem o czym mówisz – odparłam z uśmiechem. – Dlaczego wróciliście dzisiaj?
 - Och, długa historia. Mama powiedziała, że daje nam czas na odrobienie pracy domowej, ale to nieprawda. Chciała się po prostu szybciej pozbyć Fleur, bo ta wraca na styczeń do Francji, a postanowiła zrobić to wtedy, kiedy my wrócimy do Hogwartu.
     Przyglądnęłam się dokładniej Ginny. Ewidentnie promieniowała radością, przez co wywnioskowałam, że czas spędzony z rodziną i z Harrym dobrze jej zrobił. Przestawała się uśmiechać tylko wtedy, gdy nawiązywała do tematu Malfoya, co powoli mnie nużyło.
 - Pogadamy później, Hermiono – powiedziała w końcu. – Najpierw Harry ma ci coś ważnego do opowiedzenia. Wysłuchaj go, dobrze? Może przejrzysz na oczy.
     Już otwierałam usta, by zapytać, o co chodzi, ale Ruda uciekła już do swojego dormitorium. Westchnęłam, po czym powlekłam się przed kominek i opadłam na wytartą kanapę. Nie minęły trzy minuty, jak obok mnie pojawił się Harry.
 - Tęskniłaś? – zapytał z uśmiechem, po czym przyjacielsko mnie uściskał. Odpowiedziałam mu tym samym. – Jak minęły święta? Te w Hogwarcie zawsze są inne.
 - Było w porządku – odpowiedziałam, nie chcąc zagłębiać się w dokładne opisywanie uczty, bo wymagałoby to z mojej strony kolejnych kłamstw. – Wielka Sala wyglądała bajecznie. A jak tam w Norze? Pani Weasley znów narzekała, że wyglądasz jak mizerne chuchro?
 - Tradycyjnie – odparł, z radosnym błyskiem w oku, po czym spoważniał.  – Ale to nie o tym chciałem z tobą porozmawiać, Hermiono.
 - Zanim zaczniesz, poczekaj. Czy to ma coś wspólnego z Księciem Półkrwi?
     Rzucił mi zaskoczone spojrzenie.
 - Nie, nie chodzi o niego.
 - O Malfoya? – zapytałam, dokładnie się mu przyglądając. Skinął głową, na co ja wywróciłam teatralnie oczami. – W takim razie nie mam zamiaru tego słuchać.
 - Hermiono, to bardzo ważne! – upierał się. – Błagam, po prostu daj mi pięć minut!
     Westchnęłam głęboko i założyłam ręce na piersi, dając Harry’emu do zrozumienia, że jego bezpodstawne oskarżenia naprawdę mnie nie interesują. Zignorował to. Rozejrzał się po salonie, ale w pokoju wspólnym było zupełnie pusto. Ron i Neville musieli wypakowywać plecaki w dormitorium, podobnie jak Ginny. Tylko Krzywołap bawił się pustym papierkiem po cukierku, porzuconym na szkarłatnym dywanie.
 - Kiedy wyruszaliśmy na przerwę świąteczną, szliśmy na pierwsze piętro, do gabinetu McGonagall, żeby dostać się za pomocą proszku Fiuu do Nory. Usłyszałem wtedy w jednej z nieużywanych klas jakiś ruch – zaczął Harry. – Ron i Ginny to zignorowali, ale mnie coś tchnęło i… wróciłem się, po prostu musiałem sprawdzić. To był Malfoy, Hermiono, ale, co najdziwniejsze, nie był sam. Towarzyszył mu Snape.
     Zamarłam. O ile do tej pory słuchałam Wybrańca nie okazując żadnych, nawet najmniejszych oznak zainteresowania, tak po tych słowach przestałam gapić się bezmyślnie w sufit i spojrzałam mu prosto w oczy. Zauważył we mnie zmianę, ale jej nie skomentował.
 - Kłócili się – ciągnął Harry – i to tak nie na żarty. W życiu nie słyszałem, żeby Malfoy w taki sposób odnosił się do Snape’a. Z taką… wrogością.
     Mnie to jednak wcale nie zdziwiło. Już kilka miesięcy temu, podczas obrony przed czarną magią, gdy Ślizgon sprzeciwił się Nietoperzowi, zauważyłam, że coś jest nie w porządku.
 - O czym rozmawiali? – zapytałam, mrużąc lekko brwi.
 - Snape upomniał Malfoya, mówił, że ten powinien być bardziej ostrożny i wszystko dokładniej przemyśleć. Chciał, żeby Draco zdradził mu… coś… nie wiem, chyba jakiś plan… ale Malfoy mu nie ufa. Zarzucił Snape’owi, że ten chce odebrać mu sławę, że zrobi to bez jego pomocy, no i że jest na dobrej drodze, tylko nie sądził, że tak długo to potrwa. Wygląda na to, że Snape chciał mu też zajrzeć do umysłu, ale Bellatriks Lestrange uczy go oklumencji.
     Po każdym kolejnym słowie Harry’ego czułam coraz bardziej intensywny ból głowy. Myśli pędziły jak oszalałe we wszystkie strony, a przed oczami pojawiały mi się wciąż te same obrazy: eliksir Animus clausus, wypadek Katie Bell, rozmowa Nietoperza z Filchem, wyznania Ślizgona, zaszyfrowane listy od tajemniczej E.
 - To nie wszystko – szepnął Wybraniec. – Snape powiedział, że poprzysiągł pomagać Malfoyowi… że złożył jego matce Wieczystą Przysięgę. A jej przecież nie można złamać, Hermiono, bo sama wiesz, że wtedy człowiek…
 - Umiera – wpadłam mu w słowo. – Tak, wiem o tym.
     Zapadła między nami chwila ciszy. Z dormitorium chłopców dochodziły jakieś podejrzane odgłosy, ale żadne z nas się tym nie przejęło.
 - Mówiłeś o tym komuś? – zapytałam w końcu, prawie szeptem.
 - Tak – odpowiedział. – Panu Weasleyowi i Lupinowi. Ale oni oboje mówią to samo: że to Dumbledore kazał Snape’owi mieć oko na Malfoya. Tyle, że ja w to nie wierzę, Hermiono. – Wstał i zaczął chodzić po całym salonie. – Teraz jestem tego pewny, jak nigdy wcześniej: Malfoy jest śmierciożercą. Voldemort zlecił mu jakieś zadanie i on to realizuje. Snape chce mu pomóc… musi mu pomóc, złożył przecież Przysięgę. To jest to, Hermiono. To jest to.
     Pokręciłam głową, przyjmując sceptyczny wyraz twarzy.
 - Jesteś zbyt uprzedzony, Harry – skomentowałam. – W twojej teorii jest mnóstwo luk. A poza tym, czy Malfoy mówił coś o tym wypadku Katie Bell?
 - Że nie miał z tym nic wspólnego – odparł z niechęcią. – Ale mógł przecież kłamać – dodał szybko. – Nie ufa Snape’owi, nie ma pewności, że mówił mu prawdę.
     Czułam się, jakbym miała przed sobą wyjątkowo trudną układankę mugolskich puzzli, tylko żaden z elementów do siebie nie pasował. Harry, ze swoimi obsesyjnymi przekonaniami co do winy Malfoya, wcale mi nie pomagał. Miałam wrażenie, że zaraz pęknie mi głowa.
 - Musi być jakiś sposób, żeby go zdemaskować. Musi być – mówił Wybraniec. – Pan Weasley mi radził, żebym porozmawiał o tym z Dumbledore’em. Chyba to zrobię, podczas najbliższej lekcji… Tyle, że Dumbledore bezgranicznie ufa Snape’owi.
 - A ja myślę, że powinieneś zostawić tą sprawę w spokoju – powiedziałam w końcu, podnosząc się z fotela. Nici z drzemki. – Skoro Dumbledore mu ufa, to chyba my też powinniśmy, nie uważasz?
 - Mówisz jak Lupin – mruknął, krzywiąc się lekko. – Tyle, że cokolwiek knuje Malfoy, to jest to niebezpieczne, Hermiono. Nie ma czasu, trzeba coś zrobić.
     Westchnęłam głęboko, po czym ruszyłam przez cały salon w kierunku przejścia pod portretem Grubej Damy. Moja głowa wydawała się pulsować tępym bólem, ale obecnie nie miałam czasu, by się tym zająć. Musiałam pozałatwiać kilka ważnych spraw…
     Trzeba było jak najszybciej ostrzec Malfoya.
 - Dokąd idziesz? – krzyknął za mną Harry, wyraźnie zmartwiony moim brakiem entuzjazmu.
 - Muszę się przejść – odpowiedziałam przez ramię.
     Przy spiralnych schodach natknęłam się na wychodzącego z dormitorium Ronalda. Zatrzymałam się i on zrobił to samo. Krótką chwilę po prostu na siebie patrzyliśmy. Ron wyglądał, jakby miał zamiar mnie przeprosić za zachowanie, które prezentował przed Bożym Narodzeniem, ale widocznie nie mógł się na to zdobyć. Otwierał i zamykał usta, aż w końcu wyciągnął w moim kierunku rękę z pudełkiem domowych wypieków pani Weasley.
 - Pasztecika? – zapytał nieśmiało.
     Westchnęłam głęboko, czując przejmujący ból głowy i szybko go minęłam, po czym skierowałam się wprost do przejścia pod portretem Grubej Damy. Ani razu nie obejrzałam się za siebie.

_________________________
90 minut fonetyki w każdy piątek mnie za jakiś czas wykończy, zobaczycie.

21 komentarzy:

  1. Kolejny bardzo fajny rozdział ^^. Jak widzę, przerwa świąteczna już się skończyła, i inni, w tym i Harry, powrócili już do Hogwartu. W tym rozdziale praktycznie nie było Malfoya, za to fajnie przedstawiłaś rozterki Hermiony oraz odszyfrowywanie tych listów. Dobrze, że akurat napatoczył się Neville z gazetą (wgl zawsze mam ubaw, czytając o czarodziejach nie znających się na mugolskim świecie), bo bez tego pewnie jeszcze długo nie wyszłoby na jaw, że pozornie błędne liściki zawierają ukryte wiadomości. Kiedyś w jakiejś książce też natknęłam się na motyw szyfru polegającego na błędnym zapisie liter w listach, w sumie to ciekawy pomysł ^^.
    Ciekawa jestem, kim jest ta tajemnicza E. Tzn. z zakładki z bohaterami już się domyślam, która to postać, ale wciąż nie wiem dokładnie, kim ona jest i co ma z tym wspólnego.
    Nie mniej jednak jest ciekawie i tajemniczo. Harry wciąż drąży temat, że Malfoyowi i Snape'owi nie można ufać, i poniekąd ma rację, ale teraz Hermiona nie chce mu uwierzyć (zresztą w książce też była dość sceptycznie nastawiona), ale może zaczną ją nachodzić jakieś wątpliwości? Ciekawa jestem, w jaki sposób zakończysz tę historię, i czy skończysz ją na szóstym roku, czy to, co było później, też opiszesz?
    Cieszę się, że dopisuje ci wena mimo studiów, i że dodajesz nowe notki ^^.
    Tak wgl jak tam po pierwszym tygodniu? Bardzo jesteś zmarnowana? Bo dla mnie studia to w ogóle coś niewyobrażalnego i staram się o tym jak najmniej myśleć, ciesząc się jeszcze względną swobodą i próbując zastanowić się, co dalej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zacznę od prywaty: Lockhart! :D :D :D Szkoda tylko, że taki biedny, pozbawiony pamięci, zamknięty w Mungu, jak bardzo mi go żal! :(

    A zatem to szyfr, nieźle. Treść ukrytych wiadomości nie wygląda różowo. Kto się niecierpliwi? Może Voldemort? Hahaha, gdyby nie Neville, Hermiona prawdopodobnie by na ten motyw szyfru nie wpadła, jak ja lubię tego chłopaka. :) Mamy też Snape'a, który wyraźnie coś knuje. Ja mu nie ufam i nie rozumiem w tej kwestii Dumbledore'a. Co dalej, co dalej? Pisz szybciutko!!! :D

    Pozdrawiam,
    [gilderoy-lockhart]

    OdpowiedzUsuń
  3. suuuuuppeeeeeeeeeeeeeerrrrrr

    OdpowiedzUsuń
  4. Strasznie mi się podoba to nawiązywanie do kanonu w Twoim opowiadaniu. To sprawia, że jest to takie realistyczne i prawdziwe i normalnie aż chce się czytać. Kim jest E i jaki ma związek z całą sprawą? Jesteś naprawdę niesamowita.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kurcze, ja tu narzekam na brak czasu i nawał nauki, a Ty będąc na studiach z pewnością masz dużo mniej czasu wolnego. Dlatego też, podziwiam Cię, ze masz chwilę, w której mozesz dodać rozdział :).
    W każdym bądź razie, rozdział naprawdę świetny, choć zabrakło w nim Dracona... mam nadzieję, ze w następnym już będzie ^^. Bo uwielbiam, kiedy on rozmawia z Hermioną ;D.
    W sumie ciekawy pomysł z tym szyfrem, a potem z ta opowieścią Harry'ego... Jak widzę, Miona nadal jest sceptycznie nastawiona do tego, co on mówi. Z jednej strony to dobrze, a z drugiej źle, bo omamiona przekonaniem o niewinnosci Dracona, może wpaść w jakąś pułapkę... Oczywiście, nie uważam, że Draco jest zły. Po prostu zawsze występują jakieś komplikacje...
    Ogólnie cały rozdział przedstawiłaś w sposób tajemniczy i intrygujący, co mi się bardzo podoba. No i ta "E." kim ona dokładnie jest i jaką rolę odegra w Twojej historii? :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział jak zwykle świetny. Najbardziej zachwycił mnie pomysł na te listy. Po prostu genialny. W sumie w tym rozdziale przedstawiłaś tylko rozterki Hermiony, ale nie mam nic przeciwko czytaniu o tym. Uważam też, że bardzo dobrze, że akurat Neville wpadł, on zawsze wywołuj u mnie uśmiech na twarzy i ta jego nieporadność, która w końcu jednak okazuje się pomocna jak żadna inna ^^ Ach Harry i ta jego chorobliwa podejrzliwość. No ciekawa jestem jak to Hermiona rozegra. W sumie te informacje znowu strasznie zmąciły jej ogólne wyobrażenie, więc tym bardziej nie mogę się doczekać następnego rozdziału.
    I mówię Ci, że w końcu to Ty wykończysz fonetykę :D
    Życzę weny i pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział jak zawsze wspaniały. Jestem całkowicie oczarowana tym opowiadaniem, a z rozdziału na rozdział coraz bardziej kocham TEGO Dracona. Uwielbiam także Hermionę, tak podobną do tej, którą znamy z książki.
    Oczywiście, dzisiejszy rozdział tak jak pozostałe był dla mnie niezwykle miłą niespodzianką. Chociaż było w nim dość mało Malfoya i tak niemalże z zapartym tchem pochłaniałam treść. Cóż się dziwić, wszystko owiałaś tajemnicą! Po raz kolejny wzbudziłaś moją ciekawość, gdyż zastanawia mnie teraz, jak Hermiona to rozegra... Oczywiście mam nadzieję, że szybko odnajdzie Dracona i porozmawia z nim, a chłopak (kto wie?) może w końcu powie jej coś więcej na temat tajemniczego eliksiru. Swoją drogą bardzo ciekawi mnie kim jest jego znajoma "E."!
    Dlatego, z niecierpliwością wyczekuję piątku, by przeczytać kolejny rozdział.
    Życzę ogromnej ilości weny.

    Pozdrawiam i przy okazji zapraszam na nowy rozdział do mnie. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dobrze, że przerwa świąteczna się skończyła, Hermiona mniej będzie myśleć o Draco. I wrócił Harry ze swoimi domysłami. Tak myślałam, że chodziło mu o Malfoy'a, chociaż Hermiona mogłaby go posłuchać, widzi Draco takiego jakiego chciałaby widzieć i nie dostrzega, co on kombinuje. Ciekawe kiedy się o tym dowie. Nie było w rozdziale Malfoy'a, ale takie też są potrzebne. Życie Hermiony nie kręci się tylko wokół Dracona i eliksiru, ma też przyjaciół, których ostatnio trochę zaniedbała.
    Nigdy nie lubiłam Ginny i chyba nigdy jej nie polubię. Denerwuje mnie, tutaj też, samą swoją obecnością.
    I odgadła szyfr. Jednak powoli wszystko składa się w całość, mam nadzieję, że i ona to w końcu dostrzeże.
    Dużo weny, czasu i chęci! Pozdrawiam. ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. 90 min fonetyki? nieźle. u mnie najgorsze jest chyba 2,5 godz. laborków z chemii w czwartek do 20:30 w nieogrzewanym już o tej porze budynku i ciemnościach na korytarzu bo prąd trzeba oszczędzać, a kogo obchodzi że studenci muszą jakoś opuścić katedrę chemii, która jest na 3 piętrze :P ale dość o głupotach.
    rozdział jak zwykle świetny.
    Draco lubię bardzo, bardzo, ale u Ciebie przekonuję się nawet do Hermiony a to już coś. podoba mi się sposób w jaki ją kierujesz.
    Ciekawe, ciekawe co będzie dalej. ja na miejscu dziewczyny przycisnęłabym go do ściany i kazała wyśpiewać wszystko o "E"
    Cóż. nie pozostaje mi nic innego jak czekać na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  10. No to szyfr złamany, teraz tylko kim jest E???? Doczekać się nie mogę, aż się dowiem. Muszę przyznać, że w tym rozdziale jakoś tak bardzo spodobały mi się opisy. Wczułam się w tą zimową hogwardzką atmosferę.
    Dzięki bogu za Neville'a. :D
    Ciekawa jestem bardzo jak pójdzie rozmowa z Draconem, pozdrawiam i weny życzę.
    Ah i przepraszam za długą nieobecność.

    OdpowiedzUsuń
  11. No i Neville na coś się przydał ;) Gdyby nie on, nie wiadomo, czy Hermiona kiedykolwiek złamałaby ten nieszczęsny szyfr. Przyznam szczerze, że nawet do głowy by mi nie wpadło, że to tak należało odszyfrować wiadomość. Z początku myślałam, że listy mają szczególne powiązania z książkami, do których są one włożone. Może że należy odnajdywać jakieś słowa w książce, czy coś? Nie wiem, to były tylko takie moje luźne przypuszczenia ^ ^
    Zastanawiam się tylko teraz bardziej niż przedtem, kim jest ta E.? Hmmm, chyba najbardziej przekonuje mnie postać Narcyzy, tylko dlaczego kobieta podpisuje się akurat "E.". Gdyby podopisywała się jako "B." można to byłoby wytłumaczyć jej panieńskim nazwiskiem ;D
    Nawet nie wiesz, jak podobały mi się te porównania człowieka do murów z poprzednich rozdziałów. Miały w sobie dużo prawdy. W ogóle rozmowy Dracona i Hermiony są niesamowite. Takie mądre, wywołujące u czytelnika dużo przemyśleń i refleksji. Zawsze z miłą chęcią je czytam, dlatego cieszę się, że ostatnimi czasy jest ich tak wiele.
    Cieszyłam się też jak głupia, gdy Hermiona w końcu powiedziała (w myślach, ale też się liczy) że to na Dracona czekała przez te ostatnie szesnaście lat ^ ^
    W sumie nie będę ukrywać, że pod koniec tego rozdziału, zrobiło mi się trochę żal Rona... To znaczy, nigdy nie byłam jakąś jego wielką fanką i nie kibicowałam mu jakoś szczególnie w żadnym ff, ale... wyobraziłam sobie jego skruszonego, próbującego przeprosić, ale nie mogącego zebrać się na wyższe szczeble odwagi, otwierającego raz po raz buzię i... proponującego pasztecika. Tak, to był cały Ron, który chciałby znów zbliżyć się do Hermiony. A ona go zwyczajnie minęła bez słowa. I choć ją rozumiem, bo ma teraz inne priorytety, to wciąż żal mi Rona ; <
    Obiecuję, że od teraz będę komentować notki systematycznie. Ostatnio wgl nie miałam weny na komentowanie i ochoty na pisanie jakichkolwiek opinii, za co serdecznie przepraszam.
    życzę powodzenia na studiach! Połamania długopisów ;)
    Całuję i czekam z niecierpliwością na nowy rozdział,
    Leszczyna ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Neville jest przeuroczy! :D wspaniale go przedstawiłaś. treść wiadomości od E jest dość intrygująca, ale jeszcze bardziej ciekawi mnie sama postać tajemniczej "E" :D

    trochę było mi przykro na końcówce - liczyłam, że Hermiona weźmie pasztecika od Ronalda i wszystko będzie w porządku, bo sama sceneria niesamowicie mnie rozbawiła. taka... prawdziwa ^^ no, ale widocznie chłop ostro sobie przeskrobał, to i niech ma za swoje. :)

    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  13. Matko! Ja narzekam na szkołę, naukę, brak wolnego czasu etc. a Ty nie dość, że masz dużo weny, bo notki piszesz naprawdę świetne, to jeszcze masz czas je dodawać! Jak to możliwe?
    Dobra, koniec narzekania, bo to i tak nic mi nie przyniesie. Rozdział bardzo mi się podoba, jest niesamowity. Szyfr, który złamała Hermiona na pewno przyniesie wniesie wiele ciekawostek do opowiadania, no i pytanie brzmi, czy powie Malfoy'owi, że to odkryła? No i ciekawe, jak chłopak zareaguje na wieść, że Harry go o coś podejrzewa. Och, pisz, pisz i podziel się napływem weny, mnie również by się trochę przydało ;).
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  14. Jak ja uwielbiam Nevilla. Nie wiem jak ty dajesz radę tak regularnie publikować rozdziały. I to jeszcze każdy jest świetny i ciekawy! Trafiłam na twojego bloga przypadkiem i na maksa się wciągnęłam! Tak dotarłam do najnowszego rozdziału.Zastanawiam się czy Hermiona powie Draco o tym, że złamała szyfr... Pisz jak najszybciej, już nie mogę się doczekać nowego rozdziału. :D Ciesze się, że masz wenę mi też by się trochę przydało. ;)
    Mogłabyś zajrzeć do mnie na bloga? Dopiero zaczynam, więc byłoby mi bardzo miło gdybyś wyraziła swoją opinię. :) Z góry dziękuję!
    http://atramentowa-milosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Eeeeej, zdecydowanie za krótki ten rozdział, noooo! ;_; dopiero zaczęłam go czytać, a tu już koniec!!! ;_; Chcę więcej!!! Mój dzisiejszy komentarz będzie niezwykle krótki, bo nie mam dziś wiele czasu. W każdym razie - gratuluję ci genialnego pomysłu z szyfrem w listach! Rewelacja, naprawdę!!! Zazdroszczę, że sama na to nie wpadłam. ;P
    Wielkie buziaki i do następnego rozdziału!!! <3
    :*

    OdpowiedzUsuń
  16. Irytuje mnie ten Potter coraz bardziej. Serio musi być taki wścibski? Chociaż nie powiem, sama chciałabym wiedzieć o co chodzi :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Popieram Vee co do tego Pottera - czyn na prawde musi zawsze tak węszyć?
    czytam dalej, sarah ;3

    OdpowiedzUsuń
  18. Ale gowno idźcie się uczyć idioci

    OdpowiedzUsuń
  19. Rozwaliłaś system tymi listami od E. Co najciekawsze, wciąż nie wszystko jest jaasnee :3 Co prawda obsesja Harry'ego robi się denerwująca, ale jak sobie przypomnę o zaklęciu Sectum Sempra to... Grr, Harry staje się dupkiem :p

    OdpowiedzUsuń
  20. Serio, Ron? Nie wiem czemu, ale w twoim opowiadaniu Ginny strasznie wkurza! Rozumiem, że martwi się o przyjaciółkę i nie ufa Draco, jednak...
    No i tajemnicza E! Kim jest, że tyle wie? Śmierciożerczyni?

    OdpowiedzUsuń

Czytelnicy: