3 stycznia 2013

32. Gorycz prawdy


„Ja – twardy lód
zimnem głaszczę twoją dłoń
Ja, tak prosto w twarz
kłamię ci każdego dnia

Ale ty, ty mnie dobrze znasz, wszystko o mnie wiesz
Wiem, wybaczysz mi, że wszystko przeze mnie
Ty najlepsza jaką znam, nie trzeba wierszy nam
Nie muszę się już bać, że wszystko przeze mnie…”


~*~

     Nie miałam pojęcia, gdzie jestem. Był środek nocy, a dookoła panowała nieprzenikniona ciemność. Kiedy tylko poczułam twardy grunt pod nogami, wytężyłam siły, by deportować się z powrotem do Hogwartu, ale szybko zrozumiałam, że było to po prostu niemożliwe.
     Zabini puścił mnie. Dopiero teraz poczułam ból pulsujący w moim ramieniu. Ruszył żwirowaną alejką przed siebie, gdzie dostrzegłam niewyraźny zarys jakiegoś budynku.
 - Możesz iść ze mną albo tkwić na zewnątrz – rzucił przez ramię.
     Policzki wciąż miałam mokre od łez, a cała sytuacja wręcz mnie przygniatała. Byłam setki, a może nawet tysiące mil od zamku, nad którym tak niedawno rozbłysnął Mroczny Znak. Nie miałam pojęcia jak się zachować i co mogłabym zrobić, żeby sumienie wreszcie przestało mnie dręczyć. Istnienie jeszcze nigdy tak mi nie ciążyło, jak w tamtym momencie.
     Podeszłam alejką do dużych, ozdobnych drzwi, których kołatka przybrała kształt upadłego anioła. Pchnęłam je i weszłam do środka budynku, nie zastanawiając się do kogo dworek należy, ani nie podziwiając jego wystroju. Z każdą sekundą wypełniająca mnie bezradność przemieniała się w coraz większą obojętność. Przestałam płakać – nie przez to, że się trochę uspokoiłam, ale zwyczajnie zabrakło mi łez. Serce w piersi wciąż biło wyraźnie i mocno, ale powoli mój umysł zaczął akceptować minione wydarzenia. Nie było mi z tym dobrze, ale nie od dziś wiadomo, że cierpieć można na przeróżne sposoby.
     Nie wiedziałam, gdzie podział się Blaise Zabini, ale nie interesowało mnie to. Wszystko wyblakło niczym stary atrament. Odsunęłam od siebie ciążący mi ból, bo tak było łatwiej; nie miałam pojęcia, że prędzej czy później i tak do mnie wróci – jeszcze mocniejszy. W trudnych chwilach ludzie nie myślą o tym, co jest lepsze, tylko o tym, co prostsze. Tacy już jesteśmy, to jest wpisane w naszą naturę. A ja przecież byłam tylko człowiekiem.
     Przeszłam przez tonący w półmroku korytarz i skręciłam w prawo, znajdując się w dużym, jasnym salonie z wysokim sufitem. Nie zwróciłam w tamtej chwili uwagi na żadne detale: zauważyłam tylko, że pomieszczenie było utrzymane w jasnych barwach, przez co aż tak nie przytłaczało; w centrum znajdowała się stara, wytarta sofa w kolorze złamanej bieli, kilka foteli i staroświecki stół. Na ścianach wisiały duże obrazy w ciężkich, ozdobnych ramach, a nad głową zastygł w bezruchu bogato zdobiony żyrandol. Cały dworek z pewnością był stary, ale dużo bardziej przyjazny niż dom przy Grimmauld Place 12. Uporządkowany i zadbany, choć wyraźnie było widać, że od dawna nikt tutaj nie mieszkał. Kiedy usiadłam na skraju sofy, w powietrze wzbiły się kłębki kurzu. Nie zwróciłam na to większej uwagi.
     Czekanie było frustrujące, ale cały niepokój dziwnie się ulotnił. Może na tym właśnie polega pogodzenie się z rzeczywistością: kiedy człowiek już o nic nie dba. Sekundy płynęły zdecydowanie zbyt wolno, a najwyraźniejszym dźwiękiem, który zapamiętałam było głośne tykanie kolejnych kroków wskazówek zegara.
     Draco zjawił się w dworku na krótko po północy. Rozpoznałam jego charakterystyczną sylwetkę, wyraźnie rysującą się na tle białej ściany, mimo panującego w salonie półmroku. Nie podniosłam głowy, nie rzuciłam się mu w ramiona – nie zrobiłam nic.
 - Czy możesz wreszcie powiedzieć mi całą prawdę? – odezwałam się sucho, głosem całkowicie wypranym z emocji. – Opowiedz mi wszystko, od samego początku.
     Miałam prawo ją znać. Naiwnie wierzyłam, że najgorsze zostawiłam już za plecami, że nic więcej nie mogło mnie zaboleć, bo przecież moje serce pękło. Chciałam usłyszeć prawdę, bo miałam nadzieję, że ona mnie wyzwoli, pozwoli zamknąć miniony dział, zacząć spokojnie następny, lepszy. Zapomniałam tylko, że to właśnie prawda, nie kłamstwo, zabija nadzieję.
     Mówi się, że nieprzyjemne prawdy są zawsze lepsze od przyjemnych złudzeń, ale ja w to wcale nie wierzę. Fakt, kiedyś też tak myślałam: wydawało mi się, że wolę prawdę, która sprawi, że będę wrzeszczeć z rozpaczy, rozczarowania i wściekłości; prawdę, która będzie krążyć w moich żyłach i gotować wnętrzności, aż spuchnę lub się wypalę jak stara świeca. Ale czasem po prostu lepiej jest żyć z tym, czego się nie wie. 
     Łatwiej.
     Draco zrobił kilka kroków w przód i stanął przed dużym oknem. Był zwrócony twarzą w moją stronę, ale unikał mojego spojrzenia. Wiedziałam, że też jest mu ciężko.
 - Po ubiegłorocznej klęsce w Ministerstwie Magii Czarny Pan… wściekł się – zaczął Malfoy. Głos lekko mu drżał, jakby samo wracanie do tych wspomnień sprawiało mu fizyczny ból. Słuchałam go w milczeniu, łapiąc każde kolejne słowo. – Śmierciożercy, który byli tego dnia w gmachu ministerstwa, zostali zesłani do Azkabanu. W tym i mój ojciec, który był głównym przywódcą całego tego wariactwa. Czarny Pan nie zapomina błędów, nie wybacza. Mści się. Postanowił, że zostanę śmierciożercą… na miejsce mojego ojca. Wypalił mi na przedramieniu Mroczny Znak i powiedział, że będę miał do wykonania bardzo ważne zadanie.
     Jakby na potwierdzenie swoich słów, wyciągnął przed siebie lewą rękę i podwinął rękaw szaty. Ujrzałam na jego skórze czarny kształt i natychmiast ogarnął mnie nieprzyjemny chłód.
 - Matka była przerażona. Ojciec na początku też, ale pamiętam, że wkrótce po tym, jak opuścił Azkaban, przyszedł do mojego pokoju i powiedział, że to zaszczyt, i że powinienem być dumy, bo spotkało mnie wielkie wyróżnienie. Wiedziałem, że kłamał. To było przekleństwo, to był wyrok śmierci dla mnie, za błędy moich rodziców, i on doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Jedyną osobą, która prawdziwie piała z zachwytu, była ciotka Bellatriks.
     Zawiesił na chwilę głos, a ja zdałam sobie sprawę, że wstrzymałam oddech.
 - Zmuszał mnie do obrzydliwych rzeczy – ciągnął dalej Draco. – Musiałem rzucać klątwy na przypadkowych mugoli i mugolaków, których przyciągnął do naszego domu. Śmiał się, kiedy to robiłem. Nie byłem w stanie patrzeć im w oczy, pełne bólu i błagania bym przestał albo najlepiej od razu ich zabił. Ale nie potrafiłem się sprzeciwić, Hermiono… Byłem zbyt wielkim tchórzem. A później, wieczorami, kiedy leżałem zamknięty w swoim pokoju, brało mnie obrzydzenie do samego siebie. Nienawidziłem ich wszystkich, nienawidziłem tego domu i własnej osoby. Modliłem się, żeby wreszcie nadszedł pierwszy września, wyjazd do Hogwartu. Myślałem, że tym sposobem uwolnię się od niego, opuszczę ten przeklęty dworek.
 - Ale on powiedział, że ma dla mnie zadanie. Alternatywa była prosta: wykonam je albo zginę. Czarny Pan wiedział, że nie dam rady, że nie jestem dość silny. Czytał to w moich myślach, w moim umyśle. To było okropne uczucie… jakby już nic nie należało do mnie, nawet myśli, wspomnienia. Widział każdą moją słabość, wykorzystywał to. W Hogwarcie miałem wykonać misję, którą mi powierzył. Musiałem zabić Dumbledore’a.
     Podniosłam na niego wzrok i poczułam się, jakby coś ciężkiego przygniotło moje serce. Wszystko powoli nabierało sensu, przerażającego, ale jednak. Harry od początku miał rację.
 - Wiedziałem, że tego nie zrobię, że tego nie chcę. Ale musiałem udawać… I dzięki temu zapewniałem sobie życie. Jednak przed nim nie ma tajemnic, Hermiono. Nie ukryjesz nic, nie uda ci się długo go oszukiwać. Musiałem więc działać. Poszedłem do sklepu Borgina i Burkesa, by dowiedzieć się, jak naprawić tę znikającą szafę. Wiedziałem, że jedna jest w Hogwarcie, a druga była w moim domu. Śmierciożercy mieli wtargnąć nią do zamku. Przynajmniej taki plan mu przedstawiłem. Ale szafa wciąż była zepsuta, a czas leciał. Czarny Pan zaczął się niecierpliwić, więc musiałem coś wymyślić, cokolwiek, żeby tylko wiedział, że się staram. Wykorzystałem do tego Madame Rosmertę z Trzech Mioteł. Rzuciłem na nią klątwę Imperius. To ona, na mój rozkaz, dała zaklęty naszyjnik Katie Bell. Miał dotrzeć do Dumbledore’a… chociaż wiedziałem, że Filch sprawdza przy bramie wszystkie pakunki. To był plan, który miał nie wyjść, Hermiono. Nie chciałem już nikogo skrzywdzić… To ona, Rosmerta, zatruła miód, który potem znalazł się w gabinecie Slughorna. Przypadek sprawił, że Ślimak poczęstował nim Weasleya…
     Patrzyłam na niego z szeroko otwartymi oczami.
 - Zapytałam cię wtedy o to – szepnęłam. – Następnego dnia, w komnacie na siódmym piętrze. Chciałam wiedzieć, czy brałeś udział w ataku na Katie, a ty zaprzeczyłeś…
 - Zaskoczyłaś mnie w tamtym momencie – odparł. – Zapytałaś, czy miałem z tym coś wspólnego, a ja odpowiedziałem, że nie było mnie wtedy w Hogsmeade. Nie skłamałem, jednocześnie nie mówiąc ci całej prawdy.
     Pamiętałam tamtą chwilę. Pełna wątpliwości, które wcześniej zasiał we mnie Harry, zdecydowałam się zasięgnąć informacji prosto ze źródła. Tylko dlaczego wtedy tak szybko uwierzyłam Ślizgonowi? Dlaczego cały czas byłam taka naiwna?
 - Od początku o wszystkim wiedziała tylko Ester – zaczął ponownie swoją opowieść Malfoy. – To ona podsunęła mi pomysł z eliksirem zamykającym dostęp do umysłu. To była moja jedyna szansa: dawała mi komfort filtrowania własnych myśli, pokazywania tylko tych, które chciałem, by były zauważone… Nie musiałbym ukrywać się z prawdziwymi uczuciami i nikt nie grzebałby mi we własnej głowie. Ani Czarny Pan, ani Snape. Ale uwarzenie Animus clausus wymagało czasu, a ja nie miałem go za wiele. Musiałem działać…
     Wszystko do siebie pasowało. Tajemnicze listy od E., nad których zaszyfrowaną treścią niejednokrotnie się zastanawiałam, nieobecność Ślizgona na zajęciach, jego zmiany nastrojów, zwątpienia i kłamstwa, którymi karmił mnie każdego dnia.
 - Lecz znów nic nie poszło zgodnie z planem. Chciałem wreszcie być wolny, nie marzyłem o niczym innym, a okazało się, że jestem zniewolony jeszcze bardziej… Bo nie przewidziałem, że podczas tych czterech miesięcy, kiedy będzie warzony eliksir, ja się… zakocham. – Zawiesił na chwilę głos. – To było okropne uczucie, którego nie chciałem do siebie dopuścić. Starałem się unikać ciebie, ale nie potrafiłem nie przychodzić na siódme piętro, by cię zobaczyć, nie potrafiłem przestać myśleć o tobie. To było… straszne. Straciłem kontrolę nad wszystkim, nad własnym życiem. Na dodatek Snape zaczął się wtrącać. Nie dałbym sobie rady, gdyby nie Ester. Ona jedna wciąż była po mojej stronie i chociaż wiem, że nie podobało jej się to, co do ciebie czuję, nie przestała mi pomagać. Dużo czasu spędzałem w Pokoju Życzeń, naprawiając tę starą szafę… Lecz już nie śmierciożercy mieli przez nią przejść, Hermiono, my mieliśmy dzięki niej uciec, razem, ty i ja. Tam, gdzie wreszcie będziemy mogli być szczęśliwi. Ten plan długo dojrzewał w mojej głowie... Ryzyko było ogromne.
 - Po świętach Ester przysłała mi wiadomość, że muszę coś zrobić, żeby Czarny Pan wiedział, że nie siedzę bezczynnie. Świetnie się bawił, patrząc na moje żałosne poczynania. Wykorzystałem do tego dementorów i jedno z ukrytych przejść do Hogsmeade, które pokazałaś mi tamtego dnia, gdy wspólnie zwiedzaliśmy Hogwart. Dzień wcześniej widziałem, jak jakaś Gryfonka opuszcza gabinet Dumbledore’a, musiała więc znać hasło. Rzuciłem na nią klątwę Imperius, kazałem wprowadzić Strażników Azkabanu do zamku. Ale kiedy tylko otworzyła tajemne przejście, oni… rzucili się na nią, głodni, rządni zapłaty, jej duszy. Patrzyłem na to wszystko z ukrycia, przerażony, że znów krzywdzę niewinnych ludzi. I wtedy pojawiłaś się tam ty… – Mimowolnie zadrżałam na samo wspomnienie tego wydarzenia. – Chciałaś ją uratować, ale nie mogłaś. Upadłaś, a wtedy wyczarowałem patronusa, który przepędził na chwilę dementorów. Usłyszałem kroki na schodach i schowałem się, a widząc Pottera i Weasleya wiedziałem, że będziesz bezpieczna. Nie dawało mi spokoju to, że znów kogoś skrzywdziłem, Hermiono. Tę Gryfonkę, ciebie… A przecież to wszystko miało nie wyjść! W końcu kto mógł wątpić, że ktoś taki jak Dumbledore nie poradzi sobie z dementorami? Po prostu musiałem robić cokolwiek, żeby przedłużyć swoje życie, bo tylko w ten sposób mogłem je odzyskać i potem ofiarować tobie.
     Pokręciłam głową na boki, starając się uporządkować fakty.
 - To niemożliwe – stwierdziłam. – Kiedy ktoś wyczarował na siódmym piętrze srebrnego jastrzębia, byłeś w Wielkiej Sali. Widziałam cię. Harry i Ron też, mówili mi o tym.
 - To był Zabini – wyjaśnił. – Wypił eliksir wielosokowy z moim włosem. Nikt nie mógł mnie wtedy widzieć w pobliżu miejsca ataku, Hermiono. Musiałem mieć alibi w razie wszelkich podejrzeń, bo Snape wciąż miał mnie na oku. Ale to ja wpuściłem dementorów do Hogwartu. Ja, rękami tej biednej Gryfonki.
     Tak trudno było uwierzyć, że ktoś, komu zaufałeś, kogo kochałeś całym sercem i całą duszą, od początku cię oszukiwał. To zabolało mnie bardziej, niż kiedykolwiek wcześniej.
 - Kiedy eliksir był gotowy i mogłem wreszcie dotknąć twoich ust, po raz pierwszy od wielu tygodni poczułem się szczęśliwy, spełniony – odezwał się znów Ślizgon. – Wszyscy myśleli, że zwariowałem. Ale ja nie pragnąłem już nic, tylko ciebie. Zapomniałem o Czarnym Panu, o całym zadaniu, o swojej rodzinie… Byłaś tylko ty. Czułem się, jakbym żył cudzym życiem. Ale ten czas nie trwał długo, nie miał prawa. Razem z Ester wymyśliliśmy plan, który miał dać nam, tobie i mnie, nowe, lepsze życie, z daleko od tego wszystkiego.
 - Naprawiłem szafę, do Hogwartu dostała się Ester. Tę część historii znasz. Wypiła eliksir wielosokowy z twoim włosem, a ty z włosem jakiejś przypadkowej osoby… Blaise miał uciec z tobą poza granice zamku, skąd miał bezpiecznie przetransportować cię tutaj, do Marmurowego Anioła. Wiesz, że Zabini się zbuntował, kiedy poznał, kim jesteś, musiałem użyć wobec niego klątwy Imperius. Udało się, wiedziałem, że będziesz bezpieczna z daleka od szkoły, a ja miałem dołączyć do ciebie, kiedy tylko skończę, co zacząłem.
     Podniosłam na niego wzrok. Teraz ta część historii, której obawiałam się najbardziej.
 - Śmierciożercy dostali się do Hogwartu przez szafę, zaraz po tym, gdy wyszliście. – Spuścił głowę. Zadrżałam. – Ester udawała cię doskonale. Nikt nie zorientował się, że prawdziwa Hermiona Granger jest już daleko stąd. W zamku byli członkowie Zakonu Feniksa, rozpętała się walka. Ja przemknąłem na Wieżę Astronomiczną, gdzie miałem nadzieję spotkać Dumbledore’a i wszystko mu wyjaśnić. Powiedzieć, żeby uciekał. I tak, dotarłem tam. Ale niestety, razem z kilkoma śmierciożercami. Musiałem działać, ale nie chciałem zabijać. Rozbroiłem Dumbledore’a, grałem na czas. Okazało się, że zbyt długo… Śmierciożercy jakimś cudem rozbili Zakon, kilku do nas dołączyło, w tym i Snape. Wystarczyło, że na mnie spojrzał i już wiedział, że nie będę w stanie wypowiedzieć Morderczego Zaklęcia. Zrobił to za mnie. Dumbledore runął z Wieży Astronomicznej.
     Ból, przerażenie i niedowierzanie eksplodowały we mnie jak dynamit.
 - Zaczęliśmy uciekać, ja i Snape – mówił dalej Malfoy. – Gonił nas Potter. Nie mam pojęcia, skąd się tam wziął, ale wygląda na to, że wszystko widział. Snape kazał mi biec, teleportować się zaraz za granicami Hogwartu do domu. Został w tyle, a ja już nie myślałem, co dzieje się za moimi plecami. Minąłem pierwsze drzewa Zakazanego Lasu i natychmiast deportowałem się stamtąd do Marmurowego Anioła, gdzie ty już na mnie czekałaś.
     Zamilkł. W tej ciszy krążące w mojej głowie myśli stały się przerażająco nieznośne i bolesne. Moje oczy były zaczerwienione i suche, ale przecież i bez łez można płakać. Prawda zabolała jak ukłucie sztyletem. Nawet oddychanie zaczęło sprawiać mi trudność, a rytmiczne bicie mojego pękniętego serca zaczęło mi dziwnie dokuczać.
 - Ostatnie pytanie, Draco.
     Czułam, że znam na nie odpowiedź, ale chciałam usłyszeć to z jego ust. Nie pytajcie mnie, dlaczego: po prostu wiedziałam, że tak musi być, że inaczej nie odnajdę spokoju.
 - Dlaczego poprosiłeś o pomoc właśnie mnie? Nie przez to, że byłam najlepsza, prawda?
 - Nie – odparł cicho. – Mogłem zwrócić się do wielu osób świetnych z eliksirów. Wybrałem ciebie, bo… bo najmniej zależało mi na twoim życiu. Ten eliksir był wielkim ryzykiem; gdyby coś wyszło na jaw, gdyby ktokolwiek się o tym dowiedział, tej osobie, która zgodziła się mi pomóc, groziłoby śmiertelne niebezpieczeństwo.
     A więc wreszcie prawda.
     Nigdy nie przypuszczałam, że może być tak bolesna. Zdawała się wręcz miażdżyć kości i tkanki, wniknęła w moje ciało, umysł i serce, krążyła w całym krwioobiegu niczym najgorsza trucizna. Byłam cała namoknięta rozczarowaniem, lepka od lęków i obaw. Można było ze mnie wykręcać złudzenia, tak, jak wykręca się przemoczone do suchej nitki ubrania. Spadłam na ziemię z wysoka i roztrzaskałam się na miliony drobnych kawałeczków.
     Kłamstwem jest, że można przyzwyczaić się do bólu. Łzami podlewasz narządy, ale żyjesz normalnie – możesz przecież otworzyć oczy, ruszyć ręką, udawać miarowy oddech, pośród drżenia rzęs i niefizycznych bólów serca, ale nie masz władzy nad biegiem myśli, nad wrażeniami, które krążą w twoim ciele, które kłują, nie pozwalając spojrzeć na przyszłość bez lęku. Lekarstwa to tylko pozorne ulgi – jeśli coś boli, znaczy tyle, że w środku jest jakieś życie. Życie, które chce wydostać się na zewnątrz, które musi się narodzić. Między byciem a niebyciem jest gigantyczna przepaść, ale pustka to zawsze głód…
     Bo serce może pęknąć, ale i tak bije dalej.
 - Nienawidzę cię – szepnęłam, chociaż w panującej dookoła ciszy moje słowa zabrzmiały niesamowicie głośno. – Nienawidzę tego, że cię pokochałam, Draco.
     Skrzywił się, jakbym uderzyła go w twarz. A potem spojrzał na mnie – jego zimne, smutne, szare oczy pełne były bólu i jakiegoś nieopisanego, przerażającego piękna.
 - Po raz pierwszy ktoś mi to powiedział – wyznał. – Powiedział, nie wykrzyczał.
     Za oknem robiło się coraz jaśniej. Ze zdziwieniem doszło do mnie, że dziś jest pierwszy dzień wiosny. Świat budzi się po długim śnie, by móc odrodzić się na nowo, raz jeszcze.
     Jako ludzie mimowolnie wierzymy, że będziemy trwać wiecznie, że na wszystko wciąż mamy czas. Nie potrafimy zrozumieć, że on cały czas mija, ucieka jak woda przez palce, że najlepsze szanse wymykają nam się z dłoni i odchodzą w niepamięć. Lekceważymy czas, jedną z niewielu rzeczy, nad którą nie mamy i nigdy nie będziemy mieli kontroli. Coś, czego nie zdołamy nigdy zatrzymać, co zbliża nas do końca, czymkolwiek on jest.
     Bo koniec to przecież nie tylko jedno słowo i sześć liter. To nadciągające czarne chmury, które wywołują burzę. Tę burzę, która przerywa ciszę. A to wbrew pozorom cisza sieje przecież największe spustoszenie i zagłusza wszystko.
     Lekceważymy fakt, że kiedyś na wszystko będzie za późno. Lekceważymy to, że prędzej czy później będziemy zbyt powolni, zbyt starzy i zbyt zgorzkniali na to, aby coś w nas zmienić, zmienić nas dla innych. Stracimy ten czas, naszą energię, naszą… duszę.
     Wszelkie wspomnienia nie wygasną, nawet, gdy pamięć będzie szwankować. Odruchy, których nigdy się nie pozbędę. Zdolność poznania głosu przyjaciół, tego ciepła. Drogi do najważniejszych miejsc, w których byliśmy. Dzień, w którym coś się wydarzyło, moment, w którym dokonaliśmy wyboru, chwila, w której to straciłam. Stukot kół pociągu pędzącego do Hogwartu, melodia kolęd przy choince, echo tych samych kroków po schodach. Sowa z listem, pudełko z prezentami, zeszyt naszych zapisanych słów, samotna droga w nieznane i to wszystko, co zostawiłam za sobą, w poprzednim życiu. I jeśli czegoś żałowałam, to tak naprawdę tylko jednego – tego, że nie było czasu, aby się pożegnać.
     Bo gdzieś w naszym życiu jest ktoś, dla kogo jesteśmy tą najważniejszą osobą na całym świecie. Kto jest w stanie rozpoznać nasz głos pośród krzyku tłumu, odróżnić nasze kroki od setek innych dźwięków. Kto nie skreśla nas, nawet, gdy my go skreślimy. Zrozumiałam, że są ludzie, którzy potrzebują czasu i którym warto ten czas dać; czekać, choć tego nie lubimy. Kimś takim dla mnie był właśnie Draco Malfoy. Poświęciłam wszystko temu uczuciu, a choć zapłaciłam za to ogromną cenę, nigdy nie pomyślałam, że mogłabym wybrać inaczej.
 - Co teraz będzie, Draco? – zapytałam. Odetchnął głęboko, słysząc, że mój głos brzmiał już spokojniej. Być może obawiał się mojej dalszej reakcji. – Będziemy żyć dalej?
 - A co nam pozostaje? – odpowiedział, siadając obok mnie na sofie. – Tutaj nic nam nie grozi. Za kilka dni zarówno Czarny Pan, jak i moi rodzice, zorientują się, że uciekłem. Pewnie będą mnie szukać, ale Marmurowego Anioła bronią potężne zaklęcia.
 - Co się stanie ze mną? Jak wytłumaczymy moje zniknięcie?
 - Ester będzie cię udawać do końca semestru – wyjaśnił. – Chociaż jestem pewny, że w tej sytuacji odeślą uczniów do domu wcześniej. Nie przejmuj się, opowiadałem jej o tobie, nikt nie zorientuje się, że prawdziwa Hermiona jest daleko. A potem plotki na temat twojego zniknięcia powstaną same. Można też upozorować twój wyjazd, jeśli będziesz tego chciała. – Urwał na chwilę. – Obiecałem, że twoim przyjaciołom włos z głowy nie spadnie i dotrzymam słowa. Możesz być pewna, że zrobię, co mogę, by byli bezpieczni.
     Jego zaangażowanie było dla mnie bardzo ważne. Oszukiwał mnie od samego początku, ale tym razem po raz kolejny mu uwierzyłam. To jedyne, co mogłam zrobić: stać z boku i modlić się, by wszystko się jakoś ułożyło. Nie przywykłam do tego, zawsze przecież byłam w centrum wydarzeń, zawsze brałam w nich udział.
 - Muszę ochronić też swoich rodziców – powiedziałam, wyginając nerwowo palce. – Nie będą bezpieczni. Chyba najlepiej będzie, jeśli po prostu zapomną, że mają córkę.
     Odwrócił głowę w moją stronę i złapał moją dłoń. Tak wiele musieliśmy przejść, by zyskać choć odrobinę czasu tylko dla siebie, a to przecież wciąż nie był koniec. Wyrzekłam się całego poprzedniego życia, by zacząć wszystko od nowa i szczerze wierzę, że to wcale nie przypadek, że dostaliśmy szansę akurat pierwszego dnia wiosny, gdy odradza się cały świat. Nie mogłam wiedzieć, że najtrudniejsze zadanie stoi dopiero przed nami – wspólnie musieliśmy oszukać przeznaczenie, uporządkować swoje życie i w tej dziwnej, niezrozumiałej loterii istnienia wygrać szczęście, które nie było nam pisane.
 - Przepraszam cię za wszystko – szepnął Draco. – Wybaczysz mi?
     Pokręciłam przecząco głową. Moja złość zobojętniała. Pozostała tylko pustka, przerażająca pustka, którą wypełniało jedynie uczucie do niego. To takie dziwne, że mimo całego zła i fałszu z jego strony, potrafiłam mu wybaczyć, a nawet współczuć.
     Kochałam go tak bardzo, że wszystkie inne uczucia przestawały mieć znaczenie.
 - Zrobiłeś, co mogłeś. Nie winię cię za nic, co stało się minionej nocy. – Mimowolnie spojrzałam na jego przedramię, na którym czernił się Mroczny Znak. – Zdołasz się kiedyś od tego uwolnić? – zapytałam, wiedząc doskonale, że rozumie, o kogo chodzi.
 - Nie wiem. – Westchnął. – Widziałem w swoim życiu tyle zła, że boję się, że gdzieś głęboko we mnie się już zakorzeniło. Tylko w odbiciu twoich oczu widzę to, co we mnie najlepsze. Nigdy ci tego nie mówiłem, ale właśnie tego dnia, kiedy pokazywałaś mi Hogwart, naprawdę uwierzyłem, że jest we mnie jednak coś dobrego, mimo wszystko.
     Oparłam głowę na jego ramieniu i zamknęłam oczy.
     Wypłynęłam na spokojny ocean, chociaż nad moją głową kłębiły się ostrzegawcze, burzowe chmury. Rozumiałam to przesłanie – powinnam brać udział w sztormie, tak jak Harry, Ron, Ginny i cały magiczny świat. Byłam jednak egoistką, nie potrafiłam zrezygnować ze szczęścia, skoro już siedziało na mojej dłoni. Za to wszystko w przyszłości miałam zapłacić, ale póki co chciałam cieszyć się spokojem, lekkością i spełnieniem, które dawał mi Draco Malfoy. Żyłam, tu i teraz, wybrałam, choć przecież nikt nie pozwolił mi wybierać.

_________________________
Skoro mamy Nowy Rok i rozdziały czekają grzecznie w Wordzie na publikację, wstawiam dzień wcześniej. Za to na następny na pewno poczekacie do przyszłego piątku :)
Sami widzicie, że większość spraw zostało wyjaśnionych. Gdyby coś jeszcze było niejasne lub wymagało komentarza - piszcie i pytajcie, bo do niektórych wątków wracać już nie będę. Mam nadzieję, że najbliższe rozdziały przypadną Wam do gustu, chociaż zmieni się sceneria i wyjdę trochę poza kanon. Ale będzie od tej pory dużo Draco :)

50 komentarzy:

  1. To będzie wredne, ale... PIERWSZA <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ufff!
      Muszę chwilę odetchnąć, bo naprawdę porwałaś mnie ze sobą. Czekałam na ten moment kulminacyjny i muszę przyznać, że nie zawiodłam się ani na Tobie, kochana, ani na Hermionie.
      Cieszę się, że Draco po raz pierwszy miał okazję, mógł być szczery. Wyrzucił z siebie to wszystko, co tak długo go gnębiło i czuję razem z nim, że były to dla niego bardzo ważne słowa. Tak naprawdę postawił wszystko na jedną kartę. Podobnie jak Hermiona.
      To ich bezgraniczne oddanie sobie i skreślenie swojej przeszłości tylko ze względu na drugą osobę może się wydać komuś, mimo swojej piękności, głupie. Może właśnie takie jest, ale przecież miłość jest szalona, nieracjonalna, a w ich wypadku też niesamowicie dojrzała, świadoma. To jest coś, co wzrusza i porywa. To, w jaki sposób Hermiona akceptuje Draco w całości, razem z kłamstwem, bólem, bezsilnością jest świadectwem ogromnej wiary i odwagi jej uczuć, natomiast on sam angażuje wszystkie swoje siły żeby zapewnić jej bezpieczeństwo.
      Są egoistyczni w tej swojej miłości, to prawda, ale z drugiej strony trudno nie przyznać im racji. W obliczu świata, w którym przyszło im żyć mają tylko siebie.

      Uch. Chyba ujęłam wszystko na czym mi zależało, żeby wyrazić w tym komentarzu. Majstersztyk, piękności moja.
      Padam do stópek i ślę buziaki.

      Zauroczona.

      Usuń
    2. A ja z dużym opóźnieniem, ale jestem!
      Ślicznie dziękuję, kochana! Oddałaś w tym komentarzu wszystko w idealnym rytmie i to w pięknych słowach. Niesamowicie się cieszę, że ta historia wywołuje takie emocje. Ach, aż nie wiem, co mam napisać :)
      Raz jeszcze ślicznie dziękuję, dziękuję! <3
      Kocham! <3

      Usuń
    3. E, tam opóźnieniem! <3
      Wiesz, taki post nie sposób zostawić bez komentarza, dopracowanego i odpowiedniego komentarza. Poza tym po takim rozdziale słowa same ze mnie wypływały ;>
      To ja dziękuję! <3

      Usuń
  2. Szczerze ... Popłakałam się . ;) Opisy otoczenia świetne . Uwielbiam cię za twój styl pisania , Na początku nie miałam przekonania do dramione i twardo trzymałam się kanonu , ale od twojego opowiadania zmiękło mi serce . Ze zniecierpliwieniem czekałam na każdy kolejny rozdział i mimo to , że wiedziałam , że kolejna notka pojawi się za tydzień to i tak dodałam twoją stronę do zakładek i sprawdzałam codziennie czy dodałaś nowy rozdział . Jestem uzależniona od twojego opowiadania , które zresztą jest Genialne <3 Marzycielka

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam Ciebie za to, co piszesz.
    I obecnie nie stać mnie na dłuższy komentarz, pozdrawiam.
    Bellatrix

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja tylko kilka słów - jesteś NAJLEPSZA, Damo Kier.

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam serdecznie, jestem czytelniczką(wbrew pozorom nie nową), która przeczytała każdy rozdział i przeanalizowała dokładnie bloga, cóż… dobra robota! ;) Rzecz biorąc nie mogę się napatrzeć na szablon, gdyż jest naprawdę genialny <3. Oczarował mnie *_*.
    Ale wracam do pierwotnego tematu – treści, opowiadania; jak wolisz. Zastanawiam się głębiej nad tym rozdziałem niż zazwyczaj, moje rozkminy są zUe ;C, ale nie o tym xD. Rozdział oczywiście niesamowity, ale boli mnie jeden fakt… Hermiona okazała się inna. Wolała uciec niż pomóc przyjaciołom, którzy byli przy niej niemalże zawsze, których kochała – a tu jeden facet o hipnotyzujących stalowych oczach zawrócił jej w głowie, i który chamsko zachowywał się wobec niej przez te kilka lat – stanowcze NIE, miło, że w końcu Draco się otworzył i w ogóle, ale ubolewam nad tym faktem, że Miona nie brała udziału w bitwie, nie wspierała przyjaciół, przynajmniej fizycznie. Generalnie zrobiło się z mojej wypowiedzi masło maślane, wrr ._.
    Draco i Hermiona. Kłamstwa… wiążą się z bezsilnością; właśnie – myślę, że Draco był bezsilny i nie mógł na początku powiedzieć co się działo Mionie. Rozumiem go w zupełności, ale wyrządził mimo wszystko wiele zła, jak to rodzina Malfoy’ów (XD).
    Ester, Ester… Ta dziewczyna napawa mnie złą energią, wydaje mi się taka opanowana, spokojna… chyba AŻ za bardzo ;D.
    I powtórzę; biedni „przyjaciele” Hermiony, samolub z niej i tyle ;P. Ale cóż…. miłość nie zna granic, przynajmniej ja tak myślę. Chcą chronić siebie nawzajem…
    Życzę generalnie weny, by było jej wielewielewiele i jeszcze raz wiele ;).
    Całuję i pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie tym bardziej cieszę się, że zdecydowałaś się wklepać tutaj parę zdań na temat opowiadania, dziękuję ślicznie! :)
      Cóż mogę powiedzieć? Nigdy nie ukrywałam, że ich przyjaźń ucierpi. Szczerze mówiąc samej nie przychodzi mi to łatwo, bo od zawsze uwielbiam trójkę Harry - Ron - Hermiona. Ale na potrzeby opowiadania zdecydowałam się nagiąć trochę kanon, zobaczymy, jak potoczy się to dalej... Pewnie, że Hermiona jest egoistką. I to jaką! Chyba nie zdecydowałabym się na to samo, ale przecież miłość jest dla odważnych. Poza tym myślała, że to będzie uczucie na całe życie, miała też nadzieję, że czas goi rany. W chwilach szczęścia człowiek rzadko zastanawia się nad ich konsekwencjami :)
      Raz jeszcze ślicznie dziękuję i również pozdrawiam!

      Usuń
  6. Rozdział jak zwykle był świetny. Normalnie aż nie umiem myśli zebrać i od kilku minut gapię się bezmyślnie w ekran, nie wiedząc, co mam napisać. Wiesz, jak bardzo lubię opisy przeżyć wewnętrznych i żałuję, że sama nie umiem napisać ich tak świetnie i jednocześnie naturalnie. Przy tobie czuję się jak jakieś totalne beztalencie.
    Ten rozdział faktycznie wyjaśniał bardzo dużo i rozwiał część moich wątpliwości, które zrodziły się w trakcie lektury tego opowiadania, a tak się składa, że miałam możliwość czytać je od samego początku. Cieszę się, że udało ci się wyjaśnić te sprawy, bo ja w swoim opowiadaniu część wątków niestety będę musiała zostawić bez wyjaśnienia, bo mnie przerosły.
    Uczucia Hermiony były przepięknie opisane i jednocześnie bardzo wiarygodnie. Tekst był nacechowany jej emocjami, których z pewnością przeżywała wiele. Musiało jej być przykro, kiedy słuchała Malfoya, nie mniej jednak wreszcie doczekała się prawdy. Poza tym, skoro go kocha, nie potrafi w pełni znienawidzić go za jego uczynki, tym bardziej, że chłopak wcale nie chciał tego robić, a po prostu musiał. W sumie, jest mi go żal. Miał nie za ciekawe życie, szczególnie ostatnio, gdy postawiono przed nim zadanie praktycznie nie do wykonania. Voldzio postąpił z nim podle, i tak na prawdę nie liczył, że mu się uda. Wyjaśnienia chłopaka są jednak przekonujące i całkiem prawdopodobne. Choć dla Hermiony pewnie najbardziej przykre było to, jak jej powiedział, dlaczego wybrał właśnie ją. Choć pewnie nie przewidział, że się zakocha.
    Ciekawe, co teraz z Harrym i Ronem. Ester pewnie jeszcze trochę poudaje Hermionę, ale co potem? Tamci sami wyruszą szukać horkruksów, a Hermiona będzie się ukrywać z Malfoyem? I co to za dom Marmurowy Anioł? Ciekawa nazwa ^^.
    Rozdział był naprawdę świetny i czekam na next xDDD.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Nad tymi opisami siedziałam do białego rana, aż w końcu siostra mi powiedziała: "nooo, skończ już, pikne są" :D
      Ostatnio umyślnie wstrzymują się z odpowiadaniem na komentarze, bo boję się, że puszczę farbę :D Dlatego odpowiadam tylko na wybrane. Jeśli chodzi o Ester, to to wbrew pozorom jest cwana bestia, zresztą będzie o niej jeszcze dużo, szczególnie w tej części, więc mam nadzieje, że wątpliwości będą rozwiewane wraz z każdym kolejnym rozdziałem. A co do Marmurowego Anioła - o nim więcej już w następnym rozdziale :)
      Dziękuję raz jeszcze, ściskam!

      Usuń
  7. Powinnam była się spodziewać, że Draco wybrał Hermionę nie dlatego, że jest mądra czy że mu się podoba, a dlatego, że... no, jakoś nie może mi to przejść przez klawiaturę. Przykro mi teraz. Przykro mi też, że Draco musiał tyle przejść pod okiem Voldemorta, choć wcale tego nie chciał. Smutno mi teraz. :(

    Ale o, nikt się nie zorientował, że to Ester, a nie Hermiona, chociaż tyle! :)

    Wyłapałam, co następuje:
    - "Nie wiem, gdzie podział się Blaise Zabini, ale nie interesowało mnie to." -> "nie wiedziałam",
    - "że to zaszczyt, i że powinienem" -> bez przecinka,
    - "moje znikniecie" -> "zniknięcie".

    Pozdrawiam ciepło,
    [stolen-papyrus] & [konFEDORAcja]

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej, hej! Kocham Cię normalnie! Już nie mogłam doczekać się jutra, a Ty mi tu wyskakujesz z taką niespodzianką! Cudownie, dlatego od razu zabrałam się za pisanie komentarza.
    Więc zaczne od tego,.od czego zacząć powinnam: rozdział bardzo mi się podoba! Wiedziałam, że ona zostanie z Draco, ale to co przeczytałam i tak wywołało na mojej twarzy szeroki uśmiech ;D Jednak to, co wyznał chłopak wywołało swego rodzaju szok, °.° Nie wiem dlaczego, ale nagle zabrakło mi Ester! Serio, ta dziewczyna mnie zaintrygowała i (jak już wspominałam) mam wrażenie, że mimo wszystko ją polubie ;)
    No. Wróciłam i chyba nie mam zamiaru się nigdzie wybrać. Mój "zapał" do pisania i komentowania odżył!
    Pozdrawiam ciepło ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Odwołam się do tytułu bloga. Jednak rzeczywiście są więzienia gorsze od słów. Tylko czy przypadkiem to więzienie nie spowoduje zatracenia pewnych norm moralnych Hermiony ? Bo ona wpadła w pułapkę miłości do Dracona, ale zawsze były dla niej ważne przyjaźń czy nauka. A teraz będzie pozbawiona tego. No ale z cierpliwością poczekam na dalszy ciąg.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, kiedyś na jednej z ocenialni właśnie oceniająca miała problem z interpretacją tego cytatu. Mam nadzieję, że z rozdziału na rozdział będzie się to stawać coraz bardziej jasne :)
      Och, tak, masz rację. Hermiona po prostu nie potrafi zrozumieć, że ta miłość jest wbrew pozorom katastrofą. Zdrowy rozsądek przysłoniło jej szczęście i... uczucie. Po co myśleć nad konsekwencjami, skoro jest dobrze? Ale przecież za wszystko w życiu przyjdzie nam kiedyś zapłacić... :)
      Ślicznie dziękuję, pozdrawiam! :)

      Usuń
  10. Brak mi słów! Po prostu znakomite. To jest mój jeden z dwóch ulubionych blogów o Dramione. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. ojejku. Nie wiem co powiedzieć! ŚWIETNE! <3 BRAVVO :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Genialny rozdział. Aż nie wiem co napisać. Spodziewałam się wiele, ale nie tego. Każda część tego postu jest dopracowana w 100%. Opisy uczuć, miejsc sytuacji. Podziwiam Cię za to, masz prawdziwy talent.
    Postać Hermiony odbieram pozytywnie, niemniej jednak żałuję, że dopiero teraz odkryła fakt, że Harry od początku miał rację. To prawda, Draco nieźle jej namieszał, momentami nie wiedziała co jest słuszne, a co nie. No właśnie, Draco. Podobał mi się sposób, w jaki chłopak mówił Hermionie prawdę, wszystko układało się w jedną całość. Natomiast fragment, w którym dziewczyna mówi mu, że go nienawidzi, jest moim zdaniem świetny, uwielbiam go.
    Ester...hmm.... Nie mogę sobie wyrobić o niej żadnej opinii jak na razie. Wydaje się być w porządku, pomaga Draco i wgl, jednak wolę zachować dystans, póki się czegoś więcej o niej nie dowiem.
    Nie mogę się doczekać dalszego ciągu.
    Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Zdziwiłam się trochę tym, że rozdział był dodany dzień wcześniej. Oczywiście było to pozytywne zaskoczenie :)) Ciesze się, że w końcu wszystko jest wyjaśnione. Te wszystkie sekrety, domysły ze strony czytelników... Chyba każdy czekał na wyjaśnienia. Czytając ostatnie zdanie twojego postu, aż spadłam z krzesła. Będzie dużo Draco!! Zawsze lubiałam czytać twoje rozdziały w których brał udział ten ślizgon. Twoje opisy są w dopracowane od początku do końca. Dawno nie widziałam, aż tak dobrego Dramione. Na twój blog trafiłam przypadkiem, tak około trzy miesiące temu i nawet nie wiesz jak się cieszę z tego faktu. To opowiadanie jak i twoje drugie opowiadanie o Hunwotach jest świetne i zaskakujące. Nie wiem jak ty to robisz, że piszesz tak świetnie. Ja już miałam z pięć podejść do opowiadań i zawsze kończyły się nie wypałem.. A wracając do twojego opowiadania.. rewelacja!! Czekam na następny. Jedenasty styczeń, przyjdź szybko :DD
    ~Karolina~

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo podoba mi się nazwa posiadłości. Naprawdę jest oryginalna :). Ogólnie cały zarys tej historii mi się podoba. Śledzę losy bohaterów od początku, ale czytam je na telefonie, dlatego nigdy nie komentowałam bloga, ale muszę przyznać, że jest niesamowity, zżyłam się z tym opowiadaniem :). Podziwiam Cię :)
    Czasem jakbyś miała ochotę to zapraszam na http://four-friends-stories-of-hogwart.mylog.pl/ .
    Pozdrawiam,
    Konoe

    OdpowiedzUsuń
  15. Wreszcie przeczytałam, opowiadania jak zwykle cudowne. I znowu muszę powtórzyć takie słowa jak genialne czy boskie. Właściwie to mogłabym pierw komentować a potem czytać bo i tak zawszę świetnie piszesz ;) No ale z drugiej strony nie mogę tracić czasu na początku na komentarz jak jest już co czytać ;) Pozdrawiam i zapraszam do mnie
    sladem-snu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. piękne, naprawdę... zresztą jak zawsze
    podziwiam cię za wytrwałość, widać, że kolejne rozdziały sa przemyślane i zaskakują odbiorcę
    ten rozdział wiele rzeczy wyjaśnił, ale teraz zupełnie nie wiem co takiego się wydarzy, marzę, żeby choć kilka chwil bohaterowie mogli spędzić w spokoju i miłości
    czekam na ciąg dalszy oczywiście
    pozdrawiam i zapraszam na http://hp-to-jeszcze-nie-koniec.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  17. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  18. Krótko i na temat- GENIALNY ROZDZIAŁ!♥
    Jesteś fantastyczna po prostu!

    OdpowiedzUsuń
  19. Nigdy w życiu bym czegoś takiego nie wybaczyła Malfoyowi. NIGDY.
    Przecież ona zna same kłamstwa! Straszne... Żal mi bardzo Harrego... I tylko o nim umiem myśleć po przeczytaniu tego odcinka.

    OdpowiedzUsuń
  20. O jejku.
    W pierwszej kolejności jestem ci winna przeprosiny za takie zaniedbanie w komentowaniu. Nie będę się z tego tłumaczyć - po prostu brak czasu to coś, co zna każdy z nas. Po drugie życzę Ci wspaniałego roku 2013, powodzenia na studiach i dalszej weny!
    Rozdział(y).
    Cóż, byłam z nimi na bieżąco, jedynie nie komentowałam. W poprzednich irytowała mnie dociekliwość Harrego, brak Dracona i poniekąd naiwność Hermiony - jednocześnie to sprawiało, że miały one swoje miejsce i urok. Kiedy przeczytałam ostatni rozdział pierwszej części serce biło mi mocniej w momencie zamiany Ester w Hermionę i rzucenie (ha! z jaką lekkością!) Imperiusa na Blaisea. Naprawdę, przeżyłam szok. A teraz, cóż. Po tym rozdziale chciało mi się płakać. Prawdziwość słów wypowiadanych przez Dracona, ból w nich zawarty i ogromna niemoc... Wszystko to sprawiło, że moje oczy się zaszkliły. Było to na tyle realistyczne, że miałam wrażenie, że słowa napisane przez ciebie faktycznie wypowiada Draco, i że mówi je do mnie. Wspaniale. Szczerze gratuluję.
    Cieszy mnie to, że będzie teraz dużo Malfoya. Pomysły w głowie masz, umiesz je opisać, więc przypuszczam, że dalsze rozdziały będą ciekawe i intrygujące, dlatego czekam z niecierpliwością na 11.01.13.

    Pozdrawiam, Damo Kier. Wybacz mi jeszcze raz moje zaniedbanie :)

    OdpowiedzUsuń
  21. nie mam nic szczególnego do napisania oprocz -"niezwykły, piękny, zachwycający"... nic, po prosstu brak mi słów.. rozdział wzruszający, idelalnie uchwyciłaś tte wszystkie emocje, że sama miałam gęsią skórke..
    Ps. teraz te opowiadania co przed nami bedą czescia dalszą tej historii, ze są w tym domku, czy to nowa, zupełnie odrębna ? Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  22. ojej... mimo że brałam pod uwagę, że Draco faktycznie mógł po prostu wykorzystać Hermionę, przeczytanie tego wprawiło mnie w niemałe osłupienie.
    po drugie jestem w szoku, że Hermiona jednak mu wybaczyła. nie wiem, dlaczego to zrobiła, ale mimo wszystko mam złe przeczucia. po usłyszeniu tak bolesnej prawdy nigdy nie byłabym w stanie dać człowiekowi drugiej szansy.
    rozdział jest naprawdę wspaniały i jestem pod wrażeniem całej historii.
    od czasu do czasu pisałam Ci komentarz, że akcja zbyt mocno się przedłuża, pamiętasz? nie sądziłam, że przedłuża się po to, żeby później zrobić wielkie bum i aż tak mocno się rozwinąć, ukłon w Twoją stronę, Damo!
    rozdział bardzo mi się podobał, bardzo emocjonalny. Draco nareszcie wyznał całą prawdę, która z czasem pewnie stanie się mniej bolesna.
    poniekąd żałuję, że wybrałaś narrację pierwszoosobową, bo przez to nie poznamy takich wątków jak udawanie przez Ester Hermiony - a przecież mimo całej ciężkości nadchodzących czasów odrobina dawka humoru przydałaby się każdemu. :)
    cóż jeszcze mogę powiedzieć - niecierpliwie czekam na więcej!
    i z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że z notki na notkę jesteś coraz lepsza. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, szczerze powiedziawszy czasami też żałuję, że zaczęłam pisać w pierwszoosobowej, no ale jak się już powiedziało A, to trzeba powiedzieć B ^^ Ale ma to też swoje dobre strony - bo można w fajny sposób wpleść inne wydarzenia. A przynajmniej mam takie plany, ale to bardzo przyszłościowe :D

      Usuń
  23. Ożesz... Nie spodziewałam się, że Draco wyzna wszystko Hermionie. Myślałam, ze potrzyma ją jeszcze trochę w niepewności, ale widać, że oboje są w sobie zakochani. Jestem ciekawa jak to wszystko się potoczy, gdy Ron, Harry, Ginny, Ślizgoni i ogólnie wiele innych osób dowie się o Hermione i Draco. Rozdział był bardzo emocjonalny. Widać, że Hermiona była rozczarowana. Jestem ciekawa tej Ester... Niby Draco coś tam o niej opowiedział, ale kim jest, jak się poznali, czy jest śmierciożerczynią... itd. Wzruszyłam się. Miłość Dracona i Hermiony bez zwątpienia od początku była trudna, ale z czasem stanie się jeszcze trudniejsza. Wierzę, że zmierzą się ze wszystkimi przeciwnościami losu i całym sercem jestem za nimi :) Pozdrawiam :****

    OdpowiedzUsuń
  24. Kochana Damo Kier.
    Dowiedziałam się o tym blogu przez przypadek. Jednakże, nie ma przypadków, są tylko zrządzenia losu.
    Muszę powiedzieć Ci, że ten blog i to opowiadanie wiele dla mnie znaczy. Codziennie czytałam po kilka rozdziałów, nie mając odwagi zostawić komentarza pod żadnym z nich. Całą sobą chłonęłam treść, a następnie całymi dniami chodziłam nie obecna analizując twoje kolejne słowa. W tym krótkim "liście" pragnę nie tyle powiedzieć Ci, iż to opowiadanie jest najlepszym jakie czytałam, ale pragnę prosić cię, abyś po skończeniu tego pisała kolejne i kolejne.
    To, jak piszesz, jest niesamowite. Twój styl jest fenomenalny, a fabuła opowiadania jest wciągająca i intrygująca.
    Podziwiam Cię, za twoją odwagę. Ja sama piszę opowiadania, mam ich kilka, ale zawsze idą do szuflady.
    Twoja historia Dramione stała się dla mnie inspiracją do napisania kolejnego. Więc w imieniu swoim, i moim znajomym którym poleciłam twój blog, i którzy są nim zauroczeni proszę, pisz więcej i częściej, bo ta opowieść stała się częścią mojego życia.
    Twoja, Ami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och. Aż nie wiem, co napisać. Dziękuję ślicznie. Bez Was to nie byłoby to samo :) Kłaniam się!

      Usuń
  25. Kurczę... dodałam tu już jeden komentarz i głupio mi nie dodać kolejnego. Ale nie mam pojęcia co pisać! Uwielbiam tego bloga. Teraz wszystko już wyjaśnione. Ja przynajmniej żadnych pytań nie mam, a nawet gdybyś napisała coś niejasnego, to bym tego pewnie nawet nie zauważyła, bo ja już taka jestem, nieogarnięta wiecznie :) Wszystko tu opisujesz tak pięknie... emocje Hermiony. A Drocona pokochałam po prostu całym sercem! Nie wiem jak to zrobiłaś, ale dzięki temu opowiadaniu kocham Dramione! Okey, mówiłam Ci już to i wiem, że się powtarzam, ale strasznie się cieszę, że trafiłam na tego bloga. Nie wiem, co mogłabym dodać. Zaskoczyłaś mnie tym wszystkim, choć na miejscu Draco pewnie bym tak wszystkiego od razu nie powiedziała, ale... z drugiej strony on ją kocha, muszą się urywać, uciekać itp., więc... jest dobrze :D

    OdpowiedzUsuń
  26. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  27. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  28. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  29. muszę powiedzieć, że wpadłam na tego bloga przypadkiem, a że jest to historia Dramione, a ja kocham to połączenie to zaczęłam czytać...
    przeczytałam wszystko od A do Z w jeden dzień i nie mogłam się wprost nadziwić jak można pisać tak niesamowite, cudowne, wspaniałe, genialne i intrygujące opowiadanie ♥ to wszystko co napisałaś... kurczę dziewczyno brak mi słów ;)) masz ogromny talent i pewnie nie jedna osoba ci już to mówiła wnioskując po ilości i treści komentarzy, ale myślę, że nigdy nie zaszkodzi więcej czytelników ;pp zakochałam się w twoim blogu i całym opowiadaniu, i teraz wcale tego nie wyolbrzymiam ;d twoje opisy uczuć, miejsc, przeżyć są napisane wspaniale i twoje opowiadanie dopracowane jest w każdym najmniejszym szczególe ;** co z tego, że wystąpi jakiś mały błąd w pisowni - to się zdarza każdemu i tobie można wybaczyć, bo nadrabiasz wszystkim innym ;)) na pierwszy rzut oka widać, że kochasz to robić, a przynajmniej sprawia ci to przyjemność ;p ohh rozpisałam się trochę i na słodziłam, ale się należy ;d przechodząc do treści to podoba mi się to, że pomysł zaczerpnięty z książki ( chodzi mi o wydarzenia, które towarzyszyły bohaterom ), ale jednak całkowicie inny, bo wplątałaś w to wszystko uczucie Hermiony i Draco, jak i zarówno całkowicie inne i zaskakujące wydarzenia ;))
    jednak tak jak inne czytelniczki jestem trochę zaskoczona, że jednak Hermiona wybrała miłość niż przyjaciół, bo to z nimi spędziła połowę swego życia i zawsze mogła na nich liczyć ;)) mam nadzieję, że to się zmieni i Miona wróci do przyjaciół i pomoże im szukać Horkruksów ;p oczywiście nie chcę, żeby zostawiała Dracona, no bo jak to tak ? może Malfoy wyruszy z nią ? kurczę jestem ciekawa co dla nas szykujesz dalej i czekam z niecierpliwością na notkę kolejną ;***
    podziwiam twój talent do pisania, bo robisz to świetnie i kurczę mój blog i moje opowiadanie z porównaniem do twojego jest niestety słabe ;pp kto wie, może się czegoś od ciebie nauczę ?
    pozdrawiam ciepło ;*** hid.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  30. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  31. Więcej Draco? Strasznie się cieszę.
    Szczerze mówiąc,przeczytałam rozdział w dzień publikacji,ale zawsze mam problemy w napisaniu komentarza ._.
    Jeju,Draco wydaje się taki niewinny i uroczy.Uwielbiam go w tym opowiadaniu.Mimo,że czuje się spełniona po tym rozdziale,towarzyszy mi także pustka.Harry i Ron zostali sami(no może nie całkiem,z towarzystwem Ester),ale to chyba nie to samo co z Hermioną,prawda?
    Zastanawiałam się czy w najbliższych rozdziałach także o nich wspomnisz.Powiem ci,że jestem niesamowicie ciekawa epilogu(choć błagam cię,niech to nigdy się nie kończy).Do następnego rozdziału.
    Pozdrawiam.
    ___
    tematyka dramione: http://szept-milosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  32. " Nigdy nie przypuszczałam, że może być tak bolesna. Zdawała się wręcz miażdżyć kości i tkanki, wniknęła w moje ciało, umysł i serce, krążyła w całym krwioobiegu niczym najgorsza trucizna. Byłam cała namoknięta rozczarowaniem, lepka od lęków i obaw. Można było ze mnie wykręcać złudzenia, tak, jak wykręca się przemoczone do suchej nitki ubrania. Spadłam na ziemię z wysoka i roztrzaskałam się na miliony drobnych kawałeczków." - ten fragment poruszył mnie najbardziej...

    No po prostu cię kocham!!! *.* <3

    OdpowiedzUsuń
  33. W końcu! Koniec tajemnic, sama prawda.
    Że też Hermiona tak szybko mu wszytsko wybacza, po porstu zaczyna myśleć o tym jak go kocha albo po prostu Draco ją pocałuje a ta zapomina o całym świecie i liczy sie tylko ON. Wiem ze miłość jest ślepa ale to mnie troche irytuje... Ja mimo wszystko bym mu musiała przywalić w twarz, no bo kurde - przez te całe 4 miesiące okłamywał Granger i niby jakoś tam się tłumaczył ale nie mówił jej całej prawdy, kręcił i kłamał w żywe oczy! Rozumiem że robił to "ze strachu" i takze z miłosci do Gryfonki ale dla mnie... to po prostu było chamskie! Jeśli ją kochał i jej ufał (no bo ona chyba przez cały czas mówiła mu jak głupia o tym że Harry się domyśla, śledzi Ślizgona itp.) to mógł powiedzieć jej prawde. Szczególnie jeśli wiązał z nia swoją przyszłość. Przecież nie wiedział jak Hermiona zareaguje na PRAWDE, równie dobrze mogła opieprzyć go, "pobić" i wrócić do Hogwartu no a wtedy co Draco by zrobił? Jeśli narażał swoje życie, nie tylko po to by uwolnić się od Toma i rodziny, ale także dla dziwczyny którą kochał, to po chuj te wszystkie tajemnice?!
    No ale teraz jak się tak zastanawiam, nie ukrywam ze nadal jestem na niego strasznie wkurwiona, że gdyby nei te tajemnice to to opowiadanie byłoby takie bezdenne... Znaczy, złe by nei było ale tak mało by sie działo i wgl... :P

    Muszą oszukać przeznaczenie - to ciekawie brzmi... Dajesz znak ze to dopiero początek, że jeszcze tak wiele się może zdarzyć.

    Ciekawa jestem co dzieje się teraz w szkole... Tak bardzo bym chciała wiedzieć jak trzymają się "przyjaciele" Miony... Szkod ami ich, no bo kurde ufali jej i tak bardzo ją lubili, była jedną z nich... A ona zakochała się w Malfoy'u i od tak zdradzała Harry'ego, Rona i Ginny. :( Wiem że nie chciała złego dla żadnego z bliskich jej osób i stała między "dobrem" a "złem" i wydaje mi się że nie za dobrze wybrała. Miłość ważna jest w życiu, ludzie wybierają ją i zostawiają wszystko inne ale często okazuje się to wielkim błędem. Z czasem orientują się że jest coś nie tak ale w wielu przypadkach jest już za późno.
    Często dokonujemy złych wyborów i wydaje mi się że mimo pozorów, Hermiona Granger źle wybrała.
    Wiem że moge się mylić (zapewne tak jest) ale takie jest moje zdanie...
    ~No i mam pytanie, skąd Draco zna tą Ester?! Kim ona dla niego jest?

    ps. przepraszam za wszelkie powtórzenia, moją ortografię i wielee innych błędów...
    pss. ta wypowiedź jest jak masło maślane - zupełnie nie trzyma się kupy :/

    pozdrawiam, sarah :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a no i troche za bardzo się rozpisałam, za co również przepraszam...

      Usuń
    2. i jeszcze jedno, nie wiem gdzie o tym napisać także napisze tutaj
      Jeśli byś mogła to chciałabym być informowana o nn na moim blogu: american-school-of-magic.blogspot.com (zakałdka Spam) :)

      ps. wybacz za spam ^^

      Usuń
  34. sam sexxxxxxxxxxx <3

    OdpowiedzUsuń
  35. gdzie następny rozdział, dzisiaj piątek...

    OdpowiedzUsuń
  36. bosko bosko bosk niech sielanka trwa jak najdluzej a teraz koniec psot nox

    OdpowiedzUsuń
  37. dziękuję po raz któryś, miś. ♥

    OdpowiedzUsuń
  38. SPAM

    1. Zapraszamy - promo naszego opowiadania: http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=ZB8i3oW3c4w
    2: http://hidden-in-the-sun.blogspot.com/
    3. Wpadanie w pewien schemat... To cechuje większość autorek opowiadań o Dramione. On jest zły, ona dobra, coś się dzieje, chłopak się nawraca, BOOM - miłość. Czas z tym skończyć. Hermiona nie znosi Malfoya, tyle że ze wzajemnością. To jest coś więcej niż historia o tej uroczej dwójce. Hogwart zostaje napadnięty przez Śmierciożerców, szukających specyficznej broni, która jest wręcz niezbędna, jeśli Voldemort chce oczyścić magiczny świat ze szlam, więcej, jeśli chce zostać panem całego świata. Istnieje także Strażnik, który jest w posiadaniu pierwszej część zagadki, pozwalającej na odnalezienie zaginionego skarbu. Kto pierwszy go dopadnie? Śmierciożercy, Ślizgoni, Złota Trójca, a może drugoplanowi, nieznani dotąd bohaterowie? Rywalizacja. Żeby historia nie była nudna, sucha lub stereotypowa, pojawiają się w niej również zupełnie nowe postacie i wątki. Czy w takiej sytuacji może wydarzyć się coś tak "niespodziewanego" jak miłość Ślizgona z Gryfonką? Czy to w ogóle jest możliwe? Przekonajcie się sami, chociaż pewnie odpowiedź znacie. Są wśród Was fani duetu Ginny i Zabiniego, a także Ci, którzy chcieliby zobaczyć w roli głównej pary należące do rzadkości bądź wcale nie istniejące w świecie Potterowiskich fanficków? To dobrze, bo tu też będzie o nich mowa! Chcecie dowiedzieć się więcej? Nie pozostaje Wam nic innego, jak poznanie historii!

    OdpowiedzUsuń
  39. Łatwiej jest wybrać to co jest podane na tacy, niż to na co trzeba zapracować.
    Och, Hermiono!
    Łzy lecą, ręce drżą, w głowie pustka.
    Tyle się muszę jeszcze nauczyć.
    Nieparzysta.

    OdpowiedzUsuń

Czytelnicy: