5 kwietnia 2013

38. Drugie oblicze


„Dobre wróżby mają szanse się spełnić, 
złe spełniają się zawsze”.
Artur Konert

~*~

     Stoję w samym sercu burzy, nieruchomo. Widzę wyraźnie wszystko dookoła: zniszczony zamek i płonące pobliskie chatki, pokruszone posągi, popękane płytki chodnikowe, przerażonych ludzi. Słyszę ich krzyk, płacz, rozpaczliwe wołanie o pomoc. Stoję, widzę i słyszę, ale – skąd to wiem? – nie jestem w stanie nic zrobić. Nie czuję niczego.
     I nagle, zupełnie niespodziewanie, obok pojawia się ona. Dziewczyna w Czerwonej Pelerynie. Patrzy chwilę przed siebie z lekkim uśmiechem, a potem przenosi wzrok na mnie. Błysk jej zielonych oczu dziwnie współgra z ogniem jarzącym się za jej plecami.
 - Wszyscy przegramy, Hermiono – mówi, patrząc prosto na mnie.

     Zerwałam się z łóżka, nerwowo rozglądając się dookoła. Oczy miałam rozszerzone ze strachu, a serce waliło mi w piersi, jakby chciało wydostać się na zewnątrz. Przez chwilę miałam wrażenie, że gdzieś w ciemnościach tego pokoju rozbłysła zielona barwa tęczówek Ester, ale to tylko rozszalała wyobraźnia płatała mi figle. Marmurowy Anioł był cichy i mroczny, tajemniczy. Opadłam na poduszki, próbując się uspokoić, ale nie było to takie proste.
     To miejsce z nocnego koszmaru było takie realne, takie… znajome. Byłam pewna, że doskonale je znam, tylko nie potrafiłam dopasować do siebie dwóch kawałków układanki. Jakby odpowiedź wisiała w powietrzu, ale nie mogłam jej dosięgnąć. No i dlaczego tam znów była ona, Dziewczyna w Czerwonej Pelerynie? Ester Silverman stała się dla mnie kimś w rodzaju złego ducha – jej pojawienie się zawsze zwiastowało nieszczęście.
     Westchnęłam, odrzucając z siebie puszystą pościel. Na chwilę obecną byłam pewna dwóch rzeczy: po pierwsze, że kiedy zamknę oczy, ponownie znajdę się w tym strasznym miejscu, a po drugie, że nie chcę tej nocy być już sama.
     Pokój Malfoya znajdował się tuż obok mojego, ale i tak droga tam zajęła mi zadziwiająco dużo czasu. W ciemności wszystko wydaje się inne, większe i straszniejsze; towarzyszy też temu dziwny, niczym nieuzasadniony strach, jakby można było podejrzewać starą szafę, że zaraz rzuci się na mnie z nożem. Noc była zupełnie bezgwiezdna, czarna i głucha. Starałam się nie zwracać uwagi na długie cienie marmurowych posągów, które kładły się posłusznie na posadzce w takt blasku z mojej różdżki. Drżącymi rękami nacisnęłam klamkę w drzwiach sypialni Malfoya. Skrzypnęły cicho, a ja od razu przecisnęłam się przez najmniejszą z możliwych szpar umożliwiających wejście i truchtem pokonałam odległość dzielącą mnie od łóżka, na które wskoczyłam dość nieczule, przyznaję.
     Draco jęknął żałośnie, otwierając oczy. Wymacał na nocnej szafce swoją różdżkę i machnął nią krótko, a mała lampka w kącie pomieszczenia rozbłysła delikatnym, niebieskim światłem. Spojrzał na mnie, najpierw z lekkim wyrzutem, a potem uśmiechnął się drwiąco.
     Starałam się nie myśleć o tym, że Ślizgon nie ma na sobie koszuli.
 - Nie wierzę – powiedział, lekko zaspanym głosem. – O ile dobrze pamiętam, to jeszcze wczoraj chciałaś ustalać reguły dotyczące pukania do drzwi, a dziś sama wskakujesz mi do łóżka? Czy coś przeoczyłem w twoim nudnym monologu?
 - Przepraszam – szepnęłam. – Miałam zły sen. Mogę tu zostać do rana?
     Byłam mu wdzięczna, że ten jeden raz powstrzymał się od drwin i zbędnych komentarzy, tylko po prostu przesunął się lekko, robiąc mi miejsce obok. Zauważyłam, jak lekko się skrzywił, zmieniając pozycję i pomyślałam, że to może mieć związek z moim skokiem.
 - Bardzo cię uszkodziłam? – zapytałam cicho, układając głowę na poduszce.
 - Prawdopodobnie mam złamane żebro. Rano się tym zajmę.
     Zacisnęłam mocno wargi, leżąc nieruchomo na łóżku. Kątem oka dostrzegłam, jak Malfoy uśmiecha się drwiąco, naciągając na siebie szmaragdową pościel. Machnął różdżką i w pomieszczeniu znów zapanowała nieprzenikniona ciemność. Moje serce na sekundę zabiło mocniej, ale potem do głosu doszedł zdrowy rozsądek: jestem w Mglistym Aniele, w dumnych i niedostępnych Pirenejach, a sama Ester nawet nie jest w tym samym kraju.
     Chyba zaczynałam powoli popadać w paranoję.
     Minuty ciągnęły się w nieskończoność, a ja nie byłam w stanie znów wejść pod skrzydła boskiego Morfeusza. Ciągle miałam w głowie ten koszmar, który wyrwał mnie z sennej krainy. Byłam też trochę skrępowana obecnością Malfoya w jednym łóżku – choć trzeba przyznać, że zachował takt, o który go nawet nie podejrzewałam.
 - Granger – usłyszałam nagle jego spokojny głos. Drgnęłam, zaskoczona. Nie miałam pojęcia, że Ślizgon także nie śpi. – Co takiego ci się przyśniło?
     Zwlekałam chwilę z odpowiedzią, zastanawiając się, czy powinnam powiedzieć Draconowi prawdę. Jak zareaguje, dowiadując się, że prześladuje mnie panna Silverman, jego przyjaciółka i nasza największa sprzymierzeńczyni? Byłam pewna, że wyczuł moje wahanie.
 - Nie zadowolę się byle jakim kłamstwem – ostrzegł.
     Westchnęłam, dając za wygraną.
 - W porządku. – Wywróciłam teatralnie oczami, ciesząc się, że dookoła panuje nieprzenikniona ciemność. – Przyśniła mi się Ester, w jakiejś przerażającej scenerii przypominającej pole walki. Stała obok mnie i przepowiedziała klęskę.
 - Komu?
     Czy musiał zadać akurat to pytanie?
 - Wszystkim – odparłam niechętnie. – Powiedziała, że wszyscy przegramy.
     Czego mogłam spodziewać się po reakcji Malfoya? Że przejmie się tym, tak samo jak ja? Że pocieszy mnie, weźmie to do siebie, zacznie szukać drugiego dna i ostrożnie snuć plany na przyszłość? Cóż, tak z pewnością zrobiłby Harry.
     Ale Draco Malfoy nie ma w sobie syndromu Pottera.
     Po krótkiej ciszy, jaka zapadła po moich słowach, Ślizgon parsknął śmiechem. Zacisnęłam zęby ze złości, czując, jak na policzki wstępuje mi gorący rumieniec. Poczułam mściwą satysfakcję, kiedy sekundę później syknął z bólu, łapiąc się za brzuch w okolicach żeber. Pomyślałam, że może faktycznie ma je lekko uszkodzone?
 - Cieszę się, że się dobrze bawisz – warknęłam, zaplatając ręce na piersi.
 - Wybacz – odparł, ale tonem świadczącym o tym, że wcale nie jest mu przykro. – Po prostu odnoszę wrażenie, że masz coś wspólnego z Trelawney. Jak jest dobrze, zaczynasz mieć wizję katastrof. Na Merlina, a myślałem, że jesteś naprawdę inteligentna.
     Obrzuciłam go pogardliwym spojrzeniem, które musiał zauważyć nawet w ciemności.
 - Jesteś cholernym dupkiem, Malfoy.
     Byłam pewna, że uznał tą trafną uwagę za swego rodzaju komplement, ale nie traciłam czasu na to, by przyglądać się tryumfowi, który prawdopodobnie zakwitł na jego twarzy. Zamiast tego odwróciłam się do niego plecami i naciągnęłam na siebie kołdrę, dając Draconowi do zrozumienia, że rozmowa z mojej strony jest skończona.
     Westchnęłam głęboko. Pomyślałam, że może naprawdę panikuję? Dlaczego tak trudno było mi przyzwyczaić się do szczęścia i spokoju, jakie wraz z Malfoyem wyszarpaliśmy światu? Zamiast cieszyć się z przebywania z tym człowiekiem w naszej samotni, w samym sercu Pirenejów, ja ciągle miałam wrażenie, że zaraz niebo spadnie nam na głowy.
     To wszystko przez Ester, odezwał się w moim umyśle cichy głosik. To ona wciąż sieje we mnie wątpliwości, burzy spokój i prześladuje, nawet w snach. Już bardziej wolałam towarzystwo Zabiniego niż panny Silverman, przy której zawsze czułam się jak stokrotka przy rozkwitniętej róży. Ale Draco jej ufał, całym sobą. Wiele jej zawdzięczał – i ja też powinnam okazać trochę wdzięczności. Cała ta mistyfikacja, ucieczka z Hogwartu, Marmurowy Anioł – to wszystko zasługa Dziewczyny w Czerwonej Pelerynie. Tylko dlaczego w tym wszystkim była taka idealna? Dlaczego jej największą wadą był brak jakichkolwiek wad? Wszystkie ukrywała szczelnie pod swoim czerwonym płaszczem, pod twardą i grubą osłoną swoich najlepszych cech.
 - O czym myślisz? – zapytał chwilę później Draco.
     Prychnęłam cicho pod nosem.
 - O wpływie zorzy polarnej na okres godowy u pingwinów. Dobranoc.
     Zachichotał, a potem poczułam, jak delikatnie zmienia pozycję. Chwilę później jego ręka oplotła mnie w talii, a moje serce – pomimo całej złości na niego – zatańczyło walca.
 - Za bardzo się wszystkim przejmujesz – skomentował. – Ale obiecuję, że jutro zrobimy coś, co pomoże ci się odstresować, zgoda? Zapomnisz o tym śnie i przerażającej Ester.
     Zaciekawił mnie, więc udałam, że nie słyszę kpiny w jego głosie.
     Odwróciłam się na plecy, przyglądając się mu w ciemności.
 - Co masz na myśli? – zapytałam.
 - Zobaczysz rano. A teraz śpij. – Westchnął. – Ciesz się, że moje żebro nie jest w pełni sprawne, bo ta noc mogłaby być bardzo długa – mruknął pod nosem.
 - Udam, że tego nie słyszałam.
     Uśmiechnęłam się sama do siebie i wiem, że on zrobił dokładnie to samo.


     Ranek powitał mnie oślepiającym słońcem, przebijającym się przez szmaragdowe zasłony w sypialni Malfoya. Nie musiałam otwierać oczu, żeby przekonać się, że Ślizgona już w pokoju nie było. Odruchowo spojrzałam na wskazówki zegara – była dopiero siódma rano.
     Przeciągnęłam się na łóżku, rozkładając szeroko ręce. Pomimo wszystkich nocnych rewelacji, czułam się naprawdę wyspana. A może to Draco miał na mnie taki wpływ? Odganiał z głowy złe myśli i koszmary?
     Każdy pretekst był dobry, żeby spędzać noce w jego sypialni.
     Drgnęłam, kiedy usłyszałam skrzypnięcie otwieranych drzwi. Zaciekawiona, uniosłam głowę i lekko się rozczarowałam, kiedy moim oczom nie ukazał się Ślizgon, nawet razem ze swoim drwiącym uśmieszkiem i spojrzeniem wiecznie zasnutym mgłą (który – jak cień – towarzyszył mu przez całe życie), ale zamiast niego – małe stworzonko z długimi uszami, wielkimi, brązowymi oczami i mocno haczykowatym nosem, w którym bez problemu rozpoznałam domowego skrzata. Usiadłam na łóżku, odgarniając z siebie puszystą kołdrę, i uśmiechnęłam się ciepło do skrzata, który skłonił się nisko.
 - Panicz Malfoy zaprasza panienkę na śniadanie, mademoiselle – zaskrzeczał.
 - A czy panicz Malfoy nie mógł sam pofatygować się na górę? – zapytałam, unosząc brwi wysoko do góry i zaplatając ręce na piersi. – Jak masz na imię? – dodałam spokojniej.
 - Nazywam się Scott, panienko Granger – odparł skrzat, znów schylając głowę w moją stronę. – Wypełniam tylko rozkazy sir Dracona Malfoya. Czeka na panienkę w jadalni.
     Wywróciłam teatralnie oczami, opadając na poduszki. Och, to było takie w jego stylu! Arogancki arystokrata wysyłający swojego podwładnego zaledwie piętro wyżej, żeby oznajmić, że na parterze czeka śniadanie… czyli nie ma to jak wygoda.
 - Wiesz co, Scott – powiedziałam ciepło, zwracając się do skrzata – przekaż paniczowi Malfoyowi, że zaraz do niego zejdę, dobrze?
     Znów skłonił się nisko, po czym wycofał tyłem na korytarz i zamknął za sobą drzwi.
     Kiedy godzinę później zeszłam na parter Marmurowego Anioła, jadalnia była pusta. Nakryte odświętnie talerze świadczyły o tym, że Malfoy faktycznie miał chęci zjeść ze mną śniadanie, ale prawdopodobnie z tego zrezygnował, kiedy zbyt długo nie pojawiałam się na dole. Westchnęłam głęboko, podchodząc do drewnianego stołu. Chciałam zrobić mu na złość, a znów z tego pojedynku wychodziłam przegrana.
     Zauważyłam, że o słoiczek z solą oparty jest niewielki pergamin. Wzięłam go do ręki i bez problemu rozpoznałam pochyłe pismo Ślizgona. Napisał: „Zaraz wracam”.
     Wiecznie te tajemnice, pomyślałam.
     Wzruszyłam ramionami, odkładając kartkę na miejsce, po czym wzięłam z półmiska kromkę białego pieczywa i, postanawiając poczekać na Dracona w salonie, ruszyłam w kierunku drzwi. Rozsiadłam się wygodnie na miękkiej kanapie i po raz pierwszy od długiego czasu postanowiłam tą chwilę podarować w prezencie samej sobie: oczyścić umysł ze wszystkich myśli, odprężyć się, zrelaksować, docenić to, co mam, to, gdzie jestem oraz to, z kim tutaj jestem. Wiecie, szczęście do człowieka bardzo łatwo przychodzi, kiedy damy mu szansę, kiedy uwierzymy, że naprawdę należy ono do nas.
     Podniosłam szybko głowę, kiedy kilka minut później usłyszałam jakieś podejrzane trzaski. Rozejrzałam się dookoła – hałas zdawał się dochodzić z wnętrza kominka. Spojrzałam w tamtą stronę i aż wytrzeszczyłam oczy, kiedy wśród zielonych płomieni dostrzegłam głowę Dziewczyny w Czerwonej Pelerynie.
 - Nie – powiedziałam do siebie, zasłaniając twarz rękami. – Nie, nie, nie. Jej tutaj wcale nie ma, Hermiono. To tylko twoja chora wyobraźnia. Spokojnie.
 - Chyba nie masz aż tak doskonałej wyobraźni – zadrwiła Ester.
     Na dźwięk jej melodyjnego głosu cała zadrżałam. Westchnęłam, po czym odwróciłam się w jej stronę. Nawet w tym cholernym kominku, otoczona zielonymi płomieniami, liżącymi jej twarz, wyglądała wspaniale. Kąciki ust miała uniesione lekko do góry, jakby rozbawiła ją moja reakcja. A te oczy – jej zimne, smutne i piękne oczy – patrzyły prosto na mnie.
 - Dracona nie ma – warknęłam, wstając i kierując się do wyjścia. – Przekażę, że wpadłaś.
 - To świetnie, bo to z tobą chciałam porozmawiać, Hermiono.
     Zatrzymałam się w pół kroku. Czego Ester Silverman mogła chcieć ode mnie? Podczas naszej ostatniej rozmowy zasugerowała, że nie chce mieć ze mną nic wspólnego. Jeśli to był żart, to wychodził naprawdę kiepsko, pomyślałam. Ale potem przyszło mi do głowy, że jeśli Dziewczyna w Czerwonej Pelerynie była taka doskonała, to stać ją też na lepsze dowcipy.
     Próbując udać, że wcale mnie nie obchodzi, z jaką sprawą przybyła tutaj panna Silverman, wróciłam na kanapę i usiadłam naprzeciwko kominka, zaplatając ręce na piersi.
 - Słucham – powiedziałam ze sztucznym uśmiechem.
     Odczekała kilka sekund, nim się odezwała. Ach, te dziecinne zabawy.
 - Nie wiem, czy Draco podzielił się z tobą tą informacją – zaczęła – ale zamierzam pomóc twoim przyjaciołom szukać horkruksów, które mogą zniszczyć Czarnego Pana.
 - Coś o tym wspominał – skłamałam. Kąciki ust zadrgały jej drwiąco. – Gdzie oni teraz są i jak się mają? Co planuje Zakon? Co planuje Harry?
     Czułam się boleśnie odcięta od przyjaciół i poprzedniego życia, poprzedniego świata. W jednym momencie zniknęła cała moja uraza do Ester: ona miała z nimi kontakt, wiedziała, co się dzieje i wciąż mogła im pomóc, podczas gdy ja zawiodłam. Ale panna Silverman wciąż grała ze mną i bawiła się moimi uczuciami, umyślnie odwlekając w czasie odpowiedź.
 - Na razie są bezpieczni – odparła w końcu. – Harry jeszcze przez jakiś czas pozostaje na Privet Drive, Weasleyowie są w Norze, która pełni teraz funkcję Kwatery Głównej. Problemem numer jeden jest teraz przetransportowanie Pottera w bezpieczne miejsce, nim osiągnie pełnoletniość. On sam planuje niebawem wyruszyć na poszukiwanie horkruksów.
 - Nie wraca do Hogwartu? – zapytałam ze zdziwieniem.
 - A jak to sobie wyobrażasz, Hermiono? – odparła ironicznie.
     Przygryzłam wargi. Zostawiłam go w najgorszym momencie…
 - W porządku. Co chcesz wiedzieć?
 - Po śmierci Dumbledore’a Zaklęcie Fideliusa rzucone na poprzednią kwaterę uległo modyfikacji: każdy, komu zdradził jego miejsce, może udzielić na ten temat informacji. Musisz podać mi adres Kwatery Głównej Zakonu Feniksa, Hermiono. To bardzo ważne.
     Westchnęłam.
 - Grimmauld Place 12 – odparłam, zgodnie z prawdą. – Rodzinny dom Blacków. Ale to na nic, Ester. Severus Snape znał położenie Kwatery Głównej. Jeśli jest, jak mówisz, śmierciożercy już o niej wiedzą i byli w środku. Poza tym, nie ma tam nic wartościowego.
 - Doskonale wiem, co dzieje się w gronie zwolenników Czarnego Pana – powiedziała, przyglądając mi się dokładnie – i zapewniam cię, że nikt o tym nie wspomniał.
     Zaskoczyła mnie ta informacja.
 - To dziwne. Może Voldemort był tam osobiście?
     Nie skrzywiła się, ale oczy znacznie jej pociemniały, słysząc to nazwisko.
 - Już niebawem wymienianie imienia Pana Ciemności może bardzo dużo kosztować, Hermiono – ostrzegła, a ja mimowolnie zadrżałam. – Nie rób tego więcej.
     Usłyszałam trzask frontowych drzwi i domyśliłam się, że właśnie do Marmurowego Anioła wrócił Draco – gdziekolwiek był i cokolwiek robił. Ester westchnęła.
 - Nie mów mu, że tu byłam – szepnęła.
     Kiwnęłam głową.
 - Idź już, jeśli nie chcesz, żeby cię zobaczył. I informuj mnie o wszystkim, czego się dowiesz… proszę. – Zdziwiłam się, z jaką trudnością przeszło mi to przez gardło.
     W żaden sposób tego nie skomentowała.
 - Jeszcze jedno – powiedziała. – Wiesz, kim może być R.A.B.?
 - R.A.B.? – Zmrużyłam oczy, próbując wywołać jakiekolwiek skojarzenie, ale nic takiego nie przyszło mi do głowy. – Nie mam pojęcia. Nigdy o nim nie słyszałam. Kto to jest?
     Znów uśmiechnęła się drwiąco w moją stroną.
 - Ktoś, kto wykradł prawdziwego horkruksa i próbował go zniszczyć – odparła.
     Nim zdążyłam chociażby zamrugać powiekami, zaiskrzyły się zielone płomienie, a głowa Ester zniknęła z kominka Marmurowego Anioła z cichym trzaskiem.
     Nie miałam nawet czasu, by przyswoić te wszystkie informacje, bo zaraz po tym w salonie pojawił się Draco. Stanął przy wejściu, oparł się o framugę i założył ręce na piersi, wyraźnie z czegoś zadowolony. Obdarzyłam go uprzejmym uśmiechem.
 - Dobrze bawiłaś się rano? – zapytał sarkastycznie.
 - Prawdopodobnie nie tak dobrze, jak ty – odparłam słodko.
     Miałam wrażenie, że zadowoliła go moja odpowiedź.
     Westchnął głęboko, po czym podszedł do mnie i wziął mnie za rękę.
 - Chodź. Mam coś dla ciebie – oznajmił tajemniczo.
     Przypomniałam sobie jego obietnicę złożoną minionej nocy i… pochłonęła mnie czysta ciekawość. Co Ślizgon przygotował dla mnie? Na jaki pomysł wpadł, by odgonić moje myśli od Ester, nocnego koszmaru i informacji, które usłyszałam chwilę wcześniej, a o których on nie mógł wiedzieć? Spojrzałam ukradkiem na jego twarz: wydawał się zadowolony i pewny siebie, a przede wszystkim szczęśliwy. Trzymał moją dłoń mocno i pewnie, a ja przez chwilę rozkoszowałam się doznaniem, jak idealnie pasuje ona do jego dłoni…
     Wyszliśmy przed dworek, a potem okrążyliśmy go, wchodząc w głąb ogrodu. A kiedy minęliśmy ostatni zakręt dzielący nas od „niespodzianki”, całe napięcie i euforia, jakimi byłam napompowana, zniknęły w ułamku sekundy, gdy tylko zobaczyłam, co mnie czeka.
     Na trawie przed nami leżały dwie, eleganckie, czarodziejskie miotły.

_________________________
Wymęczony i długo pielęgnowany rozdział 38, po długiej przerwie wcale nie do końca zażegnanego kryzysu wewnętrznego.
Dziękuję Wam, że wciąż tu jesteście, kochani.

45 komentarzy:

  1. A ja dziękuję Ci, Damo Kier, za powrót w doskonałym stylu. :* Jeśli nadal uważasz, że tamten rozdział był "kryzysem", to naprawdę nie wiesz, co mówisz, bo był bardzo fajny. :)

    Wszyscy przegrają? Może jeśli Ester za bardzo będzie mieszać się w sprawy Hermiony i w ogóle Trójcy, to faktycznie tak będzie, nie ufam Dziewczynie w Czerwonej Pelerynie. Te miotły na koniec mnie zastanowiły - polecą gdzieś daleko? Byłoby miło wyrwać się z Anioła w końcu, toż to nie więzienie przecież. :)

    Pozdrawiam i zapraszam na wznowienie mojego skromnego opowiadania,
    [gilderoy-lockhart]

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowne, warto było tyle czekać choć jak na ciebie to trochę krótkie ;) Mam nadzieję że teraz powoli bedziesz wracać do częstszych notek. Twój blog jest na prawdę warty uwagi. Notki idealne, szkoda tylko że Hermiona nie powiedziała Draco o wizycie Ester, jakoś niezbyt mi pasuje jej "uprzejmość" :)
    Czekam na następną i pozdrawiam jakbyś miała czas to u mnie po resecie bloga nowy pierwszy rozdział więc zapraszam w wolnej chwili

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest super :) Myślę, że jeszcze nie raz nas czymś zaskoczysz... po prostu mam takie przeczucie. Pozdrawiam Serdecznie.
    Venetiia

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie ma to jak Dama Kier. :) Trochę się zdziwiłam, że Hermiona poszła do pokoju Malfoya po tej całej, wcześniejszej pogadance, ale on też się zdziwił. Scena dosyć urocza, muszę przyznać. Ester nadal intryguje, choć jej styl bycia jest nieco irytujący. Nie dziwie się, że Hermiona jej nie lubi, ale wydaje mi się, że w pewnym momencie wywiąże się między nimi jakaś więź. Niespodzianką są dwie miotły, sądząc po reakcji Granger, to pewnie boi się latać, czyli powinno być zabawnie. Piszesz świetnie, mimo Twojego "pisarskiego kryzysu". Czekam na następny rozdział i pozdrawiam.
    [corka-glizdogona]

    OdpowiedzUsuń
  5. hahah xd
    miotły powiadasz? :D
    podobno Hermiona boi się latać czy cos ? xd
    ale świetny rozdział ;)
    i wrociłas do nas Damo Kier! :D
    nie uciekaj od Nas już na tak długo ;)

    Pozdrawiam M.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nawet nie zdajemy sobie sprawy jakim to darem jest choćby sekunda szczęścia, jeden szczery uśmiech posłany w naszą stronę, ale gdy ujrzymy taki uśmiech nie potrafimy go docenić, zrozumieć, że zdarza się w życiu tak rzadko. Dla nas jest nudną, ledwo zauważalną rutyną.

    Jak bardzo bym chciała docenić szczęście i każdy prawdziwy uśmiech posłany w moją. Ale nie mogę. Spadam w przepaść obojętności coraz głębiej i nie potrafię nauczyć się sztuki latania... Znów zakładam maskę i posyłam uśmiech przyjaciółkom, które myślą, że cieszę się z życia jak mało kto. Pragnę to przerwać, ale nie potrafię, nie mogę, po prostu się boję. Mam dosyć, ale nie zamierzam się poddać. Nawet nigdy nie przyszło przyszło mi to do głowy!

    Zawsze, chociażby cały świat był przeciwko tobie. Masz siebie i nie możesz o tym zapomnieć! Nigdy! Nie możesz się poddawać!

    Damo Kier to Ty, dzięki twoim opowiadaniom zrozumiałam, że zawsze jest jakieś wyjście. Nigdy nie wolno się poddać i tobie zawdzięczam to, że choć cząstka mojej duszy raduje się tym prawdziwym szczęściem. Szczęściem, nie okazywanym innym ludziom, bo to tak naprawdę od nas zależy czy będziemy szczęśliwi. Choć z drugiej strony powinniśmy pamiętać, że inni ludzie są nam potrzebni do szczęścia i to bardzo. Lecz to najgłębsze szczęście dojrzewa w samotności. Potem dopiero wydaje owoc, który możemy oddać drugiej osobie którą kochamy lub w samotności skosztować jego smaku.
    Jeszcze raz dziękuję za wszystko co dla mnie zrobiłaś pisząc to opowiadanie. Życzę Ci abyś Ty potrafiła odnaleźć szczęście. Prawdziwe szczęście.
    Gorąco Cię pozdrawiam. Do następnego rozdziału.

    Pisała Ta- Której-Imię-Wszyscy-Zapomnieli...

    PS. Przepraszam za wszystkie błędy, które popełniłam...

    OdpowiedzUsuń
  7. Damo Kier, cudowne, jak zawsze! Te miotły, hahah, ciekawe jak zachowa się Hermiona! :))
    Noc spędzona w pokoju Malfoya - przepięknie rozegrane ;)
    Pozdrawiam!
    L.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ojeju, jeju! Nareeeszcie! <3
    Sceny z łóżka (jak to brzmi!) zabiły mnie, mimo że nie potrafiłam sobie tego wyobrazić (nie trawię DHL [Twoje jest wyjatkiemxD] Według mnie, z logicznego punktu widzenia, NIE MA opcji, żeby Draco Malfoy był z Granger, ale o gustach się nie dyskutuje, czyż nie? ;)).
    Mój faworyt:
    "- Zobaczysz rano. A teraz śpij. – Westchnął. – Ciesz się, że moje żebro nie jest w pełni sprawne, bo ta noc mogłaby być bardzo długa – mruknął pod nosem.
    - Udam, że tego nie słyszałam.
    Uśmiechnęłam się sama do siebie i wiem, że on zrobił dokładnie to samo." hahaha ;)
    Rozdział wzbudził we mnie emocje. Te pozytywne i te trochę mniej. Chichotałam jak głupia podczas nocnej wymiany zdań Hermiony z Draco i zrobiło mi się smutno kiedy przyszła Ester. Biedna Hermiona... Dziewczyna w Czerwonej Pelerynie musi być niezłym przypomnieniem dawnego życia. Okej, jak już jesteśmy przy niej to... Czy Ester faktycznie wyruszy na poszukiwania horkruksów? Wątpię, bo wtedy rozdziały opierałyby się na dniach spędzonych w Aniele, rozmowach z Ester, która jakoś siś wymknęła i (być może) gorących nocach. :D Obstaję przy tym, że spokój zostanie zburzony i Hermiona wyruszy na poszukiwania i czasem będzie zamieniała się z Ester, by zobaczyć Dracona. Ale czy to wtedy nie stanie się nudne dla Draco? Ughh, jesteś dla mnie zbyt genialna, nie rozszyfruję Twoich myśli. ;) Chyba że.... Chyba, że skrzywdzisz biednego Dracona, wsadzając go z powrotem w szeregi Śmierciożerców (ała! Słyszysz te krzyki? To Draco karany za ucieczkę! ;<). No i w tym momencie mamy zabawę (mimo torturowanego Ślizgona ;(). Draco martwi się o Hermionę, ryzykuje życiem, by się z nią spotkać, Hermiona martwi się o Malfoya i rownież ryzykuje by się z nim spotkać. A jeszcze jakby Ron i Harry się dowiedzieli... Okej, juz kończę. ;p
    Rozdział cudowny (jak zawsze, więc kopnij kryzys w dupę! ;)), choć akcja troszkę ślimaczy. ;<
    PS. Sorry za wypisywanie swoich domysłów, ale inaczej nie mogłabym zasnąć, rozmyślając "co by było gdyby". ;)
    Pozdrawiam i czekam,
    Apocalypsis

    OdpowiedzUsuń
  9. Damo Kier tak się cieszę, że wróciłaś! :) Świetny rozdział, zresztą jak zwykle! Ahh.. Hermiona ma teraz sporo na głowie zważając na to co powiedziała jej Ester, ale mam nadzieję, że wszystko jakoś się poukłada :) Haha, a te miotły.. hmm.. Draco na pewno wymyślił coś ciekawego, już się nie mogę doczekać, żeby się dowiedzieć co! Dodatkowo mam nadzieję, że Twój kryzys wewnętrzny szybko minie i już nas nie zostawisz na tak długo! Życzę dużo weny i przeminięcia wszelkich problemów!
    Pozdrawiam
    ~DreamyDevil

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeeej, jak fajnie, że wróciłaś! ;)
    Nawet nie wiem, jak mogłabym skomentować ten rozdział. Przychodzą mi do głowy jedynie słowa: idealny, genialny, perfekcyjny. Muszę przyznać, że narracja pierwszoosobowa wychodzi ci wspaniale, a twój sposób pisania jest naprawdę świetny, czyta się to naprawdę lekko i twoje rozdziały nie są ani trochę nudne.
    No i błędy... Albo w zasadzie ich brak. Szczerze mówiąc, wkurza mnie, gdy czytam jakieś Dramione lub Fremione i znajduję tam wiele błędów. U Ciebie ich nie znalazłam, więc brawo ;)
    Haha, tekst o zorzy i pingwinach był genialny xdd.
    Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział ;**

    OdpowiedzUsuń
  11. Hahaha, ależ jej sprawił niespodziankę :D
    Bardzo, bardzo ładnie zachowała się przy śniadaniu, tylko noc, jak na mój gust za spokojna, jeśli wiesz co mam na myśli.
    Ciekawa jestem, czy tylko mi się wydaje, że w pomocy Ester przy szukaniu horkruksów jest jakiś haczyk?
    Poczekamy, zobaczymy :)
    Ach, strasznie się cieszę, że wreszcie jest nowy rozdział.
    Uch, i jeśli to jest kryzys, to ja taki kryzys chciałabym mieć codziennie.
    Pozdrawiam,
    Aprilias

    OdpowiedzUsuń
  12. Spokojnie, czytelnicy przecież nie uciekną! :)
    Podobało mi się - Ester całkiem nieźle radzi sobie jako Hermiona, jak widać.
    Draco dupkowaty jak zwykle, ale jakoś łatwo go tutaj przełknęłam :) W zasadzie podobał mi się!
    Wiesz, że ja do całej historii jestem średnio przekonana - ale wykonanie jest bezbłędne. Cudo :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Cześć!
    Rozdział, jak zwykle, świetny. Kurcze, brakowało mi tego opowiadania! Sen Hermiony... zaintrygował mnie (nie wiem dlaczego ;x) Poniekąd odebrałam go jako ostrzeżenie, no bo w śnie pojawiła się Ester, tak? Draco, jak zwykle, wszystko olał. Czasami zastanawiam się, czy on nigdy w życiu nie miał tak przyziemnych kłopotów, jak na przykład właśnie sen zwiastujący nie lada kłopoty. No, ale bądź co bądź, mówimy o Malfpy'u, prawda? Jak na mnie, to w tym rozdziale Ester było za mało! Serio lubię tą postać, jakoś tak ubarwia to opowiadanie i mam nadzieję, że niebawem znów się pojawi. Więc niespodzianką Malfoy'a jest latanie? Ech, serio kreatywny jest :D
    Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością, a tymczasem zapraszam do siebie na rozdział 17 ;-)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  14. Spędziłam całą noc czytając Twoje opowiadanie. Jeszcze nigdy nie czytałam takiego Dramione. To ma w sobie taką magię, której nie umiem opisać... Czekam na następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  15. Rany, nawet nie masz pojęcia jak bardzo brakowało mi tego opowiadania... Strasznie się ucieszyłam, jak zobaczyłam, że dodałaś nowy rozdział. :) Pochłonęłam go w mgnieniu oka i wciąż czuję niedosyt.
    Ciekawi mnie czy sen Hermiony był proroczy... Lub choćby odrobinę "prawdziwy". Tak myślałam, że Draco tylko ją wyśmieje, ale żeby się potem nie zdziwił ;p
    Już sama nie wiem co mam sądzić o postaci Ester... Raz ją lubię, jest tak zupełnie inna od Hermiony, wiele w życiu przeżyła, a mimo to nadal się trzyma i to z jaką gracją. jest w niej coś, co mi bardzo imponuje, ale za nic nie potrafię określić co to takiego. Ale z drugiej... Denerwuje mnie ta jej doskonałość. I to, że zmienia wciąż decyzje co do panny Granger. Raz nie chce mieć z nią nic wspólnego, a już chwilę potem pojawia się w kominku. Ale z pewnością jest to bardzo kreatywna postać i nie mniej - lubię o niej czytać :3

    Mam nadzieję, że wena będzie ci dopisywać, droga Damo Kier, i nowa notka ukaże się szybko :)
    Ściskam,

    OdpowiedzUsuń
  16. Zdecydowanie ZA KRÓTKI ten rozdział, powiedziałabym, mogłabym czytać Twoją opowieść bez końca. Pochłoneła mnie całkowicie i bezkonkurencyjnie.
    Co do konkretnego rozdziału to nie wiem co powiedzieć, jak zawsze, jest idealnie. Wzbudził we mnie dużo emocji - szczególnie nocna wymiana zdań pomiędzy Hermioną i Draconem (a już już myślałam, że coś się stanie) a także pojawienie się Ester. Ciągle nie mogę się wyrzec tego uczucia co do niej - w pełni pozytywnego, jestem nią zafascynowana, imponuje mi, tak bardzo dopracowana do tych najmniejszych szczegółów.

    Cieszę się, że powróciłaś, życzę duuużo weny i z niecierpliwością czekam na następny rozdział ♥
    'Coraline

    OdpowiedzUsuń
  17. O matko,ale ja tęskniłam za tym opowiadaniem:))Bardzo się cieszę,że wreszcie dodałaś nowy rozdział.Ciekawi mnie co będzie dalej z tą wyprawą w poszukiwaniu horkruksów.Życzę weny:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Wpadłam na twojego bloga dopiero dzisiaj i przeczytałam już wszystkie rozdziały... kij z tym, że mnie masakrycznie boli głowa od siedzenia przed kompem xd Bardzo mi się podoba twój styl pisania... szczerze? W pewnym momencie zwątpiłam, że opowiadanie będzie ciekawe, ale się zmusiłam do przeczytania dalej i nie żałuje ; D
    Czekam z niecierpliwością na kolejny i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  19. Zostałaś nominowana przez nas do Versatile Blogger Awards. Więcej informacji u nas na: gnr-oom-nom-nom.blogspot.com
    ~ Draconis

    OdpowiedzUsuń
  20. " - Prawdopodobnie nie tak dobrze, jak ty – odparłam słodko." - w tym przypadku bez przecinka przed "jak", bo to porównanie.
    "(...) i po raz pierwszy od długiego czasu postanowiłam tą chwilę podarować (...)." - tę chwilę.

    Nie myślisz, że trochę zbyt bardzo przerysowałaś postać Ester? Ona wydaje mi się tak nieprawdopodobna...

    OdpowiedzUsuń
  21. Wierzę, że szybko uda ci się zażegnać przeklęty kryzys, bo brakuje mi tej historii i tego, co wydarzy się dalej.

    Co do samego rozdziału. Wcale nie był najgorszy, uwierz mi. Uważam, że żal Hermiony do samej siebie o porzucenie przyjaciół jest jak najbardziej uzasadniony, tak samo jak ziarno zazdrości o Ester, które gdzieś głęboko się w niej czai. Ale widzę też troskę i strach o siebie, o Dracona i o przyjaciół, co sprawia, że jest ona naprawdę rzeczywista.
    A jednak z drugiej strony myślę, że popada ona w lekką paranoję, jeżeli chodzi o Ester. Zapowiedź klęski? Hm. Ciekawe, ale ze strony Granger trochę przesadzone. Może i obydwie jakoś za sobą nie przepadają, ale Ester jest wierna Draconowi i na pewno nie zrobiłaby niczego przeciw niemu - a może się mylę?

    Wielkim plusem dla mnie w tym rozdziale jest to prześlizgnięcie się w nocy do łożka Malfoya. Było to urocze i kompletnie rozczulające, a jednocześnie pełne uczuć i trochę jakby intymności. Myślę, że w tamtym momencie poczuł się jakby odpowiedzialny za nią, co bardzo mi się spodobało :))

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  22. Cieszę się, że rozdział 38 już się pojawił, bo czekałam na niego z coraz większą niecierpliwością :). Pochłonęłam go niemal jednym tchem i mimo wszystko wciąż czuje niedosyt ;p.
    Sen Hermiony był bardzo intrygujący i wciąż się zastanawiam, co on dokładnie oznacza. Poza tym, choć nie dziwię się temu, jakimi uczuciami Granger darzy Ester, uważam, że popada w coraz większą i zupełnie niepotrzebną paranoję. Ale, w sumie... to w końcu Hermiona, a ona zawsze wszystko tak dogłębnie przeżywa.
    Oczywiście, najbardziej podobała mi się scena, kiedy Hermiona w nocy zakradła się do łóżka Dracona ^^. To było takie urocze... i oh, po prostu nie mogę się powstrzymać przed tym, aby nie pochwalić Cię za to, że mimo iż Draco jest z Mioną, wciąż pozostaje sobą. Bo wiesz, na wielu blogach, Malfoy automatycznie zamieniał się w ckliwego Romea, a u Ciebie wciąż jest tym aroganckim dupkiem ^^.
    Hm, Ester jest niesamowicie nieprzewidywalną i bardzo ciekawą postacią, która dużo wnosi do opowiadania i cieszę się, że ją stworzyłaś :).
    Miotły? Serio? Przeciez, o ile się nie mylę, Hermiona chyba niezbyt przepada za lataniem... właściwie, czy to nie jest przypadkiem jedyna rzecz, której ona nie umie? :D Kurcze, ciekawa jestem, co ona zrobi w następnym rozdziale.

    No cóż, mam nadzieję, ze wkrótce uda Ci się zażegnać owy kryzys :).

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  23. Hey! Jak Ci idzie z nowym rozdziałem? Kiedy go opublikujesz? ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Zostałaś nominowana do Versatile Blogger :) Więcej informacji na historia-hermiony-riddle.blogspot.com
    Buziaki, Flo :*

    OdpowiedzUsuń
  25. "Nie do końca zażegnanym kryzysem wewnętrznym"? To był żart, prawda? Kochanie, ten rozdział jest świetny ♥

    OdpowiedzUsuń
  26. Prowadzisz naprawdę świetnego bloga brak mi słów :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Kiedy nowy rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  28. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem tak... to chyba najlepsze opowiadanie z serii Dramione, jakie czytałam na jakimkolwiek blogu, czego bardzo chciałabym Ci pogratulować, bo opowiadań przeczytałam już masakrycznie dużo. Twoja historia tak mnie pochłonęła, że jak dziś zaczęłam po południu czytać pierwszy rozdział, tak czytałam bez przerwy i skończyłam teraz. Faktem jest, że irytowały mnie nieco momenty wycięte z Księcia Półkrwi, bo choć napisane przez Ciebie, z nowej perspektywy, to opowiadały coś, czego główny wątek i wydarzenia już znałam, co po prostu było denerwujące, bo choć wydarzenia uzupełnione były o Twoją wersję, to jednak wiadomym było, co się za niedługo stanie. Ale tu pojawia się druga strona medalu, wg mnie zdecydowanie ta lepsza. Osadzenie historii już w istniejącej historii i tak idealne dogranie różnych szczegółów, wymyślenie różnych faktów, samo wymyślenie pomysłu tego eliksiry - fenomen. Uważam to za naprawdę ogromny talent, ale też umiejętność logicznego myślenia i cóż, wyobraźni :) Zakochałam się w Twojej historii i choć jestem pewna, że zdążyłaś już przeczytać sporo podobnych komentarzy, to nic, i tak się nieco rozpiszę, bo zdecydowanie warto. Co do samej formy; gawędziarski styl Hermiony - nieźle. Mam okropne wspomnienia z niektórymi opowiadaniami pisanymi z tej perspektywy, bo zwykle były one płytkie, na zasadzie "Wstałam i nałożyłam na usta kolorowy błyszczyk, co by się stać wreszcie kobietą". U Ciebie tego nie ma i już nawet przez to czytałabym to, bo to opowiadanie ma głębsze przesłanie, takie, które nie istnieje tylko w Potterowskim świecie, ale w naszym świecie. Jeśli przeczytamy je uważniej, znajdziemy wiele odpowiedzi na czasem dręczące nas pytania, prawda? To jest dopiero sztuka, oj. Pięknie. Bardzo podobają mi się Twoi bohaterowie - często w czyichś opowiadaniach oni tracą swoją osobowość, a u Ciebie to dalej są te same postaci, jedynie w nieco innej odsłonie, ale ze swoimi głównymi cechami. To też jest coś, pisać i wprowadzając własne pomysły, zachować typowe dla nich zachowania, sposób wypowiedzi i tak dalej. I jeszcze: Ester. Wymyślenie jej przeszłości, historii rodziny - wow. Znowu coś idealnie wpasowane w ramy Hogwartu i jego świata, stanowiące idealne dopełnienie idealnie napisanej idealnej historii.
      Teraz uświadomiłam sobie, że pominęłam prolog. Zawieruszył mi się w czcionkach w spisie treści i powiem Ci, że to wspaniale było czytać całość bez znania prologu, bo właśnie w nim dałaś już zakończenie historii. Gdybym jednak go przeczytała na początku, przez cały czas zastanawiałabym się, co znaczy "Jestem ze wspaniałym mężczyzną, którego nigdy nie kochałam i nigdy już nie pokocham" - myśl, że jednak uświadomi sobie, że wcale go nie kocha, byłaby naprawdę nie do zniesienia przez te wszystkie rozdziały.
      Och, powoli chyba zbliża się sesja, więc będę trzymać kciuki i trzymam też kciuki za nowy rozdział, którego już niecierpliwie wyczekuję! Samej chciałoby się tak pisać, ajajaj

      Pozdrawiam,

      Ps. Jesteś z Krakowa? Jeśli tak, to miło - fajnie jest czytać coś z myślą, że autorka mieszka w tym samym mieście :)

      /granger-again/

      Usuń
  29. Nie wiem co mogłabym Ci napisać, czego jeszcze nie czytałaś. Brak mi słów. Jestem pod ogromnym wrażeniem tej historii. Takiej prawdziwej, takiej tragicznej, a zarazem z odrobiną szczęścia. Twoja historia nie jest przesłodzona czułymi słówkami ani przerysowanymi postaciami. Oni oboje są jak najbardziej prawdziwi, tak jak dla mnie ich uczucie jest prawdziwe.
    Dziękuję za to, że pozwalasz innym swoją twórczością oderwać się od szarej rzeczywistości i dziękuję Ci za to, ze po prostu tworzysz tu wspaniałą historię.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  30. Witam :) Nie pisałam wcześniej komentarzy, ale wiedz, że przeczytałam wszystko od deski do deski :) Jestem naprawdę pod wielkim wrażeniem Twoich umiejętności. Blog jest świetny, a opowiadanie znakomite. Moje załamanie po rozdziale 37 zniknęło kilka minut temu, po widoku liczby "38". Pragnę Ci podziękować, bo ta historia dużo wniosła w moją psychikę. Dziękuję, życzę weny i pozdrawiam.
    Jeżeli jesteś zainteresowana, to zajrzyj: dramione2000.blog.onet.p
    Nic specjalnego, ale się staram. :)

    OdpowiedzUsuń
  31. jesteś tam jeszcze ? :c
    kocham Twoje opowiadanie, i chciałam zapytać- ile będzie jeszcze rozdziałow?

    OdpowiedzUsuń
  32. Hej!
    Natrafiłam niedawno na twojego bloga i zaczęłam czytać. Przeczytałam wszystko, a tu niemiła niespodzianka :P Nie ma co dalej czytać! :D
    Proszę pisz dalej i dodawaj nowy rozdział.
    Zapraszam na:
    dramione-something-real.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  33. Bardzo mi się podoba. Zapraszam też do mnie : http://new-life-a-vampire.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  34. I гeally like your blоg.. very nice colors & theme.
    Diԁ you create this website yourself or did you
    hire sοmeone tо do it fоr you?
    Plz answer bacκ as I'm looking to design my own blog and would like to know where u got this from. thank you

    my page - http://Www.Prweb.com/releases/silkn/sensepilreview/prweb10193901.htm

    OdpowiedzUsuń
  35. Hey. Co z Tobą? Kiedy nowy rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  36. Haha *.* ekstra...z niecierpliwością czekam ma kolejny rozdzial... życzę dużo weny :*

    OdpowiedzUsuń
  37. Rety, jeszcze tu jesteście, Kochani? Zawiodłam na całej linii. Ale daję znak życia i - nie zapeszając - znów coś w Wordzie zaczynam pisać. Może uda się Wam zrobić jakąś niespodziankę w najbliższym czasie. Chciałabym zakończyć tą historię, naprawdę. Chyba nawet bardziej, niż BH, więc prawdopodobnie wrócę tutaj wcześniej niż tam.
    Kocham Was, wiecie? Głupio o to prosić, ale bądźcie cierpliwi. I trzymajcie kciuki!
    WRÓCĘ NIEDŁUGO!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będziemy czekać tyle ile będzie trzeba.. no przynajmniej ja! Powodzenia w pisaniu i wracaj najszybciej jak się da :D

      PS. Dobrze, że żyjesz!

      ~DreamyDevil

      Usuń
  38. Czytam to opowiadanie już od kilku dni i wreszcie udało mi się przebrnąć przez wszystkie rozdziały. Dlaczego przebrnąć? Niekiedy miałam wrażenie, że z Hermiony zrobiła się Bella ze Zmierzchu. Już widziałam taki komentarz i miałam wrażenie, że autorka wyjęła mi go z ust. Wrażeń ciąg dalszy... Nie wiem czy mi się zdaje, czy naprawdę w niektórych notkach widziałam powtarzające się zdania. Nie pamiętam gdzie je widziałam, a czytać od nowa nie mam ochoty, więc jeśli przez przypadek je jeszcze zauważę to dopiszę.
    Przy czytaniu irytowało mnie parę rzeczy, do tego stopnia, że wyłączałam tego bloga i zajmowałam się czymś innym. Kilka przykładów:
    "Budziłam się rano i zasypiałam z jego imieniem na ustach, nie mogąc, nie chcąc zastanawiać się, co to wszystko znaczy".
    "(...)a ja nie potrafiłam przestać myśleć o Malfoyu i nieświadomie pragnęłam jak najszybciej go zobaczyć".
    "W mojej głowie było miejsce tylko dla jednej osoby – a był nią Draco Malfoy (...)".
    "(...) miałam nadzieję, że w środku ujrzę postać Ślizgona, ale zawsze spotykało mnie rozczarowanie".
    Po prostu czyta logika Belli!
    Irytujące było trochę to, że wiedziałam co się wydarzy, ponieważ niektóre wydarzenia identyczne jak w oryginale, tylko z małymi zmianami.
    Dobra, żeby nie było, że twoje opowiadanie mi się nie podoba (a w niektórych momentach właśnie strasznie podoba), to teraz coś pozytywnego. ;)
    Pomysł jakby nie patrzeć jest bardzo dobry, chociaż jak już wspomniałam, niektóre momenty dobijały mnie psychicznie. Co jak co, ale jesteś mistrzem w tworzeniu opisów, co jest wielkim plusem i jestem w stanie wybaczyć ci wykreowanie tak naiwnej (?) i bellopodobnej Hermiony.
    "- O czym myślisz? – zapytał chwilę później Draco.
    Prychnęłam cicho pod nosem.
    - O wpływie zorzy polarnej na okres godowy u pingwinów. Dobranoc".
    Przy tym fragmencie uśmiałam się do łez. :D
    Narracja pierwszoosobowa w ogóle mi nie przeszkadza, a widziałam kilka komentarzy, w których jest napisane, że trzecioosobowa byłaby lepsza. Ja tam jestem neutralna.
    Dlatego jak już wspomniałam, pomimo tego, że niekiedy byłam zniechęcona do dalszego czytania, to postanowiłam nadal śledzić twojego bloga i jestem ciekawa jak to dalej potoczysz. :) Gratuluję pomysłu i - trzeba przyznać - talentu do pisania.
    Życzę dużo weny. ^.^

    Pozdrawiam,
    Forevertogether.

    Ps. Mam nadzieję, że nie weźmiesz tego komentarza zbyt do siebie i nadal będziesz pisała po swojemu. ;) Myślę też, że nie zostanie źle odebrany przez innych czytelników.
    Ps.2. Chyba pierwszy raz tak się rozpisałam w komentarzu. O.o

    OdpowiedzUsuń
  39. Rewelacyjne opowiadanie *-*

    OdpowiedzUsuń
  40. Mio..mio..miotły?
    To jakieś żarty?!
    Czekałam na złote góry a nie na miotły :D.
    Cóż.. fajnie było :).
    Pozdrawiam
    Nieparzysta

    OdpowiedzUsuń

Czytelnicy: