7 sierpnia 2012

8. Po tej samej stronie


     Naprzeciwko stał Blaise Zabini, celując we mnie różdżką. Twarz miał poważną i groźną, pełną jakiejś nieopisanej złości i satysfakcji. Zbliżał się w moim kierunku powoli, a ja stałam jak sparaliżowana, czując pod szatą swoją różdżkę, ale nie śmiąc po nią sięgnąć.
 - Jak nisko można upaść…  – szepnął Ślizgon, patrząc na mnie z furią.
     Czekałam, aż rzuci zaklęcie i podświadomie wyczuwałam, że dzielą mnie od tego ułamki sekund. Nie miałam pojęcia, co oznacza jego pojawienie się tutaj – czy Malfoy’owi jednak udało się mnie nabrać? Może ta cała mistyfikacja była dokładnie zaplanowana, a ja posłusznie i sumiennie wydawałam wyrok na samą siebie? Mina Zabiniego to właśnie mi mówiła.
 - Expelliarmus! – krzyknął ktoś z tyłu.
     Z początku nie rozpoznałam tego głosu; dopiero gdy dostrzegłam, że różdżka atakującego mnie Ślizgona wysuwa mu się z rąk i z cichym świstem przecina powietrze upadając gdzieś za jego plecami, odważyłam się spojrzeć w tamtym kierunku. Stał tam Draco Malfoy, z różdżką skierowaną prosto w Blaise’a Zabiniego. To on go rozbroił. Jego druga ręka wciąż tkwiła na klamce, przez co wydedukowałam, że przed chwilą zamknął za sobą drzwi.
     Nie widziałam miny Blaise’a, ale po wyrazie twarzy Dracona można było się domyślić, że Zabiniego nie powinno tutaj w ogóle być.
 - Nie waż się jej tknąć – powiedział Malfoy, a ja z opóźnieniem zrozumiałam, że mówi o mnie. Ślizgon w odpowiedzi zaśmiał się sztucznie i wymuszenie.
 - Od kiedy to stałeś się obrońcą szlam, Draco?
     Malfoy podszedł do niego, wciąż nie opuszczając różdżki ani o cal. Zabini nie cofnął się, a nawet się nie speszył: wydawał się zupełnie rozluźniony, chociaż jego głos pełny był wrogości. Wyglądał na takiego, co lubi prowokować i tego obawiałam się najbardziej. Niepostrzeżenie wsunęłam rękę za szatę, gdzie zamknęłam palce na różdżce.
 - To jest ten twój plan? – ciągnął Zabini z drwiącym uśmiechem. – Dlatego nie chciałeś nic więcej o nim powiedzieć? Bo pomaga ci szlama?
 - Nie znasz nawet połowy prawdy, Blaise – odparł Malfoy głosem tak chłodnym, że aż ciarki przeszły mi po plecach. – I chyba dobrze zrobiłem, że nie powiedziałem ci więcej, skoro pierwsze, co robisz, to mnie sprawdzasz.
     Zabini po raz pierwszy wyraźnie się zmieszał. Wbił wzrok w podłogę nie wiedząc, co powiedzieć, a Malfoy opuścił różdżkę, choć wciąż jej nie chował.
 - Myślałem, że gramy w tej samej drużynie – powiedział wolno platynowłosy, patrząc na Ślizgona z wyrazem uprzejmego zainteresowania, podobnie jak patrzył na mnie, kiedy rozmawialiśmy o wypadku Katie Bell poprzednim razem.
 - Przecież wiesz dobrze, że tak jest, Draco.
 - Więc po co to wszystko? – Malfoy podniósł głos. – Naprawdę masz mnie za głupca, który chwyta się pierwszego lepszego pomysłu? Nie rozumiesz, że tu chodzi o coś więcej?
     Nie miałam pojęcia, o czym on mówi, ale musiała to być bardzo ważna sprawa, skoro Zabini po tych usłyszanych słowach wyglądał jak zbity pies.
 - Nie odwracaj się przeciwko mnie, Blaise – dodał jeszcze Malfoy, a jego twarz wykrzywił sztuczny uśmiech. – A teraz odejdź stąd… proszę.
     Po raz drugi w mojej obecności Draco Malfoy użył tego słowa i znów poczułam kompletne zaskoczenie, tyle, że tym razem pełne ono było pozytywnych emocji, nie zaniepokojenia. Zabini wyglądał, jakby od dawna nikt nie był dla niego tak uprzejmy, ale bez mrugnięcia okiem ruszył w kierunku wyjścia. Podniósł z ziemi swoją różdżkę, ostatni raz odwrócił się w naszą stronę, po czym zamknął za sobą drzwi.
 - Myślisz, że nic nikomu nie powie? – odważyłam się zapytać, wyciągając rękę z szaty. Od kurczowego ściskania różdżki była cała mokra. Malfoy pokręcił głową.
 - On jest po tej samej stronie – wyjaśnił. – Blaise po prostu nie może znieść myśli, że coś się dzieje, a on nie bierze w tym udziału. Dlatego nie spieszę się z wyjaśnianiem mu wszystkiego. Mimo to cenię sobie jego zdanie. Już nie raz wyciągnął mnie z opresji.
 - Cóż, mi też nie spieszysz się z wyjaśnieniami – rzuciłam, zanim zdążyłam o tym pomyśleć. Zdziwiłam się, jak dużo goryczy i zniecierpliwienia było w tych słowach.
     Malfoy spojrzał na mnie z zainteresowaniem. Byłam pewna, że on też wyłapał garść negatywnych emocji w moim głosie.
 - Co to za plan, o którym mówił Zabini? – zapytałam, pragnąc jak najszybciej odciągnąć jego myśli od analizowania mojej poprzedniej wypowiedzi.
     Uśmiechnął się wymuszenie.
 - Plan? Nie wiem, czy planem można nazwać coś, w czym tak dużo rzeczy może nie wyjść – odpowiedział, nie kryjąc rozdrażnienia i lekkiego zaniepokojenia.
 - Opowiesz mi o tym?
 - To jeszcze nie jest ten czas, Granger – odparł, nie patrząc mi w oczy.
     Westchnęłam głęboko i spojrzałam na zegarek. Nadszedł czas dodania kolejnego składnika. Posiekałam na drobne kawałki listki tymianku i wrzuciłam do dymiącego wywaru. Eliksir zabulgotał, zrobił się rzadszy i przybrał odcień intensywnego fioletu. Z kociołka zaczął wydobywać się błyszczący dym.
     Zauważyłam, że Malfoy przygląda mi się uważnie.
 - Wszystko idzie zgodnie z planem? – zapytał, kiedy nasze oczy się spotkały.
 - Chyba tak – odpowiedziałam. – Każdy kolejny etap zgadza się z recepturą w książce, którą mi dałeś – wskazałam na stary, zniszczony tom leżący na stoliku. – Ale kończą mi się niektóre składniki i będę potrzebować nowych. Róg dwurożca, serce krokodyla, wiąz, muchy siatkoskrzydłe, czarna jagoda i… ślaz – wymieniłam kolejno.
 - Zostaw listę, tak jak poprzednio – powiedział obojętnie.
     Zrozumiałam, że Ślizgon nie dostrzegał tego problemu, co ja.
 - Ślaz, Malfoy – burknęłam wolno i wyraźnie. – Potrzebny mi będzie ślaz.
 - I co z tego? – odparł wyraźnie zaskoczony.
     Westchnęłam. Poczułam się, jakbym właśnie miała przed sobą Rona i tłumaczyła mu rzeczy tak oczywiste, że aż ogarniało mnie zniecierpliwienie.
 - Tego nigdzie nie kupisz, bo potrzebne są świeże – wytłumaczyłam. – To trzeba znaleźć i zerwać. Koniecznie podczas pełni księżyca. Rośnie w Zakazanym Lesie.
     Tym razem to on westchnął, ale kiwną też przytakująco głową.
 - Kiedy wypada kolejna pełnia księżyca? – zapytał.
     Podeszłam do okna i ze zdumieniem zdałam sobie też sprawę, że musi być już dawno po zmierzchu, choć w ogóle nie czułam upływającego czasu. Odszukałam na niebie sierp księżyca i zaczęłam głośno myśleć.
 - Dziś mamy czwarty listopada i mamy trzecią kwadrę, czyli „C”. – Wyciągnęłam z torby kalendarz i zaczęłam obliczać, wyznaczając kolejne daty. – W takim razie… dziewiątego… nie, dziesiątego… tak, dziesiątego będzie nów. Więc później… zaraz… siedemnastego pokaże się „D”, a więc wejdzie w pierwszą kwadrę… A z tego wynika, że pełnia będzie… dwudziestego… dwudziestego czwartego listopada. W niedzielę.
     Odwróciłam się do niego z wyrazem tryumfu na twarzy, a na widok jego miny prawie parsknęłam śmiechem. Cudem udało mi się od tego powstrzymać.
 - A co niby oznacza to „C” i „D” i Bóg wie co jeszcze? – zapytał.
 - Och, Malfoy, co robiłeś przed ostatnie pięć lat na lekcjach astronomii? – westchnęłam. – Jeśli księżyc przypomina kształtem literkę „D”, to znaczy, że się dopełnia, robi się duży, dąży do pełni – tłumaczyłam, kładąc nacisk na każde „D”. – A kiedy wygląda jak „C”, to się cofa, ciemnieje, chudnie, a więc zbliża się nów.
 - Granger, dlaczego ty nie jesteś w Ravenclawie?
     Nie zdziwiło mnie jego pytanie: słyszałam je dużo częściej, niż sama bym tego chciała. Niewiele osób wiedziało, że kiedy przybyłam do Hogwartu, Tiara Przydziału długo rozmyślała nad tym, czy by mnie nie przydzielić do domu Krukonów. Ale w końcu odnalazła we mnie coś, co ją od tego odwiodło i krzyknęła zdecydowanie: „Gryffindor!”.
 - Cóż, widocznie wbrew pozorom mam więcej odwagi, niż rozumu – odpowiedziałam.
 - Tak, coś w tym jest – przyznał z tajemniczym uśmiechem. – Ale w porządku, więc dwudziestego czwartego listopada wyruszymy do Zakazanego Lasu zerwać ślaz.
 - Wyruszymy? – powtórzyłam. – My?
 - Granger, nie mam pojęcia, jak wygląda ten cały ślaz – wyznał ze zniecierpliwieniem. – Jak mam szukać czegoś, czego w życiu nie widziałem na oczy?
     Po raz kolejny w moich myślach pojawił się Ronald Weasley, który używał podobnych argumentów, chociaż Malfoy w niczym innym Rona mi nie przypominał. Ale ten krótki przebłysk w głowie uświadomił mi, że chciałam zapytać Ślizgona o pewną sprawę.
 - Dlaczego dziś wstawiłeś się za Harrym u Snape’a? – zapytałam prosto z mostu, a jego twarz natychmiast stężała. Zacisnął dłonie w pięści.
 - Nie zrobiłem tego dla niego, Granger.
 - Tego akurat byłam w stanie się domyślić – syknęłam, dość zaskoczona jego nagłą zmianą nastroju. Być może źle zrobiłam, zadając to pytanie w tym momencie. Musiałabym być niepoprawną optymistką żeby sądzić, że Malfoy udzieli mi odpowiedzi.
 - Chodzi o Snape’a – odparł. – Tylko o niego.
     Tym razem zaskoczył mnie lodowaty ton, którego użył.
 - I pewnie nie pomylę się bardzo, jeśli pomyślę, że nie powiesz mi nic więcej?
     Spojrzał na mnie tymi swoimi szarymi oczami, a ja poczułam, jak po moim ciele rozlewa się fala chłodu. Były to najsmutniejsze oczy, jakie kiedykolwiek widziałam.
 - Co wiesz o mojej rodzinie, Granger?
 - Niewiele – odpowiedziałam po chwili namysłu. – Wpływowi rodzice, wiele pokoleń czystej krwi. Byłeś spokrewniony z Syriuszem Blackiem. Nic więcej.
 - Z pewnością przypadkowo zapomniałaś dodać, że pochodzę z rodziny Śmierciożerców.
     Zaskoczyła mnie jego szczerość. Fakt, pomyślałam o tym mimochodem, ale stwierdziłam, że byłoby to nieczyste i nietaktowne zagranie, szczególnie teraz, kiedy zaczęłam dostrzegać w Malfoyu tak wiele ludzkich zachowań, o które wcześniej nawet go nie podejrzewałam.
 - Masz takie zimne oczy…  – szepnęłam, nie mogąc już wytrzymać jego spojrzenia.
 - Bo zimna widziały zbyt wiele – odpowiedział szybko i obojętnie.
     Wpatrzył się w okno, w blady sierp księżyca wiszący na niebie, otoczony płaszczem ciężkich, ciemnych chmur.
 - Korzystaj ze smaku tej błogiej i niewinnej nieświadomości, Granger – powiedział w końcu, uważnie dobierając słowa. – Korzystaj, póki jeszcze możesz.
     Znów nie miałam pojęcia, o czym on mówi, ale zrozumiałam, że wyczerpałam już swój limit rozmowy z Malfoyem na dzień dzisiejszy. Odwrócił się i powoli ruszył do wyjścia, a jego twarz znów przybrała ten nieodgadniony wyraz, jakby patrzyło się na kamienny posąg.
     Był już przy drzwiach, kiedy raz jeszcze się odezwałam, ogarnięta niepewnością.
 - Jesteś pewny, że Zabini nikomu nie powie o tym, co tutaj zobaczył?
     Zatrzymał się i spojrzał w moją stronę.
 - Tak, jestem pewny. Ufam Blaise’owi… podobnie jak ufam tobie.
 - Ufasz mi? – zapytałam, zanim zdążyłam ugryźć się w język, ale Malfoy tylko uśmiechnął się delikatnie w moją stronę. Był to najpiękniejszy uśmiech na świecie, uśmiech, który miałam zapamiętać na zawsze, który miał prześladować mnie przez resztę mojego życia.
 - A mam inne wyjście, Granger?

_________________________
Dla wszystkich, którzy wciąż wierzą w polskich siatkarzy.

40 komentarzy:

  1. Kolejny świetny rozdział ^^. Nie spodziewałam się, że to Blaise tam wlazł, ale on dziwny jest, taki śliski z niego koleś. Ciekawe, co kombinuje. Dobrze, że Draco akurat się tam znalazł. I rozmawiał z Hermioną w sumie dość sympatycznie, jak na niego, nie obrażał jej ani nic...
    W ogóle ciekawie się robi i zastanawiam się, czy faktycznie pójdą razem do tego Zakazanego Lasu, to mogłoby być ciekawe ^^. I czy Harry się domyśli, gdzie znika Hermiona, kiedy warzy ten cały eliksir.
    Jak zwykle fajne opisy i dialogi. Podobało mi się, no. ^^.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo, cieszę się, że się podobało :)
      Staram się powoli zmieniać Dracona, chociaż nie od razu - powoli i stopniowo. Już będzie coraz mniej wrogości wobec Hermiony, choć zachowa trochę obojętności i swojej dumy. Zakazany Las będzie, oczywiście, choć dopiero w 10 rozdziale.
      Serdecznie pozdrawiam! :)

      Usuń
  2. Piękny fragment o oczach <3
    Ciekawe, co w tym lesie bedzie ; )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Oczy są zwierciadłem duszy", jak mówi to znane przysłowie. Cieszę się, że podobał Ci się akurat ten fragment, bo włożyłam w niego dużo pracy, żeby jakoś to wszystko posklejać i żeby wyszło zadowalająco :D
      A w lesie... no cóż, będzie się działo! :)

      Usuń
  3. Super rozmowa Draco i Hermiony, takie to było sympatyczne momentami :D. Coś mi się wydaje, że z szukaniem ślazu będzie niezła akcja, pełnie, wilkołaki i te sprawy ;>
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś już zaczyna się między nimi dziać. Piszę z perspektywy Hermiony, więc to o jej uczuciach będzie najwięcej, ale w końcu i Draco odkryje swoją prawdziwą twarz. Mogę zdradzić, że czas odmierza warzący się eliksir... :)
      W Zakazanym Lesie będzie jak najbardziej mrocznie, taki mały spojler, ale o tym i tak dopiero w rozdziale 10. :)
      Również pozdrawiam, dziękuję za wypowiedź!

      Usuń
  4. Wreszcie nowy rozdział ^^ Z tego Blaise'a to taki dziwny koleś. No i znów Draco mnie pozytywnie zaskoczył. Jego rozmowa z Hermioną była taka niecodzienna, owiana tajemnicą. Jestem strasznie ciekawa tej wyprawy do Zakazanego Lasu i tego, czy przy wychodzeniu z zamku, Harry ich zauważy na mapie ^^
    Życzę dużo weny i pozdrawiam serdecznie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Blaise będzie w późniejszych rozdziałach pojawiał się częściej, bo też będzie w pewien sposób powiązany z całą sprawą. Osobiście przyznam, że jakoś nigdy nie lubiłam jego postaci, ale w tym opowiadaniu mi się przyda :D
      Również serdecznie pozdrawiam, a wena - cóż, przyda się! :)

      Usuń
  5. Świetny rozdział. Wszystko bardzo ładnie opisane. Zgadzam sie z Paulą, ta rozmowa z Hermioną była niecodzienna, tajemnicza. Nie mogę się doczekać wyprawy do Zakazanego lasu, jestem ciekawa co sie tam wydarzy.
    No cóż, Malfoy coraz więcej o sobie mówi. i prawdę mówiąc, podoba mi się to. Wgl. bardzo lubię Twojego Dracona. :)
    Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na następny rozdział.
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ślicznie dziękuję! :)
      Tak jak już wspominałam wcześniej, Draco powoli się zmienia, pozwala się odkrywać, więcej o sobie mówi - dokładnie tak, jak napisałaś. Staram się jeszcze jego postać owiać nutką tajemniczości, tak, że jego prawdziwe intencje wyjdą na jaw dopiero później, ale nie ukrywam, że stopniowo coraz więcej będzie o nim wiadomo. Cieszę się, że lubisz "mojego" Dracona :)
      Również serdecznie pozdrawiam! :)

      Usuń
  6. Hej!
    Ojojoj. A więc to był Blaise... Powiem szczerze, że jakoś nie bardzo przepadam za jego postacią. Oczywiście, w niektórych opowiadaniach jest przydatny, jest jedną z tych ważniejszych postaci itp. Ale jak dla mnie to on jest dziwny. Poza tym bardzo podobała mi się rozmowa Hermiony z Draconem. Była tak... sama nie wiem. Podobała mi się i tyle. Pisz szybko kolejną notkę! Życzę dużo weny!
    Pozdrawiam.
    [iluzja-zla.blogspot.com]

    Ps:. Zmieniłam nick - Tajemnicza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Również za nim nie przepadam, dla mnie jego postać w tym opowiadaniu to taka "zapchajdziura" :D Bardzo się cieszę, że Ci się podobało. Nowy rozdział już napisany, pozostała kwestia opublikowania - a to już w poniedziałek :)
      Również serdecznie pozdrawiam!
      PS: Nick zaktualizowany :)

      Usuń
  7. Czyżby Blaise był zazdrosny, że Draco spędza więcej czasu z Hermioną niż z nim? Albo że to Granger dostała zadanie, które chciał wypełnić? Nie mogę się doczekać wyprawy do Zakazanego Lasu. No i jeszcze na koniec dodam, iż bardzo mi się podobało zdanie, że oczy Malfoya są zimne, bo widziały w życiu dużo zimna, dobrze to brzmi i idealnie pasuje do postaci Dracona. :)

    Pozdrawiam,
    [une-crime-parfait]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za komentarz :)
      Och, w Zakazanym Lesie niewątpliwie będzie się działo. Będzie to w rozdziale 10, który jak dotąd wyszedł mi najdłuższy ze wszystkich, ale mam nadzieję, że jego wielkość pójdzie w parze z jakością. W każdym bądź razie póki co, zapraszam do dalszego śledzenia losów Hermiony i Dracona :)

      Usuń
  8. Szczerze powiedziawszy miałam nadzieję na ciekawe rozwiązanie akcji i nie zawiodłam się ani trochę :)
    Mimo szorstkości w zachowaniu Blaise'a wzrusza mnie jego troska o Malfoya. Wydawało mi się również, że Draco wcześniej wykona unik w rozmowie z Hermioną, ale cieszę się, że tak się nie stało, bo lubię to, w jaki sposób on prowadzi te konwersacje.
    Domyślam się, że wyprawa do Zakazanego Lasu będzie obfitować w ciekawe wydarzenia, dlatego czekam na nią :D

    Trochę za krótko, ale trudno ^^ Dobrze, że jest :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i cieszę się, że się nie zawiodłaś :)
      Wiem, że te dotychczasowe rozdziały nie grzeszą długością, ale pewnym pocieszeniem jest to, że kolejne są nieco dłuższe. Mam nadzieję, że tak już zostanie do końca :D

      Usuń
    2. To jest bardzo dużym pocieszeniem :D No, ale Ty dodajesz rozdziały bardzo regularnie, więc jakoś długość mnie nawet nieszczególnie boli :>

      Pozdrawiam!

      Usuń
  9. No no! Chyba nikt ni spodziewał się takiego obrotu akcji :D Zabini wkracza do tego opowiadania z grubej rury. Znów mnie zaciekawiłaś, jaką rolę odgrywa w tym wszystkim.
    Rozmowa Hermiony z Malfoyem - majstersztyk. Coraz bardziej ujawniasz nowe oblicze Dracona, co mi się niesamowicie podoba. Świetnie go opisujesz, a szczególnie uczucia Hermiony. Ten fragment o oczach... położył mnie na łopatki, doslownie. Był genialny.
    Czekam z niecierpliwością do poniedziałku. Zakazany Las... będzie się działo? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :) Cieszę się, że Ci się podobało :)
      No cóż... w Zakazanym Lesie trochę się podzieje. Mam nadzieję, że nie zawiodę tym rozdziałem, bo z tego co czytam, to wszyscy na niego z niecierpliwością czekają :D Podsycę jeszcze tą ciekawość w rozdziale 9, a potem... :)

      Usuń
  10. Cześć. Byłam na urlopie i nie mogłam odpisać. Ale dziękuję za powiadomienie :)
    Rozdział krótki, ale bardzo udany. Spodobały mi się zawarte w nim dialogi i opisy. Zastanawiam się jedynie, jaką rolę odegra w tym wszystkim Blaise. Nie za bardzo za nim przepadam, a w sumie w książce też o nim zbyt wiele nie było, także Ty go dla mnie kreujesz.
    Bardzo do gustu przypadła mi piękna rozmowa pomiędzy naszymi bohaterami. Mam oczywiście na myśli Mionę i Dracona. Świetne opisy w trakcie rozmowy, nie wyłapałam błędów.
    Spodobała mi się też ostatnia wymiana zdań i opis uśmiechu Malfoy'a. Naprawdę jedna z lepszych Dramione, dosłownie perełka :)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za komentarz :)
      Masz rację, krótki, ale późniejsze są już nieco dłuższe. Jakoś nigdy nie potrafiłam pisać dłuuugich rozdziałów, sama nie wiem dlaczego :D Blaise ma w tym opowiadaniu do odegrania swoją rolę, choć nie będzie z nim tak różowo.
      Raz jeszcze dziękuję za miłe słowa, również pozdrawiam! :)

      Usuń
  11. Szkoda, że rozdział jest taki krótki, jednak po głębszym zastanowieniu doszłam do wniosku, że inaczej nie miałby tego swojego... uroku ;).
    Z pewnością najbardziej zaskakujący był Blaise. Na pewno był on ostatnią osobą, jakiej bym się spodziewała. No i ten jego charakter... niemal na każdym blogu był on taki... taki jakby charakterem podobny do Syriusza Blacka, z taką różnicą, że Blaise był w Slytherinie, czyli obchodziła go czystość krwi. A u Ciebie jest zupełnie inny, a dzięki temu bardziej realistyczny, więc ode mnie duży plus ;D.
    I jest nasz rycerz na białym koniu, który uratował pannę Granger ;p. Chyba już kiedyś o tym pisałam, ale powtórzę - uwielbiam ich rozmowy. Są takie... takie... osobliwe.
    Hahahaha, oni będą szli RAZEM do Zakazanego Lasu? Haha, to się będzie działo! Ciekawa jestem, co on powie Ronowi i Harry'emu, jak ją przyłapią na wymykaniu się.
    Boże, ten jego uśmiech musiał być naprawdę wspaniały ^^. Teraz to ja naprawdę nie wiem, jak wytrzymam do następnego rozdziału xD.

    Pozdrawiam!

    [przekleta-prawda.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serdecznie dziękuję! Cieszę się, że się podoba :D
      "Mój" Blaise zachowa dużo cech charakterystycznych dla Ślizgona i chociaż będzie pomocny, to trudno mu będzie zaakceptować fakt, że Draco zadaje się ze szlamą. W Zakazanym Lesie jak najbardziej będzie mrocznie i mam nadzieję, że uda mi się jeszcze podsycić ciekawość w kolejnym rozdziale.
      Ja też serdecznie pozdrawiam!

      Usuń
  12. Oh, zakochałam się! Draco jest uroczy ; ) Te tajemnice, mrok, smutek... wszystko wydaje się takie żywe i realne, że aż mam ochotę znaleźć Malfoy'a i sama go jakoś pocieszyć ; ) Zupełnie nie dziwie się Hermionie, że jest nim zafascynowana. Pokazał inną, lepszą twarz - zaczynam myśleć, ze trochę bliżej mu do gryfona, niż kiedykolwiek podejrzewałam. Szlachetność potrafi ukryć się nawet w takim zimnym arystokracie ; )
    Strasznie podobały mi się dialogi w tym rozdziale. Nie było w nich żadnej sztywności, wyszły bardzo naturalnie i... smutno.
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam i życzę weny ; ]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powoli staram się pokazywać prawdziwą twarz Dracona i to, jak Hermiona odkrywa go coraz bardziej. Pięć lat nienawiści mogło wyparować tylko wtedy, kiedy Ślizgon się zmieni, a to, co dzieje się w jego życiu właśnie zapoczątkowało te zmiany. Właśnie to tak intryguje "moją" Hermionę.
      Dziękuję ślicznie, a weny to nigdy za wiele :)

      Usuń
  13. Witaj! Lullaby odeszła z naszej ocenialni (nagannie.blogspot.com), dlatego też twój blog został przeniesiony do wolnej kolejki. Przysługuje ci jednak prawo do wyboru nowego oceniającego.
    Pozdrawiam i przepraszam za kłopot.

    OdpowiedzUsuń
  14. w momencie, w którym czytałam dedykację nadal wierzyłam w siatkarzy i chciałam za nią podziękować, ale teraz... cóż. Szkoda, coś chłopcom wczoraj nie poszło.
    Ale do rzeczy. Rozdział bardzo mi się podobał. W szczególności Draco. On jest genialny. Podobny do tego książkowego ale widać, że dałaś mu dużo od siebie. Hermiona też zachowuje się naturalnie. Która dziewczyna nie zainteresowałaby się takim facetem?
    Nie mogę się doczekać kolejnej notki i Zakazanego Lasu :D
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, nie ma co ukrywać - porażka boli, szczególnie na Igrzyskach, ale dla mnie i tak są wielcy. I nie mogę patrzeć dziś na żadne gazety, wiadomości, czy nawet informacje w necie, bo wszyscy piszą o klęsce siatkarzy. Trzeba przełknąć gorycz porażki i wciąż wierzyć w ten zespół. Bo co niby buduje i mobilizuje bardziej od przegranej?
      Pomijam już fakt, że gdyby piłkarze osiągnęli podobny wynik (lub przynajmniej się zakwalifikowali na IO), to prawdopodobnie byliby traktowani jak bohaterzy.
      Przepraszam, ja też się rozgadałam, ale to jedyny temat, o którym mogłabym mówić bez końca - o siatkówce :D
      Co do Twojej wypowiedzi, to cieszę się, że Ci się podobało, bo co więcej mogę napisać? :D Zapraszam do kolejnych rozdziałów, chyba tylko to, no i tradycyjnie - dziękuję :) Również pozdrawiam! :)

      Usuń
  15. Hej!
    Po pierwsze, chciałam najmocniej przeprosić za to, że komentuję dopiero dziś. Notkę przeczytałam tuż przed meczem Polska-Rosja, ale, niestety, nie zdążyłam już skomentować. Eh, czy Ty również straciłaś na tym meczu sporo nerwów? Ja się nadenerwowałam juz chyba tak, że do końca roku mi starczy ;D
    A teraz oglądałam właśnie meczyk Bułgaria-Rosja ;D
    A co do notki - nigdy nie wpadłabym na to, że tym nieoczekiwanym gościem mógłby być Zabini. Ale całe szczęście, że w porę przy Hermionie pojawił się Draco. świetnie kreujesz go w tym opowiadaniu. Pokazujesz, że jest naprawdę wartościowym i inteligentnym chłopakiem ;D
    Szkoda tylko, że notka była tak krótka ;D
    Całuję,
    Leszczyna

    OdpowiedzUsuń
  16. Emocji na tym meczu faktycznie było sporo. To trzymanie kciuków aż do zdrętwienia palców i krzyki aż do bólu gardła... A potem, na końcu trzeciego seta, cisza. I to było najgorsze, ta niemoc, bo przegraliśmy czysto siatkarsko. Ale ja wciąż wierzę w ten zespół, za rok Mistrzostwa Europy, a już w 2014 Mistrzostwa Świata i to w Polsce. Już zbieram na bilety, mam nadzieję, że Kraków zdąży z halą :D
    Bułgaria-Rosja również oglądałam i o matko, nigdy nie powiedziałabym, że będę kibicować Rosjanom. Ale tak nie znoszę Bułgarów, że nie ma wyjścia i będę za Rosję trzymać kciuki w finale :D Chciałabym, żeby podium wyglądało tak: złoto dla Rosji, srebro dla Brazylii, brąz dla Makaronów i czwarte miejsce dla Bułgarów. Ale cóż, zobaczymy co to będzie :D

    A teraz co do dalszej części Twojego komentarza - mam nadzieję, że polubisz "mojego" Dracona, ale jaki on dokładnie będzie, to okaże się dopiero później. Troszkę się w swoim życiu pogubił, ale mam nadzieję, że uda mi się barwnie przedstawić jego postać.
    Rozdział krótki (kolejne są już dłuższe!) ale za to długi komentarz. Może to się jakoś wyrównuje? :D
    Pozdrawiam serdecznie! :)

    OdpowiedzUsuń
  17. I jak ja mam to skomentować NIESAMOWITE takie..jakby to powiedzieć jakby historia z oryginału zdarzyła sie na prawde to i w tą bym była skłonna uwierzyć

    OdpowiedzUsuń
  18. Nieee, a ja tak kochałam Blaise'a... Do tego momentu.
    Chyba cytowanie ulubionych fragmentów będzie moją tradycją :D
    " - Masz takie zimne oczy… – szepnęłam, nie mogąc już wytrzymać jego spojrzenia.
    - Bo zimna widziały zbyt wiele – odpowiedział szybko i obojętnie." - to jest na swój sposób tak osobiste wyznanie, że aż się cofałam żeby przeczytać o tym jeszcze raz.
    Ale mistrzowskie zdanie to: "(...)Malfoy tylko uśmiechnął się delikatnie w moją stronę. Był to najpiękniejszy uśmiech na świecie, uśmiech, który miałam zapamiętać na zawsze, który miał prześladować mnie przez resztę mojego życia.". <3
    Nie mogę się doczekać wyprawy do lasu. Ale mam świadomość, że do tego czasu jeszcze sporo ma się wydarzyć. :)
    Jestem pod wrażeniem Twojego opisu więzi, jaka stopniowo buduje się między Draconem a Hermioną. Nie za szybko, nie ma słodzenia, tylko takie zaufanie, wspólna tajemnica, poznawanie się ale tylko do pewnych granic. Podoba mi się ^^
    I w 100% zgadzam się z komentarzem wyżej. Bardzo wiarygodne. :)
    Pozdrawiam,
    Vee

    OdpowiedzUsuń
  19. jezu, ty tak pięknie to wszystko opisujesz, normalnie mam wrażenie jakbym to ja to wszystko przeżywała... <3

    czytam dalej, sarah ;3

    OdpowiedzUsuń
  20. Dopiero nie dawno zaczęłam czytać twój blog :p ale najbardziej podoba mi się ten fragment : "Malfoy tylko uśmiechnął się delikatnie w moją stronę. Był to najpiękniejszy uśmiech na świecie, uśmiech, który miałam zapamiętać na zawsze, który miał prześladować mnie przez resztę mojego życia." :D

    OdpowiedzUsuń
  21. W moich myślach pojawiło się wiele postaci, kiedy czytałam poprzedni rozdział, ale akurat o Diable nie pomyślałam. Ale to dobrze. Znów mnie zaskoczyłaś ;)
    Dracarys

    OdpowiedzUsuń
  22. kolejny świetny rozdział i przepiekna szata graficzna :D

    OdpowiedzUsuń
  23. Będziesz płacić za mój marmurowy nagrobek :p Umarłam xD Rozdział piękny, Blaise, nieufność, ratunek, DRACO *.* Mmm... Czysta miłość :3

    OdpowiedzUsuń
  24. cudowności.. Blaise i jedna strona? Intrygujące.. :D
    Muahaha.. Smok ufa Granger :D.
    Mhm. To będzie ciekawe opowiadanie ;).
    Nieparzysta.

    OdpowiedzUsuń
  25. Jeju, piszesz tu o IO 2012, a tymczasem mamy już MŚ 2018! Przepraszam, za komentarz totalnie nie o opowiadaniu, ale dopiero zaczęłam je czytać, a z racji, że kocham siatkę, nie mogłam zignorować notki 😂 Samą historię skomentuje, kiedy już skończę ją w całości haha

    OdpowiedzUsuń
  26. Zabini? No jego to się nie spodziewałam. Dziwne, że nic nie wiedział. Jestem ciekawa jak przebiegnie ich wspólna wyprawa ;)

    OdpowiedzUsuń

Czytelnicy: