18 czerwca 2012

2. Trudne wybory


   Następnego dnia pojawiłam się w Wielkiej Sali jako jedna z pierwszych. Całą noc lało jak z cebra i wmawiałam sobie, że to właśnie z tego powodu tak słabo spałam. Jednak oszukiwanie samej siebie nie miało najmniejszego sensu – nie mogłam zmrużyć oka, bo cały czas rozmyślałam o wczorajszej rozmowie z Malfoyem i jego dziwacznej prośbie.
   Na późniejszych lekcjach również nie mogłam się skupić. Podczas Zielarstwa nie zainteresowałam się dostatecznie przesadzaniem bulw szarodębu, przez co jeden z wyjątkowo energicznych pędów chlasnął mnie w twarz. Ron natychmiast potraktował go tępym sekatorem, rzucając mi razem z Harry’m podejrzliwe spojrzenia.
 - Hermiono, wszystko w porządku? – spytał troskliwie Harry, kiedy godzinę później podczas przerwy obiadowej siedzieliśmy w Wielkiej Sali. – Wyglądasz, jakby coś nie dawało ci spokoju.
 - Dok’adnie – wybełkotał Ron z pełnymi ustami, atakując nożem i widelcem nogę z kurczaka leżącą spokojnie na półmisku.
 - Rany, Ron, co on ci zrobił? – usłyszeliśmy głos Ginny, która usiadła po mojej prawej stronie spoglądając na poczynania swojego brata z wysoko uniesionymi brwiami.
   Dziękowałam w duchu Rudej, że dołączyła do nas akurat w tym momencie. Nie chciałam rozmawiać z nikim o tym, co wydarzyło się wczoraj. Na cokolwiek się zdecyduję, będzie to moja i tylko moja decyzja, a więc ja i tylko ja będę ponosić jej konsekwencje. Nie chciałam także – chociaż dotarło to do mnie dopiero później – żeby ich zdanie i wieloletnie uprzedzenia zaważyły na moim wyborze.
   Uderzyło mnie, że przestałam myśleć o Malfoyu jako o wrogu. Pozostała we mnie jedynie niechęć, bo tych sześciu lat złośliwości nie potrafiłam ot tak wymazać. Swoją drogą – to niesamowite, jak szybko można zmienić zdanie o wrogu, gdy ta osoba przestaje się jak wróg zachowywać, prawda?
 - Chodzi o Księcia, tak? – głos Harry’ego wyrwał mnie z rozmyślań. – Dalej nie podoba ci się, że korzystam z jego rad na eliksirach?
   Spojrzałam na niego z zaskoczeniem, ale kiedy dotarło do mnie, o czym on mówi, przybrałam oburzony wyraz twarzy, jakby dokładnie o to mi chodziło. Z drugiej strony, dalej miałam potężne wątpliwości wobec kogoś, kto nazywał się "Księciem Półkrwi", i na stronach swojego podręcznika wypisywał podejrzane formułki zaklęć.
   Odłożyłam widelec na talerz z tak głośnym brzdękiem, że Ginny aż podskoczyła.
 - Po prostu uważam, że korzystanie z pomocy jakiegoś anonimowego czarodzieja wykazującego zainteresowanie czarnomagicznymi zaklęciami to szczyt nieodpowiedzialności, Harry – powiedziałam, patrząc mu w oczy.
 - Och, daj spokój – odezwał się Ron, wznosząc oczy do nieba. – Ten Książę jest genialny. A ty – wskazał na mnie oskarżycielsko palcem – po prostu nie możesz znieść myśli, że ktoś jest od ciebie lepszy w eliksirach.
   Ginny rzuciła mu oburzone spojrzenie, a moje policzki lekko poróżowiały. Wzięłam z ziemi swoją torbę i nie zwracając uwagi na ich słowa, skierowałam się do wyjścia z Wielkiej Sali. Mimowolnie i od niechcenia popatrzyłam na stół Ślizgonów, szybko odnajdując wśród nich charakterystyczne jasne włosy. Draco Malfoy odprowadzał mnie wzrokiem.
   A więc Ronald uważa, że ten Książę jest ode mnie lepszy w eliksirach, tak? W takim razie zobaczymy. Nie muszę błyszczeć na lekcjach u Slughorna, żeby dowartościować swoje umiejętności szlifowane nad kociołkiem od ponad pięciu lat.
   Kiedy wchodziłam do Pokoju Wspólnego pod portretem Grubej Damy, byłam już pewna, że pojawię się dziś w wyznaczonym miejscu o dziesiątej wieczorem.
   Do końca dnia zachowywałam się bez zarzutu. Okrzyczałam Rona i Harry’ego, że zamiast odrabiać pracę domową z transmutacji marnują czas na granie w szachy czarodziejów, wysłuchałam najnowszych plotek Ginny dotyczących jej związku z Deanem Thomasem, popieściłam Krzywołapa, skonfiskowałam przestraszonym pierwszoroczniakom zabronione w Hogwarcie Zębate Frysbi z Magicznych Dowcipów Weasleyów, napisałam esej na Numerologię, a nawet zjadłam trochę szarlotki podczas kolacji. Do rozmowy na temat Księcia Półkrwi i porannej kłótni już nie wróciliśmy.
   Około godziny ósmej wieczorem wpadłam na pomysł, że dla bezpieczeństwa (wszak wciąż istniała możliwość, że Draco Malfoy w ogóle nie pojawi się w umówionym miejscu o dziesiątej) pożyczę od Harry’ego pelerynę-niewidkę. Chcąc wcielić swój plan w życie zapukałam do dormitorium chłopców z szóstego roku i nie czekając na odpowiedź, weszłam do środka. Okazało się, że było to niezbyt szczęśliwe rozwiązanie.
   Na środku pomieszczenia stał Seamus, nagi, jeśli nie liczyć okrywającego go ręcznika, wykonanego z materiału przypominającego granatową firankę. Gdy tylko mnie zobaczył, złapał za zwisającą z jego łóżka zasłonę. Zrobił to jednak zbyt energicznie, bo ta urwała się i przykryła go w całości, zahaczając także leżącego na swoim łóżku Neville’a. W powietrzu unosiły się kłęby dymu, a ciszę rozdzierały teraz różnorakie przekleństwa Finnigana, który próbował wydostać się z plątaniny szkarłatnego materiału.
   Nim zdążyłam zareagować – odezwać się, wyciągnąć różdżkę, żeby mu pomóc, a nawet parsknąć śmiechem – gdzieś z tyłu wyskoczył ktoś wysoki i zasłonił mi oczy rękoma.
 - To dormitorium chłopców, Hermiono! – Rozpoznałam oskarżycielski ton głosu Ronalda Weasleya. Nie rozumiałam jego oburzenia: ja bawiłam się świetnie.
   Udało mu się wyprowadzić mnie na korytarz. Zanim odsłonił mi świat, zamknął dokładnie drzwi do dormitorium.
 - Przepraszam – powiedziałam szybko, powstrzymując w sobie chęć roześmiania mu się w twarz. – Powinnam zaczekać na odpowiedź. Ale naprawdę, nie musiałeś zakrywać mi oczu. Przyjaźnię się z wami od sześciu lat i to i owo już widziałam.
   Rzucił mi przerażone spojrzenie i szybko zmienił temat.
 - Chyba nie przyszłaś tu pożyczyć przysłowiowej soli, co?
 - Och, nie, nie, w żadnym wypadku. Szukałam Harry’ego, ale chyba go nie zastałam…
 - Harry poszedł odwiedzić Hagrida – wyjaśnił. – W sumie wyszedł niedługo po kolacji i powinien niedługo wrócić, więc jeśli nie masz nic przeciwko, to może zejdziemy do Pokoju Wspólnego i tam na niego…
   W tym momencie na spiralnych schodach pojawił się Harry. Kiedy nas dostrzegł, odwrócił się na pięcie i odszedł w kierunku salonu, pogwizdując jak ktoś, kto niczego nie widział.
 - Hej, Harry, poczekaj! – zawołał za nim Ron. – Hermiona cię szukała!
   Wybraniec zawrócił, patrząc na mnie z nieukrywanym zaskoczeniem. Po jego minie było widać, że nie tego się spodziewał. Ron spłonął szkarłatnym rumieńcem.
 - Tak przy okazji, macie pozdrowienia od Hagrida – powiedział Harry. – W czym mogę ci pomóc, Hermiono? – zwrócił się do mnie, patrząc mi prosto w oczy.
 - Czy mógłbyś pożyczyć mi pelerynę-niewidkę? – zapytałam prosto z mostu. – Tylko na jedną noc, proszę. Bardzo mi na tym zależy.
   Oboje popatrzyli na siebie w milczeniu.
 - Jasne – odparł Harry odwracając się i wchodząc do dormitorium. Ponad ramieniem Rona zdążyłam zauważyć, że Seamus włożył już spodnie, ale zasłona, którą zrzucił, teraz płonie żywym ogniem, a Neville błaga swoją różdżkę, żeby go zgasiła, bo zapomniał odpowiedniego zaklęcia. Szczęście, że wszedł tam Harry, bo mogliby puścić Hogwart z dymem.
 - Wybierasz się do działu Ksiąg Zakazanych? – spytał nagle Ron.
 - Skąd ci to przyszło do głowy?
   Wzruszył ramionami.
 - Próbuję zgadnąć, do czego potrzebna ci jest niewidka.
 - Lepiej nie próbuj, bo się rozczarujesz – odpowiedziałam z ciepłym uśmiechem. Nie chciałam go zranić. – A co do działu Ksiąg Zakazanych, to każdy nauczyciel bez wahania podpisałby mi zgodę.
 - Och… No tak… Racja… - wymamrotał zakłopotany.
   Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, w drzwiach pojawił się Harry z peleryną-niewidką w rękach i ze szczerym uśmiechem na twarzy. Wręczył mi materiał i wyszczerzył zęby.
 - Korzystaj mądrze – powiedział.
 - Co tam się działo? – spytał Ron, wskazując na dormitorium.
 - Seamus mówił, że Neville zaklął, a wtedy z jego różdżki wystrzelił ogień i kotara stanęła w płomieniach. – Harry również miał ubaw po pachy. – A podobno wszystko to przez jedną, niezapowiedzianą wizytę – dodał, przyglądając mi się z rozbawieniem.
 - Ja tam nie wywołałam pożaru.
   Uśmiechnęliśmy się do siebie. Ron zaproponował, żeby zabrać się za wyjątkowo trudny referat dla Snape’a na temat zaklęcia Imperius, co przyjęłam z ochotą. Zajęliśmy miejsca przy jednym ze stolików w pokoju wspólnym, a ja specjalnie wybrałam fotel, z którego mogłam śledzić powolne ruchy wskazówek zegara.
   Usilnie starałam się wymazać z pamięci zachowanie Harry’ego, kiedy dołączył do nas na spiralnych schodach. Chciałabym nie widzieć, jak Ron na mnie patrzy, jak się rumieni, kiedy nasze oczy się spotkają, jak się wścieka, kiedy napominam o korespondowaniu z Krumem. Nie jestem jednak ani głupia, ani ślepa. Kochałam go, ale nie tak, jak kobieta może kochać mężczyznę –  raczej jak najlepszego przyjaciela, brata. Dlatego tak bardzo bałam się uczucia, które niezaprzeczalnie w nim rosło.
   Godzinę później niewiele posunęliśmy się naprzód. Ja znów myślami byłam zupełnie gdzie indziej, a oni, chociaż wertowali cały czas książki w poszukiwaniu potrzebnych informacji, beze mnie nie byli w stanie zapisać żadnego sensownego zdania.
   W końcu, o w pół do dziesiątej, Ron z Harrym zabrali książki, życzyli mi dobrej nocy i zniknęli na spiralnych schodach prowadzących do ich dormitorium.
   Odczekałam chwilę, aż na górze ucichną ostatnie odgłosy, po czym schowałam się za jednym z foteli i zarzuciłam na siebie pelerynę-niewidkę. W pokoju wspólnym było jeszcze kilku Gryfonów, ale wszyscy byli tak zajęci odrabianiem prac domowych, że nikt nie zauważył nie tylko mojego zniknięcia, ale także tego, że dziura pod portretem Grubej Damy otworzyła się bez widocznego powodu. Zadowolona ruszyłam pustym korytarzem, a serce tłukło mi się w piersiach jak spłoszony ptak. Chociaż już wiele razy podróżowałam po zamku o tak późnej porze, nie mogłam powiedzieć, że to lubiłam. Wciąż wydawało mi się, że wścibskie oczy postaci z portretów oglądają się za mną, choć przecież nie mogły mnie dostrzec, a na każdym zakręcie spodziewałam się spotkania z woźnym Argusem Filchem lub jego zapchloną kotką, Panią Norris.
   Przemierzałam więc czujnie puste korytarze, nie mając pojęcia, że od tej nocy moje życie miało ulec diametralnym zmianom.


_________________________
Napisane pod natchnieniem polskich siatkarzy, którzy wczoraj pokonali wielką Brazylię 3-1, zajęli pierwsze miejsce w grupie B i awansowali do Final Six Ligi Światowej w Sofii.

26 komentarzy:

  1. Zaciekawiłaś mnie tym rozdziałe. I to bardzo. W sumie podziwiam cię, że umiesz tak dobrze opisywać świat z perspektywy Hermiony. To nie jest łatwa postać, ale jedna z bardziej przeze mnie lubianych w serii HP.
    Ciekawa jestem, co się tam wydarzy, gdyż ostatnie zdanie było dość zagadkowe. Fajnie też opisywałaś jej emocje, relacje z Harrym i Ronem oraz sytuację w dormitorium chłopców. Całkiem zabawnie to wyszło ^^.
    Jakby co, na niebieskie-marenia ukazał się już rozdział 1. ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że masz takie pozytywne odczucia po przeczytaniu tego rozdziału. Nie ukrywam, że pisanie z perspektywy Hermiony stwarza mi nie małą trudność, czasem zacinam się w jednym miejscu i dopiero kolejnego dnia przychodzi pomysł :D
      O tak, emocjom lubię poświęcać dużo uwagi. Podobnie jak Ty uwielbiasz różnorakie opisy (i trzeba przyznać, że jesteś w tym świetna!) tak ja staram się kreować emocje słowami.
      Mam nadzieję, że kolejnymi rozdziałami też uda mi się Cię zaciekawić :)

      Usuń
    2. Z pewnością będę zaglądać ^^. Jeśli to nie będzie problemem, możesz mnie informować na którymś z blogów.
      Lubię Hermionę i choć zwykle mam mieszane uczucia co do dramione, ale jeśli są dobrze i ciekawie napisane, mogę przeczytać i taką tematykę. Muszę przyznać, że twoje zapowiada się bardzo ciekawie i kiedyś koniecznie muszę zacząc nadrabiać twój blog o Huncwotach (tak w ogóle uwielbiam czytać o latach 70. w HP).
      Lubię, jak w tekście są emocje i opisy ;). Jak są same dialogi to jest nudno, musi być też coś opisane.
      Ja póki co jestem początkująca w pisaniu i piszę o własnych postaciach, bo tak mi łatwiej. Kiedyś chciałam napisać opowiadanie o Lunie, którą naprawdę uwielbiam, ale pisanie o postaciach książkowych jest trudne.

      Usuń
  2. Potrafisz zaciekawić... Naprawdę, po prostu piszesz tak, jak ja zawsze chciałam pisać, ale nigdy nie było mi to dane. Uwielbiam Cię, Panno Nikt, Ciebie i oba Twoje opowiadania.
    (czarnoczarna)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurczę, to było niesamowite! Doskonale zachowałaś kanoniczne zachowanie bohaterów. Czułam się tak, jakbym czytała rozdział napisany przez Rowling. Nigdy zbytnio nie lubiłam Hermiony, ale dzięki twojemu opowiadaniu patrzę na nią zupełnie inaczej. Jest bardzo sympatyczną i inteligentną czarownicą. W książkach wydawało mi się trochę zbyt zarozumiała.
    Szczerze się uśmiałam, kiedy czytałam o scenie w dormitorium chłopców. Nevile proszący różdżkę o zgaszenie pożaru, bo zapomniał odpowiedniego zaklęcia - perełka! To było totalnie w jego stylu. To niesamowite ile zamieszania może sprawić jedna czarownica ; )
    Nie mogę się doczekać scen Hermiona-Draco. Masz doskonały styl i pomysły, dlatego wierzę, że to będzie naprawdę interesujące starcie.
    Życzę weny
    [R-Grindelwald.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo dziękuję za komentarz :) Nie ukrywam, że to opowiadanie jest dla mnie wyzwaniem. Cieszę się, że zdołałam zaintrygować tym początkiem, chociaż nigdy nie potrafiłam zadowalająco zaczynać. Mam nadzieję, że kolejne rozdziały nie będą gorsze :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem pierwszy raz na twoim blogu i muszę przyznać, ze piszesz po prostu świetnie. Strasznie podoba mi się w twoim opowiadaniu to, że zachowałaś charaktery poszczególnych postaci - Draco nie jest u ciebie otwarty i uczuciowy a Hermiona nie zachowuje się jak idiotka - w przeciwieństwie do wielu blogów o tematyce Dramione. Byłabym wdzięczna, gdybyś informowała mnie o nowych rozdziałach na gg : 22008062

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo mi miło :) I oczywiście będę pisać, kiedy tylko opublikuję kolejny rozdział. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie miał prawa jej spotkać.
    Nie miała prawa go zauważyć.
    Nie mieli prawa się dotknąć.
    Nie mieli prawa pokochać.

    Stworzeni, by zachować równowagę we wszechświecie – nie wywiązują się z powierzonego im obowiązku. Postępują wbrew wszystkiemu, czego do tej pory się trzymali. Kieruje nimi pożądanie, którego nie może powstrzymać nawet ciążąca nad nimi klątwa. A co jeśli od ich decyzji zależą dalsze losy świata?

    Zapraszam na: http://dawn-of-dark.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Na marmurowe-serce nowy rozdział ;)
    Nie umiem u ciebie znaleźć spamownika więc powiadamiam tutaj ^^.

    OdpowiedzUsuń
  9. Też oglądałam ten mecz. Pięknie walczyli! Kocham ich po prostu ;p Rozdział bardzo mi się podobał. Zwłaszcza to kiedy Hermion weszła do ich pokoju. Haha xD Mina Rona musiała być prze jedyna. A więc się zdecydowała, że pójdzie. Hmm...Ciekawe o co chodzi dokładnie z tym eleksirem. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  10. Jej, jak ja nie lubię jak ktoś mi przerywa w czytaniu rozdziału, bo potem muszę zaczynać od początku -.- Bardzo mi się podoba jak wszystko opisujesz, ja zazwyczaj mam problem z nazwaniem uczuć, a Tobie wychodzi to idealnie. Dobrze, że Harry i Ron myślą, że Hermiona przejmuje się Księciem, a nie wiedzą co naprawdę zajmuje jej umysł.

    OdpowiedzUsuń
  11. Nieeee, no urywać w takim momencie?! Nie ma co, lecę dalej.
    Vee

    OdpowiedzUsuń
  12. ciekawa jestem tych zmian ;)
    czy ja już mam zwidy, czy przeczytałam ze Neville przeklnął?!

    czytam dalej, sarah ;3

    OdpowiedzUsuń
  13. Genialne opowiadanie.
    Hermiona pozyczajaca pelerynke niewidke? O kurde :D:D:D
    Lubie kurde w twoim opisywaniu Draco Malfoya :d

    ide czytac reszte :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Gratulacje Polscy Siatkarze!
    Hermiona wychodzi podczas godziny policyjnej? I to sama?! Zastanawiam się tylko co za eliksir chce stworzyć Malfoy...
    Napisze jeszcze, że notka mi się spodobała, ale to zbędne, bo wiadomo ;P
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  15. Podoba mi się to, że nie zmieniasz wydarzeń z książki (oczywiście nie licząc wątku Dramione, bo przecież o to chodzi) w tym przygody Harry'ego z Księciem Półkrwi i miłosnych rozterek Rona. Na innych blogach autorzy zazwyczaj zupełnie zapominają o historii J.K.Rowling i wymyślają własne (niekoniecznie lepsze). Ty natomiast łączysz "prawdziwą-nieprawdziwą historię Harry'ego" i uczucie, które ma się zrodzić w Draconie i Granger. Jestem zaintrygowana i już zabieram się do czytania kolejnego rozdziału ;)
    Dracarys

    OdpowiedzUsuń
  16. super super jeszcze raz super czytam opowiadanie wiedzac juz po opisie postaci ze nie zakonczy się szczęśliwie chlip chlip chlip trudno nie wszystko w życiu jest kolorowe

    OdpowiedzUsuń
  17. Czytam, czytam i podoba mi się :)
    Widzę cytaty z zafona- już masz u mnie plusa ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Czytam, czytam i podoba mi się :)
    Widzę cytaty z zafona- już masz u mnie plusa ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Ah... ta kanoniczność jest wspaniała! <3 Uwielbiam Cię po prostu za to :3
    A ta scenka w dormitorium jest najlepsza! :) Neville proszący różdżkę o pomoc, bo gapcio sam zapomniał zaklęcia - bezcenny! Strasznie mi się to spodobało ^^
    W dodatku Harry uciekający ze schodów, bo widział Rona i Hermionę sam na sam - rarytas :D
    Dopiero drugi rozdział, a ja już jestem wniebowzięta ^^
    Lecę czytać dalej! :)
    Pozdrawiam!

    ~ Pure - Blood Princess

    OdpowiedzUsuń
  20. Nie lubię wątków Hermiona - Ron. Zawsze kończą się kłótnią pomiędzy tą dwójką. A co do rozdziału to oczywiście wspaniały i nie mogę się doczekać spotkania Draco i Hermiony :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Omgomgomg to było perfekcyjne! Czytając, nie mogłam się pozbyć rosnącego napięcia, a Ty skończyłaś w tym momencie! Dobrze, że nie muszę czekać na kolejne rozdziały. Idę czytać dalej!! :D

    OdpowiedzUsuń
  22. SPAM

    1. Zapraszamy - promo naszego opowiadania: https://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=ZB8i3oW3c4w
    2: http://hidden-in-the-sun.blogspot.com/
    3. Wpadanie w pewien schemat... To cechuje większość autorek opowiadań o Dramione. On jest zły, ona dobra, coś się dzieje, chłopak się nawraca, BOOM - miłość. Czas z tym skończyć. Hermiona nie znosi Malfoya, tyle że ze wzajemnością. To jest coś więcej niż historia o tej uroczej dwójce. Hogwart zostaje napadnięty przez Śmierciożerców, szukających specyficznej broni, która jest wręcz niezbędna, jeśli Voldemort chce oczyścić magiczny świat ze szlam, więcej, jeśli chce zostać panem całego świata. Istnieje także Strażnik, który jest w posiadaniu pierwszej część zagadki, pozwalającej na odnalezienie zaginionego skarbu. Kto pierwszy go dopadnie? Śmierciożercy, Ślizgoni, Złota Trójca, a może drugoplanowi, nieznani dotąd bohaterowie? Rywalizacja. Żeby historia nie była nudna, sucha lub stereotypowa, pojawiają się w niej również zupełnie nowe postacie i wątki. Czy w takiej sytuacji może wydarzyć się coś tak "niespodziewanego" jak miłość Ślizgona z Gryfonką? Czy to w ogóle jest możliwe? Przekonajcie się sami, chociaż pewnie odpowiedź znacie. Są wśród Was fani duetu Ginny i Zabiniego, a także Ci, którzy chcieliby zobaczyć w roli głównej pary należące do rzadkości bądź wcale nie istniejące w świecie Potterowiskich fanficków? To dobrze, bo tu też będzie o nich mowa! Chcecie dowiedzieć się więcej? Nie pozostaje Wam nic innego, jak poznanie historii!

    OdpowiedzUsuń
  23. Cudowne!
    Jest tak świetnie pisane, po prostu ideał!
    Lecę dalej, żeby nie robić zaległości ;).
    Pozdrawiam
    Nieparzysta.

    OdpowiedzUsuń
  24. Wiedziałam, że pójdzie na to spotkanie :) Jestem bardzo ciekawa jak zareagują Harry z Ronem, gdy się dowiedzą, że Hermiona pomaga ich wrogowi. Czuję, że nie będą z tego zadowoleni. Współczuję Weasleyowi, kochać kogoś nieodwzajemnioną miłością. Straszne i smutne.

    OdpowiedzUsuń

Czytelnicy: