31 października 2013

56. Veho anime

     Pierwsze, co zwróciło moją uwagę to fakt, że teczka Dracona Malfoya zawierała o wiele więcej kartek, niż ta należąca do Anneliese Spring. Ręce mi się trzęsły, kiedy wyciągnęłam pierwszą stronę, bardzo podobną do tej, którą przed chwilą widziałam.

Nazwisko rodowe
Malfoy
Imiona
Draco Lucjusz
Status krwi
Czysta krew
Ojciec
Malfoy, Lucjusz Septimus
Matka
Black, Narcyza Isabella
Data urodzenia
5 czerwca 1980 r.
Różdżka
Głóg i włos jednorożca
Dziesięć cali, odpowiednio giętka
Magiczna edukacja
Szkoła Magii i Czarodziejstwa Hogwart, Slytherin
Wyniki SUM
Astronomia (P)
Opieka nad magicznymi stworzeniami (N)
Zaklęcia (P)
Obrona przed czarną magią (Z)
Wróżbiarstwo (N)
Zielarstwo (Z)
Historia magii (O)
Eliksiry (W)
Transmutacja (P)
Zawód/praca
Ministerstwo Magii
Departament Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów, Wysłannik Terenowy
Status związku
Żonaty (Greengrass, Astoria)
Potomstwo
Malfoy Scorpius (2006)
Adres zamieszkania
Wielka Brytania, Wiltshire
Malfoy Manor


     Pracował dla Departamentu Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów… Cóż, nic dziwnego, że nigdy nie spotkałam go w gmachu ministerstwa – jeśli był wysłannikiem terenowym, nie musiał mieć tutaj swojego biura. Wszystkie sprawy związane z pracą mógł załatwiać ze swoim szefem za pomocą sowiej poczty.
     Ciekawa tego, co znajdę dalej, przewróciłam kartkę i prawie natychmiast poczułam, że kręci mi się w głowie, a serce znacznie przyspiesza swoje bicie.

Draco Lucjusz Malfoy, 036/1998
Oskarżony o czynną działalność w gronie śmierciożerców w latach 1996 – 1998; ZARZUTY: torturowanie mugoli i mugolaków na polecenie Tego, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać, udział w śmierci Albusa Dumbledore’a (1997), tajemnicze zniknięcie (1997/1998), w czasie bitwy o Hogwart – przynależność do Sił Ciemności.
Zarzuty wielokrotnie potwierdzone i sprawdzone.
WYROK: oczyszczony ze wszystkich zarzutów.

     Oczyszczony ze wszystkich zarzutów…?
     Czy to było możliwe? Po tym wszystkim? Tak dobrze pamiętałam jego strach, kiedy mówił o Azkabanie, pewność tego, że tam trafi, że z tak bogatą kartoteką nie ma na to żadnej rady. A jednak… A jednak… Może znów pomogła mu Ester, może zrobiła coś, czego ja nie byłam w stanie zrobić – choć tak bardzo chciałam mu pomóc! Może zdołał czymś przekupić sąd, może zaoferował tyle galeonów, że pozwolono mu zostać wolnym…
     Odgoniłam od siebie wszystkie te myśli. Nie było na to czasu – nie tu, nie teraz. Przy odrobinie szczęścia odpowiedzi na wszystkie pytania poznam już tej nocy. Tej nocy.
     Miałam zamiar rzucić okiem na to, co jeszcze zawiera teczka Malfoya, ale w tej samej chwili usłyszałam za ścianą odgłos kroków. Pospiesznie wepchnęłam kartki i odłożyłam je na miejsce, ruszając w stronę drzwi. Zdążyłam wyjść zza regału w ostatniej chwili.
 - Wszystko w porządku? – zapytała Laura z uśmiechem.
 - Tak – przytaknęłam, choć mój głos wydawał się wyższy niż zazwyczaj. – Miałam lekki kłopot w znalezieniu odpowiedniej przegródki… Tyle tu tego macie…
     Po krótkiej rozmowie, w której zapewniłam ją, że postaram się wpłynąć na złagodzenie wyroku dla Marka Tondera, opuściłam z ulgą Wydział Rejestru Czarodziejów i ruszyłam szybko w stronę wind. Byłam tak zamyślona i przygnieciona ciężarem nowych informacji, że zupełnie nie patrzyłam przed siebie, aż w połowie korytarza poczułam, że na kogoś wpadam.
 - Cześć. – Harry wyszczerzył zęby w moją stronę. – Ciężki dzień?
 - Żebyś wiedział. – Westchnęłam i nagle coś przyszło mi do głowy. – Harry… Masz myślodsiewnię, prawda? Zdaje się, że to był jeden z twoich ślubnych prezentów…
 - Mam – przytaknął, po czym spojrzał na mnie wyczekująco.
 - Mogłabym skorzystać z niej dzisiaj, późnym wieczorem? To bardzo ważne.
     Wiedziałam, że mi nie odmówi. Zbyt dobrze go znałam.
 - Jasne – odparł. – Wpadnij do Dobby’ego.
 - Dzięki. – Odpowiedziałam mu szerokim uśmiechem.
     Dyżur w pracy okropnie mi się dłużył. Myślami wciąż byłam gdzie indziej, więc nawet wypełnienie zwykłego raportu sprawiało mi problem. Ciągle się myliłam, gubiłam litery lub wpisywałam dane w nie tą rubrykę, co trzeba. Mieliśmy tylko dwie interwencje i na szczęście w żadnej nie musiałam uczestniczyć – przy tak wielkim rozkojarzeniu wątpiłam, by moje zaklęcia działały z odpowiednią mocą.
     Przed dwunastą odwiedził mnie Ron. Oznajmił, że wysłał Hugona do dziadków na South Street i zaraz zaczyna pracę. Zapytał, jak miewa się moja ustawa dotycząca praw skrzatów domowych i zaprosił mnie na kolację dziś wieczorem. Przybierając minę zbitego psa, wykręciłam się z tego, usprawiedliwiając się pracą i bardzo napiętym grafikiem, ale zaproponowałam, by przełożyć to na weekend. Przyjął to z entuzjazmem – stwierdził, że może uda się zostawić dzieci w Norze i wyciągnąć również Harry’ego z Ginny, bo już dawno nie mieliśmy okazji do spotkania się we czwórkę, w spokoju.
     Z ulgą powitałam godzinę czternastą, która kończyła tego dnia mój dyżur w Kwaterze Głównej Amnezjatorów. Pożegnałam się z kolegami z pracy i czym prędzej ruszyłam w kierunku atrium ministerstwa, by dostać się do kominka. Nie zamierzałam jednak wrócić jeszcze do Gniazda – na początku musiałam odwiedzić bibliotekę przy ulicy Pokątnej.
     Długo myślałam nad tym w jaki sposób Ester Silverman przybrała na trwałe postać Astorii Greengrass. Było kilka opcji, a wszystkie równie nieprawdopodobne. Byłam pewna, że nie używała eliksiru wielosokowego – na dłuższą metę okazałoby się to męczące, poza tym te oczy… te zielone oczy z pewnością należały do Dziewczyny w Czerwonej Pelerynie. Mogła użyć zaklęć – dobry czarodziej potrafi zrobić właściwy użytek ze swojej różdżki. Ale z biegiem czasu i czary słabną, a są zaklęcia, które wykrywają oszustów. Były modne szczególnie podczas drugiej wojny, co nie oznacza, że niektórzy całkowicie się ich wyzbyli. Nie wątpiłam, by Ester była gotowa na takie ryzyko, ale jeśli istniał inny, lepszy sposób, dlaczego miałaby całe życie martwić się o to, że wyda się jej prawdziwa postać?
     Było jeszcze jedno wyjście. Nielegalne, zabronione i ogromnie ryzykowne. Veho anime. Zaklęcie powodujące przeniesienie duszy z jednego ciała do drugiego. Pamiętam, że rzuciło mi się w oczy dawno, dawno temu, kiedy czytałam Tajemnice najczarniejszej magii, by znaleźć jakieś informacje o horkruksach. Czarodziejom nie wolno było ingerować w naturę, podobnie jak nie wolno im było majstrować przy czasie. Konsekwencje tego były straszne.
     Słońce schowało się za grubą warstwę atramentowych chmur, kiedy szłam ulicą Pokątną z Esów i Floresów, kierując się do Magicznej Biblioteki. Wszystko wskazywało na to, że lada chwila niebo lunie deszczem, ale miałam na głowie o wiele większe problemy niż brak parasola. Właściciele małych stoisk tuż przy uliczce już zwijali swój towar, lub zakrywali stoliki płachtami przeciwdeszczowych materiałów. Przemknęłam szybko obok Ollivandera, minęłam Centrum Handlowe Eeylopa i sklep Madame Malkin, i dokładnie w chwili, w której pchnęłam drzwiczki biblioteki, kropelki deszczu zaczęły dzwonić o szyby.
 - Dzień dobry, pani Weasley. – Czarownica zza lady obdarzyła mnie miłym uśmiechem. – W samą porę, zdaje się, że czeka nas niezła ulewa. W czym mogę pomóc?
 - Dziś jestem służbowo – skłamałam, podając jej różdżkę. W czarodziejskim świecie grała ona rolę czegoś w rodzaju dowodu osobistego. – Interesuje mnie dział czarnomagiczny.
     Oddała mi różdżkę bez wahania. Nie miała powodu do niepokoju – jako amnezjator miałam wolny dostęp do wszystkich ksiąg w bibliotece. Nie każdy jednak mógł dysponować tym przywilejem – większość czarodziejów nie miała kwalifikacji do korzystania z tego działu bez pisemnej zgody Ministra Magii lub szefa departamentu. Trochę jak w Hogwarcie.
 - Proszę za mną, pani Weasley.
     Poprowadziła mnie przez całą bibliotekę, obok czytelni, aż do ostatnich drzwi. Wyciągnęła pęk kluczy z kieszeni, odnalazła właściwy i przekręciła go dwa razy w zamku, po czym weszła do pomieszczenia pierwsza i zapaliła światło. Znajdowało się tu kilkadziesiąt wysokich pod sufit regałów zawalonych starymi, często zniszczonymi księgami, i tylko jeden, podłużny stolik z kilkoma krzesłami po obu stronach. Jak już wspominałam – czarodzieje rzadko korzystali z tego działu. Sama bez potrzeby się tu nie zapuszczałam.
 - Gdyby czegoś pani potrzebowała, będę za ladą.
 - Dziękuję bardzo.
     Nie zdążyła jeszcze zamknąć za sobą drzwi, a ja już ruszyłam wzdłuż półek, szukając znajomego tytułu – lub jakiegokolwiek, które nawiązywałoby do Veho anime. Były tu setki tajemniczych, zakazanych ksiąg – niektóre napisy na grzbietach aż emanowały czarną magią. Jedne tomy były ogromne i ciężkie, drugie małe i niewinne, niektóre tytuły wypisane były runami, a przy końcu jednej z półek znalazłam książkę, która wyglądała, jakby jej oprawka została wykonana z ludzkiej skóry. Czasem miałam wrażenie, że słyszę ciche warczenie wydobywające się z wnętrza mijanych ksiąg i od razu skarciłam się za wybujałą wyobraźnię.
     Pół godziny później usiadłam przy stoliku z małym stosem wybranych tomów, w których spodziewałam się znaleźć wzmiankę o interesującym mnie zaklęciu. Otworzyłam pierwszą księgę – Najczarniejsze czarnomagiczne czary – i przebiegłam wzrokiem spis treści. Moją uwagę przykuł rozdział zatytułowany Zaklęcia przeciwko naturze, więc szybko otworzyłam ciężką księgę na czterysta dziewięćdziesiątej trzeciej stronie.
 - Ze wszystkich znanych od wieków czarów – przeczytałam półgłosem – najgorsze są te zaklęcia, które naruszają naturalny porządek świata, a więc ingerują w czas i ludzką duszę. Te dwie rzeczy są niezbędne do zachowania magicznej równowagi w przyrodzie. Złamanie któregokolwiek z tych praw niesie za sobą niewyobrażalne konsekwencje.
     Opuściłam wstęp, kierując wzrok do podrozdziału: Ludzka dusza.
 - Veho anime (łac. veho – przenosić, anime – dusza) to zaklęcie powodujące przemieszczenie ludzkiej duszy z ciała do ciała. Wiąże się ono ze złamaniem najważniejszego prawa rządzącego magicznym światem i niesie za sobą ryzyko utraty swej duszy na zawsze. Źle wyrecytowana formuła lub niedopracowany ruch różdżką sprawia, że dusza może ulecieć w przestworza i zostać uwięziona między dwoma światami – ludzkim i wiecznością.
     Poczułam, jak po całym moim ciele przechodzą nieprzyjemne ciarki.
 - Veho anime jest gwałtem na ludzkiej duszy – przeczytałam w kolejnej księdze, Tajemnicach najczarniejszej magiizamachem na naturalny porządek świata, do którego magia nie ma prawa wstępu. Przeniesienie własnej duszy do innego ciała niesie za sobą ryzyko nie tylko utraty jej na zawsze, ale także poważnego naruszenia jej rys. Bowiem droga, którą musi przejść dusza z ciała do ciała to podróż przez nadludzki świat pełny pokus i cierpień. Znane są przypadki, że dusza – nad którą w pewnym momencie magia przestaje sprawować kontrolę – odfruwa w przestworza lub gubi drogę do nowego ciała.
     Poniżej znajdowało się długie, skomplikowane zaklęcie w języku łacińskim, razem z opisem precyzyjnych ruchów różdżki. W życiu nie zdecydowałabym się na coś takiego – nawet, gdybym ufała komuś bezgranicznie. Dusza była zbyt cenna dla mnie.
     Otworzyłam ostatnią księgę i wyszukałam interesujący mnie fragment.
 - W XVIII wieku wśród magicznej społeczności przeprowadzono gruntowne badania nad wadami i zaletami Veho anime. Zaklęcie wypróbowano na dziesięciu więźniach Azkabanu i dokładnie opisano jego działania i skutki. Okazało się, że nawet wtedy, gdy wygoniona dusza znalazła drogę do nowego ciała, u czarodziejów zaobserwowano niepokojące zaniki pamięci i wyraźne osłabienie magicznej mocy. Zdarzyło się również, że dusza przeszła z ciała do ciała tylko w kawałku – w tych przypadkach opisano rozdwojenie jaźni, a ta droga najczęściej prowadziła do szaleństwa. Jeszcze w tym samym stuleciu Veho anime zostało uznane za zaklęcie zakazane, wpisane na sam szczyt listy i oznaczone trzema czaszkami.
 - Ryzyko podejmowane podczas próby przeniesienia duszy z ciała do ciała jest tak wielkie, że na ten akt zła decydują się tylko ci, którzy nie mają nic do stracenia. Są dużo lepsze i o wiele bezpieczniejsze sposoby na otrzymanie nowego ciała niż narażanie na zniszczenie własnej duszy. Według osiemnastowiecznych badań, tylko 6% wszystkich czarodziejów używających Veho anime osiągnęło doskonały rezultat.
     Zatrzasnęłam opasły tom, wsłuchując się chwilę w deszcz bębniący o szyby. Nie, to nie mogło być to. Nawet Ester nie była na tyle odważna – albo po prostu na tyle głupia – by zdecydować się na taki ruch. No i w takim razie co stało się z prawdziwą Astorią Greengrass? Miałam dziwne wrażenie, że odpowiedź na te pytania wisi gdzieś w powietrzu, w zasięgu moich rąk i gdybym tylko chciała, mogłabym po nie sięgnąć – bez pomocy Zabiniego. A może nawet już wtedy domyślałam się prawdy, tylko po prostu nie chciałam jej zaakceptować i dopuścić do siebie. Bo wiecie, tak już jest, że czasem lepiej żyć z tym, czego się nie wie.
     Odłożyłam wszystkie księgi na swoje miejsce, czując, że mam w głowie jeszcze większy mętlik niż wcześniej. Spojrzałam na zegarek – była już szesnasta, więc porwałam ze stolika torebkę i ruszyłam w stronę wyjścia, kierując się do księgarni Esy i Floresy. Stamtąd, za pomocą kominka i garści proszku Fiuu, dostałam się na South Street i odebrałam Hugona od moich rodziców. Razem wróciliśmy do Gniazda, gdzie przygotowałam szybki obiad.
     Ron wrócił do domu tuż po szóstej. Streścił mi dokładnie swój dzień w pracy podczas posiłku, po czym zgodził się rozegrać z synem partię szachów czarodziejów.
 - Czy będziesz miał coś przeciwko, jeśli dziś wieczorem zostawię was samych? – zapytałam męża, gdy Hugo pobiegł na górę po swoje pionki. – Zbieram dowody potwierdzające złe traktowanie skrzatów domowych w naszym kraju i znalazłam kogoś, kto może mi pomóc. Potem odwiedzę Potterów w Dolinie Godryka, będę musiała użyć myślodsiewni Harry’ego.
     Przyglądał mi się chwilę w milczeniu, po czym westchnął.
 - Zgoda – rzekł. – Ale będę szczęśliwy, kiedy to wszystko już się skończy. Naprawdę, Hermiono, za dużo na siebie bierzesz. Macie wystarczający młyn w ministerstwie.
     Przez jego słowa przebijała troska i zaniepokojenie, co starał się usilnie zatuszować. Coś zimnego opadło mi na serce, gdy pomyślałam, że ostatnio bardzo zaniedbałam Rona. Nie mówiąc już o tym, że znów zaczęłam go okłamywać, a niczym sobie na to nie zasłużył. Zawsze, gdy w moim życiu pojawiał się Malfoy, burzył budowany przez lata spokój.
 - Ja też mam nadzieję, że to będzie już koniec, Ron – powiedziałam, choć wcale nie miałam na myśli skrzatów domowych i mojej walki o ich prawa w magicznym świecie.
     Czym jest spokój? Bo według mnie to pojęcie jest tak obszerne jak szczęście albo wolność. Dla każdego może znaczyć coś innego. Kiedyś, pragnąc spokoju, myślałam o ciszy, zatrzymaniu się w miejscu, odetchnięciu tym, co dawało mi radość. Ale wraz z biegiem lat i ta definicja uległa modyfikacji. Dziś spokój kojarzył mi się przede wszystkim z zamknięciem spraw, które ciągnęły się za mną od dziewiętnastu lat. Jeszcze wtedy wierzyłam, że będzie to możliwe, kiedy ostatecznie poznam prawdę. Że uwolnię się od demonów, które dręczyły mnie każdego dnia, powtarzając jego imię. Żadne inne słowo nie raniło mnie tak bardzo.
     Draco Malfoy. Ten, który wtargnął w moje życie, wywrócił je do góry nogami i porzucił, jakby nigdy nic nas nie łączyło. To takie dziwne, że świadomość straty wciąż tak strasznie bolała – jakby od tamtego dnia nie minęło dziewiętnaście lat, ale dziewiętnaście minut.
     I najgorsze było to, że musiałam żyć dalej.
     Wiem, że prościej byłoby umrzeć, ale cieszę się, że Los ofiarował mi kolejne lata życia. Gdyby nie to, nigdy nie miałabym Rose i Hugona, przy których znów poczułam, że moje skrzywdzone serce jest jeszcze zdolne do jakiejkolwiek miłości. A kiedy ma się dzieci, już się nie śpi spokojnie. Ciągle zastanawiasz się na kogo je wychowasz, kim będą w przyszłości, co osiągną. Patrzysz na nie i zadajesz sobie pytanie, czy są szczęśliwe.
     Długo uciekałam przed przeszłością, ale i ona w końcu mnie dopadła – właśnie wtedy, gdy Blaise Zabini zapukał do moich drzwi. I kiedy szłam jasno oświetloną, mugolską uliczką na spotkanie z tym Ślizgonem, byłam pewna tego, co chcę zrobić – wyjść prawdzie naprzeciw. Nie wiem, czy to była dobra decyzja. Może lepiej byłoby żyć dalej w niewiedzy, karmiąc się wspomnieniami i do ostatniego dnia zadawać sobie pytanie, dlaczego przegraliśmy właśnie wtedy, gdy najbliżej byliśmy zwycięstwa. Nie zrozumcie mnie źle: zdawałam sobie sprawę, że nie odzyskam Malfoya. Już bym się na to nie zdecydowała, nawet, gdyby istniała taka szansa – nigdy nie porzuciłabym moich dzieci. Ale wierzyłam, że poznanie prawdy uwolni mnie od przeszłości i wypowiedzianych dawno temu słów, których echo wciąż rozbrzmiewało w moich uszach. Był tylko jeden problem – wciąż kochałam tego, który ten najgorszy ból mi zadał. I bardzo chciałam dowiedzieć się, dlaczego to zrobił.
 - Dawno się nie widzieliśmy, Granger.
     Zabini stał z rękami założonymi na piersiach, opierając się o kamienny mur domu przy Long Avenue. Był rozluźniony i w denerwująco dobrym humorze. Stanęłam obok niego, przyglądając się przejeżdżającym samochodom. W świecie mugoli musieliśmy wyglądać, jak dwójka znajomych czekająca na przyjazd właściwego autobusu.
 - Dlaczego byłeś taki pewny tego, że wejdę w ten układ? – zapytałam.
 - Mówiąc szczerze, kiedy zapukałem do twojego domu, wcale nie byłem o tym przekonany – wyznał, a ja wiedziałam, że mówił szczerze. – Ale potem zobaczyłem to w twoich oczach. Dobrze cię znam, Granger. Może nawet lepiej niż twój własny mąż.
     Nie odpowiedziałam. Bałam się, że miał rację.
 - Masz, czego chciałem?
     Wyciągnęłam z kieszeni kawałek pergaminu, na który skopiowałam dzisiejszego ranka dane Anneliese Spring. Rozłożyłam go, żeby miał pewność, że go nie oszukuję. Już wyciągał rękę, by wziąć kartkę, ale ja wolałam dmuchać na zimne.
     Odsunęłam dłoń i odwróciłam się, by spojrzeć mu w oczy.
 - Coś za coś, Zabini.
 - Widzę, że lubisz się bawić, Granger.
     Uśmiechnął się drwiąco, ale w tym samym momencie wyjął z torby średniej wielkości pudełko. Uchylił wieczko i pokazał mi kilka rzędów równo ułożonych fiolek, wypełnionych po brzegi dziwnym, srebrzystym płynem. Podał mi je, a ja podałam mu kartkę panny Spring. Przyglądał się jej długą chwilę, kiedy wciskałam fiolki do torebki.
 - Zapytałabym, dlaczego się nią interesujesz, ale pewnie i tak mi tego nie wyjaśnisz – odezwałam się, zasuwając zamek. – Pamiętaj jednak, że nie może powiedzieć ci nic o Departamencie Tajemnic. Więc myślę, że jej adres nic ci nie da.
 - Dlaczego myślisz, że interesuję się nią ze względu na Departament Tajemnic?
     To było odpowiednie pytanie. Skomentowałam to wzruszeniem ramionami, a kątem oka zarejestrowałam, że Zabini znów świetnie się bawi. Taki już był.
 - To chyba jedyne, co mogło cię w niej zaciekawić – odpowiedziałam.
     Widać stwierdził, że nie musi tego komentować, a ja w takim razie uznałam rozmowę za zakończoną. Już miałam odwrócić się i skręcić w najbliższą, ciemną uliczkę, skąd mogłabym bez problemu zdeportować się do Doliny Godryka, kiedy Zabini jeszcze raz się odezwał.
 - Dobrze się z tobą robi interesy, Granger.
     Nie odpowiedziałam, mając nadzieję, że to nasze ostatnie spotkanie.
     A kiedy ruszyłam wzdłuż Long Avenue, myślałam już tylko o tym, by jak najszybciej otworzyć fiolki ze wspomnieniami i wreszcie – po tak wielu latach niewiedzy i niepewności – poznać prawdę, na którą czekałam dziewiętnaście lat.

_________________________
No to docieramy powoli do finału.

35 komentarzy:

  1. Rety, tak budujesz napięcie od pierwszego zdania, że siedzę cała spięta i głodna emocji. Co ty z nami robisz, Damo :) Czyli w następnym rozdziale wszystko się wyjaśni... siedem nieprzespanych nocy i zastanawiania się DLACZEGO.
    <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 8 nieprzespanych nocy, bo rozdział dopiero w piątek:c
      Świetne to było *.*
      Jak zobaczyłam ze jest nowy rozdział to powrócił mi humor^.^ dziedziekidzeki !

      Usuń
  2. Jesteś straszna, przerywajac w takim momencie!
    Rozdział bardzo dobry. Ale sądzę, że kolejny będzie świetny.
    Scatty

    OdpowiedzUsuń
  3. Poprostu super <3 moze draco chciał ja chronić .. Nie wiem ale mam przeczucie ze nie bedą razem... :( a tak lubie happy endy !

    OdpowiedzUsuń
  4. Wpowadzasz mnie w świat ... Świat Swojego opowiadania.
    Jeses cudowna i mega zdolna.
    Rozdział fantastyczny.
    Weny.
    Pozdrawiam,Lili Blue(Potter)
    Zapraszam na panstwoweasley.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. czyli nie będzie happy endu :(((

    OdpowiedzUsuń
  6. Jakbym czytała książkę!
    Genialnie, ale mam pewne obawy w stosunku do Zabiniego. Oby nie zrobił nic złego...
    I oby wkrótce była scena Hermiona- Draco :3

    OdpowiedzUsuń
  7. O kurde, notka wyśmienita !!! <3
    UWielbiam to czytać, najchętniej bym sobie to wszystko wydrukowała i co noc to czytała ;D
    Ja nie chcę finału !!!! ;((( Nie chcę końca !!!!! :PPP :((((

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja nie mogę :) Wiedziałam, że to zostanie urwane w takim momencie i po prostu nie mogę doczekać się co będzie dalej! Jestem tak ciekawa co też dowie się Hermiona... Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Mistrzowsko dawkujesz napięcie, po prostu mistrzowsko! Jestem pod wielkim wrażeniem. Jedna tajemnica( prawdopodobnie) rozwiązana, najważniejsze przed nami... Co mogę powiedzieć? Byle do piątku.

    OdpowiedzUsuń
  10. Hermiona czeka dziewiętnaście lat na poznanie tej tajemnicy, ja czekam kilka tygodni i doczekać się nie mogę ;p
    Jesteś niesamowita! Za każdym razem czytając Twoje opowiadania czuję, jakbym zanurzała się w świecie Twoich bohaterów.
    Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału, a równocześnie smutno mi, że coraz szybciej zbliżamy się do końca.
    Liczę, że dojdzie jeszcze do spotkania głównych bohaterów, podczas którego sobie wszystko wyjaśnią, po tylu latach.
    Czekam trochę niecierpliwie.
    Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  11. O kurczę :OO Już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Genialny rozdział, Damo Kier! Tak myślałam, że z poznaniem wspomnień każesz nam jeszcze trochę poczekać... Jeszcze bardziej podsyciłaś moją ciekawość! :)
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  13. I jest rozdział 56 i sama nie mogę uwierzyć że ten czas tak szybko ucieka... Z jednej strony bardzo chce poznać tajemnicę Malfoya, ale z drugiej boję się końca tego cudownego opowiadania...
    Uwielbiam ENS :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. jejku, jakie napięcie! nie mogę się docxekać kolejnego rozdziału, uwielbiam echo!

    OdpowiedzUsuń
  15. Wow. Zrobiło się jeszcze ciekawiej... Nie mogę się doczekać następnej części!
    Pozdrawiam,
    Lex

    OdpowiedzUsuń
  16. Jesteś wspaniała, naprawdę, i masz ogromny talent. A już myślałam że w tym rozdziale wszystkiego się dowiemy, a Ty trzymasz nas w napięciu! Ale w sumie to dobrze, ta historia potrwa dłużej <3 nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału.
    Pozdrawiam i weny życzę ♥

    OdpowiedzUsuń
  17. Jej, nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału. Chcę wiedzieć co było w tych wspomnieniach. Jeju jeju jeju jak ja nie mogę się już doczekać!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  18. Super! Chcę już następny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. 19 lat tyle czasu.nie umiałabym się odnaleźć na jej miejscu.Masz talet i bardzo realistycznie i dojrzale piszesz.Chcę następnego rozdziału i dowiedzieć się co będzie dalej ale...świadomość,że w ten sposób zbliżamy się do końca jest okropna ;< tyle czasu trwa i nie mogę uwierzyć \,że się kończy.Przedłużaj jak się da haha ;) czekam na następny i życzę weny kochana ;3 / Sandraaa

    OdpowiedzUsuń
  20. Jeju... Ja chcę już te wspomnienia! Czy to będzie w następnym rozdziale? Co temu Draco się pokićkało... głupek!!!!

    OdpowiedzUsuń
  21. ooo matkoo, katastrofa...czekam na nn ;p

    OdpowiedzUsuń
  22. Hejjj :D

    Czytam twojego bloga od dawnaaa i sama zamierzam zająć pisaniem sie Dramione :D Jeśli to nie problem dla ciebie to spytam sie czy nie mogłabyś zadedykować następny rozdział mi ponieważ 8 listopada mam urodziny :D bede bardzo wdzięczna ponieważ sprawi mi to wielką radość w urodziny a co do rozdziału to jest suuuper tylko jestem niecierpliwa kiedy wreszcie Zabini powie Mionie czemu Draco nie przyszedł wtedy i czemu razem nie uciekli


    POZDROWIONKA OD WIERNEJ CZYTELNICZKI :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Piszesz tak, że nawet nie zwracam uwagi na to, że oni nie są już razem :O
    Chłonę każde zdanie i nie mogę doczekać się na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Twoje opowiadanie jest tak niesamowite. Gdy to czytam, łzy ciągle lecą i nie mogą przestać. Piszesz tak... dojrzale. Nie wiem, czy wytrzymam tyle czasu do następnego rozdziału. Budujesz napięcie. Aż nie potrafię tego opisać jak cudowne to jest. Przez to piszę tak nieskładnie. Naprawdę. Brak słów. Jesteś najlepsza.

    OdpowiedzUsuń
  25. Aaaaa, genialne <3333.
    Kocham Twoje opowiadanie! Z rozdziału na rozdział jest po prostu coraz lepiej. Kocham Twoje opowiadanie! Czytam je od początku, ale dopiero teraz zdałam się napisać komentarz. Po prostu brak mi słów. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Błagam dodaj go szybko!

    Pozdrawiam.
    M.Granger
    wojowniczki-losu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  26. Jestem ogromnie ciekawa zawartości tych fiolek. 19 lat niewiedzy, to szmat czasu .... Prawda może wywrócić życie Hermiony do góry nogami, ale wierzę, że ona poradzi sobie z nią. ;)

    Nie wiem, jak to robisz, ale czytając ENS, przenoszę się w miejsce danej akcji. Kiedy Hermiona szukała informacji na temat zmiany wyglądu, "byłam" obok niej. :) Jesteś niesamowita! ;*

    Pozdrawiam Lily M. ;*

    OdpowiedzUsuń
  27. Zapewne czytałaś już to z dziesiątki, setki razy, ale wiedz, iż Twoja historia jest PRZEWSPANIAŁA! *.* Aż mnie ciarki przeszły, czytając końcówkę rozdziału! Lubisz kończyć w takich miejscach, prawda?? Haha, wtedy czytelnik jest jeszcze bardziej zaintrygowany ^ ^ Masz świetny styl pisania i ogromny dar! To widać! Można zauważyć, że masz wszystko idealnie ułożone i zaplanowane, co niezaprzeczalnie mówi, iż ta historia jest niezastąpiona! Pamiętam, jak zaczynałam czytać to opowiadanie. Ta historia mnie nawiedzała za dnia, jak i w nocy! Te uczucia, towarzyszące mi podczas czytania 16 i 17 rozdziału, zatytułowanego "Mury" ♥ Czas za szybko leci! Przecież dopiero co poznawałam pierwsze rozdziały tego Dramione... Ahh, pamiętam, gdy dodawałaś Część II i to zniecierpliwienie dotyczące pojawienia się rozdziału 33 - "Marmurowy Anioł" ♥ Chcę dodać, iż tak, jak Lily M. moja wyobraźnia ożywa! Zamiast siedzieć przed komputerem, czytając, jestem w danej chwili z Hermioną. To tak, jakbym nią była i jawnie uczestniczyła w tych sytuacjach! Nie każdemu pisarzowi się to udaje, a co dopiero mówić o pisarzach bloggerowych, piszącym fanficki :) ♥ Nie komentowałam regularnie, za co naprawdę przepraszam! Błagam o wybaczenie! Szkoda, że ENS powoli dobiega końca :( To samo z Być Huncwotem... Jestem z tamtą historią trochę dłużej, niż z Echem Naszych Słów, ale postaram się poprawić. Umarłabym szczęśliwa, gdybym na koniec dostała wersję PDF :3

    OdpowiedzUsuń
  28. Damo Kier blagam Cie wstaw rozdzial szybciej bo juz nie moge sie doczekac tych wspomnien i jak jednak dziewczyna w czerwonej pelerynie uciekla smierci skoro stala znia twarza w twarz tyle napiecia i niedomowien jak i mozliwosci wybrniecia ajj co Ty z nami robisz Damo?? Pozdrawiam Blackangell

    OdpowiedzUsuń
  29. Nie chce mi się logować na konto, leniwa dupa jestem :x
    W każdym razie, dwa dni i przeczytałam calutkiego Twojego bloga - momentami nudny, ale nadal cholernie fascynujący, sprawiający, że gdy postacie są nie w humorze, ja również taka jestem. Och, no i płakać mi się chce. Nie wiem, jak Ty to robisz, ale z całego serca Cię podziwiam. A ludzie mówią mi, że ja dobrze piszę, nie wiedzą chyba, jak się mylą, kya.
    Mam do Ciebie, Damo Kier, pytanie.
    Czy zamierzasz założyć nowego bloga odnośnie tego paringu?
    Wiem, że drugiej tak wspaniałej autorki jak ty nie znajdę, a wręcz lepiej od samej Rowling wcielasz się w postać młodego Ślizgona i Gryfonki.
    W dodatku, po całej opowieści zostanie mi niedosyt.
    Ludzie niby nie lulbią happyendów, ale jak przyjdzie co do czego, są cholernie źli, że coś się skończyło smutno.
    Ja się nie wyrzekam miłości do pozytywnych zakończeń - może dlatego tak kocham książki i opowiadania - bo zwykle się dobrze kończą. To sprawia, że odrywam się od brutalnego świata.
    Przesyłam pozdrowienia.
    Wierna, nowa fanka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na samym początku - dziękuję. Aż mi serce rośnie, gdy czytam podobne wypowiedzi, szczególnie te bezpośrednie. Dziękuję, dziękuję.
      Odpowiadając na Twoje pytanie: nie, nie będzie już drugiego Dramione w moim wykonaniu. Wiele razy, pisząc Echo, miałam pomysły i przebłyski na inne przeprowadzenie fabuły, ale nie chcę kombinować. Dlatego z całą pewnością mogę powiedzieć, że ENS to moje pierwsze i ostatnie opowiadanie Dramione.
      Osobiście lubię happy endy... ale są historie, z którymi chyba po prostu trzeba obchodzić się brutalnie. Nie zakładałam na Echu szczęśliwego zakończenia i wytrwam w tym postanowieniu. Nie wiem, jak odbierają to czytelnicy, ale w moim mniemaniu wpływa to na realność. Rowling stworzyła świat i bohaterów, a ja tylko przeplotłam ich losy, pozostawiając w takim samym zestawieniu jak ona. Poza tym różnie happy end można rozumieć - to, że Hermiona nie będzie z Draconem, nie znaczy, że nie będzie w ogóle szczęśliwa.

      Raz jeszcze dziękuję za komentarz!
      Kłaniam się :)

      Usuń
    2. A więc pozostaje mi czekać na końcówkę tego opowiadania - a szkoda. Szkoda, że rozstanę się z tak dobrym paringiem, z tak dobrą autorką. To znaczy, fail. Źle to ujęłam.
      Szkoda, że rozstanę się z osobą, która jak pisze... Jak pisze.. NO ja nie wiem, może się mylę, ale czuję jakąś cząstkę Ciebie, pisarza. To niesamowite.
      Ubolewam nad tym, że nie będziesz pisała innego Dramione. *wzdycha smutno*
      Ale mam też dobrą nowinę - kocham moją wychowawczynię!
      W ów piątek, w ów magiczny piątek, który zbliża się wielkimi krokami, miałam mieć sprawdzian z historii, który.. nie ukrywam, przy moim nauczycielu to katusze. Ale moja pani załatwiła nam wyjście do obserwatorium <3 Czy może być lepiej :3?
      Rozdział Dramione (Dlaczego to się tak szybko kończy?! - uwierz, dla mnie to jest bardzo szybko) i brak sprawdzianu. Ach, życie czasami jest piękne.
      Owszem. Można tak to ująć, ale mimo wszystko, wolałabym, by z nim była ._. Ale to już moje widzimisię, a ty jesteś autorką i ty kierujesz postaciami ;-;

      Usuń
  30. Budujesz napięcie jak nikt, Damo Kier! Nie mogę się doczekać. <3 L.

    OdpowiedzUsuń
  31. Kooooocham to <3333333333
    Szkoda, że to już prawie koniec...

    OdpowiedzUsuń
  32. nie chcę docierać do finału.

    OdpowiedzUsuń

Czytelnicy: