12 sierpnia 2012

9. Księżyc w pełni


"Zaw­sze trze­ba działać. Źle czy dob­rze, okaże się później. 
Żałuje się wyłącznie bez­czyn­ności, niez­de­cydo­wania, wa­hania. Czynów i de­cyz­ji, choć niekiedy przy­noszą smu­tek i żal, nie żałuje się".
A. Sapkowski

~*~

     Nie miał. Wiedziałam, że nie miał innego wyjścia. Powierzył w moje ręce swoje własne życie, więc musiał mi zaufać. W innym wypadku cała ta sprawa nie miałaby sensu.
     Nie wiedziałam dlaczego, ale to jedno zdanie, które powiedział Malfoy, nie dawało mi spokoju przez kolejne dni. Czułam się wyjątkowa, bo przecież mi ufał – choć nikt inny nie miał prawa o tym wiedzieć. Budziłam się rano i zasypiałam z jego imieniem na ustach, nie mogąc, nie chcąc zastanawiać się, co to wszystko znaczy. Bałam się, że jeśli zrozumiem własne serce, ogarną mnie dylematy i wątpliwości. Na chwilę obecną tak było dobrze: moje życie stanęło w miejscu, jakbym zatrzymała się w korytarzu prowadzącym z jednego pomieszczenia, do drugiego. Byłam szczęśliwa, póki mogłam cieszyć się tą krótką podróżą.
     Listopad uciekał, dni mijały szybko, a pogoda wcale się nie poprawiała. Za każdym razem, kiedy wchodziłam do ukrytej komnaty za posągiem Siedmiopalczastej Czarownicy miałam nadzieję, że w środku ujrzę postać Ślizgona, ale zawsze spotykało mnie rozczarowanie. Z czasem doszło do mnie, że Malfoy mnie unika – widocznie ostatnio powiedział za dużo. Zastanawiałam się, czy on tego żałuje, ale wiedziałam, że nigdy bym go o to nie zapytała. Bałabym się usłyszeć w odpowiedzi, że tak.
     Niedziela dwudziestego czwartego listopada przywitała nas pierwszym śniegiem i – o dziwo – bladym słońcem. Uśmiechnęłam się sama do siebie, widząc jak biały puch iskrzy i migocze w słabych promieniach. Chatka Hagrida na skraju błoni wyglądała jak ogromny grzyb, ale Zakazany Las przyciągnął moje spojrzenie z zupełnie innego powodu. Nie chcąc na razie o tym myśleć, ubrałam się i ruszyłam, jak możecie łatwo zgadnąć, na siódme piętro.
     Za posągiem Siedmiopalczastej Czarownicy czekała na mnie mała niespodzianka. Obok wrzącego kociołka, w którego wnętrzu bulgotała w najlepsze mikstura o złotawym kolorze, zauważałam kawałek pergaminu. Wzięłam go do ręki, a moje serce zaczęło niepokojąco szybko bić, kiedy rozpoznałam znajome, pochyłe pismo Dracona Malfoya.

O dziesiątej wieczorem w Sali Wejściowej. Weź pelerynę niewidkę.

     Pełnia księżyca. Pełnia księżyca na którą od wielu dni czekałam, przed którą mimowolnie drżałam, ze strachu i podniecenia. To znaczyło, że dzisiejszej nocy znów zobaczę Malfoya, i że pierwszy raz od wielu dni będę miała okazję z nim porozmawiać.
     Eliksir wyglądał już obiecująco, choć do końca jego uwarzenia pozostało jeszcze około dwóch miesięcy. Byłam z siebie dumna za każdym razem, kiedy zaglądałam do wnętrza kociołka i śmiem twierdzić, że nawet Książę Półkrwi nie zrobiłby tego lepiej.
     Kiedy weszłam do Wielkiej Sali, Harry i Ron właśnie zaczynali śniadanie.
 - Och nie, to nie do wiary – powiedziałam w kierunku Wybrańca, siadając obok niego. Wskazałam na leżącą na stole Mapę Huncwotów i odnalazłam właściwy punkt. – Sam zobacz. Draco Malfoy właśnie jest w Wielkiej Sali. Jak myślisz, co tu robi podczas śniadania?
     Spojrzał na mnie z wyrzutem, po czym schował pergamin do torby, mrucząc coś do siebie pod nosem. Ron wywrócił teatralnie oczami, ale się nie odezwał. Harry po prostu się uparł i najlepszym sposobem było zwyczajne ignorowanie go.
 - Zobaczysz, że jeszcze przyznasz mi rację – powiedział tylko Wybraniec.
 - Nie mogę się doczekać – zadrwiłam.
     W chwili, kiedy przyciągnęłam do siebie półmisek z jajecznicą na bekonie, od stołu Ślizgonów właśnie wstał Draco Malfoy. Spojrzałam na niego dokładnie w tej samej chwili, w której on spojrzał na mnie. Trwało to ułamek sekundy, a po moim ciele przeszedł dreszcz, przed którym nie potrafiłam i nie chciałam się bronić. Szybko zainteresowałam się swoim talerzem, ale nie czułam się już głodna. Jakbym miała żywić się tylko jego obrazem.
     Poczułam, jak siedzący obok mnie Harry również się podnosi.
 - A ty dokąd? – zapytał Ron, sięgając po puchar z dyniowym sokiem.
 - Zobaczymy się w pokoju wspólnym – powiedział tylko, po czym porwał z ziemi swoją torbę i biegiem ruszył do wyjścia. Zauważyłam, jak siedząca kilka miejsc dalej od nas Ginny odprowadza go wzrokiem.
 - O ile chcesz się założyć, że poszedł za Malfoyem? – rzucił w moją stronę beznamiętnie Ronald, dokładając sobie porcję mięsnego puddingu. Znów poczułam, jak ogarnia mnie złość.
     Odrzuciłam z głośnym brzdękiem widelec i zaczęłam zbierać swoje rzeczy. Ron wybełkotał coś w moim kierunku, ale miał pełne usta, więc nic nie zrozumiałam. Machnęłam mu tylko ręką, że zobaczymy się później w Wieży Gryffindoru, po czym wstałam i skierowałam się do wyjścia, a stamtąd do biblioteki.
     Minęło ładnych kilka godzin, zanim zjawiłam się w pokoju wspólnym. Odnalazłam siedzącego przed kominkiem Harry’ego. Tym razem nie miał w rękach Mapy Huncwotów, ale coś o wiele, wiele gorszego. Podręcznik do eliksirów należący do Księcia Półkrwi.
 - Wciąż uważam, że powinieneś go oddać – powiedziałam, siadając obok niego.
 - Tak, wiem o tym – odparł sucho. – Ale ten Książę jest genialny, Hermiono. Bez niego nie zdobyłbym Feliksa, bez niego…
 - Bez niego Slughorn nie uważałby cię za geniusza.
     Zmierzył mnie wzrokiem.
 - Harry, bez tej głupiej książki też jesteś dobry – powiedziałam, a on spojrzał na mnie z zaskoczeniem. Chyba pierwszy raz usłyszał z moich ust „głupia książka”. – Suma zdałeś na „powyżej oczekiwań”, czy to nie jest wystarczający dowód?
 - Przecież tu nie chodzi o to, żebym był dobry w eliksirach! To coś więcej, Hermiono, ten Książę wymyśla zaklęcia, jego uwagi i polecenia dają lepszy efekt, nauczyłem się od niego więcej niż od Snape’a przez pięć lat!
 - Zaklęcia, które mają czarnomagiczne korzenie, to chciałeś powiedzieć.
     Westchnął głęboko. Wiedział doskonale, że jakich argumentów by nie użył, ja i tak będę przeciwko Księciu Półkrwi. Swoją drogą – kiedy znajdę jakąś wolną chwilę, zanurzę się w otchłaniach biblioteki i znajdę jakieś informacje o nim, choćbym miała wyciągnąć je spod ziemi. Skoro uczył się tu, w Hogwarcie, powinna być jakaś wzmianka o nim.
 - Pożyczysz mi pelerynę niewidkę? – zapytałam po chwili milczenia.
 - Jasne – odparł, przyglądając mi się dokładnie. Starałam się nie patrzeć w jego zielone oczy. Bałam się, że znów ogarną mnie wyrzuty sumienia.
 - Tylko nie mów nic Ronowi, dobra? Nie chcę kolejnej wojny.
 - W porządku. Tak chyba będzie lepiej. – Zawahał się chwilę. – Hermiono, gdybyś miała jakiś problem, albo o czymś chciałabyś pogadać…
     Wiedziałam ile kosztowało go powiedzenie tego. Z jednej strony nie chciał, żebym pomyślała, że mnie kontroluje czy na mnie naskakuje, żebym nie poczuła się osaczona, a z drugiej martwił się o mnie i troszczył. Uśmiechnęłam się ciepło w jego stronę.
 - Jesteś naprawdę wspaniałym przyjacielem, Harry – powiedziałam.

~*~

     Resztę niedzieli poświęciliśmy na prace domowe z transmutacji i obrony przed czarną magią, z krótką przerwą na obiad i spacer po szkolnych błoniach. Zakazany Las przyciągał moje spojrzenie jak magnes. Zastanawiałam się, co wydarzy się w jego wnętrzu już za kilka godzin, lub co się nie wydarzy. Bałam się, a mimo to jakaś dzika siła, która mną zawładnęła, pragnęła usilnie, by wskazówki zegara już wskazały dziesiątą wieczorem.
     Niestety, im bliżej było do tego, tym bardziej nienośny stawał się Ronald Weasley. Oprócz tego, że warczał na każdego młodszego ucznia, który chociażby na niego spojrzał, to jeszcze ślęczał nad książkami do późna, a ja musiałam niedługo opuścić ciepłą i bezpieczną Wieżę Gryffindoru. Nie miałam pojęcia, jakiej wymówki użyć.
     Harry wyciągał go do łóżka już z dziesięć razy, ale Ron był nieugięty. Aż w końcu, kiedy do dwudziestej drugiej brakowało zaledwie dziesięciu minut, wstałam i ruszyłam w kierunku portretu Grubej Damy, bez zbędnych komentarzy.
 - A ty dokąd? – rzucił Ron, odwracając się w moją stronę. Nie zatrzymałam się.
 - Muszę się przejść – odpowiedziałam tylko.
 - O dziesiątej wieczorem?
     Wybraniec bąknął coś do niego, ale pan Weasley go zignorował.
 - Nie, niby dlaczego, to już spytać nie wolno? – rzekł na głos. – Masz kogoś?
     To pytanie tak mnie zaskoczyło, że aż stanęłam w miejscu. Odwróciłam się powoli i spojrzałam na niego, a w jego oczach dostrzegłam złość, pretensje i… zazdrość, której wolałabym nie zauważyć. Szybko się zreflektowałam: nie mogłam dać się sprowokować.
 - Nawet jeśli, to chyba nie twoja sprawa, prawda? – powiedziałam, może trochę zbyt wyzywająco, bo siedzący za Ronem Harry ukrył twarz w dłoniach.
 - Och, racja, nic mi do tego. Zresztą, rób sobie co chcesz. Ja będę robił to samo.
     Może myślał, że poczuję się urażona albo zdoła mnie zdenerwować, ale jeśli miał na myśli Lavender Brown, która mówiła o nim każdego wieczoru, a on nadymał się jak paw, kiedy przechodził obok niej, to szczerze i z całego serca im kibicowałam.
 - A więc powodzenia – rzuciłam, przechodząc pod portretem Grubej Damy.
     Kiedy tylko znalazłam się na chłodnym korytarzu, zarzuciłam na siebie pelerynę niewidkę. Ruszyłam przed siebie, a wraz z każdym krokiem opuszczała mnie złość. Na jej miejsce przychodziło znajome uczucie podniecenia, ciekawości, a także strachu i obaw, oraz oczekiwania, którego nie potrafiłam w żaden sposób wytłumaczyć. Zamek o tak późnej porze wydawał się duży i mroczny. Ciekawskie oczy postaci z portretów obracały się za mną, choć przecież nie mogły mnie dostrzec. Wydawało mi się, że minęły całe wieki, zanim dotarłam do Sali Wejściowej. Draco Malfoy już tam był.
     Sama nie wiem, jak chciałam zareagować na jego widok. Serce wyraźnie przyspieszyło, na plecach poczułam dreszcze, a w głowie lekko mi zawirowało. Powoli zaczynałam bać się tego, co we mnie rosło – bo tak było i nie mogłam temu zaprzeczyć.
     Kilka sekund trwało, zanim zdołałam doprowadzić się do porządku. Nie chciałam, żeby Malfoy widział mnie w takim stanie. Dopóki sama nie wiedziałam co się ze mną dzieje i co naprawdę czuję, nikt nie powinien widzieć we mnie zmian.
     Ściągnęłam pelerynę niewidkę, kiedy dzieliło nas kilka metrów.
     Drgnął na mój widok, ale się nie uśmiechnął. Ruszył korytarzem dając mi do zrozumienia, bym poszła za nim. Zdziwiłam się, kiedy wszedł do ciasnej komórki na miotły.
 - Spóźniłaś się – powiedział, kiedy zamknęłam za sobą drzwiczki. Dźwięk jego głosu znów wywołał we mnie lekką euforię. Szybko odgoniłam od siebie to uczucie.
 - Tylko kilka minut – szepnęłam usprawiedliwiająco.
 - Lumos! – Kiedy słabe światło z jego różdżki rozświetliło pomieszczenie, odważyłam się na niego spojrzeć. Stał z poważną miną, wyprostowany i dumny, a srebrny wąż na szkolnej szacie zdawał się nienaturalnie błyszczeć. – Czy ktoś cię śledził?
 - Nikogo nie spotkałam po drodze – odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
 - Dobrze – odparł z wyraźną ulgą. – Dziś rano spadł śnieg, trzeba będzie zamazać nasze ślady na szkolnych błoniach. W lesie nie będzie już z tym problemu.
     Kiwnęłam głową, przypominając sobie nagle, po co poszłam dziś do biblioteki.
 - Poczekaj jeszcze – szepnęłam, wyciągając różdżkę i kierując jej koniec w pierś Malfoya. Popatrzył na mnie dziwnie, marszcząc lekko brwi, ale się nie poruszył. – Excido*.
     Lekko błysnęło, cicho świsnęło, po czym schowałam różdżkę za pazuchę.
 - Co to było? – zapytał, kompletnie zbity z tropu.
 - Takie jedno przydatne zaklęcie, które czyni cię nienanoszalnym – wyjaśniłam. – Działa dwanaście godzin, ale nic lepszego nie potrafiłam znaleźć. Ja użyłam go już wcześniej.
 - Dlaczego to takie ważne?
     Nie wiedziałam, jak mam się zabrać za wyjaśnienia. Stwierdziłam, że kiedy powiem: "Ach, no wiesz, nic takiego, po prostu Harry podejrzewa, że jesteś Śmierciożercą i śledzi każdy twój krok na Mapie Huncwotów...", to zabrzmi to śmiesznie i jeszcze bardziej wszystko pomieszam.
 - Są mapy, które pokazują dokładnie, kto gdzie się znajduje – zaczęłam. – Przezorny zawsze bezpieczny; chyba nie chcesz, żeby ktoś odkrył, że wymykasz się ze szkoły?
     Kiwnął głową, ale nie odpowiedział, chociaż mogłabym przysiąc, że wargi lekko mu zadrgały, jakby chciał się uśmiechnąć.
 - Będziemy musieli wejść pod pelerynę razem – zauważyłam wspaniałomyślnie, żeby przerwać panujące milczenia i zacząć działać. – Wytrzymasz?
     Udał, że nie usłyszał ostatniego pytania. Stanął obok mnie zachowując największy z możliwych odstępów – blisko, a jednak tak bardzo daleko. Zarzuciłam na nasze głowy pelerynę niewidkę i sprawdziłam, czy nie widać naszych stóp. Czułam, że mnie obserwuje, więc nie patrząc na niego kiwnęłam głową. Zgasił różdżkę i wyszliśmy na pusty korytarz.
     Szliśmy wolno do drzwi wejściowych, a ja niemal słyszałam, jak w mojej piersi łomoce rozemocjonowane serce. Starałam się wmówić sobie, że to adrenalina pomieszana ze strachem, że to nie ma nic wspólnego z tym, który szedł obok mnie i z odległością, jaka nas dzieliła. Nie mogłam sobie na to pozwolić, nie teraz.
     Ale kiedy tuż przed wyjściem z zamku na szkolne błonia, z roztargnienia lub przeznaczenia – nie ważne, zupełnie przypadkowo, kiedy podnosił rękę, by otworzyć wrota,  musnął palcami moją dłoń, poczułam, jak zalewa mnie fala gorąca. Chwilę później ustąpiła, a na jej miejscu pojawił się dreszcz, który przebiegł po całym moim ciele. W tamtej chwili nie wiedziałam już nic: gdzie jestem i co tu robię, kim jestem i jak się nazywam. Wciąż czułam jego dotyk na mojej dłoni i byłam pewna, że jeśli nie dotknie mnie tak już nigdy więcej, to po prostu umrę z tęsknoty.
     Otrzeźwiałam, kiedy zimne powietrze uderzyło mnie w twarz. Złapałam skraj peleryny, by wiatr nie zwiał jej z naszych głów. Chciałam spojrzeć na niego, dowiedzieć się, czy on poczuł to samo, ale nie odważyłam się na to. Przez chwilę nawet ogarnęło mnie dziwne pożądanie: zapragnęłam coś zrobić, złapać go za rękę lub chociażby musnąć jego dłoń, ale na to również nie pozwalał mi zdrowy rozsądek, który wygrał bój z emocjami.
     Nie miałam pojęcia, co się ze mną dzieje i nie chciałam tego wiedzieć.
     Pragnęłam tylko, by raz jeszcze mnie dotknął.
     Szliśmy powoli ścieżką prowadzącą do Zakazanego Lasu, zacierając za sobą ślady na cienkiej warstwie śniegu. Żadne z nas się nie odezwało, żadne nie skomentowało sytuacji, która tak mną zawładnęła. Starałam się skupić na otoczeniu: ciemność ogarniała nas ze wszystkich stron, w chatce Hagrida nie paliły się światła, a czubki drzew Zakazanego Lasu kołysały się niepozornie, dając złudne wrażenie bezpieczeństwa.
     Wreszcie, w połowie ścieżki, Draco przerwał ciążące mi milczenie.
 - Boisz się? – zapytał.
     Tak, bałam się. Bałam się tego, co czeka nas za tymi drzewami, bałam się jego, bałam się nawet samej siebie i tego, co się ze mną działo. On jednak nie mógł tego wiedzieć, nie miał prawa znać moich słabości i zawahań. Sam każdego dnia zakładał na siebie maskę obojętności, dlaczego i ja nie miałabym choć trochę poudawać odważną?
 - A powinnam? – odparłam, trochę zbyt pewna siebie.
     Nie usłyszałam odpowiedzi, więc postanowiłam na niego spojrzeć. Podniosłam głowę i z zaskoczeniem stwierdziłam, że on też na mnie patrzy. W jego oczach było coś dziwnego, niepokojącego, coś, co widziałam po raz pierwszy w życiu i co znów wywołało na moim ciele dreszcz, tym razem czystego przerażenia.
     Nie miałam wątpliwości, że odpowiedź Malfoya brzmiała: "Tak, powinnaś".
     Spojrzałam przed siebie, na potężne pnie pierwszych drzew i panującą za nimi ciemność, i po raz pierwszy pożałowałam, że tutaj jestem. Wciąż mogłam zawrócić, ale tego nie zrobiłam.
     Wspólnie wkroczyliśmy w mrok, niepewni każdego następnego kroku.

_________________________
*Excido - (z łac.) znikać, zniknąć;

Po pierwsze, to nie jestem zadowolona z tego rozdziału. Taka totalna zapchajdziura, aktualizacja danych, wstęp do kolejnych wydarzeń. Wybaczcie, a ja obiecuję, że kolejny będzie lepszy.

A po drugie, brąz dla Włochów - bardzo dobrze. Kibicuję Rosjanom w tym finale, matko ojcze, nigdy nie myślałam, że może do tego dojść. Niech zdobędą to złoto olimpijskie, choć trzeba przyznać, że Brazylijczycy znów są w formie i grają swoją najlepszą siatkówkę.
To będzie dobry mecz.

51 komentarzy:

  1. Oh, Ty już się lepiej nie wypowiadaj na temat tego rozdziału. Mi się on bardzo podoba, a zwłaszcza opis uczuć Hermiony. Naprawdę świetnie Ci to wyszło i przez chwilę nawet czułam się jakby była w jej ciele :).
    Cieszę się, że Hermiona ma takiego wyrozumiałego przyjaciela jak Harry, ale boję się nawet pomyśleć, co się stanie, kiedy on zacznie coś podejrzewać... kiedy on się dowie. A co dopiero Ron... boże, niech on idzie do tej Lavender, bo czasem mam go dość xD.
    W połowie rozdziału zaczęłam się zastanawiać nad tym, czy Harry nie zobaczy ich na Mapie Huncwotów, ale już sie nie muszę o to martwić.
    Teraz tylko pozostaje mi czekać na kolejny rozdział. Tak więc, życzę weny!

    Pozdrawiam ;)

    PS - oczywiście, że będę Cię informowała o nn ;).

    [przekleta-prawda.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, w takim razie cieszę się, że Ci się podobał, chociaż ja i tak nie jestem z niego zadowolona :D
      No, co mogę powiedzieć, przyjaźń Hermiony i Harry'ego z pewnością ucierpi. I jeszcze sama nie wiem w jaki sposób Harry i Ron się o tym dowiedzą, ale coś wymyślę. W każdym bądź razie Hermionie będzie się udawało jeszcze przez jakiś czas ukrywać swoje prawdziwe uczucia. Nauczy się tego od Malfoya :D
      Dziękuję pięknie, również pozdrawiam! :)

      Usuń
  2. Może i zapchajdziura, ale przyjemnie się czytało, nawet pomimo jakiegoś większego rozwoju wydarzeń. Akcji może i nie ma, ale za to jakie emocje, jakie fale gorąca przechodzące przez Hermionę! Ciekawe, czy Malfoy za tą swoją miną pokerzysty też ukrywa jakieś głębsze uczucie do panny Granger? No i oczywiście czekam na Zakazany Las! :) Mam tylko takie pytanie: czy ślaz to aby nie to samo, co prawoślaz, czyli malwa? I jeszcze taka uwaga: Harry na pewno nie trzymałby Mapy Huncwotów na stole podczas śniadania w Wielkiej Sali, przecież ktoś mógłby to zauważyć.

    Co do kwestii technicznych, to wyłapałam takie coś: "pan Weasley" moim zdaniem jednoznacznie wskazuje, że chodzi o Artura Weasleya, a chyba miałaś na myśli Rona, prawda? I jeszcze "nadymał się jak paw" - raczej "puszył". Przepraszam, że się mądrzę, ale zawsze staram się pomagać tym, których blogi czytam. :)

    Pozdrawiam,
    [une-crime-parfait]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem tak: w niezastąpionej Wikipedii nazwą wymienną ślazu faktycznie jest malwa. Generalnie pomysł na roślinkę wzięłam z http://verdun.fm.interia.pl/podrecznik_eliksiry.htm, ze sposobem rwania podobnym do Eliksiru Wielosokowego. Jeśli chodzi o tę Mapę Huncwotów na stole - faktycznie masz rację, drobne niedopatrzenie. Ale cóż, jakoś to trzeba przegryźć :D

      Jeśli chodzi o wszelkie błędy, literówki czy inne takie - to jestem jak najbardziej wdzięczna za każdą pomoc. Rozdziały czytam zwykle po dziesięć razy przed opublikowaniem, ale wiadomo, że ktoś po drugiej stronie monitora może zauważyć coś, co przeoczyłam. Tak więc ślicznie dziękuję za uwagi, postaram się to w miarę możliwości poprawić :)

      Pozdrawiam serdecznie! :)

      Usuń
  3. Ja Ci zaraz dam zapchajdziurę! Rozdział mi się podobał (jak zawsze), a szczególnie ta ostatnia część. Boże, jak Ty cudnie opisujesz uczucia Hermiony... pozazdrościć tego talentu. No i nie mogę się doczekać, co w tym lesie ich spotka!
    Pierwszy set dla Brazylii! Jak Kanarki wygrają, opublikujesz rozdział dzień wcześniej, dobra? :D
    Całuję!
    [czarnoczarna]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W lesie będzie... mrocznie :D
      Niee, jak Brazylia wygra to na pewno nie będzie wcześniej, bo się w sobie zamknę :D A tak na poważnie - w piątek odetchnę, więc na spokojnie rozdział opublikuję. To tylko pięć dni, choć jak patrzę na ten, to od razu mam ochotę dać następny :D
      Och nie, już 12-15 dla Canarinhos. Sergio szaleje, uwielbiam tego faceta :D No ale Rosja mogłaby wreszcie zacząć GRAĆ, no!
      Lecę na tego drugiego seta, pozdrawiam! :)

      Usuń
    2. No i zaczęła :D Ja tam się na siatkówce nie znam, ale ten komentator tak wrzeszczy, że mnie też się emocje udzieliły :D Jakie roszady u Rosjan, no i ten ostatni blok - kurcze, chyba polubię siatkówkę :D

      Usuń
    3. No nie, nie wierzę! Rosja! :D

      Usuń
    4. Hahaha! :D Cóż, sprawdziło się stare siatkarskie przysłowie: kto nie wygrywa 3-0, ten przegrywa 2-3 :D To co wyprawiał Muserskij na ataku... po prostu aż brak mi słów :D To był naprawdę dobry mecz, godny Olimpiady. W tie-breaku Rosja pokazała wyższość.
      Takie jest życie. Taka jest siatkówka! :D

      Usuń
    5. Ale szkoda trochę tych Brazylijczyków, tacy przygnębieni byli... No i mieli już te dwie czy tam trzy meczowe, mało im brakło. No ale świętuje Rosja :D

      Usuń
    6. Pewnie, że szkoda, właściwie pod koniec trzeciego seta sama byłam niemal pewna, że wygrają ten mecz. Ale w siatkówce gra się do ostatniej piłki, a Alekno zaryzykował zmieniając pozycje swoich zawodników, co mu się opłaciło. Okazało się, że 218 cm na ataku trudno rozszyfrować :D
      A Igła został najlepiej przyjmującym, taka nagroda na osłodę :)

      Usuń
    7. Naszych to mi najbardziej szkoda... Tyle nadziei i w ogóle. Nagroda dla Igły jak najbardziej zasłużona. Wierzę, że w kolejnych imprezach udowodnią swoją wielkość.

      PS: Dama Kier? Kurcze, podoba mi się! :D

      Usuń
    8. Co poradzić? Obiecali walkę i walczyli, a to, że się nie udało... Oni sami ciężko to przeżywają. Ja wciąż w ten zespół wierzę - przed nami ME, potem MŚ. My jeszcze pokażemy, niech inni się nas boją! :D
      PS: "Dama Kier", na życzenie chłopaka. A że mi się spodobało, to niech już będzie :D

      Usuń
    9. Tak, zdecydowanie nie można zaprzeczyć. Ktoś musi przegrać... I święte słowa, niech się boją! ^^ Polska! :D
      PS: Chłopak ma gust ^^ w poprzednim nicku mi się nie podobało to słowo "Nikt". Ten jest dobry, tajemniczy i taki... inny niż wszystkie :D

      Usuń
  4. Jak dla mnie to w żadnej mierze nie kwalifikuje się pod zapchajdziurę. :> Raczej buduje napięcie.
    Bardzo podobał mi się opis uczuć Hermiony, no po prostu się rozpływam. Chłodna logika w konfrontacji z lekkim chaosem, który powoli się w niej budzi. Panika, bo nie potrafi ogarnąć swoich uczuć.

    Mniam.
    Czekam piątku cierpliwie.

    [powiedz-to.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo! :)
      No Hermiona jest coraz bardziej zagubiona i to wyprawa do Zakazanego Lasu będzie dla niej przełomowym punktem. W każdym razie chwile niepewności jeszcze nie raz ją dopadną :D
      Serdecznie pozdrawiam! :)

      Usuń
    2. Jeszcze muszę wtrącić, że podoba mi się nowy nick :D

      Usuń
    3. O, to się cieszę :D Nie ja go wymyśliłam, ale mój chłopak, choć muszę przyznać, że od razu przypadł mi do gustu :D

      Usuń
    4. Zdążyłam doczytać, jest uroczy ^^

      Usuń
  5. A mi się ten rozdział spodobał, zresztą nie da się wszędzie wcisnąc nie wiadomo ile akcji. A musiałaś jakoś opisac dzień przed wyprawą do lasu i wgl...
    No i dobrze ci wychodzą przeskoki czasowe, tak płynnie. To 9. rozdział i już listopad, a na na NM w 19 rozdziale dopiero październik zaczynam.
    Widzę, że Ron chyba jest trochę zazdrosny o Hermionę, dlatego się taki podejrzliwy zrobił. Harry wyszedł ci bardzo kanonicznie i jednoczesnie jest dobrym przyjacielem, na którym można polegać.
    Hermiona sprytna z tym zaklęciem, w końcu Harry mógł ich obserwowac na mapie. Ciekawa jestem, kiedy się dowie, że Hermiona coś często się widuje z Malfoyem. No i zaczyna do niego jakąś miętę czuć xDDD.
    Dobrze opisujesz jej uczucia. Nawet narracja pierwszoosobowa bardzo dobrze ci idzie.
    ps. na Niebieskie-marzenia next ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taak, jakoś nie chcę nie wiadomo ile przeciągać tej akcji w Hogwarcie, chociaż trochę tego jeszcze będzie :D Ron jak to Ron, zazdrosny, chociaż zajmie się choć trochę Lavender już niebawem. Do Harry'ego mam słabość, po prostu uwielbiam tą postać, dlatego pokazuję go z jak najbardziej pozytywnej strony :D
      Serdecznie dziękuję za komentarz, pozdrawiam! :)

      Usuń
  6. Rozdział świetny! Zastanawiam się, jaka będzie reakcja Harry'ego (o Ronie nie wspominając) gdy się dowie. A może się nie dowie? Bardzo podobały mi się opisy uczuć Hermiony. Były takie prawdziwe i... sama nie wiem. Cóż mogę dodać? Czekam na kolejny rozdział!
    Pozdrawiam serdecznie!
    [iluzja-zla]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dowie się, dowie, aczkolwiek Hermionie jeszcze trochę będzie udawać się to ukrywać. Bo gdy się będzie walić, to już wszystko na raz. W każdym razie wraz z rozwojem wydarzeń w ich przyjaźń wkradać się będzie coraz więcej kłamstw, intryg... i tak dalej.
      Cieszę się, że mimo wszystko się podobało. Również pozdrawiam! :)

      Usuń
  7. no i jestem ^^
    rozdział jak zwykle udany. więc nie marudź, że jest inaczej. Choć z drugiej strony skoro ten Ci się nie podoba to nie mogę się doczekać takiego, z którego będziesz w pełni zadowolona :D
    uczucia Hermiony przedstawione na szóstkę z plusem. Ogólnie nigdy za nią nie przepadałam, ale Twoją nawet lubię ^^
    dobrze, że Miona ma Pottera. Choć pewnie w ich stosunkach w przyszłości pojawią się jakieś zgrzyty.
    Pozdrawiam i czekam na nowy rozdział. No i brawo dla Rosji <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ślicznie dziękuję, zadowolona jestem z kolejnego, ale jak zostanie odebrany to się dowiem dopiero w piątek :D
      Staram się Hermionę przedstawić trochę... bardziej sympatycznie, niż w książce. W każdym razie nie chcę, żeby była taka zadufana w sobie, bo ta książkowa czasem mnie irytowała. Jak to mówią: mój cyrk - moje małpy :D
      Taaak, brawa dla Rosji za złoto, i dla Brazylii za walkę, bo to był na prawdę mecz na najwyższym poziomie!
      Pozdrawiam! :)

      Usuń
  8. Nie wiem czemu, ale Twoje ostatnie nicki mi się nie podobają :P Moim zdaniem, najfajniejszy był właśnie ten na Onecie - Etna_hp.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż mogę powiedzieć, to kwestia gustu :) W każdym razie ja potrzebuję w życiu zmian, po przeniesieniu z Onetu zostałam Panną Nikt, teraz za sprawą namowy mężczyzny mojego życia zdecydowałam się jeszcze raz go zmienić :D

      Usuń
  9. Uwielbiam Rowling za to, że nie zniszczyła przyjaźni pomiędzy Harrym i Hermioną. Uważam, że to, co się pomiędzy nimi stworzyło, było naprawdę piękne, i obydwoje mogli w każdej sytuacji na siebie liczyć. Gdyby pomiędzy to wkradła się miłość... Nie, to nie byłoby wtedy to. Dobrze, że w książce pozostało przyjaźnią i że u Ciebie jest to tak ładnie wyeksponowane.
    Bardzo podobał mi się opis uczuć Hermiony. Był taki naturalny i prawdziwy. Świetnie oddajesz jej emocje.
    Zawsze najgorsze są dla nas - autorów rozdziały "przejściowe". Przynajmniej, według mnie, jest się z nich zazwyczaj mniej zadowolonym niż z tych, które wkraczają już w normalny bieg akcji.
    Jeny, olimpiada się skończyła -,- Dziś się z tatą zastanawialiśmy, co my w tej telewizji teraz będziemy oglądać? xDDD
    Też kibicowałam Rosjanom w finale ;D Jest przynajmniej pocieszenie, że przegraliśmy w półfinale z mistrzami olimpijskimi ^ ^
    Całuję i z niecierpliwością czekam na nowy rozdział,
    Leszczyna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, muszę przyznać, że ich przyjaźń też była dla mnie wyjątkowa, dlatego staram się ją dalej ciągnąć w tym opowiadaniu. Poza tym uwielbiam Harry'ego i zawsze staram się pokazywać go z jak najlepszej strony :D Słabość do niego mam.
      Ano skończyła się :( Ja też nie wiem, co będę teraz oglądać, chyba się pisaniem zajmę w większości :D
      Dokładnie, to samo się mówi u mnie w domu :D No i Rosji należał się ten medal, bo grali naprawdę dobrą siatkówkę. Trener zaryzykował i się opłaciło.
      Dziękuję za komentarz, również serdecznie pozdrawiam!

      Usuń
  10. Bardzo spodobał mi się ten rozdział. Nie gadaj głupot, moja Droga ^^
    Uczucia Hermiony ukazałaś bezbłędnie, naprawdę piękne.
    Ciekawa jestem, kiedy Harry dowie się, że Miona coraz to częściej wymyka się i spotyka z Draconem. Uuu, będzie się działo ;)
    Tak, brawo dla Rosji, choć ja jej nie kibicowałam. Mówiąc szczerze nie kibicowałam nikomu, bo nie oglądam tej Olimpiady z braku czasu. Mam nadzieję,ze mnie za to nie zlinczujesz ^^
    Pozdrawiam serdecznie ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, skoro się podobał, to się bardzo cieszę :D
      Odwlekam to wydarzenie i odwlekam, bo tak uwielbiam Harry'ego, że sama jeszcze nie wiem w jakiej sytuacji on się tego dowie. Ale zdradzę, że jeszcze przez jakiś czas Hermionie będzie się udawało ukryć swoje uczucia do Ślizgona :)
      Spokojnie, nie zlinczuję :D Mało brakowało, a za kibicowanie Rosji zlinczowałaby mnie moja własna babcia. Powiedziała, że to "nie do wiary, żeby za ruskimi być" :D
      Również pozdrawiam, a nawet ściskam, a co! :D :*

      Usuń
  11. A mi się bardzo podobał ten rozdział, ponieważ dużo było o wewnętrznych przeżyciach Hermiony. O tym co myśli o Harrym, Ronie i Draco można było wyczytać między wierszami ;) Ciekawa jestem tej wędrówki po Zakazanym Lesie ^^
    P.S. Przepraszam, że dopiero teraz komentuję.
    Pozdrawiam serdecznie ;*

    OdpowiedzUsuń
  12. Cieszę się w takim razie, że się podobało :)
    Zakazany Las już w piątek i jak do tej pory najbardziej właśnie z tego 10 rozdziału jestem zadowolona. Jest też najdłuższy ze wszystkich, tak więc mam nadzieję, że nikt wreszcie nie powie, że zbyt krótki :D
    Nic nie szkodzi, również pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Urzekło mnie Twoje opowiadanie! Mimo że nie przeczytałam jeszcze całego, to myślę, że wkrótce znajdę chwilę, aby je dokończyć.
    Lubię tematykę Draco i Hermiona, ale przyznam, że jest to drugie opowiadanie, które ma coś w sobie, a uwierz, że czytałam ich sporo. :)
    Powiadaj mnie o nowościach!
    Pozdrawiam
    Foreplay
    www.foreplay.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło to czytać i cóż, cieszę się, że tutaj trafiłaś :) Z przyjemnością będę powiadamiać o nowościach.
      Również serdecznie pozdrawiam!

      Usuń
  14. Taak, takie "zapełnienia" są zawsze najtrudniejsze. Ale później rekompensatą jest akcja, akcja i akcja :D
    Hermiona chyba zaczyna się gubić we własnych emocjach. Nie wspominając już o blondasie ;p
    Mnie rozdział się podobał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ślicznie, cieszę się, że nie wypadł aż tak źle jak myślałam :D W każdym razie masz rację, że takie przejściowe momenty są najtrudniejsze, i również masz rację, że później wynagradza je akcja :)
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  15. Matko steskniłam się za Twoim opowiadaniem przez ten czas przerwy. Nadrabianie u Ciebie zaległości to czysta przyjemność, nie sądziłam, że tak szybko mi pójdzie ;)Ten rozdział niby trochę chaotyczny, ale może to przez te uczucia Hermiony do Dracona :) Tylko zakochancy znają tego bzika, ja, niestety, mogę się tego tylko domyślać.
    Szkoda mi w sumie Harryego, tak ufa Hermionie, a ona... Nie, nie zdradza go, ale rzuca wielki cień na ich przyjaźń. Z drugiej strony Potter z charakteru wiecej to chyba po Lily odziedziczył, wiec mam nadzieję, że wybaczy Granger gdy dowie się prawdy.
    Rozbawilo mnie stwierdzenie Wybranca, że więcej nauczył się od Księcia Polkrwi, aniżeli od Snapea przez pięć lat - o, kochana ironio :)
    Pozdrawiam serdecznie :)

    [siostra-harryego-pottera.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz, no i cóż, nie ukrywam, że cieszę się, że jednak się stęskniłaś :)
      Przyjaźń Harry'ego i Hermiony od zawsze mnie zachwycała, i szczerze mówiąc będę długo zwlekać z jej rozłamaniem, bo mi tego po prostu strasznie strasznie szkoda. No, ale wiadomo, że w końcu będzie musiało to nastąpić.
      Książę Półkrwi wciąż się gdzieś tam przewija, staram się tym samym nawiązywać do kanonu. Oczywiście wszelkie wyjaśnienia tych zagadek będą mieć finał później, a ja do tego czasu postaram się nie zanudzić :D
      Również pozdrawiam! :)

      Usuń
    2. Mam jednak nadzieje, że jak i rozłamiesz tę przyjaźń to może jeszcze ich "scalisz" ;) Chyba, że zamierzasz zrobić z Granger śmierciożercę ;)
      Dobrze, że trzymasz się kanonu, sama tak robię, chociaż muszę wprowadzać trochę zmian, ale myślę, że tak jest nawet ciekawiej ;)

      Usuń
    3. Oooch nie nie, już prędzej zrobiłabym z niej primabalerinę niż śmierciożercę :D Przyjaźń będą starać się odbudować, ale z pewnością nie będzie to zadanie proste. Zresztą, wszystko to dopiero przed nami i szybko do tych wydarzeń nie nastąpi. Ale nie mogłabym pozbawić Hermiony tej przyjaźni na zawsze, nie stać mnie na to :)

      Usuń
    4. Uf, to kamień z serca, naprawdę ;)
      Z pewnością, po takim ciosie Harry`emu ciężko będzie sie pozbierać, w końcu naprawdę ufa dziewczynie, mimo, że ta uporczywie próbuje mu wybić z głowy, że Draco jest śmierciożercą i troche mu z tego powodu docina.
      No, ale jestem pewna, że po czasie i jedno, i drugie odczuje potrzebe naprawienia tej przyjaźnie, bo czasy Voldemorta są narpawde ciężkie.

      Usuń
  16. Twoje zamówienie zostało opublikowane. ; )
    Halofy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tutaj też: dziękuję, dziękuję! Jest cudowny, wprost nie mogę się na niego napatrzeć :)

      Usuń
  17. Ronald robi się zdeczka irytujący :P mimo, że Hermiona użyła zaklęcia dalej mam wrażenie, że ktoś jednak pójdzie za nimi do Zakazanego Lasu i będzie akcja. Tzn niezła akcja na pewno będzie, w końcu północ, wilkołaki i te sprawy ;>
    Pozdrawiam :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, Ron taki już jest... Przede wszystkim zaczyna być zazdrosny, czuć coś do Hermiony, ale nie będzie potrafił tego okazać. Zakazany Las... hmmm, już niedługo :D
      Również pozdrawiam!

      Usuń
  18. Jeśli z tego jesteś niezadowolona, to ja aż rwę się do kolejnego rozdziału.
    Nie wiem jak Ty to robisz, ale zwykłe muśnięcie dłoni i zamienienie kilku słów opisujesz tak, że czytam z zapartym tchem. Czuję że w tym lesie zdarzy się coś istotnego, więc idę się dowiedzieć co :D

    OdpowiedzUsuń
  19. "nauczyłem się od niego więcej niż od Snape’a przez pięć lat!" - szkoda tylko że Severus i Książę to ta sama osoba xd

    taka tam zapchajdziura?! dziwna jesteś, mi sie ten rozdział podobał. super opisywałaś te uczucia toważyszące Mionie kiedy patrzyła na Draco... *.*

    czytam dalej, sarah ;3

    OdpowiedzUsuń
  20. Jak dla mnie rozdział boski i miło się go czytało. I stwierdzam, że cierpię na poważny niedosyt :p Więc.idę czytać dalej ;3

    OdpowiedzUsuń
  21. Fajny rozdział jak zawsze 😉

    OdpowiedzUsuń

Czytelnicy: