26 października 2012

21. Niepewność


„Pamiętasz przecież, przyjacielu, te wszystkie dni, nadzieję tak wielką, że aż bolała, i zwątpienie, które korzystało z najmniejszego wyczerpania, żeby przyjść i zabić nadzieję”.
Halina Poświatowska

~*~

     Przez najbliższe dni w Hogwarcie nie mówiło się o niczym innym, jak o niedawnym ataku dementorów na siódmym piętrze. Jednak wraz z nieubłaganym upływem czasu zrodziły się plotki tak nieprawdopodobne, że nie miały nic a nic wspólnego z prawdziwą historią. Osobiście niechętnie wracałam do tamtych wydarzeń. Wciąż było mi wstyd, że nie potrafiłam wyczarować cielesnego patronusa w tak istotnym momencie. Na szczęście Gryfonce z trzeciej klasy, którą zaatakowali Strażnicy Azkabanu nic się nie stało – okazało się, że srebrny jastrząb, który ocalił mnie, uratował również jej duszę.
     Szkoda tylko, że nie miałam pojęcia, kto go wyczarował.
     Ginny do całej sprawy podeszła z typową dla siebie oryginalnością.
 - Pakujesz się w coraz większe kłopoty – stwierdziła. – Może to ma coś wspólnego z tym, że zadajesz się z Harrym? Pogadaj z panią Pomfrey, może jest na to jakiś sposób?
     Zielonooki zaśmiał się, słysząc te słowa, lecz później wspólnie doszliśmy do wniosku, że nawet najbardziej wykwalifikowany uzdrowiciel ze Szpitala Magicznych Chorób i Urazów świętego Munga nie byłby w stanie nic poradzić na tę niezwykłą przypadłość.
     Kiedy tego samego dnia po lekcjach szłam na siódme piętro do komnaty za posągiem Siedmiopalczastej Czarownicy, myśli wciąż zajmował mi srebrny jastrząb. Po wczorajszych, kolejnych wielogodzinnych dyskusjach, Ron stwierdził po prostu, że sama wyczarowałam patronusa, lecz byłam w takim stanie, że tego nie pamiętam. Zapytałam wtedy, czy ma mnie za idiotkę, która mogłaby pomylić ptaka z wydrą, z czego wywiązała się kolejna sprzeczka i Weasley odszedł szybko szukać pocieszenia w ramionach Lavender, a Harry miał minę, jakby McGonagall właśnie mu oznajmiła, że jurto wraca do Dursleyów.
     Nie ukrywam, że konflikty z Ronem bardzo mnie przygnębiały, ale potrafiłam znaleźć w nich coś dobrego – wtedy więcej czasu spędzałam sama. Bez zbędnych pytań o nic wymykałam się na siódme piętro, w spokoju odrabiałam prace domowe i mogłam do woli myśleć o Malfoyu i jego tajemnicach, jeśli tylko nie towarzyszyła mi Ginny lub Harry.
     Ulga nie trwała jednak długo, gdyż każdy kolejny dzień nieubłaganie zbliżał nas do końca stycznia, a ja wciąż nie wiedziałam, na czym stoję. Czy za dwa tygodnie, kiedy Malfoy wypije uwarzoną miksturę, moja rola w całej sprawie się skończy? Uświadomiłam sobie, że tego nie chcę. Nie chcę, by Ślizgon zniknął z mojego życia, nawet, jeśli mnie nie kocha, nawet, jeśli kryje jakieś sekrety i mroczne tajemnice. Intrygował mnie, ciekawił, fascynowało mnie odkrywanie jego prawdziwej natury.
     Byłam pewna, że nie jest złym człowiekiem, choć nie miałam pewności, że jest dobrym. Jednak ten drobny fakt wystarczył, bym nie była w stanie odejść.
 - Znam twój sekret – szepnęłam, dotykając różdżką środkowego palca posągu, po czym przecisnęłam się przez wąskie przejście i pchnęłam drewniane drzwiczki.
     Od tak dawna nie spotkałam w tej komnacie Malfoya, że na początku nieźle się wystraszyłam, widząc jakąś wysoką postać opierającą się łokciami o parapet. Stał do mnie plecami, więc potrzebowałam chwili, by rozpoznać jego jasne włosy i szczupłą sylwetkę, chociaż serce od razu zabiło mocniej, jakby ucieszyło się na ten widok.
 - A jednak wciąż ci zależy, żeby mnie nie zabić – powiedział wyraźnie, wciąż wpatrzony w horyzont. Zdziwiłam się, gdy w jego głosie wyłapałam gorycz i niechęć… do samego siebie.
 - Myślałam, że przerabialiśmy już ten temat.
     Odwrócił się powoli, a ja aż zmrużyłam powieki, widząc go.
     Malfoy wyglądał, jakby był chory: twarz miał jeszcze bledszą niż zwykle, policzki zapadnięte, oczy przygaszone, jakby zamglone, a pod nimi długie, ciemne cienie. Wciąż był przystojny, pociągający w charakterystyczny dla siebie sposób, ale wydawało się, jakby przestał dbać o siebie, jakby coś mu dolegało lub coś go bardzo martwiło.
     Zastanowiłam się, kiedy widziałam go ostatni raz i czy wtedy również wyglądał podobnie. To było chyba kilka dni temu, jeszcze przed atakiem dementorów… Wtedy wydawał się jedynie zmęczony, przygnębiony – teraz było z nim zdecydowanie gorzej.
 - Czasem zastanawiam się, czy to nie byłoby najlepsze wyjście – szepnął, prawie niedosłyszalnie, a mnie aż zmroził chłód, z jakim to powiedział.
 - O czym ty mówisz, Draco?
     Westchnął, jakby samo mówienie o tym sprawiało mu fizyczny ból.
 - Jestem złym człowiekiem, Granger.
 - Nie wierzę w to.
     Rzucił mi dziwne spojrzenie, w którym żal i smutek mieszał się z wdzięcznością. Nie odwróciłam wzroku, ale po krótkiej chwili zrobił to Malfoy, jakby nie mógł znieść mojego. Zaczęłam się zastanawiać, gdzie jest ta jego siła, pewność siebie, ambicja i wiara w powodzenie sprawy? Jeszcze jakiś czas temu to on mówił mi, że nie mogę się poddać, że muszę wytrzymać. Dziś sam był na przegranej pozycji, pełen wątpliwości.
 - Człowiekowi zawsze najtrudniej jest uwierzyć w prawdę – stwierdził.
     Przekrzywiłam głowę lekko w bok. Wciąż usilnie unikał mojego spojrzenia.
 - A więc co, poddasz się? – zapytałam, nieświadomie lekko podnosząc głos. – Po tym wszystkim? Po tylu miesiącach wyrzeczeń, nadziei, ciężkiej pracy? Tak po prostu?
     Wyczuł w moim głosie niedowierzanie, wiedziałam o tym.
 - Nie możesz tego zrobić, Draco. Nie ty. Nie teraz.
     Podniósł wzrok, ale tym razem nie potrafiłam niczego z niego odczytać. Wpatrywał się we mnie przez dłuższą chwilę, jakby do końca miał nadzieję, że zaraz klasnę w dłonie, zaśmieję się i powiem, że wszystkie moje słowa są zwykłym oszustwem, tanim kłamstwem.
 - Nie masz pojęcia, o co w tym wszystkim chodzi, Granger – zaczął powoli – a mimo to chcesz, bym ciągnął to dalej. Skąd wiesz, że nie robię niczego złego? Czy pięć minionych lat wrogości nie nauczyło cię, że jestem bezwzględny, gotowy na wszystko?
 - A czy ty nie myślałeś, że znasz doskonale Hogwart?
     Uśmiechnął się delikatnie, smutno, pięknie. Serce zadudniło w piersi.
 - Wciąż te metafory…
 - Metafory pozwalają zrozumieć życie – odparłam. – Wystarczy wyzbyć się negatywnych uprzedzeń, by spojrzeć na wszystko z zupełnie innej strony. Masz rację, nie wiem, do czego potrzebny ci ten eliksir, dlaczego otrzymujesz zaszyfrowane wiadomości, jaki jest powód konfliktu ze Snape’em, ani co robisz, gdy znikasz w Pokoju Życzeń, ale jestem pewna, że nie jesteś złym człowiekiem, Draco. Przekonałam się, że… że masz sumienie, uczucia, że potrafisz żałować… źli ludzie tego nie robią, wierz mi.
     Nie miałam pojęcia, dlaczego mu to powiedziałam. Może jakimś usprawiedliwieniem jest fakt, że miałam przed sobą człowieka samotnego, zagubionego, nie wierzącego w siebie? A może są w życiu sprawy, z których nie można i nie powinno się tłumaczyć?
 - Nie jesteś sam – dodałam, wbijając wzrok w podłogę. – Na dnie jeziora są dwa kamienie.
     Czułam na sobie jego spojrzenie. Paraliżowało mnie, przenikało skórę, mięśnie, tkanki i kości. Być może powiedziałam za dużo, ale nie żałowałam tych słów. Nigdy.
 - Czy nigdy nie pomyślałaś, Granger – zaczął po chwili milczenia – że wiesz o mnie tylko tyle, ile chcę, byś wiedziała?
     Zastanowiłam się nad tym przez moment, po czym pokręciłam głową.
 - To nie ma żadnego znaczenia. Człowieka poznaje się w samotności. Nawet jeśli to wszystko jest tylko jakąś cholerną grą pozorów, to wiem, że nie jesteś zły. Może spotkało cię po prostu zbyt dużo złych rzeczy, a może za mało dobrych.
     Wydawało mi się, że jego oczy zajaśniały przez chwilę dziwnym blaskiem pełnym czułości, której nie potrafiłam w żaden sposób wytłumaczyć. Miałam ochotę podejść i wziąć go w ramiona, by nie pomyślał, że moje słowa są puste. Nie starczyło mi jednak na to odwagi.
     Malfoy westchnął i zerknął do bulgoczącego w najlepsze kociołka.
 - Kiedy eliksir będzie gotowy? – zapytał, a ja ucieszyłam się, bo jego głos był już mocniejszy i trochę bardziej pewny siebie. Rozluźniłam spięte mięśnie.
 - Za dwa tygodnie, trzydziestego pierwszego stycznia – odpowiedziałam. – To już ostatnia faza warzenia. Nie dodaje się już żadnych składników, nie miesza, nie zmienia temperatury. On teraz po prostu dojrzewa i nabiera mocy.
     Milczeliśmy przez chwilę, po czym Ślizgon znów na mnie spojrzał.
 - Domyślam się, że Potter podejrzewa mnie o wpuszczenie dementorów do zamku kilka dni temu, prawda? – odezwał się, nie ukrywając zażenowania i drwiącego uśmiechu.
 - On się po prostu tym wszystkim martwi – usprawiedliwiłam go.
 - Tak? A ja myślałem, że to syndrom bohatera.
     Westchnęłam. Malfoy zerknął na mnie, trochę zmieszany, i szybko się zreflektował: widać wzmianka o Harrym była nieplanowana. Swoją drogą, ciekawiło mnie, jak głęboko w nim jest zakorzeniona wrogość do Wybrańca. Wydawało się, że głębiej niż była do mnie.
 - Dlaczego podejrzewasz, że chodzę po kryjomu do Pokoju Życzeń? – zapytał nagle Ślizgon, a ja zbeształam się w myślach, że o tym wcześniej wspomniałam. Jeszcze by brakowało, bym powiedziała mu o Mapie Huncwotów i przeczytanych listach od Ester, och, no i może jeszcze o tym, że jestem w nim beznadziejnie zakochana.
     Brawo, Hermiono.
 - Mówiłam ci kiedyś o mapach, które pokazują Hogwart – wyjaśniłam pobieżnie.
 - Śledziłaś mnie na takiej mapie? – Uniósł brwi do góry i albo mi się wydawało, albo świetnie się z tego powodu bawił. Mi wcale nie było do śmiechu.
 - Skąd – odparłam, wzruszając ramionami. – Zobaczyłam cię tam przypadkowo.
     Byłam pewna, że Malfoy doskonale wie, że kłamię.
 - Oczywiście – stwierdził rozbawiony.
 - A więc to nie ty wpuściłeś dementorów? – zapytałam tylko po to, by zmienić temat i odciągnąć jego myśli od poprzednich słów. Pokręcił głową.
 - Nie, Granger – odparł. – To nie byłem ja.
     Kiwnęłam głową, nie potrzebując głębszych wyjaśnień. Wierzyłam mu.
     Ostatni raz spojrzał na krajobraz roztaczający się z siódmego piętra ukrytej komnaty, po czym ruszył powoli w stronę drzwi. Stałam cały czas w miejscu, wpatrzona w marmurową podłogę. Nie chciałam, by odchodził, lecz jednocześnie bałam się go zatrzymywać.
     Miłość jest dla odważnych. Wtedy byłam zbyt wielkim tchórzem.
     Tuż przed wyjściem odwrócił się jeszcze w moją stronę. Spojrzałam na niego, trochę zaskoczona. Rękę już trzymał na klamce, ale szare oczy wpatrywały się intensywnie we mnie.
 - Dziękuję, Granger – powiedział wyraźnie.
 - Za co? – zapytałam, kompletnie zbita z tropu.
     Uśmiechnął się.
 - Bo wciąż wierzysz we mnie, nawet jeśli ja przestałem już wierzyć w samego siebie.
     Spuściłam wzrok, próbując ukryć szkarłatny rumieniec, który zakwitł na moich policzkach. Pragnęłam coś zrobić: spojrzeć na niego, złapać za rękę, poznać smak tych ust, które tak często gościły w moich snach – cokolwiek.
     Ale nie mogłam się ruszyć z miejsca. Paraliżowały mnie granice, te mury, które wciąż tkwiły między nami. Bałam się także jego reakcji, bo nie miałam pojęcia, co Malfoy czuje.
     Był człowiekiem otulonym grubym płaszczem pozorów i sprzeczności. Sama do końca nie wiedziałam, co w nim jest prawdą, a co tylko przykrywką. Jednak jeśli było w nim coś, co można było pokochać, to musiało być to dobre, prawda? Mógł mieć tysiące twarzy, setki różnych odbić w lustrze i cenić dziesiątki odmiennych wartości, ale kochałam tego człowieka, z tym całym jego fałszem i przekonaniem, że otaczający go świat jest zły.
     Tak, kochałam go, nawet jeśli on nie kochał mnie.
 - Draco – szepnęłam, wreszcie patrząc mu w oczy. – Obiecaj mi coś. Proszę.
     Zmarszczył brwi i przekrzywił lekko głowę w bok.
 - Co takiego? – zapytał. W jego głosie nie było złości ani drwiny, tylko czyta ciekawość, może nawet zaintrygowanie. Zebrałam w sobie całą odwagę, jaką miałam.
 - Nie wiem. Cokolwiek. – Głos lekko mi zadrżał.
     Dlaczego potrzebowałam obietnic? To bardzo proste: są kołem ratunkowym dla tych najbardziej naiwnych. Wiążą ludzi. Nie pozwalają im odejść…
 - Są obietnice, których nie wolno składać – powiedział.
 - Są też ludzie, którzy ich potrzebują.
     Wydawało mi się, że w jego smutnych, szarych, spowitych niewidzialną mgłą oczach po raz pierwszy w życiu dostrzegłam prawdziwy ból i najczystszą czułość.
 - Nie mogę, Granger. – Pokręcił głową i spuścił wzrok. – Przepraszam.
     Wyszedł szybko, zniknął jak powiew jesiennego wiatru, nim wypowiedziane przez niego słowa zdążyły mnie zaboleć.

~*~

     Nie mógł. A może nie chciał?
     Jego słowa wciąż huczały mi w uszach, kiedy kilka godzin po rozmowie z Malfoyem siedziałam z Krzywołapem na kolanach w zatłoczonym pokoju wspólnym Gryfonów. Po swojej prawej stronie miałam Ginny, a jej usta były najcieńszą z cienkich linii.
 - A więc chcesz mi powiedzieć, że przez wszystkie te miesiące ty wciąż mu pomagałaś – syknęła, rozglądając się na boki, czy nikt nie podsłuchuje. Dla mnie nie miało to znaczenia.
     Po powrocie z komnaty za posągiem Siedmiopalczastej Czarownicy do Wieży Gryffindoru byłam cała otępiała, pogrążona we własnych myślach. Prawie nie słuchałam Harry’ego, który opowiadał o kolejnej indywidualnej lekcji z Dumbledore’em, chociaż przecież zawsze tylko czekałam, by dowiedzieć się czegoś nowego. A więc Wybraniec, bezradny i bezsilny wobec mojego milczenia, poprosił Ginny, by ze mną porozmawiała. Słowa z moich ust popłynęły same, jakbym nie miała nad nimi żadnej kontroli, chociaż wiedziałam, że Ruda jest przeciwna całemu mojemu uczuciu do Malfoya. W tamtej chwili nie było to ważne. Opowiedziałam jej o wspólnych świętach, obalaniu muru i uczuciach, które dostrzegłam w jego oczach. Zataiłam tylko kilka najważniejszych informacji, na przykład listy od Ester, znikanie w Pokoju Życzeń, czy brak wiary Ślizgona w samego siebie.
 - Możesz mówić i myśleć co chcesz, Ginny – powiedziałam, nie patrząc na nią. – Ja się nie cofnę, nie mogę, nie potrafię. Nie chcę. On nie jest taki, za jakiego go masz.
 - A więc czego ode mnie oczekujesz, Hermiono?
     Jej ciepłe, brązowe oczy, tak podobne do tych Rona, a tak różne od oczu Dracona, pełne były troski i współczucia. Wiedziałam, że w głębi duszy Ginny mnie doskonale rozumie. Nie chce tego pokazać, może sama nie chce się do tego przyznać, ale wie, jak to jest.
 - Walcz – szepnęłam. – Walcz o Harry’ego.
     Uniosła brwi wysoko do góry.
 - Myślałam, że rozmawiamy o Malfoyu – stwierdziła.
 - Nieważne. – Pokręciłam głową. – Jesteś moją najlepszą przyjaciółką, Ginny, siostrą mojego przyjaciela – „Który jest kompletnym kretynem”, wtrąciła – prawie rodziną. Jedna z nas musi być szczęśliwa. Moje uczucie jest… zakazane, a więc chociaż ty nie pozwól, by miłość przeszła ci koło nosa. Musisz mi obiecać, że się nie poddasz.
     Ironia losu: znów oczekiwałam obietnic.
     Nasze oczy się spotkały, a wtedy doszło do mnie, że panna Weasley mi wierzy. Nie potrzebowałam jej akceptacji ani błogosławieństwa, ale sam fakt, że nie uważa mnie za chorą psychicznie, dziwnie podniósł mnie na duchu.
 - Hermiono, on na ciebie nie zasługuje – szepnęła. – Chciałabym, byśmy obie były szczęśliwe. Dlatego błagam cię: zostaw Malfoya. Nie wyjdzie z tego nic dobrego.
     Ma pan w sercu truciznę, przypomniałam sobie.
     Uśmiechnęłam się do niej.
 - Tak łatwo jest nienawidzić, Ginny – odparłam cicho.
     Westchnęła.
 - Rozumiem twoją decyzję, choć nigdy nie usłyszysz ode mnie, że się z nią zgadzam – powiedziała, wstając. – I nie licz, że będę cię dłużej kryć, Hermiono.
     Odeszła, zostawiając mnie w towarzystwie własnych myśli.
     Eliksir będzie gotowy za dwa tygodnie, a to znaczy, że za czternaście dni wszystko się wyjaśni. Pełna byłam sprzecznych emocji. Usilnie chciałam wierzyć, że Malfoyowi zależy nie na tej miksturze, ale na mnie, że kiedy dostanie, czego chciał, nie zapomni, kto mu pomógł. Wciąż miał wobec mnie dług wdzięczności… takie było założenie. Wywiąże się z umowy? Czy może wymyśli jakiś podstępny haczyk, dzięki któremu będzie mógł odejść spokojnie, bez wyrzutów sumienia ani niepotrzebnych wyjaśnień?
     Wierzyłam mu, wierzyłam w każde jego słowo. A dziś po raz kolejny pokazał mi, że jest tylko człowiekiem i targają nim zwykłe, ludzkie emocje, co – nie wiedzieć jak i dlaczego – zachwyciło mnie i zauroczyło. Wreszcie bez masek i wolny od pozorów.
     Nie, Draco Malfoy nie był idealny.
     Nie wiedziałam nawet, czy był dla mnie.
 - Dumbledore bardzo się zmartwił dementorami w szkole. – Nawet nie zauważyłam, kiedy Harry usiadł obok mnie. Całej siły woli użyłam, by wrócić na ziemię. – Powiedziałem mu o swoich podejrzeniach, ale nawet ich nie skomentował. On chyba coś wie.
 - A gdzie Ron? – zapytałam, modląc się, by mój głos zabrzmiał normalnie.
 - Och, Ron jest… zajęty.
     Obejrzałam się za plecy. Wybraniec miał rację, Ronald z całą pewnością był bardzo zajęty: razem z Lavender całowali się zachłannie leżąc na tym samym stole, na którym kilku drugoklasistów odrabiało swoje prace domowe. Wydawali przy tym bliżej nieokreślone dźwięki, coś pomiędzy ssaniem odkurzacza a mlaskaniem przy posiłkach.
     Odchrząknęłam głośniej, rzucając Harry’emu rozbawione spojrzenie.
 - Czy słyszałaś kiedyś o zaklęciu Sectumsempra? – zapytał nagle. Zmarszczyłam brwi.
 - Nie – odparłam. – Skąd je znasz?
 - No… – Poczochrał sobie włosy na głowie. – Z mojego podręcznika do eliksirów. Mówiłem ci, że ten Książę Półkrwi zapisywał tam różne czary i zaklęcia.
     Westchnęłam.
 - A więc nie jest to nic dobrego, Harry.
     Krzywołap zeskoczył z moich kolan, by pobiec za wyczarowanym przez rozchichotane dziewczęta z czwartej klasy błękitnym kłębkiem. Odwróciłam głowę w kierunku zielonookiego i spostrzegłam, że on również mi się przygląda.
 - Wiem, że coś cię martwi, Hermiono – rzekł. – I rozumiem, że możesz nie chcieć o tym mówić. W porządku, nie będę nalegał. Jednak pamiętaj, że choćby nie wiem co się stało, masz przyjaciół, do których zawsze będziesz mogła się wrócić.
     Uśmiechnęłam się do niego, czując, jak w oczach stają mi łzy.
     Wiedziałam, że użył tego stwierdzenia zupełnie przypadkowo i nieświadomie, a mimo wszystko uderzyła mnie prawda bijąca z jego słów.
      Bo żeby wrócić, najpierw trzeba… odejść.
 - Dziękuję, Harry – wyszeptałam.
     W tamtym momencie zrozumiałam, że życie to pasmo ostatecznych wyborów. Ale to nie one, ale małe, codzienne decyzje do nich prowadzące, pokazują, kim naprawdę jesteśmy.

_________________________
Mam dwie wiadomości - dobrą i złą.
Dobra jest taka, że nie ma złej.
A druga dobra jest taka, że następny rozdział pojawi się już w środę, 31 października, ponieważ później na długi weekend Dama Kier wyjeżdża i prawdopodobnie nie będzie mieć dostępu do Internetu. Ale Ligę Mistrzów w czwartek obejrzy, choćby nie wiem co.

Ach, Targi Książki i Andrea Anastasi w Krakowie, to jest to!

40 komentarzy:

  1. Podobał mi się ten rozdział, zresztą jak zwykle ^^.
    Znowu pełen metafor i ładnych zwrotów, bardzo miło się to wszystko czyta, wiesz? Masz taki dojrzały styl, że tylko pozostaje mi pozazdrościć ci, że potrafisz tak fajnie opisać uczucia swoich postaci.
    Naprawdę się cieszę, że znowu wstawiasz notkę ^^. To kolejny świetny rozdział; może nie ma multum akcji, ale nie brakuje świetnych opisów i dialogów. Sytuacja Hermiony i Malfoya robi się coraz bardziej zagmatwana. Chłopak coraz bardziej w siebie wątki, ale Hermiona wierzy w niego i nie potrafi przyjąć do wiadomości, że może on być zły, ale chyba coś w tym jest. Wszak chłopak nie robił tego wszystkiego dla własnego kaprysu, i chyba doskwierały mu jakieś wyrzuty sumienia.
    Ciekawe, co będzie, kiedy eliksir zostanie ukończony. Wgl ciekawie wymyśliłaś pomysł z tą miksturą. I pomyśleć, że przez coś takiego dwójka dawnych nieprzyjaciół zbliżyła się do siebie, i chyba zbliża coraz bardziej.
    Ale pewnie na eliksirze się nie zakończy, to wszystko za daleko już zaszło, tak mi się wydaje.
    A Harry'emu i Ginny na pewno jest przykro, kiedy patrzą na takie niehermionowe zachowanie Hermiony, choć ten pierwszy nawet nie wie, czym to jest spodowowane... Ale ukazujesz go jako dobrego przyjaciela, zawsze gotowego wysłuchać i pocieszyć. Z kolei Ginny jest bardziej sceptyczna i wyraźnie nie podoba jej się zaistniała sytuacja.
    Czekam na kolejny rozdział xDDD.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję pięknie za wypowiedź :)
      Och, oczywiście, że na eliksirze się nie zakończy :> Nie mogę i nie chcę zdradzać zbyt wiele, ale później znów nawiążę trochę dokładniej do wydarzeń książkowych, potem znów trochę zmienię i tak się będą ze sobą przeplatać - mam nadzieję, że uda mi się to wszystko ogarnąć, bo wizję ogólną już mam :D Jeśli chodzi o sposoby połączenia Hermiony i Dracona, to w Dramione faktycznie występują przeróżne, najczęściej spotykam się z czymś typu wspólne szlabany itp. Ja od początku próbowałam (i mam nadzieję, że mi się to udaje :D) pokazać Malfoya jako zagubionego i gotowego na wszystko, nawet na to, by poprosił kogoś takiego jak "szlama Granger" o pomoc. To wszystko oczywiście ma nawiązanie do kanonu VI części i już nie mogę się doczekać, kiedy na początku II części TEGO opowiadania wszystko się dokładnie wyjaśni :D
      A jeśli chodzi o Ginny, to wydaje mi się, że nigdy nie zaakceptowałaby Malfoya - chyba zbyt wiele przykrości sprawił całej rodzinie Weasleyów.
      Pozdrawiam! :)

      Usuń
  2. Kocham Cię, Damo Kier! Na razie tyle, a jak wrócę ze szkoły to skomentuję bardziej konkretnie <3
    {czarnoczarna}

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A więc tak... zacznę od tego, że urzekło mnie kilka opisów uczuć Hermiony. To wszystko jest tak prawdziwe, że zdaję sobie sprawę, że sama niejednokrotnie czułam się podobnie. Piszesz prostym, zrozumiałym językiem i to chyba jest Twój największy urok - żadnej przesady, żadnych nienaturalnych dialogów. Jestem pod wrażeniem, zdecydowanie trzeba mieć talent, żeby potrafić to tak dobrze zrobić.
      Nie wiem, co jeszcze powiedzieć. Mogłabym tak wychwalać i wychwalać. I ciągle nie mam dość, i już nie mogę doczekać się środy i kolejnego rozdziału - aż mnie ciarki przechodzą, co wymyślisz tym razem.
      Powtórzę się po raz kolejny: TO ZDECYDOWANIE NAJLEPSZE DRAMIONE W BLOGOSFERZE, a uwierz, wiele ich już czytałam!

      Usuń
    2. Aż nie wiem, co mam odpowiedzieć. Takie komentarze są tak motywujące, że od razu ma się ochotę siąść i pisać, pisać, pisać. Cieszę się, że ta historia została tak pozytywnie odebrana, gdyż nie miałam pewności, czy to wszystko przejdzie. Jak już niejednokrotnie powtarzałam - pisanie "Dramione" od początku było dla mnie wyzwaniem, więc tym bardziej jest mi miło, gdy czytam pochlebne komentarze :)

      Usuń
  3. Trafiłam tu dość niedawno, właśnie przed chwilą skończyłam czytać wszystkie dotychczas zamieszczone przez Ciebie rozdziały i jestem pod wrażeniem. Nie chodzi tu o samą historię, ale o jej przedstawienie. Sposób w jaki piszesz, w jaki przedstawiasz bohaterów, to jak ich kreujesz. To wszystko sprawiło, że na pewno będę Twoją stałą czytelniczką. Niecierpliwie czekam do środy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi powitać Cię w gronie czytelników! Zwykle niewiele osób zabiera się za czytanie opowiadań, które mają już 20 lub więcej rozdziałów, więc tym bardziej się cieszę. Osobiście uważam, że mój styl pisania pozostawia jeszcze wiele do życzenia, ale ciągle staram się poprawiać i mam nadzieję, że mi to wychodzi, zresztą pomagają też studia polonistyczne, więc może być tylko lepiej :D
      Dziękuję za komentarz, pozdrawiam! A środa niedaleko :)

      Usuń
  4. Powiem tak.
    Trafiłam tu przez http://szczere-i-sprawiedliwe.blogspot.com/ i nie żałuję. Co prawda na razie przeczytałam tylko ten rozdział, ale możesz być pewna że resztę również nadrobię. Bardzo fajne opisy uczuć, jej myśli i dialogi. Rewelka! :D
    No cóż mogę jeszcze rzec? Twój blog ląduje na mojej liście obserwowanych, a ja z pewnością wpadnę tu 31 by przeczytać kolejny rozdział.
    Życzę ci dużo weny i motywacji do pisania kolejnych rozdziałów. ^^



    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ślicznie, bardzo mi miło, że postanowiłaś zostać na dłużej! :) Ten rozdział jakoś nie był (moim zdaniem) szczególnie dobry, pisałam lepsze, tym bardziej cieszę się, że został tak pozytywnie odebrany. Ach, Wasze wypowiedzi są takie budujące, naprawdę, dziękuję po raz kolejny!
      Wena na razie jest, ale jej nigdy za wiele. Mam nadzieję, że nie zechce sobie zrobić wakacji w te szare, jesienne wieczory, bo dobrze mi z nią, nie powiem, że nie :D
      Pozdrawiam!

      Usuń
  5. Rozdział bardzo mi się podobał.
    Powiem Ci szczerze, że zachęcił mnie do wielu przemyśleń. Czytając to, co napisałaś, czułam się tak, jakbym czytała historię czyjegoś życia. Kogoś, kto naprawdę przeżył zakazaną miłość, kogoś kto wierzył, że wszystko może się spełnić. Bo Ty właśnie tak kreujesz Hermione. Ona wierzy. I powiem Ci, że tą wiarą, zaraża innych, co jest dość fajne. Smutek, złość, bezradność... coś takiego właśnie czułam, gdy czytałam fragment o Draconie. Wydaje się być zagubiony. To tak jakby był w wielkim domu i nie wiedział którymi drzwiami z niego wyjść, bo za każdymi może czyhać niebezpieczeństwo.
    Och... w końcu to, co zakazane smakuje najlepiej, prawda?
    Pozdrawiam serdecznie i czekam na rozdział kolejny! O, przy okazji przypomniałam sobie, że miałam zapytać: ile ta księga/część/tom - będzie miał/a rozdziałów? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O! Cieszę się, że odebrałaś Dracona jako właśnie zagubionego i trochę wątpiącego, bo tak chciałam go tutaj pokazać :D Nawiązałam trochę do filmu, VI części, kiedy to jest scena, że Katie Bell wraca ze św. Munga, mówi, że nie wie, kto dał jej naszyjnik, a wtedy Harry widzi przerażoną twarz Malfoya i biegnie za nim do łazienki... Nie każdy musi być silny, a chodziło mi o przedstawienie Ślizgona przede wszystkim jako człowieka. Nie wszystko przecież da się znieść.
      A odpowiadając na Twoje pytanie: część I planuję na około 30 rozdziałów, więc do końca już bliżej niż dalej. Obecnie "na brudno", w Wordzie, mam ich zapisanych 26 i dobijam na bieżąco.
      Dziękuję i również pozdrawiam gorąco!

      Usuń
  6. Rozdział w Halloween? Zawsze! :D A dokąd jedziesz, jeśli wolno spytać? Może w moje okolice? :D

    No, Hermiona nareszcie przyznała przed samą sobą, że kocha Dracona. Nawet jeśli on jej nie. Bardzo mi się podobało to zdanie, tak bardzo pasuje do PRAWDZIWYCH opowiadań o pairingu Dramione (a nie, że to Draco pierwszy się zakochuje). Właśnie za to lubię Twoje opowiadanie - ma głębszy sens (a nie tylko wyzywanie się od "szlam" i "zamknij się, Malfoy"), rozwija się z biegiem czasu, a nie nagle wielkie BUM i "true love forever", zresztą chyba już wiele razy to pisałam. :) W ogóle uważam, że to był bardzo dobry rozdział i nadal udaje Ci się utrzymać wysoko zawieszoną poprzeczkę. :) Fajnie nawiązujesz do prawdziwych wydarzeń z książki - do związku Rona z Lavender (motyw odkurzacza zawsze budzi uśmiech :D), do podręcznika Księcia Półkrwi, do uczuć Ginny do Harry'ego... Czyta się z przyjemnością, po prostu. :)

    Wyłowiłam, co następuje:
    - "Czy pięć minionych lat wrogości nie nauczyły cię (...)" -> "nauczyło",
    - "negatywnych uprzedzeń" -> uprzedzenia z natury rzeczy są negatywne,
    - "Nie ważne" -> "nieważne",
    - "pomiędzy ssaniem odkurzacza, a mlaskaniem (...)" -> bez przecinka.

    Pozdrawiam serdecznie,
    [gilderoy-lockhart]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, Halloween, dynie, psikusy, cukierki - to jest to! I to środa i wolne, dni rektorskie, fajnie być studentem :D
      A jadę do takiej małej pipidówy w kierunku Zakopanego, mała mieścina za Myślenicami, gdzie to "psy dupą szczekają" albo jeszcze czymś innym, nigdy nie wnikałam :D
      Dziękuję ślicznie za komentarz, a za poprawianie błędów biorę się od razu i tradycyjnie - wielkie dzięki za ich zauważenie!
      Ściskam!

      Usuń
  7. Hermiona coraz bardziej oddala się od przyjaciół, a coraz więcej myśli o Malfoy'u. Tak, wszystko co zakazane ciągnie bardziej, a to, że Malfoy jest tak tajemniczy, tylko czasem pokazuje część swoich uczuć, przyciąga Hermionę jeszcze bardziej. I chociaż wie, że skazana jest na porażkę, nie przestaje kochać. A co będzie jak eliksir zostanie już ukończony? Malfoy go wypije i? Zakładam, że Hermiona go dobrze uwarzyła, bo jak on zaraz potem padnie, czy tam zamieni się w jakiegoś potwora to yyy... Hermiona chyba tego nie przeżyje. I będziemy mieli dwie żałoby za jednym razem i koniec opowiadania. :D haha, więc wracając do wersji, w której Malfoy przeżyje. Zastanawia mnie jak potem będą się układały ich relacje. Teraz spotykają się, bo eliksir i to wpadają na siebie przypadkiem, a co będzie jak już nie będzie gdzie na siebie wpaść? Hermiona będzie jeszcze przychodziła do tego pokoju za czarownicą? Jej, tyle pytań i tyle czasu, aż powoli się dowiem czego chcę, ale tak, to jest właśnie najlepsze. Sprawiasz, że zawsze chcę tu wrócić. Mogłabyś pisać i pisać i pisać... Tak dobrze się to czyta. ;)
    Hmm, zastanawia mnie czy tutaj Harry też zaatakuje Malfoy'a Sectumsemprą. Chyba powinien, ale czy Hermiona się o tym dowie...
    Draco jest w coraz gorszym stanie, ciekawe czy ten eliksir mu w czymś pomoże. Chyba tak, bo jednak czekać tyle miesięcy na darmo... Tylko w czym...
    O i jeszcze, zastanawia mnie czy Hermiona kiedyś będzie chciała coś w zamian za uwarzenie eliksiru. I co to by było.
    Ło, tylu wątpliwości to chyba jeszcze nie miałam ;D I bardzo się cieszę, że rozdział pojawi się trochę szybciej!
    Pozdrawiam gorąco!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ukrywam, że cieszę się, kiedy czytelnicy mają tyle wątpliwości :D Obiecuję, że wszystko powyjaśnia się w swoim czasie i mam nadzieję, że tym samym wynagrodzę Wam to długie czekanie :) Jeśli chodzi o kanon, to teraz coraz częściej będę do niego nawiązywać, choć mogą wystąpić pewne różnice, bo jednak nie wszystko da się przedstawić idealnie dokładnie :D A Malfoy oczywiście dalej będzie miał dług wdzięczności wobec Hermiony, ale ta poczeka na odpowiedni moment, aby to wykorzystać. No cóż, wszystko wyjaśni się w trakcie :D
      Pojawi się szybciej, pojawi, ale z kolei na 23 będziecie musieli poczekać znów do piątku, 9 listopada, choć mam nadzieję, że wytrzymacie :D
      Ślicznie dziękuję, serdeczne pozdrowienia! :)

      Usuń
  8. Ach, muszę zacząć od tego, Damo, że każdy Twój komentarz, zostawiony u mnie na blogu, niesamowicie mnie uskrzydla i dodaje wiary w siebie :) Dziękuję, dziękuję, dziękuję.
    Cod alej - uwielbiam, kiedy w opowiadaniach przedstawia się Dracona jako zwykłego, prostego człowieka, który ma uczucia, jak wszyscy i który ma prawo do zmartwień, do niepewności. Większość osób niestety zapomina o tym, że Draco wciąż pozostaje przede wszystkim człowiekiem i nie ukrywam - cholernie mnie to irytuje.
    Jestem strasznie ciekawa, co się stanie w momencie wypicia przez Dracona eliksiru - no i oczywiście, co to właściwie za eliksir. :) Ale też nurtuje mnie wciąż postać Ester. Uh, tyle niepewności w jednym opowiadaniu, wstydź się! :)))
    Końcówka z jednej strony przyprawiła mnie o dreszcze, była smutna, bolesna. Uświadomienie sobie rzeczywistości zawsze bywa cięższe niż sam fakt dziejących się wydarzeń. Z drugiej zaś strony cieszę się, że Hermiona najprawdopodobniej zrezygnuje z towarzystwa Harry'ego na rzecz Dracona, ponieważ, jak sama dobrze wiesz, za Wybrańcem nie przepadam :)
    Uwielbiam Twoje opowiadanie, Damo, i z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż mogę powiedzieć - Twoje opowiadanie jest naprawdę świetne i za każdym razem czytam je z zapartym tchem, więc co innego mogłabym napisać? Oczywiście, mogłabym być wredna (wszak robisz mi konkurencję! :D), ale ja nie z tych i co mogę, to chwalę, bo po prostu aż dusza rośnie. A takie pozytywne komentarze faktycznie bardzo, bardzo motywują - coś o tym wiem, bo "siedzę" w pisaniu opowiadań już ho ho i trochę, od 2008 roku, i niejednokrotnie tylko dzięki czytelnikom wracałam i się starałam. Chyba każdy autor tak ma... i jest to faktycznie niesamowite uczucie!
      Co mogę powiedzieć więcej? Chyba tylko wypada mi podziękować i zaprosić do dalszego śledzenia tej historii. Hm, a może Draco zakocha się w Harrym, a Hermiona zabije się z żalu? To byłby dość niespodziewany obrót historii :D Ale uspokajam, że tak się na pewno nie stanie (chociaż wtedy nikt nie zarzuciłby mi braku oryginalności, nie? :D). Wszystko wyjaśni się wraz z rozwojem akcji.
      Raz jeszcze dziękuję, ściskam!

      Usuń
  9. Zacznę totalnie od tyłu, ale ja idę na Targi jutro, bo jest pan Ćwiek!
    Budujesz napięcie w taki sposób, że wyrywam się ku kolejnemu rozdziałowi.
    Ta delikatna nić porozumienia, która między nimi istnieje, jest tak krucha, że drżę wraz z nią. Uwielbiam opisy uczuć Hermiony, uwielbiam kreację Ginny, a przede wszystkim moje serce podbija Harry.
    Zdanie o tym, że aby wrócić trzeba najpierw odejść... Łzy stanęły mi w oczach tak, jak Hermionie - bardzo piękna myśl.

    Dziękuję.
    Ten rozdział naprawdę mnie zachwycił.
    Ściskam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przez chwilę zastanawiałam się, o które "jutro" Ci chodzi i dopiero po chwili spojrzałam na godzinę dodania komentarza. Matko ojcze, czy Niekonkretna cierpi na bezsenność? :D
      Oooj, ja też kocham Harry'ego i to od zawsze, więc umiejętnie nie chcę go w żaden sposób skrzywdzić, chociaż i to pewnie w końcu nastąpi. A na Ginny to nigdy nie miałam pomysłu, więc kreuję ją na taką trochę książkową, mam nadzieję, że wychodzi mi to zadowalająco.
      To ja dziękuję! I wciąż czekam na termin naszej kawy! :>
      Pozdrawiam, kochana! <3 <3

      Usuń
    2. Matko, ojcze - trafiłaś w sedno. Niekonkretna ma ograniczenie komputera - od pon-czw godzinę dziennie, w piątki można do 2, więc wykorzystuje je bezlitośnie nadrabiając wszystko co się da xD
      Harry zawsze wzbudzał we mnie niesamowicie pozytywne uczucia, no, może poza piątką, ale pani Rowling przedstawiła idealnie bunt nastolatka przeciw światu, to całe poczucie niezrozumienia, więc jestem to w stanie przeżyć :D Ginny wychodzi bardzo dobrze na tym wzorowaniu się :) Jest autentyczna, a Nieko to lubi.
      Poślę Ci na maila mój plan zajęć XD

      Buziam! <3

      Usuń
    3. A poślij, poślij! Bo w te zimne, jesienne (chociaż wygląda na to, że już prawie zimowe) dni porcja kawy w miłym towarzystwie może uratować dobre samopoczucie! :D

      Usuń
  10. Z rozdziału na rozdział podziwiam Cię jeszcze bardziej. Kocham Twoją perfekcję! Potrafisz dopracować każdy szczegół z wielką dokładnością, a jednocześnie robisz to tak lekko... Po raz kolejny jestem pod ogromnym wrażeniem Twojego talentu i jestem pewna, że to już nigdy się nie zmieni.
    Ciesze się, że w tym rozdziale Hermiona miała okazję porozmawiać z Draconem... a kiedy poprosiła, by obiecał jej coś wstrzymałam oddech. Tak niesamowicie budujesz akcję, że jedyne, co mogę teraz zrobić to ukłonić Ci się nisko i powiedzieć jedno wielkie "DZIĘKUJĘ ZA TO OPOWIADANIE". Naprawdę, dziękuję.
    No i przede wszystkim, cieszę się, że rozdział pojawi się nieco wcześniej! ;)

    Pozdrawiam ciepło z niecierpliwością wyczekując nowości! :)
    Tymczasem, jak to mam w zwyczaju, zapraszam Cię na nowy rozdział u mnie na blogu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i znowu nie wiem, co powiedzieć. Ja chyba mogę po prostu Wam wszystkim dziękować, bo gdybyście mnie tymi komentarzami nie mobilizowali mnie do pracy nad samą sobą i do pisania to nie wiadomo, czy doszłabym kiedykolwiek tak daleko. I to, że tak lubicie to opowiadanie, to, że wywołuje ono tak wielkie emocje i w ogóle, jest dla mnie największą nagrodą :)
      I to ja dziękuję! Również pozdrawiam gorąco :)

      Usuń
  11. przybiegam do Ciebie na kolanach i błagam o wybaczenie. nie po raz pierwszy i nie ostatni.
    oczywiście wszystko czytałam, bo jakby to nie było, prawda? ale z komentowaniem wyszło jak wyszło czyli nic nie wyszło i nawet zwalanie na moje głupie łącze internetowe, które nie lubi działać we Wrocławiu nic tutaj nie pomoże... do rzeczy.
    jak zwykle genialnie, idealnie, wspaniale i cudownie. Draco jest taki wspaniały. tak cudniaście kreujesz jego postać, że kiedy o nim czytam to serce zaczyna mi mocniej bić.
    Hermiona oddala się od przyjaciół dla Malfoya i się jej nie dziwię. Nie wiem czemu, ale nie chcę aby już uwarzyła ten eliksir, bo nie wiem co będzie jak go uwarzy. mam wielkie wątpliwości, ale cos czuję, ze jak skończy to i opowiadanie zacznie zmierzać ku końcowi. Mam rację, powiedz, że nie.
    kocham Cię bardzo i czekam na kolejne rozdziały, które będę komentować (ale nie obiecuję :P)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ, kochana Elfabo, nie mam Ci tego za złe! Wiadomo, że różne są sytuacje, studia też pochłaniają i robią swoje, czasem to się nie ma czasu, żeby porządnie zęby umyć. Więc ja się cieszę, że w ogóle chciało Ci się nadrabiać co było do nadrobienia, bo to też wiele dla mnie znaczy :)
      Uwaga, będę uspokajać - nie, nic nie zakończy się na uwarzeniu eliksiru! To byłoby za proste :D Pójdę dalej, duuużo dalej, i myślę, że będzie Wam się podobało :)
      O widzisz, a propos obietnic to też pisałam w rozdziale! :D Nie ma co obiecywać, a ja i tak się cieszę, że się podoba. Pozdrawiam gorącooo!

      Usuń
  12. Kolejny wspaniały rozdział ;) Harry jest wspaniałym przyjacielem, sama bym chciała mieć takiego. Pięknie opisujesz myśli i emocje bohaterów oraz ich zachowania. A w zdaniu: ,,Czy nigdy nie pomyslalas, Granger (...), że wiesz o mnie tyle, ile chcę, byś wiedziala" po prostu się zakochalam. Uroczyście oświadczam, że uwielbiam Cię, Damo Kier.
    Aha, nie wiem, czy zauważyłaś mój komentarz pod poprzednią notką, więc na wszelki wypadek jeszcze raz proszę o informowanie o nowych rozdziałach na: malfoyihermioma.blogspot.com pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Osz w mordę Piotrusia Pana! Przeczytałam prawdopodobnie komentarz pod poprzednim postem, ale ostatnio jestem zakręcona jak słoik na zimę :O W każdym bądź razie w trybie natychmiastowym dodaję do linków i oczywiście będę informować, jeśli tylko chcesz :)
      No i tradycyjnie już dziękuję za miłe słowa! Pisałam to już chyba z milion razy, ale z radością napiszę milion pierwszy: to niesamowicie budujące i mobilizujące, warto pisać dla takich chwil :)
      Gorąco pozdrawiam!

      Usuń
  13. Damo Kier, nikt tak jak Ty nie potrafi we mnie wywoływać takiej bitwy emocji. Matko, doskonale rozumiem Hermionę, sama na jej miejscu nie wiedziałabym, co wybrać.
    Aż drżę z przerażenia na myśl o tym co stanie się po wypiciu przez Malfoya mikstury. Biedna Granger, wszystko jej się komplikuje.
    Relacje z Ronem ciagle nie najlepsze, Ginny jest już zmęczona kryciem nastolatki. Tylko Harry dzielnie trwa przy przyjaciółce - kocham relacje między tą dwójką.
    O, środa bardzo mi odpowiada, wtedy zaczynam właśnie ten dlugi weekend (szkoda tylko, że dopiero po 17.00 :/ ) to jakoś się oderwę przy czytaniu^^
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc, przyjaźń Harry'ego z Hermioną zawsze mnie rozczulała i nie chcę nawet myśleć o tym, że nadejdzie w tym opowiadaniu moment, w którym Hermiona go zostawi. Bo relacje Ron - Hermiona zawsze były trochę bardziej napięte, i z tego w książce właśnie wyrosła miłość. Eh, cóż, jakoś trzeba będzie to przełknąć, choć jeszcze nie wiem ani jak, ani kiedy.
      Ach, uroki szkoły! Ale zajęcia do 17.00? Nie zazdroszczę :) Ja na szczęście długi weekend zaczynam już we wtorek, też o 17.00, jeśli tylko przetrwam "Historię literatury staropolskiej i oświeceniowej". To i tak lepsze, niż zajęcia do 20.00, więc w sumie cieszę się i raduję :D
      Dziękuję ślicznie, również pozdrawiam!

      Usuń
  14. Doskonałe opowiadanie. W jeden dzień przeczytałam wszystkie rozdziały i nie mogę się doczekać kolejnych. Jesteś świetna. Naprawdę. :)

    -AGS

    OdpowiedzUsuń
  15. Zapraszam na zapoznanie się z notką na stronie głównej Stowarzyszenia ;)
    http://stowarzyszenie-dhl.blogspot.com
    Pozdrawiam, Alex :*

    OdpowiedzUsuń
  16. Przepraszam, ze tak późno, ale nie bylo mnie. No, zaskakujesz mnie z rozdziału na rozdział. Świetnie budujesz napięcie. Będziesz chyba musiała zacząć nam co nieco wyjaśniać w kolejnych rozdziałach :) Nie mogę się doczekać, kiedy mury zaczną się walić.
    Muszę przyznać, ze dzięki Twojemu opowiadaniu przekonałam się jeszcze bardziej co do postaci Malfoy'a.
    Życzę weny i pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Na http://malach-tow.blogspot.com pojawiło się twoje zamówienie :) Mam nadzieję, że ci się spodoba :D

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie mogę się doczekać tego, co stanie się za te dwa tygodnie. Bo mam nadzieję, że COŚ. Harry może być irytujący z tym swoim wścibstwem, ale jest prawdziwym przyjacielem. I Ginny też. Nie to, co Ron. Ale trzeba przyznać, że Hermiona też nie zachowuje się jak przyjaciółka...

    OdpowiedzUsuń
  19. Wiesz, cały czas, czytając Twoją opowieść, nie opuszczała mnie piosenka Evanescence - My immortal. Uważam, że doskonale pasuje do klimatu całego bloga i... mm. Po prostu razem z klimatem tutejszych wydarzeń jest miodem dla mojej duszy :)
    Ode mnie dobra wiadomość jest taka, że zacznę się rozpisywać. Więc...
    Zacznę od uczuć Hermiony. Są tak głęboko i dosadnie opisane, że czytając "Echo..." mam wrażenie, że to wszystko spotyka mnie samą. Że to ja jestem tą bystrą Hermioną, która teraz pogubiła się w labiryncie własnego życia. Że to ja czuję coś do Malfoy'a (i może faktycznie tak jest). Że znów jestem w Hogwarcie... tyle że jakby odmienionym. Nie jestem już w miejscu, gdzie przyszłam się uczyć i zdobywać magiczne wykształcenie. Jestem w miejscu, gdzie dojrzewam i gdzie dojrzewa także moja miłość.
    Cóż, chyba za bardzo wzięłam to do siebie ;) Ale ja tak zawsze mam...
    Mon-Ron i te ssąco-mlaszczące odgłosy xD To jest po prostu pijawka :p Nie mogę... po prostu z tym facetem nie da się wytrzymać.
    Harry... Wiedziałam, że w końcu nadejdzie moment użycia Sectumsempry. Kiedy pomyślę sobie o tym z tej perspektywy... Już nie czuję nienawiści do Draco, kiedy tylko spojrzę na jego imię, wydrukowane na kartach książki. Czuję... współczucie, czułość, troskę, chcę mu jakoś pomóc, choć tak naprawdę nie ma do tego żadnej drogi. A kiedy pomyślę, że Harry - tak jak opisała J. K. Rowling - użyje wobec niego tego przeklętego uroku... Mam ochotę trzasnąć Avadą w Pottera. Choć skończyło by się to dla mnie źle.
    Ale Draco...
    Za bardzo się rozpisałam. Lepiej iść poczytać dalej :p

    OdpowiedzUsuń
  20. dziękuję ♥
    ,, - Dziękuję, Granger – powiedział wyraźnie.
    - Za co? – zapytałam, kompletnie zbita z tropu.
    Uśmiechnął się.
    - Bo wciąż wierzysz we mnie, nawet jeśli ja przestałem już wierzyć w samego siebie.''
    ,, - Wiem, że coś cię martwi, Hermiono – rzekł. – I rozumiem, że możesz nie chcieć o tym mówić. W porządku, nie będę nalegał. Jednak pamiętaj, że choćby nie wiem co się stało, masz przyjaciół, do których zawsze będziesz mogła się wrócić.''

    OdpowiedzUsuń
  21. SPAM

    1. Zapraszamy - promo naszego opowiadania: www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=ZB8i3oW3c4w
    2: http://hidden-in-the-sun.blogspot.com/
    3. Wpadanie w pewien schemat... To cechuje większość autorek opowiadań o Dramione. On jest zły, ona dobra, coś się dzieje, chłopak się nawraca, BOOM - miłość. Czas z tym skończyć. Hermiona nie znosi Malfoya, tyle że ze wzajemnością. To jest coś więcej niż historia o tej uroczej dwójce. Hogwart zostaje napadnięty przez Śmierciożerców, szukających specyficznej broni, która jest wręcz niezbędna, jeśli Voldemort chce oczyścić magiczny świat ze szlam, więcej, jeśli chce zostać panem całego świata. Istnieje także Strażnik, który jest w posiadaniu pierwszej część zagadki, pozwalającej na odnalezienie zaginionego skarbu. Kto pierwszy go dopadnie? Śmierciożercy, Ślizgoni, Złota Trójca, a może drugoplanowi, nieznani dotąd bohaterowie? Rywalizacja. Żeby historia nie była nudna, sucha lub stereotypowa, pojawiają się w niej również zupełnie nowe postacie i wątki. Czy w takiej sytuacji może wydarzyć się coś tak "niespodziewanego" jak miłość Ślizgona z Gryfonką? Czy to w ogóle jest możliwe? Przekonajcie się sami, chociaż pewnie odpowiedź znacie. Są wśród Was fani duetu Ginny i Zabiniego, a także Ci, którzy chcieliby zobaczyć w roli głównej pary należące do rzadkości bądź wcale nie istniejące w świecie Potterowiskich fanficków? To dobrze, bo tu też będzie o nich mowa! Chcecie dowiedzieć się więcej? Nie pozostaje Wam nic innego, jak poznanie historii!

    OdpowiedzUsuń
  22. Wow. Ten rozdział to dla mnie apogeum. Twoja Hermiona jest tak naiwna, denerwująca i głupia, że aż musiałam to napisać. Dalej czytać nie dam rady, mimo że przerywać lektury nie lubię, ale tutaj za każdym razem nie mogę doczekać się końca rozdziału. Brrr. Szczerze współczuję Harry'emy, Ginny i Ronowi tak tępej przyjaciółki. Dramat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żal dupę ściska, ot co... Do pięt nie dorastasz autorce to się rzucasz? Nie podoba Ci się? To won stąd. Prawie trzysta osób doceniło twórczość Damy Kier, więc Ty możesz stąd spadać. DO WIDZENIA!!!

      Usuń
  23. Trochę się boje czy Malfoy nie będzie czasem żałował, szukał dystansu. Oby nie ;)

    OdpowiedzUsuń

Czytelnicy: