11 stycznia 2013

33. Marmurowy Anioł


”Oddech weź – już najgorsze jest za tobą
W końcu gdzieś będzie lepiej, daję słowo
Nie bój się
Uwierz w siebie, masz już wszystko
Poczuj więc, że przed tobą cała przyszłość”.


< MyslovitzCisza i wiatr >

~*~

      Kiedy otworzyłam oczy, przez chwilę ogarnęło mnie nieprzyjemne zdezorientowanie; nie wiedziałam gdzie jestem i jak się tutaj znalazłam. Trwało to może jedną sekundę. Już w następnej wszystkie wydarzenia i uczucia z minionej nocy eksplodowały we mnie, wywołując mimowolnie niechciane drżenie rzęs, któremu dzielnie stawiłam czoła. Przeszłość zostawiłam za plecami, dobrowolnie z niej zrezygnowałam, wybrałam to, co było dla mnie lepsze.
      Tak, byłam egoistką. Opuściłam tych, których kochałam, odeszłam w najtrudniejszym momencie. Byłam dezerterem, uciekłam z pola bitwy. Zdradziłam przyjaciół, Hogwart, Dumbledore’a i cały magiczny świat dla jednej tylko osoby.
      Ale najgorsze było to, że nigdy później tej decyzji nie żałowałam.
      Usiadłam na zakurzonej kanapie, rozglądając się dookoła. Słońce było już wysoko na niebie, a duże wskazówki zegara wskazywały południe. Nie pamiętałam, kiedy minionej nocy zasnęłam na ramieniu Malfoya, ale czułam się dziwnie wypoczęta i nienaturalnie spokojna. Miałam wrażenie, że wreszcie jestem we właściwym miejscu. Reszta jakoś się ułoży…
  - Już myślałem, że masz zamiar przespać cały dzień – usłyszałam znajomy głos.
      Odwróciłam głowę w kierunku Dracona.
      Stał w drzwiach, opierając się nonszalancko o framugę, z rękami założonymi na piersi. Jego szare oczy patrzyły prosto na mnie, a na twarzy gościł ledwo zauważalny, delikatny uśmiech, który tak u niego uwielbiałam. Miał na sobie zwykłe, czarne spodnie i białą koszulę z kołnierzykiem. Dwa pierwsze guziki były rozpięte. Zauważyłam, że tylko jeden rękaw miał podwinięty – przy tej ręce, na której nie było Mrocznego Znaku.
  - Gdzie jesteśmy? – zapytałam, próbując zapanować nad mocno bijącym sercem.
  - W Marmurowym Aniele – odpowiedział szybko. – To dworek należący od pokoleń do rodziny Silvermanów. Południowa Francja. Serce Pirenejów.
      Wytrzeszczyłam na niego oczy ze zdumienia.
  - Jesteśmy we Francji? – powtórzyłam. Kiwnął głową.
  - A dokładniej w małej wiosce Marbre* – wytłumaczył. – Składa się na nią zaledwie kilka domków w okolicy zamieszkiwanych przez mugoli, którzy lubią samotność i odosobnienie. Najbliższe większe miasto to Bagneres de Luchon, kilkadziesiąt kilometrów stąd.
     Byłam tak zszokowana, że nie potrafiłam wydobyć z siebie żadnego słowa. Wszystko było nowe, inne, potrzebowałam czasu, żeby zaakceptować zaistniałą sytuację. Zdobyłam się więc jedynie na lekkie skinienie w stronę Ślizgona, który wyprostował się dumnie.
  - Ester przygotowała ci pokój na piętrze – rzekł. – Pewnie będziesz chciała się odświeżyć…
  - Ester? – Zdziwiłam się. – To ona też jest tutaj?
      Osoba Dziewczyny w Czerwonej Pelerynie, pomimo tego, jak ważna była dla Malfoya i ile dla nas zrobiła, wciąż wywoływała we mnie raczej sprzeczne uczucia.
  - Nie – odparł Draco – ale ten dworek należy do niej. Ester pochodzi z rodu Silvermanów.
      Przytaknęłam, podnosząc się z zakurzonej kanapy i wzbijając w powietrze kłębki kurzu. Pomyślałam, że chyba już nic nie może mnie zdziwić, choć tak wiele pytań jeszcze chciałam zadać Ślizgonowi. To musiało jednak poczekać, gdyż najpierw miałam zamiar zająć się sobą. Wciąż byłam w czarnej szacie z Hogwartu, a dumny lew Gryffindoru wyszyty na piersi boleśnie przypominał o wydarzeniach z poprzedniej nocy. Wolałam nie wiedzieć, w jakim stanie są moje włosy, ale czułam, że całe moje ciało domaga się porządnej kąpieli.
  - Jest jeszcze to – powiedział Draco, wyciągając z kieszeni moją różdżkę. – Należy do ciebie.
  - Skąd ją masz? – zapytałam, wyciągając rękę w jego stronę. Kiedy moje palce zacisnęły się na tym cienkim kawałku drewna, poczułam, jak ogarnia mnie dziwne, przyjemne ciepło i spokój. Jakby i ona, moja różdżka, ucieszyła się z powrotu do swojej właścicielki.
  - Zabrałem ci ją – wytłumaczył. – Wczoraj wieczorem, w Pokoju Życzeń. Wiedziałem, że będziesz chciała wrócić, gdy zobaczysz, że dzieje się coś niedobrego.
     Przez chwilę po prostu wpatrywałam się w niego z szeroko otwartymi oczami. Złość walczyła we mnie z podziwem: wszak wszystko przemyślał, wszystko dokładnie przewidział i przygotował. Brał pod uwagę każdą ewentualność: to, że Zabini może się zbuntować, że Ester będzie musiała zostać Hermioną Granger na dłużej, że będę chciała wrócić…
     Westchnęłam głęboko, chowając różdżkę do kieszeni szaty.
 - Nie pamiętam momentu, w którym ją wziąłeś – stwierdziłam po chwili.
 - Nic dziwnego. – Wzruszył ramionami. – Dość łatwo odwrócić twoją uwagę.
     Uśmiechnął się łobuzersko, a ja od razu zrozumiałam, co miał na myśli – zabrał mi różdżkę zaraz po tym, jak się pocałowaliśmy. Pokręciłam głową z niedowierzaniem, ale też nie potrafiłam powstrzymać delikatnego uśmiechu, który zagościł na mojej twarzy.
 - Jesteś największym dupkiem, jakiego miałam nieszczęście spotkać, Malfoy – powiedziałam z udawaną złością i powagą. – Wliczając w to Kruma i McLaggena.
 - Do usług, Granger – odparł kpiąco.
     Minęłam go i ruszyłam do holu, gdzie – jak zapamiętałam – znajdowały się schody na piętro. Tym razem dużo większą uwagę zwracałam na wystrój i rozkład przestrzenny całego dworku, choć nie mogłam wtedy wiedzieć, że spędzę tu najbliższych kilka miesięcy.
     Hol był duży i przestronny, umeblowany raczej skromnie, bez przesadnego przepychu. Na białej, marmurowej posadzce dostrzegłam odbite w kurzu ślady stóp i zaczęłam się zastanawiać, kiedy ostatnio dworek był zamieszkiwany i przez kogo. Uwagę przyciągał ogromny, okrągły zegar, zajmujący całą przeciwległą ścianę – jego ciężkie, mosiężne wskazówki zatrzymały się na godzinie piątej trzynaście – oraz dwa duże, sięgające aż sufitu, filary, stojące po dwóch stronach schodów, niczym ich niemi strażnicy.
     Zaczęłam wspinać się po zakurzonych stopniach, cały czas rozglądając się dookoła. Czułam się w progach Anioła nieswojo, jak niechciany gość, pomimo tego, że dworek był dużo bardziej przyjazny niż posiadłość Syriusza przy Grimmauld Place 12. Być może to wyobraźnia płatała mi figle poprzez chłodne uczucia, którymi darzyłam prawowitą właścicielkę Marmurowego Anioła, Ester Silverman.
     Stanęłam na szczycie marmurowych schodów, zerkając przez grubą balustradę na parter, ale nigdzie w zasięgu wzroku nie dostrzegłam postaci Dracona. Przeklęłam się w duchu, że nie zapytałam go, który pokój Ester przeznaczyła dla mnie. Westchnęłam i, przygryzając lekko dolną wargę, ruszyłam jasnym, przestronnym korytarzem przyglądając się kolejnym drzwiom. Nie musiałam szukać daleko – już po kilku krokach zauważyłam, że wejście do jednego z pokoi jest uchylone, a na okrągłej, srebrnej klamce wisi niewielka kartka z moimi inicjałami. Uśmiechnęłam się sama do siebie, rozpoznając pochyłe i wąskie litery, które z pewnością wyszły spod pióra Malfoya, po czym pchnęłam białe drzwi.
     Ledwo powstrzymałam okrzyk zachwytu, kiedy ujrzałam, co znajduje się w środku.
     Pomieszczenie było ogromne. Całą przeciwległą ścianę zajmowały sięgające sufitu okna przykryte śnieżnobiałymi firankami i aksamitnymi, szkarłatnymi zasłonami. Z prawej strony, na samym środku, stało duże łóżko z baldachimem, zaścielone puszystą pościelą, a po lewej były stare, ale całkiem ładne meble wykonane z jasnego drewna: wielka szafa, komoda, półka zapchana zakurzonymi książkami z tytułami w różnych językach, duże biurko z krzesłem i niewielka sofa. Zaciekawiły mnie drzwi znajdujące się tuż obok: okazało się, że prowadzą do łazienki, na której wyposażenie składały się toaleta, lustro, szafka i duża, głęboka wanna z kilkoma rodzajami kurków w różnych kolorach.
     Zamknęłam drzwi do łazienki i odwróciłam się, by spojrzeć na krajobraz roztaczający się z pomieszczenia. Ten znów po prostu mnie zachwycił. Marmurowy Anioł był z każdej strony otoczonymi Pirenejami. Widok nieprzebytych szlaków, piętrzących się gór, zielonych łąk i rzadkich, niewysokich drzew wywołał na mojej twarzy szeroki uśmiech. Czułam się, jakbym uciekła do zupełnie obcej krainy, która nauczy mnie żyć w zgodzie z naturą. Przy okazji mogłam dostrzec, jak rozległe są ogrody, które otaczały dworek Silvermanów – ceglasty mur wyznaczający koniec posiadłości był z tej odległości ledwo dostrzegalny.
     Podeszłam do łóżka i dotknęłam czystej, miękkiej pościeli. Zauważyłam też, że na jej brzegu leży niewielki stos elegancko poskładanych ubrań. Draco – lub Ester – o wszystkim pomyśleli. Spojrzałam na swoją czarną, wymiętą szatę i nagle zapragnęłam gorącej kąpieli, pachnących olejków oraz chwili relaksu, którą chciałam poświęcić samej sobie.
     Niewiele myśląc, porwałam z łóżka szaty i czym prędzej ruszyłam do łazienki.
     Wyszłam stamtąd blisko godzinę później, cudownie wypoczęta i pełna nowej energii. Z rzeczy, które ktoś zostawił na moim łóżku, wybrałam czarne spodnie i prosty, długi sweter. Już miałam zamiar wrócić na dół, kiedy moją uwagę przykuł kawałek pergaminu leżący na biurku. Byłam pewna, że nie było go tutaj wcześniej. Zaintrygowana, podeszłam przeczytać, kto i w jakim celu zostawił dla mnie wiadomość.
     Okazało się, że był to nie kto inny, jak Draco Malfoy.

Wyszedłem wyjaśnić sprawę z Blaise’em. Cały dworek jest do Twojej dyspozycji, ale proszę, żebyś nie wychodziła za mur wyznaczający granicę posesji. Niedługo wrócę.
                                                                                                                      D.M.

     Cóż, może to i nawet lepiej? Są przecież miejsca, które należy poznawać i odkrywać właśnie w samotności. Czymś takim wydawał mi się Marmurowy Anioł.
     Wyszłam na jasny korytarz i zamknęłam drzwi do mojego pokoju. Stanęłam przy białej balustradzie i na krótką chwilę przymknęłam oczy, wsłuchując się w otoczenie. Podobno każdy dom obdarzony jest duszą. Patrzy na sceny rozgrywające się w swoim wnętrzu i strzeże sekretów rodziny, do której należy. W dworku Silvermanów wyraźnie dało się wyczuć magię, ale nie z rodzaju tej niebezpiecznej, którą prezentowała posiadłość Syriusza. Marmurowy Anioł był piękny i dostojny, ale też cichy, tajemniczy i milczący – pomyślałam, że zupełnie tak, jak Ester. Być może w latach swojej świetności był prawdziwą chlubą tego zakątku kraju? Widziałam to wyraźnie oczami wyobraźni – tętniący życiem dworek, ruch w jego środku i szczęśliwa, spełniona rodzina mieszkająca w tych murach…
     Podniosłam powieki, przyglądając się pustym, spokojnym korytarzom oświetlonym jasnymi promieniami wiosennego słońca, po czym zeszłam na parter i zaczęłam zwiedzanie od pomieszczenia znajdującego się po prawej stronie, naprzeciwko salonu. Okazało się, że była to kuchnia, a pierwsza myśl, jaka przyszła mi do głowy, brzmiała: raj dla skrzatów domowych. Co prawda nie tak duża i nie tak bogato urządzona jak ta w Hogwarcie, ale trzeba przyznać, że niczego tutaj nie brakowało: były szuflady i szafki pełne przeróżnych garnków, rondli i chochli, duży piec, półka wypchana zakurzonymi książkami kucharskimi, błyszczące sztućce, poukładane elegancko kieliszki, piękny zestaw porcelanowej zastawy stołowej, złożone równo obrusy, drewniany stół i kilka prostych krzeseł oraz drzwiczki do spiżarni. Byłam pewna, że kiedyś pracowało w tym pomieszczeniu przynajmniej dziesięć skrzatów i zaczęłam się zastanawiać, jak były przez domowników traktowane. Westchnęłam, przypominając sobie żałosne życie Zgredka w dworku Malfoyów.
     Po drugiej stronie kuchni znajdowały się duże, szerokie drzwi, które okazały się przejściem do przestronnej jadalni. Jej centralne miejsce zajmował ogromny stół. Zdziwiłam się, gdy zauważyłam, że był odświętnie nakryty na osiem osób. Pokryte kurzem talerze, puste kieliszki i równo ułożone dookoła sztućce wyglądały, jakby mieszkańcy Anioła nie zdążyli usiąść do posiłku. Pod ścianą stał stary, drewniany zegar z kukułką, obok niego półka z książkami i fotel, z sufitu zwisał posrebrzany żyrandol, a na ścianach znajdowały się ruchome malowidła przedstawiające prawdopodobnie krajobrazy roztaczające się dookoła dworku. Otwarte na oścież drzwi z prawej strony prowadziły do salonu, w którym byłam już wczoraj. Przeszłam do jasnego pomieszczenia i dopiero teraz mogłam mu się na spokojnie przyjrzeć.
     Moją uwagę przykuły przede wszystkim portrety i obrazy wiszące na ścianach, a szczególnie jedna fotografia – przedstawiająca ogromny zamek, na którego tle stało pięć dziewcząt w niebieskich szatach. Przez chwilę nie mogłam sobie przypomnieć, skąd znam te stroje, ale gdy tylko w moich myślach zadźwięczało słowo „Francja”, skojarzyłam – tak ubrani byli uczniowie Akademii Magii Beauxbatons, kiedy uczestniczyli w Turnieju Trójmagicznym rozgrywanym dwa lata temu w Hogwarcie. Na początku przyjrzałam się postaciom na zdjęciu – w jednej z dziewcząt bez trudu rozpoznałam Ester. Stała w środku i nie mogła mieć więcej niż dwanaście lat. Dostojna i piękna, zupełnie jak obecnie, ale też uśmiechająca się ciepło i promiennie, z oczami emanującymi dziwnym ciepłem, które chyba już w sobie zatraciła. Machała radośnie ręką do fotografa, a wiejący wiatr smagał delikatnie jej długie blond włosy i aksamitną, błękitną szatę. Wydawała się prawdziwie spełniona i szczęśliwa, przez co zaczęłam się zastanawiać, co stało się w jej życiu, że wstąpiła w szeregi Voldemorta? I w jaki sposób poznała Dracona, skoro od zawsze uczęszczała do Beauxbatons?
     Zwróciłam uwagę także na samą szkołę Madame Maxime. Zamek był zupełnie inny, niż Hogwart – brakowało mi tych szpiczastych wieżyczek i starych murów. Beauxbatons przypominało mi raczej ogromny, zadbany pałac otoczony hektarami zielonych łąk i pól. Pięciopiętrowy, z szarym, niezbyt spadzistym dachem i rzędami dużych okien, z dumnym herbem dwóch skrzyżowanych różdżek na niebieskim tle powiewającym nad zamkiem. Z pewnością promieniował dziwnym majestatem, ale z ciężkim sercem stwierdziłam, że nie dorównuje Szkole Magii i Czarodziejstwa Hogwart.
     Raz jeszcze uśmiechnęłam się do szczęśliwych czarownic na zdjęciu, po czym odwróciłam się, by zobaczyć, co ciekawego jeszcze znajduje się w salonie. Duży fortepian, półka zastawiona różnymi trofeami opisanymi w języku francuskim i wejście na duży taras, na którym dostrzegłam filar z posągiem Kupidyna – nic wielkiego. Postanowiłam więc ujrzeć, jak prezentują się ogrody, które tak zachwyciły mnie z okna mojego pokoju. Ruszyłam w stronę wyjścia, rozrywając ciszę stukotem butów po jasnej posadzce.
     Zamknęłam za sobą drzwi, spoglądając przed siebie na żwirowaną alejkę. Noc, w której tu przybyłam, była tak ciemna i złowroga, że nie pozwoliła mi dostrzec niczego, co znajdowało się dookoła. Zrobiłam powoli kilka kroków, czując pod butami twarde kamienie, po czym odwróciłam się, by spojrzeć na Marmurowego Anioła od frontu. Dopiero teraz dostrzegłam wyryty nad wejściem napis: "L'Ange Marbre".
     Ogrody należące do posiadłości Silvermanów naprawdę były wspaniałe. Panujące tu warunki, czyli położenie w samym środku Pirenejów, nie wpływały pozytywnie na różnorodność roślinności, która była raczej uboga, ale i to miało swój urok. Wyróżniający się na tle gór marmurowy dworek z pewnością z daleka wyglądał imponująco. Uśmiechnęłam się sama do siebie, czując powiew ciepłego, wiosennego wiatru i ze zdziwieniem zdałam sobie sprawę, że nowe życie otrzymałam od Losu właśnie pierwszego dnia wiosny. Nigdy nie wierzyłam w przeznaczenie, ale może tym razem nie był to zwykły przypadek?
     Najbardziej w ogrodach posiadłości Silvermanów spodobała mi się fontanna stojąca tuż przy żwirowej alejce prowadzącej do głównego wejścia. Nie była duża i widać, że wyraźnie nadszarpana przez ząb czasu, ale miała w sobie coś, co kazało mi się przy niej zatrzymać. W jej środku znajdował się posąg dumnego anioła – twarz miał stanowczą i surową, wręcz groźną, skierowaną w stronę dworku; jego szata sprawiała wrażenie smaganej przez ostry wiatr, a skrzydła wyglądały, jakby właśnie podrywał się do lotu. W jednej ręce trzymał długą włócznię, natomiast drugą wskazywał dróżkę do frontowego wejścia, jakby był niemym strażnikiem i obrońcą posiadłości. Bosym stopom i dłoniom brakowało kilku palców, pokruszona była też część prawego skrzydła i elementy marmurowej szaty.
     Przysiadłam na brzegu fontanny, mocząc dłoń w przejrzystej wodzie, która z każdej strony tryskała na stojący pośrodku posąg. Zaczęłam się po raz kolejny zastanawiać ile Marmurowy Anioł ma lat, dlaczego tak piękny dworek stoi pusty, w jakich okolicznościach odeszli jego poprzedni mieszkańcy i kto przebywał w nim ostatni raz. Miałam wrażenie, że milczące mury domu rodziny Silvermanów kryją jakąś tajemnicę. Intrygował mnie fakt, jaką.
 - Widzę, że znalazłaś jedno z najpiękniejszych miejsc Anioła.
     Aż podskoczyłam, słysząc nagle cichy głos Malfoya. Odwróciłam się w jego kierunku – szedł powoli, z rękami w kieszeniach i lekkim uśmiechem na twarzy, który coś jeszcze w sobie miał z tego dawnego, pełnego kpiny i wyższości. Podszedł do fontanny i podniósł wzrok na nieruchomy posąg, po czym westchnął delikatnie.
 - Kiedy byłem dzieckiem, lubiłem tutaj przesiadywać – rzekł niespodziewanie.
 - A więc bywałeś już tutaj w dzieciństwie? – zainteresowałam się.
     Kiwnął potakująco głową.
 - Spędzałem tu kilka tygodni podczas prawie każdych wakacji – wytłumaczył. – Chociaż dużo się od tego czasu zmieniło. I ten anioł miał więcej palców – wskazał na dłoń posągu.
     Odwróciłam się do niego. O tak wiele chciałam zapytać i tak wiele od niego usłyszeć, że nie miałam pojęcia, od czego mogłabym zacząć. Wiedziałam, że Ślizgon po swoich ostatnich kłamstwach wziął sobie za punkt honoru mówić mi prawdę, więc nie musiałam się spieszyć z rozmową. Wreszcie mieliśmy czas tylko dla siebie, wreszcie nie musieliśmy w sekrecie spotykać się w Pokoju Życzeń i wymazywać pamięci tym, którzy nas zobaczyli.
 - Dużo jest tu jeszcze takich miejsc? – odezwałam się, rozglądając się dookoła.
 - Całkiem sporo – odpowiedział. – Być może ci je pokażę.
 - Być może?
     Spojrzałam w jego roześmiane oczy i na jeden krótki moment odpłynęły ze mnie wszelkie wątpliwości i negatywne emocje. Przez chwilę po prostu patrzyliśmy na siebie – pierwszy raz bez urazy, bez tajemnic, bez rozpamiętywania złych rzeczy i poczucia winy, którym jeszcze niedawno obarczaliśmy się wzajemnie. Ach, tak bardzo chciałam, żeby to wszystko trwało jak najdłużej! Żeby on wciąż widział tylko mnie, a ja tylko jego; żeby to, co mnie otaczało, nie okazało się tylko snem, iluzją, wymysłem tej cholernej gry nazwanej Istnieniem!
     Westchnęłam, biorąc głęboki oddech i patrząc w odległy horyzont.
 - Turyści wspinający się na Pireneje muszą mieć wspaniały widok na Anioła – zaczęłam, uśmiechając się lekko, ale Malfoy w odpowiedzi prychnął powątpiewająco.
 - Dworek jest niewidoczny dla innych – wytłumaczył. – Na całą posiadłość zostały rzucone zaklęcia, które chronią go przed wścibskimi spojrzeniami ludzkich oczu. Dlatego tak zależało mi, żebyś nie przekraczała jego granic. Tu możemy żyć spokojnie.
     Przytaknęłam, rozumiejąc doskonale, że po ucieczce mojej i Dracona nie jesteśmy w świecie magicznym bezpieczni. Już niedługo jego rodzina, a także Severus Snape i Lord Voldemort zrozumieją, że ich zdradził. Moje zniknięcie uda się wytłumaczyć prościej – jako czarownica z mugolskiej rodziny mogłam przestraszyć się zaistniałej sytuacji. To oczywiście nie pasowało do dawnej Hermiony Granger, ale… ale przecież tamtej Hermiony już nie ma.
 - Opowiesz mi o nim? – zapytałam, patrząc na majestatyczny dworek. – O dawnych latach i czasach, kiedy przyjeżdżałeś tu na wakacje. I o Silvermanach.
     Spojrzał na mnie rozbawiony, z wysoko uniesionymi brwiami.
 - Chcesz usłyszeć o Ester, tak? – powiedział. Wzruszyłam ramionami, nie dając po sobie w żaden sposób poznać, że rozgryzł moje ukryte intencje.
 - Jeśli jest częścią tej historii…
     Zaśmiał się, a moje serce wyraźnie przyspieszyło swoje bicie. Tak rzadko sobie na to pozwalał, w tak nielicznych momentach mogłam ten dźwięk od niego usłyszeć…
     Już dawno nie widziałam go tak radosnego, w tak dobrym humorze.
 - Masz jeszcze jakieś pytania, Granger? – odezwał się.
     Udałam, że muszę się nad tym poważnie zastanowić.
 - Ach, jedynie kilka tysięcy.
     Szare, zimne oczy rozbłysły mu dziwnym, pozytywnym blaskiem.
 - Chodź do środka – powiedział, wchodząc na żwirową alejkę i wyciągając rękę w moją stronę. – To długa historia.
 - Opowiesz mi ją? – zdziwiłam się, podając mu dłoń. Westchnął.
 - A mam inne wyjście, Granger?

_________________________
*Marbre - po francusku znaczy tyle, co marmur; jest to oczywiście miejscowość fikcyjna.

To prawdopodobnie najnudniejszy rozdział z całej tej historii, ale mimo wszystko uważam, że potrzebny. Nie jestem mistrzem opisów, więc za wszelkie niedociągnięcia w próbie przedstawienia dworku przepraszam - mam nadzieję, że Wasza wyobraźnia dopowie sobie resztę :)

Z innych informacji parafialnych:
* Jeśli ktoś ma ochotę być na bieżąco z całą moją twórczością, zapraszam TUTAJ. Jest to właściwie owocem zakładu, ale muszę przyznać, że cieszę się z takiego obrotu sprawy. Jak to stwierdziła moja przyjaciółka: "No, na Facebook'u jeszcze Damy Kier nie widzieli!".
* Muszę się też pochwalić, że zajęłam I miejsce w konkursie organizowanym przez Stowarzyszenie DHL, co było dla mnie naprawdę miłą niespodzianką :)
* Czujecie ten zapach? Taaak, s e s j a  się zbliża! Więc od razu mówię, że daty dodawania kolejnych rozdziałów mogą ulec zmianie. Tak informuję, żebyście na mnie nie krzyczeli.

A na koniec, jak to mówi jeden z moich wykładowców:  
żeby Wam się dobrze działo - a że działo to armata - żeby Wam się armaciało.

53 komentarze:

  1. pierwsza :) powiem Ci, że nie zawiodłam się. jestem pod wrażeniem :) pozdrawiam, twoja Ami

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie się cieszę, no bo przyznać trzeba, że akcji tu żadnej właściwie - to rozdział opisowy :D

      Usuń
  2. Jeeejku, OPISYYYYYYYY <3333333333. Dużo, dużo opisów, kochaaaam *,*. Tyle opisów, normalnie mam zaciesz od ucha do ucha i wcale nie uważam, że było nudno, wiesz, że mam bzika na punkcie opisów. Uważam też, że wyszły ci bardzo dobrze, zarówno opisy uczuć Hermiony, jak i tego dworku...
    Wykreowałaś "Marmurowego Anioła" na bardzo klimatyczne miejsce. Jak pierwszy raz pojawiła się ta nazwa w poprzednich rozdziałach, ciekawa byłam, co to będzie i nieco zaskoczyła mnie lokalizacja owej budowli, i tym samym zastanawia się, jak Ester i Draco się poznali, skoro mieszkali tak daleko od siebie. Może byli jakąś dalszą rodziną albo coś? W takich rodzinach wszystko było możliwe.
    Nie mniej jednak, musiało to być urokliwe miejsce, i choć nie przepadam za ciepłymi krajami (za gorąco dla mnie ;P), miło jest poczytać sobie o takim zakątku, kiedy za oknem zalega gruba warstwa wstrętnego, zimnego śniegu. Nienawidzę zimy :/.
    Dzięki obrazowym opisom, wszystko mogłam sobie wyraźnie zwizualizować i na miejscu Hermiony pewnie też bym się wybrała na zwiedzanie posiadłości ^^.
    Podobały mi się również jej rozterki, szybko jednak zdusiła w sobie wyrzuty sumienia dotyczące tego, że uciekła i porzuciła przyjaciół. Podobała mi się też wyrozumiałość Malfoya, zachowywał się zupełnie nie jak on, był taki jakby... troskliwy, delikatny i czuły. Ciekawa jestem, jak dalej się potoczy jego związek z Hermioną, i jak długo pozostaną w Marmurowym Aniele? Żywię nadzieję, że kiedyś wrócą do Anglii, bo tam teraz będzie bardzo ciekawie, w końcu wkrótce Voldzio dorwie się do władzy, a ja uwielbiam czytać o tych czasach.
    Rozdział bardzo mi się podobał i mam nadzieję, że sesja nie wgniecie cię w podłogę. Swoją drogą, zaczynam się bać, bo mnie też to przecież kiedyś czeka. Ech... :(.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, tak, jak pisałam ten rozdział to właśnie tak sobie pomyślałam: "O, opisy, Ginger na pewno będzie w swoim żywiole" :D Ja niestety w opisach nie spisuję się zbyt dobrze, zdecydowanie wolę pisać dialogi, więc tym bardziej się cieszę, że nie wyszło tak tragicznie :D
      Wyrzuty sumienia w jakimś stopniu jeszcze powrócą, a raczej ich echo. Hermiona jest konsekwentna, zresztą z Malfoyem będzie prawdziwie szczęśliwa, i znajdzie przy nim przysłowiowe swoje miejsce na ziemi. Wiadomo, ze gdzieś w jej sercu pozostanie pustka... ale oni oboje w swojej miłości są bardzo egoistyczni. To nie jest perfekcyjne uczucie, jest przecież zakazane i wydaje im się, że to jest usprawiedliwieniem wszystkiego. Skoro coś, czego nie powinno być, jednak istnieje, musi być w tym przecież jakiś sens... :)
      Czasem wkurzam się na siebie, że wybrałam pierwszoosobową narrację, bo to mnie strasznie ogranicza. Ale jak doszłam już z nią tak daleko, nie mam ochoty teraz tego modyfikować. O tym, co dzieje się w Anglii, będą krążyły tylko pogłoski. Oczywiście w końcu wrócą, ale póki co się na to nie zanosi.
      Dziękuję za komentarz i cieszę się, że się podobało :) Jeśli chodzi o sesję, to jej początek dopiero 28 stycznia, ale kolokwia zaliczeniowe szaleją i naprawdę jest ciężko. Ale jak to mówią - nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, więc trzeba być dobrej myśli :)

      Usuń
    2. O tak, zaiste byłam w swoim żywiole ^^. Poza tym jak ty to robisz, że ci wychodzą dialogi? Dla mnie napisanie dialogu to udręka, nie lubię tego. Jestem w swoim żywiole, kiedy przez kilka stron worda nawijam o przeżyciach wewnętrznych, ale kiedy przychodzi napisać dialog... ech :((. Kompletnie nie umiem się wczuć, i wychodzą mi one bardzo drewniane.
      Troszkę szkoda, że nie będzie akcji w Anglii, jakoś niezbyt przepadam za francuskimi klimatami. No i uwielbiam czytać o działalności Voldzia, jak jest dużo mrocznych scen i wgl. Ciekawe, co oni tam tak długo będą robić, w końcu w takiej odludnej posiadłości nie ma zbyt wiele do roboty ;P.
      Wszyscy opowiadają, że sesja jest okropna, serio zaczynam się bać i cieszę się, że jeszcze nie poszłam na te studia ^^.

      Usuń
    3. Dialogi przychodzą mi jakoś... z większą łatwością. Bardziej się męczę nad opisami... ale za to najbardziej lubię je czytać (zwłaszcza u Ciebie, co pewnie nie dziwi :D).
      Jak to co będą robić?! :D Kopać ogródki, sadzić drzewka i uprawiać pomidory :D
      Ja jeszcze sesji nie doświadczyłam, ale już się boję :D Ale co nas nie zabije, to nas wzmocni i tego się trzymam :D

      Usuń
    4. Cudny nowy szablon *,*. Poprzedni, szczerze mówiąc, nie podobał mi się, ale bardzo lubię grafikę C.
      Cieszę się, że lubisz moje opisy ^^. Jutro rano postaram się wrzucić kolejny rozdział ;).
      I jestem ciekawa, jak poprowadzisz akcję, skoro twierdzisz, że oni nie wrócą do Anglii. Szkoda, tak się nastawiłam na jakieś mroczne wydarzenia ^^.

      Usuń
  3. Jeju kobieto uwielbiam Cię! Rozdział wcale nie jest nudny, a wręcz przeciwnie - strasznie ciekawy. Uwielbiam takie opisy. Pozdrawiam.
    ~ W.D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to tym bardziej się cieszę :D Dziękuję, pozdrawiam! :)

      Usuń
  4. piszesz że to jeden z najnudniejszych rozdziałów a moim zdaniem jest on super.! można powiedzieć że jest to jeden wielki opis tego wspaniałego dworku :P ciekawi mnie hisoria tego "Marmurowego Anioła"
    i ten anioł bez palców przy fontannie... mam dziwne przeczucie że on odegra jakąś większą rolę w tym opowiadaniu (xd)

    czekam na nn ^^

    pozdrawiam, sarah :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę przyznać, że mam słabość do symbolu anioła. Prowadzę dwa opowiadania i w obydwu jest jego motyw, także w dworkach, z tym, że na BH jest to "Mglisty Anioł". Mam nadzieję, że historia dworku i rodziny Silvermanów się Wam spodoba, starałam się ją "dopieścić" w najmniejszym szczególe, bo Ester jest postacią ważną i chciałabym, żeby wszystko było jasne.
      No, ale nie spojleruję, bo ostatnio dość łatwo puszczam farbę. Ślicznie dziękuję za komentarz, pozdrawiam serdecznie! :)

      Usuń
  5. Hmm... mówisz, że najtrudniejszy do napisania, tak? Z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że poszło ci rewelacyjnie. Opisy były dobre, przynajmniej ja wszystko sobie idealnie zobrazowałam. Bardzo lubie takie stare domy, dworki, pałacyki. Jeszcze jak znajdują się tam stare meble to w ogóle jestem w siódmym niebie!
    Mam jedno zastrzeżenie, mianowicie do określenia "Marmurowy Anioł był piękny i dostojny, ale też cichy, tajemniczy i milczący" - Skoro był cichy, to jednocześnie chyba też milczący, prawda? Może zamiast powtarzać synonimy można by było dodać jakieś inne określenie. Taka moja mała dygresja, niczym niezobowiązująca, bo sama w pisaniu jestem sto lat za tobą i murzynami :D
    Ale proszę! Więcej Dracona. Co prawda cieszę się, że opowie Hermionie o Ester, o całym dworku... może i więcej o sobie. Ale też zaprząta mi głowę jedna myśl - kiedy dojdzie do jakiegoś głębszego zbliżenia między nimi, niż tylko pocałunki?!:D W końcu trochę już są ze sobą...;>

    Powodzenia na sesji! Rozdział świetny!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi osobiście opisy sprawiają sporą trudność, więc jestem niesamowicie zadowolona, że zostały tak pozytywnie odebrane :) Jeśli chodzi o te określenia to jasne, masz rację, ale żadne inne nie przychodziło mi do głowy, a jakoś pasowały mi akurat TRZY :D Także wybaczcie mi to drobne szaleństwo :D
      Będzie Draco, obiecuję! Jak tylko najważniejsze sprawy zostaną uporządkowane i zakończę rozpoczęte wątki - będzie go dużo! I, jak to nazwałaś, "głębsze zbliżenie" też będzie, masz moje słowo :D Ale spokojnie, spokojnie, na razie wszystko jest nowe, ja sama muszę to uporządkować, i dopiero wtedy zajmę się dokładniej relacjami między nimi. Co się odwlecze, to nie uciecze :D
      Powodzenie się przyda, a ja dziękuję ślicznie i pozdrawiam :)

      Usuń
  6. Strasznie dużo opisów :D Czekam na więcej pikanterii między Draco a Hermioną ;)
    Rozdział mi się bardzo podoba. Jesteś świetna.
    Zapraszam na mojego bloga, również o Dramione. Mile widziane komcie :D
    http://dramione-in-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dużo, dużo opisów i właśnie dlatego miałam mieszane uczucia względem tego rozdziału :D Ach, wy zbereźniki, jakichś pikantnych szczegółów się wam zachciewa?! :D I bardzo dobrze! Będą, ale - jak pisałam powyżej - najpierw pozwólcie mi uporządkować to, co było do tej pory, bo sama się w tym pogubię :)

      Usuń
    2. No już nie chciałam tego pisać, ale też liczę na jakieś "momenty", może nie takie BARDZO dosadnie i szczegółowo opisane (bo uważam, że są fu, zwłaszcza w opowiadaniach HP), ale no, takie ładne, romantyczne i delikatne. :)

      Ładny szablon, tak btw. ;)

      Pozdrawiam,
      [stolen-papyrus] & [konFEDORAcja]

      Usuń
  7. Masz całkowitą rację , że ten rozdział choć niewiele się w nim dzieje jest potrzebny . Ja osobiście postrzegam go jako swego rodzaju most między bitwą w Hogwarcie a dalszą akcją . Między wydarzeniami zawartymi w kanonie , a nowym elementem opowiadania . Wciąż jestem pełna podziwu i sprawdzam rozdziały codziennie :p Śle pozdrowienia
    Marzycielka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to chyba dobre określenie. Nowe otoczenie, nowe życie - trzeba to jednak jakoś opisać i dopowiedzieć, co nie zostało jeszcze powiedziane. Jak pewnie zauważyliście, następny rozdział też będzie takim zwolnieniem, ale mam nadzieję, że mimo wszystko ciekawym - wreszcie przybliżę trochę postać Ester, która odegra w całej historii znaczącą rolę :)
      Ślicznie dziękuję, również serdecznie pozdrawiam!

      Usuń
  8. Ostatnio wszyscy "kupują" mnie jakąś bliską mojemu sercu lokalizacją geograficzną - najpierw była Irlandia (co prawda nie u Ciebie, ale była! :D), teraz Francja, no po prostu poezja! Już uwielbiam Marmurowego Anioła, to na pewno piękna posiadłość, w dodatku otoczona niesamowitymi Pirenejami, ach, mogłabym tam mieszkać! A powiedz mi... daleko stąd do Andory? :D

    Hermiona ma wyrzuty sumienia, ale właściwie to nie żałuje tej ucieczki - no przecież, że nie, bo Draco jej wszystko rekompensuje, haha! ;)

    Wyłapałam taką rzecz: "Zamek był zupełnie inny, niż Hogwart" -> powinno być bez przecinka. Nad resztą ewentualnych błędów (choć mam nadzieję, że takowych nie było!) się nie skupiałam, za dobrze mi się czytało, o! :D

    Pozdrawiam,
    [stolen-papyrus] & [konFEDORAcja]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aha, jeszcze mi się przypomniało: w języku francuskim przymiotnik występuje po rzeczowniku, zatem posiadłość powinna nazywać się "Ange Marbre", jak moje opowiadanie - "Une Crime Parfait", a nie "Une Parfait Crime". ;) Nie jestem co prawda ekspertem z języka francuskiego (już niedługo, hahahaha :D), ale tak jest.

      Pozdrawiam. ;)

      Usuń
    2. A już tak megapoprawnie: "L'Ange Marbre". ;)

      Usuń
    3. O kurczę, dzięki! Moja znajomość francuskiego skończyła się na całkowitych podstawach :) Zaraz to zmienię w tekście, kłaniam się, Fedoro! <3

      Usuń
    4. Moja nadal tam jest, bo próbuję sama się go uczyć, ale jednak studia są ważniejsze. ;)

      Usuń
  9. Bardzo mi się podoba opis tej posiadłości jest taki prosty a zarazem tajemniczy. Z chęcią po przechadzałabym się korytarzami marmurowego anioła <3 ^^

    OdpowiedzUsuń
  10. Żartujesz sobie? Ten opis był po prostu magiczny! (kolejny raz używam tego słowa, ale to nie moja wina, że zawsze mi pasuję ;D) Ja wyobraziłam sobie wszystko bardzo szczegółowo i moim zdaniem świetnie się spisałaś.
    Masz rację, że w rozdziale nie ma zbyt wiele akcji, ale to wcale nie oznacza, że rozdział był mniej ciekawy. Takie notki z pozoru o niczym też są potrzebne. Człowiek musi trochę ochłonąć! Zwłaszcza wtedy, gdy - tak jak tutaj - w poprzednich rozdziałach wiele się działo ;)
    Jejku, nawet nie wiesz jak jestem ciekawa całej historii o Ester i tego wszystkiego! Cóż, niestety muszę wytrzymać i przeczekać kolejny tydzień. Ale może to i dobrze, bo według mnie po każdym rozdziale potrzebna jest chociażby kilkudniowa przerwa, żeby dać czytelnikowi ochłonąć ;)
    Mam wrażenie, że ten komentarz z każdym słowem ma coraz mniej sensu, więc tylko dodam jeszcze, że zmieniłam nick (wcześniej byłam jako "ćpaj jagody - będziesz zdrowy").
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że jesteś ciekawa, bo specjalnie aż do tej pory tak usilnie Ester ukrywałam - mam nadzieję, że jej postać wzbudzi kontrowersje, bo starałam się ją wykreować dwuznacznie. Zobaczymy, czy dałam radę :)
      Komentarz wcale nie jest bez sensu! Osobiście dziękuję za sklejenie kilku zdań, wciąż to powtarzam, ale dodajecie mi tym mobilizacji :)
      Również pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  11. Ooooh piękny ten dworek :D Aż żal, że muszę go sobie tylko wyobrażać, pewnie nie ma pierwowzoru na którym się opierałaś? Ja to czuję, że ten ich spokój jakoś długo nie potrwa... ;) Choć przyznać muszę, że o Hermionie i Draco żyjących sobie gdzieś razem, w takich widoczkach, jest po prostu słodki.
    Ah i tak patrzę, że chyba cię nie informowałam o rozdziale, który wstawiłam aż miesiąc temu O_O. No tak czy inaczej, jeśli znajdziesz czas - zapraszam ;)
    malfoy-issue.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwowzór jest tylko w wyobraźni, ale osobiście uwielbiam klimat takich starych dworków, chociaż z pewnością nie mogłabym w podobnym mieszkać :D Czy ich spokój nie potrwa długo, cóż... okaże się :)

      Usuń
  12. Jak dla mnie wcale nie najnudniejszy! Cudowny, jeden z najlepszych. Uwielbiam takie opisy dawnych dworów, a już Marmurowy Anioł, do tego we Francji (!!!) - to musiało być piękne.
    Taaak, sesja..
    Damy radę! Wszystkie egzaminy na 5, haha :D

    Em.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, jeśli Historię Polski zaliczę na 5.0 to chyba wrzucę Wam w jednym tygodniu dwa rozdziały :D Ale raczej bym na to nie liczyła.

      Usuń
  13. I NAJWAŻNIEJSZE! Piękny, cudowny, boski etc. szablon ! Teraz wchodzenie tutaj to jeszcze większa przykemność !
    Em.

    OdpowiedzUsuń
  14. Jak zwykle świetnie. Nie powiedziałam bym że ten rozdział jest nudny, dla mnie jest delikatny. Cały nastrój tej notki jest łagodny, lekko tajemniczy i uspokajający. Przelałaś cudowne wyobrażenie tego miejsca na bloga i wyszło Ci to wyśmienicie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A i jeszcze cudowny szablon ;)

      Usuń
    2. O, podoba mi się to słowo - delikatny. Taki przerywnik akcji, zwolnienie z tempa, bo ostatnio naprawdę dużo się działo. Ślicznie dziękuję za komentarz! :)
      O tak, w szablonie jestem absolutnie zakochana. To wszystko dzięki Christel - polecam jej grafikę, naprawdę jest niesamowita.

      Usuń
  15. kiedy następny rozdzial?

    OdpowiedzUsuń
  16. Hej. Przepraszam, że tak po prostu piszę, ale proszę tylko o głos w sondzie. To zajmie Ci tylko kilka sekund, a mnie pomoże. :)

    SONDA - KLIK

    OdpowiedzUsuń
  17. Zdecydowanie najnudniejszy. xd Ale do przeżycia. Ciekawi mnie historia która wymyśliłaś, więc ja sobie poczekam na kolejny rozdział. xd

    OdpowiedzUsuń
  18. rozdział może nie przedstawiał wiele akcji ale wprowadził w atmosferę cudowności miejsca akcji.... tak barwnie opisałaś otoczenie bohaterki, że aż chciałabym się tam znaleźć...
    pozdrawiam i powodzenia w sesji ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Ja przepraszam, że ostatnio tak nawalam i że dzisiaj będzie tak krótko, ale mam (a) obłęd w ciapki w szkole i (b) przygotowujemy urodziny SiSu, więc czasem sama nie wiem, gdzie się znajduję ;)

    Opisy bardzo zacne, wszystko mogłam sobie wyobrazić i zaczęłam zazdrościć Ester domku ^^
    Rozdział faktycznie ubogi w akcję, ale wcześniejsze obitowały w wydarzenia, więc równowaga jest zachowana.
    No i oczywiście jestem ciekawa historii o Ester i czy Hermiona ma powód do zazdrości.

    Wyłapałam powtórzenie:
    "zapragnęłam gorącej kąpieli, pachnących olejków oraz chwili relaksu, którą zapragnęłam poświęcić samej sobie."

    Chyba tyle ode mnie.

    PS. Bardzo ładny szablon, podoba mi się o wiele bardziej niż poprzedni. I czcionka jest bardziej czytelna niż tam.

    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma za co przepraszać! I tak się cieszę, że czytasz :) Obłęd w szkole całkowicie zrozumiały, sama mam niezły zapieprz na uczelni. Niestety najgorszy okres :) A na SiS regularnie sobie wchodzę, więc wiem, co w trawie piszczy :)
      Cieszę się, że wyszły te opisy, naprawdę. Równowaga... No, skoro Magda tak mówi, to jestem skłonna w to uwierzyć :) Powtórzenie się wkradło, faktycznie, zaraz to poprawię, dziękuję za czujność :)
      Taaak, szablonem jestem zachwycona. Mam wrażenie, że każdy podoba mi się bardziej, ale na chwilę obecną nie mam zamiaru nic nowego zamawiać, gdyż ten jest zupełnie taki, jak sobie wyobrażałam.
      Ściskam!

      Usuń
  20. hymmm... napisane jak zwykle wspaniale ;))
    i nie ważne, że w tej notce więcej opisów, bo i tak dobrze się czyta i jest cuuudownie ;p
    przynajmniej ja świetnie się w to wszystko wczułam i mogłam to sobie wyobrazić, co naprawdę pomaga w czytaniu ;*** myślę, że notka była potrzeba, by ukazać emocję Hermiony, to dlaczego jednak woli zakazaną miłość niż powrót do przyjaciół, i co jej jeszcze w duszy gra xD
    dziewczyno nie narzekaj, bo piszesz bosko i podziwiam ;)) na pewno nie jedna zazdrości ci talentu... ;p
    ohh jestem ciekawa co dla nas dalej szykujesz i jak potoczą się ich losy - czekam na więcej ;**
    pozdrawiam i powodzenia na sesji ;)) hid.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  21. Hej^.^
    Dopiero co trafiłam na ten blog i czytam od początku tą historię, która z każdym słowem wciąga bardziej! Aż żałuję, że dziś już niestety nie mam czasu, ale gdybym miała, z pewnością bym skończyła! W każdym razie, jestem na 4 rozdziale i choć historia wydaję się oklepana i banalna (Draco+Hermiona=większość blogów potterowskich) to jest naprawdę ciekawie opowiedziana! Podziwiam! Jeśli nie masz nic przeciwko, umieszczę cię w 'czytanych' u mnie na blogu, by móc tu jak najczęściej zaglądać.
    Pozdrawiam.
    katerina-mystery.blogspot.com
    PS - CUDNY SZABLON! *_*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam w takim razie nową czytelniczkę, cieszę się, że postanowiłaś zacząć czytać od początku. Ponad 30 rozdziałów to niemało, rzadko kto się na to decyduje, więc podziwiam i oczywiście dziękuję! :)
      Oczywiście, że nie mam nic przeciwko :)

      Usuń
  22. Pojęcia nie mam co mam napisać w komentarzu, który wyraziłby mój zachwyt na tym rozdziałem oraz jak Cię przeprosić, że zapomniałam skomentować poprzedni rozdział! Jest mi głupio, bardzo Cię przepraszam.
    Zdecydowanie kocham takiego Malfoy'a i taką sielankę między nimi. Nie tylko Hermionie nie leży Ester, mi także. Po prostu nie mogę do niej przywyknąć. Niestety wydaje mi się dziwna, choć opisujesz ją naprawdę pozytywnie. Ale cóż, ja już tak zawsze mam, że w każdym opowiadaniu, serialu, filmie czy czymkolwiek znajdzie się osoba, która może być niewiadomo jak dobra to i tak jej nie polubię.
    Najnudniejszy rozdział? Naprawdę nie wiem z której strony!
    Pozdrawiam i życzę weny. ;*

    OdpowiedzUsuń
  23. ŚWIETNY NOWY WYGLĄD!! mam to zdjęcie na tapecie w telefonie :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Na blog natrafiam przez przypadek. Chyba na Facebooku ktoś reklamował. W dwa dni nadrobiłam całe zaległości i przeczytałam wszystko. Jestem zachwycona! Nie czytałam jeszcze tak cudownego Dramione. Choć w ostatnich rozdziałach nie pasował mi ten egoizm Hermiony. Po prostu nie mogę sobie wyobrazić jej opuszczającej przyjaciół, ale jest razem z Draco szczęśliwa. I chociaż ten egoizm w ich uczuciu mi trochę przeszkadza to oni są tacy słodcy razem! Nie mogę po prostu nie ulec urokowi tej parki. Mam nadzieję, że jak w przyszłych rozdziałach ona się spotka z przyjaciółmi to oni jej wybaczą. I będę się teraz głowic cały czas jak nas zaskoczysz, i nie mogę się doczekać historii Ester. To już jutro rozdział!!! *.* A jeżeli trochę spoważnieć to przez twoje opowiadanie zaczęłam się zastanawiać nad ważnymi sprawami. Twoje słowa są takie mądre! Sama nie wiem co bym zrobiła stojąc przed takim wyborem... Chociaż bardzo możliwe, że pewnie bym stchórzyła i nie postąpiła tak jak ona. Tylko czy można tu użyć słowa "stchórzyła"? Wybierając jedno odtrąca się drugie. I tutaj nie chodzi o strach. Przecież obie decyzje wiążą ze sobą niebezpieczne konsekwencje. Tutaj po prostu trzeba dokonać wyboru i nie oglądać się za siebie bo czasu się nie cofnie... Ja bym raczej spanikowała i zrobiła coś głupiego znając siebie. :D Więc skłoniłaś mnie do poważnych rozważań... Gratulacje się należą. :D I co napisać więcej? Kocham twoje opowiadanie, ma na mnie specyficzny wpływ i wywołuje wiele sprzecznych emocji, rozbudowuje moją wyobraźnie sprawiając, że słowa wyświetlane przez ekran mojego laptopa tworzą inną rzeczywistość, w której ja jestem cichym podglądaczem. (xD) Nie wiem... Tyle chciałam jeszcze napisać a teraz nie wiem co. :D Na zakończenie przeproszę za mój komentarz, który pewnie ma masę błędów, jest chaotyczny i długi. Docenię wspaniały szablon (będę tu wchodzić żeby po prostu się na niego patrzeć). Pogratuluje talentu (jestem zazdrosna, ale umiem się do tego przyznać :D). I niecierpliwością poczekam na kolejny (to oczywiste że będzie wspaniały :D) rozdział. Dużo weny, czasu i wszystkiego co najlepsze!

    Anonim xD

    OdpowiedzUsuń
  25. Wczoraj odkryłam Twoje opowiadanie. W ciągu pięciu godzin siedzenia przy komputerze przeczytałam całe i jestem zachwycona. Ten blog, ta historia jest... magiczna. Uwielbiam wykreowaną przez Ciebie postać Draco. Jest taki malfoy'owski, a jednocześnie wrażliwy, słaby i niewytrzymujący presji.

    Od pierwszego rozdziału zakochałam się w tej historii. Tylko Tobie udaje się tak idealnie spleść własną wyobraźnię i wydarzenia opisane w książce przez J.K Rowling. Najbardziej w całym opowiadaniu podobały mi się sceny zazdrości, ale historia nadal trwa i liczę, że jeszcze nie raz mnie zaskoczy. ^^


    Oczywiście, będę tu wpadać bardzo często, by czytać nowe rozdziały lub chociaż popatrzeć na ten śliczny szablon.

    Pozdrawiam, życzę duuużo weny! :3
    Vilene (nie-pytaj-mnie-o-jutro.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń
  26. och, wybacz, że dopiero teraz komentuję, ale wcześniej nie miałam czasu zajrzeć na blogi - a nad Twoimi notkami lubię posiedzieć odrobinę dłużej i delektować się każdym słowem. ^^

    Francja - nie powiem, było to dla mnie dość spore zaskoczenie. myślałam, że Marmurowy Anioł znajduje się gdzieś obok Hogwartu, a jedynie zaklęcia sprawiają, że nikt go nie widzi. ^^

    opisy w tym rozdziale są naprawdę wspaniałe. idealnie działają na wyobraźnię i pokazują miejsce takim, jakim chciałaś je pokazać, gratuluję. :)

    jestem okropnie ciekawa, co Malfoy opowie Hermionie, dlatego pędzę szybciutko do kolejnej notki! :)

    OdpowiedzUsuń
  27. czemu wyobrazam sobie ten dworek jak cukierkowy dom Barbie a sama ester to wlasnie Barbie... Haha

    OdpowiedzUsuń
  28. SPAM

    1. Zapraszamy - promo naszego opowiadania: http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=ZB8i3oW3c4w
    2: http://hidden-in-the-sun.blogspot.com/
    3. Wpadanie w pewien schemat... To cechuje większość autorek opowiadań o Dramione. On jest zły, ona dobra, coś się dzieje, chłopak się nawraca, BOOM - miłość. Czas z tym skończyć. Hermiona nie znosi Malfoya, tyle że ze wzajemnością. To jest coś więcej niż historia o tej uroczej dwójce. Hogwart zostaje napadnięty przez Śmierciożerców, szukających specyficznej broni, która jest wręcz niezbędna, jeśli Voldemort chce oczyścić magiczny świat ze szlam, więcej, jeśli chce zostać panem całego świata. Istnieje także Strażnik, który jest w posiadaniu pierwszej część zagadki, pozwalającej na odnalezienie zaginionego skarbu. Kto pierwszy go dopadnie? Śmierciożercy, Ślizgoni, Złota Trójca, a może drugoplanowi, nieznani dotąd bohaterowie? Rywalizacja. Żeby historia nie była nudna, sucha lub stereotypowa, pojawiają się w niej również zupełnie nowe postacie i wątki. Czy w takiej sytuacji może wydarzyć się coś tak "niespodziewanego" jak miłość Ślizgona z Gryfonką? Czy to w ogóle jest możliwe? Przekonajcie się sami, chociaż pewnie odpowiedź znacie. Są wśród Was fani duetu Ginny i Zabiniego, a także Ci, którzy chcieliby zobaczyć w roli głównej pary należące do rzadkości bądź wcale nie istniejące w świecie Potterowiskich fanficków? To dobrze, bo tu też będzie o nich mowa! Chcecie dowiedzieć się więcej? Nie pozostaje Wam nic innego, jak poznanie historii!

    OdpowiedzUsuń
  29. Przyznam, że nie lubię opisów :D.
    Ani ich czytać, ani pisać :)>
    Takie małe zmorki, które chcą się wcisnąć na kartkę Ulubionych ;).
    Nie, nie do końca nudny..
    Taki wprowadzający. :D
    Pozdrawiam
    Nieparzysta

    OdpowiedzUsuń

Czytelnicy: